Kończymy nasz serial poświęcony arkozie kwaczalskiej. Teraz po prostu zejdziemy południowym stokiem Grzbietu Tenczyńskiego w rejon kościoła w Babicach. Na mapie firmy Compass ten odcinek został oznaczony kolorem brązowym.
Idziemy brzegiem lasu.
W tutejszym drzewostanie dominuje grab zwyczajny - Carpinus betulus oraz buk zwyczajny - Fagus sylvatica ze sporą domieszką brzozy brodawkowatej - Betula pendula.
Widzimy teraz wyraźnie czekającą nas drogę. Będzie ostro z górki.
Po lewej stronie drogi widać część wąwozów Wilcze Doły. Płat lasu w dole to Łozek. On znajduje się już na terenie Kotliny Oświęcimskiej.
Oczywiście nie lecieliśmy na łeb na szyję. Od czasu do czasu przyglądaliśmy się zieleninie. Oto fiołek polny - Viola arvensis w towarzystwie jasnoty purpurowej - Lamium purpureum.
Niedaleko od tego towarzystwa wyrastał przetacznik bluszczykowy - Veronica hederifolia.
Idziemy dalej. Oto resztki stodoły.
Po kilkunastu metrach po prawej stronie drogi również pojawił się wąwóz. Uderzającym zjawiskiem był brak śmieci.
Było tutaj stosunkowo mało roślin zielnych, dlatego moją uwagę przykuł płat zawilca gajowego - Anemone nemorosa.
W drzewostanie tego wąwozu przeważa brzoza brodawkowata - Betula pendula.
Jesteśmy w przybliżeniu w połowie stoku. Zza drzew wyłania się wieża kościoła w Babicach.
Zerkamy ponownie w głąb przydrożnego wąwozu. Okazuje się, że znajduje się tutaj lokalne ujęcie wody. To ewentualnie tłumaczyłoby brak śmieci powyżej.
Teraz po lewej stronie drogi napotkaliśmy zwykłego, jak się wydaje fiołka.
Sądzę, że to Viola reichenbaciana, czyli fiołek leśny. Bardzo podejrzana jest jednak ta blada ostroga.
Nieco dalej, ponownie po prawej stronie drogi, trafiła się prawie pomnikowa lipa drobnolistna - Tilia cordata.
W tej okolicy znajduje się pole uprawne. W jego podłożu występuje arkoza. Dość zwartym kobiercem pokrywała go jasnota purpurowa - Lamium purpureum.
Przy drodze pojawił się także zwarty płat porostnicy wielokształtnej - Marchantia polymorpha. Dominowały okazy z plemniostanami.
Rodniostany były nieliczne.
A to już plac przy kościele w Babicach.
Tutaj interesował nas ogród. W latach 90. ubiegłego wieku proboszcz Marian Budzyk trzymał w nim araukaryty. Oglądałem je w towarzystwie Mariana Kuca.
W naszym wydawnictwie - Araukaryty Chrzanowskie - napisaliśmy, że jest to jedno z miejsc na ziemi chrzanowskiej, gdzie można je oglądać w przestrzeni publicznej. Niestety, tego dnia nie udało nam się znaleźć ani jednego. Być może zostały tylko schowane. Nie wykluczone, że zostały one, powiedzmy to oględnie - sprywatyzowane.
Opuszczamy teren ogrodów. Teraz spoglądamy na kościół od strony południowej.
Naszym celem było odnalezienie kolejnego rarytasu geologicznego. W drodze do niego mijamy silnie rozrośnięte pędy winobluszczu - Parthenocissus.
Była też rozkwitająca mognolia.
A oto miejscowy rarytas geologiczny, wspominany w licznych przewodnikach turystycznych. Jest nim głaz narzutowy. Został on niezbyt szczęśliwie upiększony.
Na szczęście pozostawiono odsłonięte te powierzchnie, na których znajdują się bruzdy powstałe podczas jego dostarczania przez lodowiec do Babic.
Oczywiście, dla twórców legend to ewidentne ślady diabelskich pazurów.
Aby powrócić do Chrzanowa musieliśmy jeszcze przejść do Płazy Dolnej. Niestety komunikacja Babic ze stolicą powiatu pozostawia wiele do życzenia.