Zapowiadane od pewnego czasu opadu śniegu w Chrzanowie pojawiły się dopiero w ten niedzielny ranek. Skutki opadów śniegu, niezbyt obfitego zresztą udokumentowałem po południu. Jak wiadomo w wielu miastach tym razem drogowcy zaskoczyli zimę ruszając z całą swoją potencją na czarne drogi. Rośliny były bez szans. Niektóre dały się kompletnie zaskoczyć. Jeśli chodzi o osoby, którym pomagamy oznaczać rośliny do zielników także będzie sporo przykrych zaskoczeń - wszak mają je oddać do końca grudnia. Podejrzewam, że wiele z nich dopiero teraz tuszy na zbiory.
Dość tych uwag natury ogólnej. Oto trasa, którą przeszedłem.
Startujemy spod Muzeum w Chrzanowie przy ulicy Mickiewicza 13. Ta brzoza brodawkowata - Betula pendula i sporo drzew w dalszej części parku było przygotowanych do zrzucenia liści.
Po drugiej stronie budynku przed klombem znajduje się kompletnie zaskoczony jaśminowiec - Philadelphus.
Znajdujący się na tym samym klombie gruby buk zwyczajny - Fagus sylvatica oraz chudy grab zwyczajny - Carpinus betulus są dobrze przygotowane do zimy. Liści zrzucać nie muszą. Ja ten układ nazywam zabukowanym grabem.
W widoku ogólnym tej części parku dominują drzewa o żółtych liściach.
Jednakże rosnący w ich cieniu lilak pospolity - Syringa vulgaris został totalnie zaskoczony.
W sumie było dość uroczo.
Kolejne częściowo zaskoczone drzewo to kasztanowiec zwyczajny - Aesculus hippocastanum w sąsiedztwie fontanny.
O wiele bardziej zaskoczony był klon zwyczajny - Acer platanoides rosnący w sąsiedztwie platanu klonolistnego - Platanus acerifolia.
Równie zaskoczona była wierzba płacząca - Salix alba "Tristis".
Opuszczając park mijamy kolejny zaskoczony klon zwyczajny - Acer platanoides.
Sporym zaskoczeniem było dla mnie zaskoczenie przez zimę jesionu wyniosłego - Fraxinus excelsior. Wszak jest to drzewo w warunkach naszego klimatu krótko zielone. Niezorientowanym tłumaczę - dlatego, że jako ostatnie rozwija liście i jako pierwsze je zrzuca. Tak było do tej pory.
Jestem już na ulicy Słowackiego, stanowiącej południową granicę parku. Wszystkie rosnące wzdłuż niej robinie akacjowe - Robinia pseudoacacia miały zielone korony.
Wchodzę teraz w ulicę Sokoła. Pierwsze kasztanowce zwyczajne - Aesculus hippocastanum rzetelnie zrzuciły liście.
Dla odmiany część pobliskich klonów zwyczajnych - Acer platanoides ma korony mocno ulistnione, chociaż kilka drzew tego gatunku jest już łysa przynajmniej częściowo.
Za to w pobliskim ogrodzie kwitł sobie paciorecznik ogrodowy - Canna x generalis.
Tuż przed skrzyżowaniem z ulicą Grunwaldzką kuliste klony zwyczajne - Acer platanoides były mocno ulistnione.
Przyjrzałem się teraz rosnącym w tej okolicy mocno przyciętym okazałym egzemplarzom tego gatunku. Oto pierwszy z nich.
Wygląd obu z nich świadczy, że kroi nam się tutaj obcięcie ze skutkiem śmiertelnym. Znaczy się konieczna będzie dłuższa obserwacja.
A to już al. Henryka. Tutaj wszystko jest w normie jesienno-zimowej.
Idę teraz ponownie w kierunku ulicy Sokoła. Po drodze mijam zaskoczoną żółtlicę drobnokwiatową - Galinsoga parviflora.
Bardzo zaskoczony jest także winobluszcz trójklapowy znany również jako japoński - Parthenocissus tricuspidata oplatający ten budynek.
Oto kolejne zgrupowanie kulistych klonów zwyczajnych - Acer platanoides tuż przed skrzyżowaniem z ul. Piłsudskiego. Także większość z nich została kompletnie zaskoczona.
Dla odmiany w zaroślach z udziałem jego siewek bardziej zaskoczony był oplatający je chmiel zwyczajny - Humulus lupulus.
Jestem już na ul. Piłsudskiego. Tutaj mijam kolejną zaskoczoną robinię akacjową - Robinia pseudoacacia.
Tuż przed skrzyżowaniem z ulicą Oświęcimską oglądam ośnieżone astry - Aster.
Wracam na swoje podwórko. Brzoza brodawkowata - Betula pendula w ogrodzie sąsiada wciąż jest zielona, ale znajdująca się za nią lipa drobnolistna - Tilia cordata rzetelnie pozbywa się liści.
Jesion wyniosły - Fraxinus excelsior z mojego podwórka jest częściowo zaskoczony.
Bardzo zaskoczony, tak jak jego krewny w parku miejskim jest lilak pospolity - Syringa vulgaris.
A mój tulipanowiec amerykański - Liriodendron tulipidera, dzięki temu, że zrzucił sporo liści ma się tym razem dobrze.
Reasumując, w porównaniu z tym co działo się w październiku 2009 roku zima dała nam zaledwie prztyczka z nos i sobie poszła.