Dopiero co pokazywałem uroki rezerwatu przyrody w dolinie Żabnika, ubolewając jedynie nad brakiem kultury pewnej części osób odwiedzających to miejsce. Tymczasem pojawiło się kolejne, poważniejsze niebezpieczeństwo, które uwzględniając krzywiznę Ziemi wisi nad tą doliną niczym miecz Damoklesa. Otóż firma DB Schenker, spadkobierca kopalni piasku "Szczakowa" przymierza się do poszerzenia obszaru górniczego. Teoretycznie mają zamiar pozostawić coś w rodzaju filara ochronnego o szerokości około 700m, ale z drugiej strony zasada naczyń połączonych gwarantuje szybsze spuszczenie wody z tego obszaru niż ma to obecnie miejsce. Od Żabnika do miejsca oznaczonego na mapie firmy Compass jasnoniebieską plamą jest w linii prostej około 1,5km.
Do interesującego nas miejsca wraz z leśnikami dotarliśmy trasą oznaczoną czerwoną przerywaną linią, a powracaliśmy trasą oznaczoną przerywaną fioletową linią.
Zanim przejdziemy do fotoreportażu godzi się namienić, że w cały ten proceder, pominę nazwisko, jest uwikłana żona wiceprezydenta Jaworzna. Jest ona oczywiście geologiem w inkryminowanej firmie. A całe towarzystwo musi mieć niezbyt czyste sumienie, ponieważ bardzo nie była im na rękę wizyta w tym miejscu ekipy jaworznickiej telewizji.
Być może z geologicznego punktu widzenia wszystko da się jakoś obronić. Pozostaje jednak ustawa o ochronie przyrody. A jest tutaj co chronić. Ledwo wysiadłem z samochodu zobaczyłem kruszczyka rdzawoczerwonego - Epipactis atrorubens.
Idziemy teraz skrajem lasu, który zarazem jest tutaj granicą Jaworzna i Bukowna, do miejsca gdzie stała wiertnia. Jest to odcinek o długości około 200m.
Sporo było tutaj żółto kwitnącej tojeści pospolitej - Lysimachia vulgaris.
Sam las na pierwszy rzut oka nie jest interesujący.
Nie trzeba jednak specjalnie się wysilać aby natrafić na storczyki. Oto kruszczyk szmalhauzeński - Epipactis x schmalhausenii. Jest to gatunek dość częsty w Jaworznie, ale póki co prawo jest jednakie dla wszystkich storczyków - ochrona ścisła.
Idziemy dalej. O pewnej zasobności tego miejsca w wodę świadczy obecność krwiściągu lekarskiego - Sanguisorba officinalis. Tutaj poraża go mączniak - Sphaerotheca ferruginea.
I znowu rzut oka na las. To klasyczny drzewostan gospodarczy zbliżony do boru mieszanego.
Gatunkiem borowym jest tutaj między innymi dzwonek okrągłolistny - Campanula rotundifolia.
I znowu gęstwa zieleni.
I znowu storczyk. Tym razem moim zdaniem typowy kruszczyk szerokolistny - Epipactis helleborine.
Jestem już blisko miejsca, gdzie pracowała wiertnia. Tutaj równolegle do drogi znajduje się suche koryto strugi oznaczonej na mapie przyrywaną linią. Struga zapewne padła ofiarą dotychczasowych działań nieodległej piaskowni "Szczakowa".
Dopiero w tym miejscu zauważyłem wawrzynek wilcze łyko - Daphne mezereum.
Było tutaj kilka okazów różnej wielkości. Towarzyszyły im kruszczyki - Epipactis.
Niektóre krzewy osiągają blisko metr wysokości, zatem nie sposób ich przeoczyć.
Od tej chwili zaczynam wracać do samochodu. Oto kolejny kruszczyk szerokolistny - Epipactis helleborine.
Wśród krzewów pojawia się również objęta ochroną częściową kruszyna pospolita - Frangula alnus. Tutaj poraża ją mączniak - Microsphaera divaricata.
Oto kolejny wawrzynek wilcze łyko - Daphne mezereum.
I to wszystko oczywiście w takim pozornie nieciekawym lesie.
No cóż wawrzynków i kruszczyków ci tutaj dostatek.
Trzecim etapem mojego fotoreportażu jest spojrzenie na drogę którą tutaj dzięki uprzejmości leśników dotarliśmy.
Warstwa krzewów i runa jest dość gęsto spleciona.
Wystarczyło jednak zrobić kilka kroków w bok aby wypatrzyć kolejne kruszczyki szerokolistne - Epipactis helleborine o bardzo okazałych kwiatostanach.
Na kwiatostanie tego kruszczyka czaił się dość jawnie kwietnik namiastek, ale zachowywał się niczym wspomniana na wstępie pani. Obojgu bardzo była nie na rękę nasza wizyta.
Na zakończenie proponuję zerknąć na kwiat tego kruszczyka i przyjąć do wiadomości, że stroną w postępowaniu w podmiotowej sprawie musi być minister ochrony środowiska.
Dla spokojności cytuję tutaj dosłownie fragment, który można znaleźć w Wikipedii. Ochrona gatunkowa roślin – prawny sposób zabezpieczenia rzadko występujących gatunków dziko rosnących roślin zagrożonych wyginięciem. Gatunków chronionych nie wolno niszczyć, zrywać, zbierać, niszczyć ich siedlisk, sprzedawać, nabywać, przewozić przez granicę państwa itp. Dla gatunków ściśle chronionych na odstępstwo od takiego zakazu może wyjątkowo wyrazić zgodę Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska, dla gatunków częściowo chronionych - Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska. Gatunki częściowo chronionych gatunków roślin mogą być dopuszczone do limitowanego (za zezwoleniem wojewody) zbioru na potrzeby ziołolecznictwa.
Ewentualnego zniszczenia roślin podczas prowadzenia gospodarki rolnej, leśnej i rybackiej w większości przypadków nie uważa się za naruszenie przepisów o ochronie gatunkowej, choć dla niektórych gatunków ten wyjątek nie obowiązuje.
Jeżeli cokolwiek zagraża stanowiskom gatunków chronionych (nawet czynnik naturalny, np. sukcesja roślinności) to wojewoda jest obowiązany podjąć odpowiednie działania dla zabezpieczenia stanowiska. Na liście roślin chronionych są wskazane te gatunki, które zwykle wymagają ochrony czynnej.