W dniach 6 - 7 marca tego roku miał miejsce tragiczny w skutkach pożar klasztoru Bernardynów w Alwerni. Dlatego w nieco ponad miesiąc po tym wydarzeniu postanowiliśmy zajrzeć do tego miasta. Oto mapa firmy Compass z zaznaczoną na ciemnoniebiesko trasą naszego spaceru.
Publikowałem już kilka fotoreportaży z rynku oraz okolic klasztoru i dlatego tym razem będzie to tylko swoisty suplement. Rynek, który teraz przypomina park ma być wkrótce całkowicie przebudowany. Na początek rzeźba oraz pnie pomnikowych dębów po lewej stronie kapliczki.
W obrębie trawnika jest sporo mchu. Wydaje mi się, że to żurawiec falisty - Atrichum undulatum.
W pobliżu kapliczki znajduje się tablica podająca błędną datę jej postawienia, chociaż w lewym górnym rogu znajduje się tabliczka wykonana z czarnego marmuru z następującą treścią - "Na cześć Wszechmogącemu Alwernianie w roku 1860". Kapliczkę tę, co jest ewenementem na skalę światową, ufundowal żydowski przedsiębiorca Grunbaum dla swoich katolickich pracowników.
A oto pnie pomnikowych dębów rosnących na prawo od kapliczki.
W szczelinie kory jednego z nich znalazłem siewkę cisu - Taxus baccata.
Przy południowej krawędzi rynku, który bardziej przypomina park rosnie dość rosochata forma jałowca - Juniperus communis.
A to już najsłynniejszy dom w rynku z charakterystycznymi podcieniami. Teraz ozdabia go forsycja pośrednia - Forsythia intermedia. Budynek znajduje się w stanie śmierci technicznej.
Jesteśmy teraz na parkingu w okolicy Małopolskiego Muzeum Pożarnictwa. Przed nami największy wąwóz lessowy w Polsce.
Kiedy spojrzymy wprost przed siebie możemy podziwiać jego głębię i urodę.
Niestety w górnej części znajduje się coś, dzięki czemu można także twierdzić, że jest to największy kosz na śmieci w powiecie chrzanowskim. Na razie zbyt wielu śmieci nie widać. Być może miała tutaj miejsce jakaś akcja porządkowa.
Spoglądamy teraz na ten obiekt z boku. Biała plamka to zawilec gajowy - Anemone nemorosa.
Oto kolejna z bocznych odnóg o klasycznym V-kształtnym przekroju.
Bliżej klasztoru do wąwozu wrzucono zgrabione, opadłe liście. To tylko pozornie nie są śmieci.
Na teren samego klasztoru nie weszliśmy respektując urzędowy zakaz wstępu potwierdzony tabliczkami ostrzegawczymi. Poszliśmy dalej bokiem, brzegiem wąwozu. Na początku oglądamy fiołka. Moim zdaniem to Viola Reichenbachiana.
Oglądamy teraz zewnętrzny mur wzniesiony w znacznej części z miejscowego melafiru.
Od czasu do czasu zerkamy w głąb wąwozu.
Jesteśmy już na dole. Tutaj oglądamy kwitnący ziarnopłon wiosenny - Ranunculus ficaria, dawniej Ficaria verna.
A teraz kilka obrazków z dolnej części wąwozu. Procesy erozyjne posunęły się do tego stopnia, że po bokach odsłaniają się melafiry.
Jesteśmy ponownie na górze. Tego dnia zakwitł już szczawik zajęczy - Oxalis acetosella.
Dalej poruszamy się drogą równoleglą do zachodniej krawędzi zespołu klasztornego.
Na jednym z obumierających buków znalazłem zejściowe owocniki purchawki gruszkowatej - Lycoperdon pyriforme.
W końcu trzeba było spojrzeć na klasztor. Zabytkowa wieża ocalała. Spłonął przede wszystkim dach budynku mieszkalnego zakonników.
Pod klasztornymi murami znajdują się niewielkie wychodnie melafirów.
W lesie spore płaty tworzy barwinek - Vinca minor.
Przy północno-zachodnim narożniku klasztoru także znajdują się wychodnie melafirów. Na jednym kawałku skały usadowił się buk zwyczajny - Fagus sylvatica.
Oto struktura innych fragmentów tej skały.
Na zakończenie, skoro jest to forum botaników i mikologów pozwoliłem sobie sfotografować ciekawą czeczotę na grabie zwyczajnym.
Po wyjściu z lasu oglądamy klasztor od strony północno-wschodniej. Z tego miejsca wygląda tak, jakby się nic nie stało.