Onego roku listopad zapowiadał się pogodny. Była to prawie złota polska jesień przeplatana późnym latem. Jak już informowałem, skończyło się to dość zaskakująco, ale póki co było tak. Na początek wierzba płacząca przy ulicy Oświęcimskiej a na niej duży grzyb,
Pholiota aurivella jak mniemam. Zdjęcia wykonałem 2 listopada.
Gdzieś tam suszka mam.
Zaczyna się sesja fotograficzna z 9 listopada. Robiłem ją krótko po południu, stąd taka duża ilość intensywnego światła. Najlepiej ten stan pośredni pokazują drzewa w chrzanowskim parku. Tutaj jest to skrzydłorzech kaukaski -
Pterocarya fraxinifolia.
Oto dwa widoki ogólne z akcentem na bardzo zmaltretowanego świerka kłującego -
Picea pungens. Na drugim zdjęciu w tle widać Muzeum w Chrzanowie.
Ozdobą parku są liczne krzewiaste cisy -
Taxus baccata.
O tej porze roku najbardziej pociąga mnie robienie zdjęć ich owocującym gałązkom.
A teraz ich zbliżenia.
I jeszcze raz cisy -
Taxus baccata.
I kolejny skrzydłorzech kaukaski -
Pterocarya fraxinifolia pod postacią owocującej gałązki.
Niektóre drzewa, tak jak ta pokręcona jabloń purpurowa -
Malus purpurea rzetelnie zrzucały liście.
Teraz jesteśmy bliżej muzeum. Oto charakterystyczna jodła pospolita -
Abies alba.
Kolejnym jesiennym motywem, który mnie kręci to owocujące śnieguliczki -
Symphoricarpos albus.
Najciekawsze są towarzyszące owocom kwiaty. To taka parafraza balu na Titanicu - a wegetacja trwała do końca.
11 listopada wybrałem się do parku na grzyby. Na początek porażająca śnieguliczke Erysiphe symphoricarpi. Ta choroba była zdrowa. Znaczy się Ampelomyces quisqualis nie został stwierdzony.
Równie zdrowa była Sphaerotheca macularis porażająca chmiel - Humulus luppulus przy równoległej do parku ulicy Słowackiego.
Ta choroba na moim obszarze działania jest gatunkiem rzadkim. Ale ja mam do czynienia tylko z chmielem dzikim lub zdziczałym.