Jesteśmy w Mysłowicach. Spacerujemy terenami położonymi nad ściekiem Bolina Południowa. Tym razem startujemy w przybliżeniu od punktu określonego następującymi współrzędnymi - N: 50 stopni, 14 minut, 10 sekund; E: 19 stopni, 6 minut, 31 sekund. Po minięciu prawobrzeżnego, janowskiego dopływy Bolina zdecydowanie z cieku zamienia się w ściek. Od tej chwili możemy mówić, że stanowi ona element fortyfikacji broniących Mysłowic od strony Katowic. Na początku cuchnąca fosa, potem wysoki wał w którym znajdują się nieliczne łatwe do zablokowania przepusty. Tak w tych okolicznościach powinna być postrzegana ulica Obrzeżna Zachodnia. Na razie nutka optymizmu. Minęliśmy trzcinowisko. Teraz napotkałem kolejny prawobrzeżny ciek wpadający do ścieku.
Są tutaj również równoległe do Boliny mokradła z przezroczystym płynem.
Tym nie mniej śmieci na poboczu zdarzają się.
Tuż przed północnym skrajem polany nad rzekę można zejść po schodach. Skwapliwie skorzystałem z tej możliwości.
Z dołu wyraźnie widać, że Obrzeżna Zachodnia ma charakter fortalicji.
Tutaj, czyli kilkadziesiąt metrów przed lasem widać, że nasz ściek jest zasadniczo wpuszczony w kanał, ale stara się trochę kręcić.
W rejonie schodów wyraźnie widać, że koryto rzeki wypełnia ciecz o sporej zawartości wody.
Nieco dalej do Boliny wpada z prawej strony kolejny ciek z czystą wodą bogatą w związki żelaza, co daje ciekawe efekty kolorystyczne.
Mijamy teraz fragment wybetonowany. Ciecz pieni się.
O tej chwili zaczyna się odcinek zdziczały. Gdyby była w nim woda byłoby tutaj ślicznie.
Tuż przed skrajem lasu sytuację próbuje ratować z lewego brzegu ta niewielka strużka.
Idziemy teraz przez las bardzo wygodną drogą.
Widać z niej wyraźnie prawy wysoki brzeg.
A w korycie jak wyraźnie widać znajduje się ciecz o dziwnym składzie.
A że droga jest szeroka, znalezienie tego czegoś na lewym brzegu rzeki było wysoce prawdopodobne.
Bo coś takiego na prawym brzegu jest normą.
Idziemy dalej. Droga jest rzeczywiście bardzo szeroka.
A na poboczu Obrzeżnej Zachodniej bez zmian.
Ciecz także w korycie jest niezmiennie taka sama. Panującej tutaj atmosfery można się domyślać.
I nie zmienia tego kolejny wpadający z prawego brzegu ciek z czystą, bogatą w związki żelaza wodą.
Dlatego czas na chwilę oderwać się od tego ścieku. Prawdę powiedziawszy nie bardzo było na czym zawiesić oka. Oto dopiero co zakwitająca kosmatka owłosiona - Luzula pilosa.
Rozwinęły się również liście jarzębiny - Sorbus aucuparia.
Były też zielone kępy rzeżusznika Hallera - Cardaminopsis Halleri.
W tym momencie postanowiłem opuścić ten obszar udając się do miasta ulicą Stefana Batorego. Miejsce to określają następujące współrzędne - N: 50 stopni, 14 minut, 15 sekund; E: 19 stopni, 6 minut, 22 sekundy. Oto rzut okiem wstecz w kierunku lasu który dopiero co puściliśmy.