W tym wątku -
https://www.bio-forum.pl/cgi-local/board-post.cgi?HTTP_REFERER=/3280/253535.html&action=form - pokazałem jak niespodziewany atak zimy w październiku 209 roku zmasakrował mojego około 10-letniego tulipanowca amerykańskiego - Liriodendron tulipifera. Teraz po nieco trzech latach od tamtego wydarzenia mogę napisać, że drzewo przeżyło i ma się w miarę dobrze. Zasadniczo cienię swoją prywatność, ale pozwolę sobie zaznaczyć okolicę w której mieszkam. Oto przybliżona lokalizacja na mapie firmy Compass.
Wszystkie zdjęcia wykonywałem z balkonu. Między pierwszym a ostatnim zdjęciem minęło około półtorej godziny. Na początku wyglądało to tak.
Po kilkunastu minutach powtórzyłem pierwsze ujęcie.
Następnie spojrzałem z góry na ogród mojego sąsiada. Czereśnia po lewej stronie zdjęcia rośnie jeszcze u mnie. Widoczne z tyłu drzewo przypominające postać wznoszącą ręce pomimo tego, iż wydaje się być martwe żyje, ale zielone gałęzie ma u dołu. To olsza czarna - Alnus glutinosa.
Patrzę teraz w kierunku wschodnim. Jesion wyniosły - Fraxinus exelsior na moim podwórku jak widać wciąż miał zielone liście.
I ponownie zerkam na tulipanowca - Liriodendron tulipifera. Teraz jest bardziej rozjaśniony.
Po kolejnych kilkudziesięciu minutach przerwy drzewo wyglądało tak.
I znowu ogród sąsiada.
A główny bohater tej akcji zmieniał się minimalnie
Spoglądam ponownie na jesion wyniosły - Fraxinus excelsior.
Następnie zerkam na gąszcz gałęzi śliwy domowej w dość prymitywnej odmianie z pestką trwale związaną z owocem.
A to już kontrast pomiędzy zdecydowanie przygotowaną do zimy śliwą oraz kompletnie nie przygotowanym jesionem wyniosłym - Fraxinus excelsior.
A na zakończenie oczywiście tulipanowiec amerykański - Liriodendron tulipifera.