18 maja uczestniczyłem w święcie roślin. Moim zadaniem było opowiedzenie Krótkiej historii rozbioru królestwa roślin. Kolejnym tematem był spacer po lesie. Trafiła mi się grupa młodzieży szkolnej ze Sławkowa. Oczywiście, kiedy dowiedzieli się, że pójdą ze mną do lasu, byli nieco przerażeni. Liczyli na poznawanie laboratoriów uniwersyteckich.
Dlatego tytułem bardzo długiego wstępu proponuję zapoznać się z kilkoma definicjami lasu. No właśnie - las - jak to łatwo powiedzieć. Teoretycznie niemalże każdy wie co to jest. Gdy jednak przychodzi do utworzenia definicji rodzą się poważne problemy. Wystarczy prześledzić jak podchodzą do tego zagadnienia autorzy wielu podręczników oraz encyklopedii, aby poczuć się totalnie zagubionym.
Zacznijmy od Gabriela Rzączyńskiego, który na przełomie XVII i XVIII wieku napisał tak: „Lasem nazywamy wiele drzew rosnących jedno obok drugiego na obszarze nie wymagającym uprawy”. Autor jednej ze współczesnych encyklopedii napisał tak: „Las to kompleks roślinności swoisty dla danego kontynentu geograficznego charakteryzujący się dużym udziałem drzew rosnących w zwarciu”. Obie one są bardzo czytelne, intuicyjne. Według profesora J. J. Karposińskiego jest to za proste i dlatego pisze tak: „las to dynamiczny twór przyrody, w którym są zespolone w niepodzielną całość układem zależności, powiązań i wzajemnych wpływów określona roślinność z dużym udziałem form drzewiastych.
Wszystko to przebija definicja z ustawy o lasach z roku 1991. Oto ona: „lasem jest grunt o zwartej powierzchni co najmniej 0,10ha, pokryty roślinnością leśną (uprawami leśnymi) – drzewami i krzewami oraz runem leśnym – lub przejściowo jej pozbawiony”. Znaczy się trywializując, lasem nazywamy coś co wygląda jak las chociaż czasem może lasu nie przypominać. W tym momencie kompilując dane naukowe, zainspirowany dobranocką z cyklu Kubusiowe Opowieści, gdzie pojawia się stuwiekowy las napisałem co następuje – lasem nazywamy obszar na który w ciągu roku spada rocznie co najmniej 71mm deszczu na metr kwadratowy, zaś średnia roczna temperatura wynosi więcej niż 8 stopni C a wiatry nie są zbyt silne. Obecność drzew nie jest obowiązkowa.
Ostatecznie lasy w Europie istnieją od nieco ponad 10 tysięcy lat. Wylesienia z okresu naszej nieco ponad tysiącletniej historii, na znacznych obszarach, można potraktować jako stan przejściowego pozbawienia drzew i tego co im towarzyszy.
Nasz spacer obyliśmy po kompleksie leśnym ograniczonym od zachodu ulicą Bankową, od południa rzeką Rawą, od wschodu ulicą Jerzego Dudy Gracza a od północy al. Roździeńskiego. Z botanicznego punktu widzenia jest to łęg ze związku Alno-Ulmion przejściowo pozbawiony drzew, krzewów oraz elementów runa. Dalej nie będę się posuwał, ponieważ byłaby to totalna mniemanologia stosowana. Spójrzmy zatem na obszar, który przeszliśmy.
W tym odcinku wędrujemy w osi rzeki, a właściwie powiedzmy rzeki Rawy. Jest ona ściekiem wpuszczonym w kanał. Zaczynamy od prawego brzegu. Oto rdestowiec japoński - Reynoutria japonica lub jak kto woli Fallopia japonica.
Nieco dalej znajdowały się kępy łopianu - Arctium. Na tym etapie trudno wyrokować przynależność gatunkową, aczkolwiek wykluczałbym Arctium minus.
Sporo było w tej okolicy mniszka - Taraxacum. Tutaj zdecydowanie pomijam przynależność gatunkową, skoro mamy do czynienia - jak to piszę w popularnej prasie - ze zboczeńcem uprawiającym agamospermię.
Drugim żółtkiem był tutaj jaskier rozłogowy - Ranunculus repens.
O balustradę mostu opierała się pokrzywa - Urtica dioca, jak mniemam. W dole widać ciecz płynącą korytem Rawy.
W miejscach, gdzie grunt tworzył rumosz wystąpił rzeżusznik piaskowy - Cardaminospis arenosa.
Na chwilę oddaliliśmy się od ścieku i udaliśmy się pod garaże. Tutaj przyczaił się dziki bez czarny - Sambucus nigra.
Towarzyszyła mu bylica pospolita - Artemisia vulgaris.
A to już poważny, narastający problem. Typowy przyczajony tygrys, ukryty smok, czyli siły powietrznodesantowe lasu przygotowujące grunt pod rekonkwistę. Znaczy się po prostu brzoza brodawkowata - Betula pendula.
Póki o najlepiej w tej okolicy wygląda dziki bez czarny - Sambucus nigra.
Siły powietrznodesantowe lasu reprezentują tutaj jeszcze inne gatunki. Oto klon zwyczajny - Acer platanoides.
Tuż obok w zielonym tłumie przyczaiły się czerwonawy klon jawor - Acer pseudoplatanus oraz wierzba iwa - Salix caprea.
Jest też jesion wyniosły - Fraxinus excelsior, który jest jednym ze składników dendroflory naszego przejściowo pozbawionego drzew zbiorowiska leśnego.
Po odejściu od garaży pod płotem znaleźliśmy wiąz górski - Ulmus glabra.
Zerkamy ponownie na Rawę. Nad brzegiem rozgościł się inwazyjny rdestowiec japoński - Reynoutria japonica.
Jest i kolejny rzeżusznik piaskowy - Cardaminopsis arenosa.
Nieco dalej na prawie łące wystąpił wrotycz pospolity - Tanacetum vulgare, któremu towarzyszą mniszki - Taraxacum.
Zbliżamy się ponownie do brzegu ścieku. Tutaj jak widać dominuje łopian - Arctium. Wyróżniają się mniszki - Taraxacum. Przebija się bylica pospolita - Artemisia vulgaris. Centralne miejsce zajmuje maruna bezwonna - Matricaria maritima ssp. inodora.
Była tutaj także komosa biała - Chenopodium album.
Jesteśmy cały czas na prawym brzegu ścieku. Spore połacie zajął tutaj dwurząd murowy - Diplotaxis muralis. Wszystkie okazy były ku mojemu zmartwieniu zdrowe.
Teraz po prawej stronie drogi trafił się taki dość nieprzyjemny do penetracji teren.
Tym nie mniej w tej okolicy znaleźliśmy rdest plamisty - Polygonum persicaria.
Towarzyszył mu starzec zwyczajny - Senecio vulgaris.
Tuż przed kładka prowadzącą na lewy brzeg ścieku teren został znacznie ucywilizowany.
W tej okolicy pozwoliłem sobie spojrzeć wstecz, czyli na zachód poprzez owocostan mniszka - Taraxacum.
Zerkając na południe widzimy wyłaniającą się zza wysokiej zabudowy oraz zieleni wieżę kościoła przy ulicy Mariackiej.
I ponownie zbliżamy się do cieczy. Teraz widać mój cień na tle nawłoci kanadyjskiej - Solidago canadensis. Jakoś musiałem się uwiecznić.
Po przeprawieniu się na lewy brzeg Rawy jako przerywnik zauważyłem kwitnącą robinię akacjową - Robinia pseudoacacia.