Od pewnego czasu znikły z mediów olbrzymie, parzące barszcze, wśród których sprawcą całego zamieszania jest przede wszystkim barszcz sosnowskiego. Być może do zminimalizowania zagrożenia z ich strony, a właściwie uśpienia czujności przyczyniły się chłodne lato oraz powodzie, które są bardziej medialne. Oczywiście jako botanicy zdajemy sobie sprawę z tego, że w przypadku tych gigantów mamy do czynienia z co najmniej dwoma gatunkami. Są to najbardziej inkryminowany Heracleum sosnovskyii oraz drugi, podobnież łagodniejszy Heracleum mantegazzianum. Moim zdaniem w najbardziej niekorzystnych dla nas warunkach, czyli podczas silnych upałów w oddziaływaniu swoich soków na naszą skórę różnią się pomiędzy sobą niczym wściekły,wygłodniały lew albo tygrys.
Od dłuższego czasu w Jaworznie obserwuję te barszcze w zaroślach przy ulicy Mostowa. Oto mapa firmy Compass, na której czerwoną kropką zaznaczyłem tę populację. Niebieską kreską obwiodłem istniejącą w tym miejscu swoją powierzchnię badawczą. Ma ona numer 278.
Spoglądając od ulicy Mostowa, tuż przed przejściem pod nowo wybudowaną obwodnicą, którą w tej okolicy poprowadzono śladem byłej linii kolejowej do Szczakowej widać bardzo mało. Na pierwszym planie znajduje się skoszona łąka na drugim zarośla ze zdziczałego sadu oraz nawłoć kanadyjska.
Ale barszcze tam są. Wystarczy podejść bliżej, aby zobaczyć ich wysokie, suche teraz łodygi. Brak niełupek w baldachu dobrze wróży przyszłości tej populacji.
Pod nogami co i rusz spotykamy rozety ich liści, co świadczy o znakomitej kondycji tego stanowiska.
Łysy baldach dowodzi, że bank nasion w glebie został poważnie zasilony. A jest to, jak uczy praktyka lokata bardzo długoterminowa, mocniejsza niż w II oraz III filarze OFE.
Właśnie na podstawie wyglądu tych liści oraz prawie gładkiej łodygi sądzę, że bohaterem tej akcji jest Heracleum mantegazzianum.
Oto kolejne suche, pozbawione owoców łodygi tych roślinnych "bandytów". W sumie naliczyłem ich tutaj prawie 30.
Tutejszy barszcz ma swoich amatorów. Jest nim między innymi ślimak wstężyk gajowy - Cepaea nemorensis.
A poza tym w tej okolicy było sporo innych gatunków ładnie kwitnących roślin. Spośród nich wybrałem przymiotno białe - Erigeron albus.
Dalej idzie cykoria podróżnik - Cichorium intybus.
Jest tutaj również wiesiołek dziwny - Oenothera paradoxa.
Sporo tutaj również koniczyny łąkowej - Trifolium pratense.
Swoistym podsumowaniem niech będzie nasz dotychczasowy parzący problem, jakim jest pokrzywa zwyczajna - Urtica dioica.
Oczywiście nie ograniczyłem się w tym miejscu tylko do dokumentowania barszczy. Zabrałem także kilka gatunków grzybów pasożytniczych, w tym rdzę - Puccinia convolvuli, którą do tej pory notuję wyłącznie na kieliszniku zaroślowym - Calystegia sepium. Te zdjęcia wykonałem już na poboczu ulicy Grunwaldzka tuż przed skrzyżowaniem z ulicą Trójkąt.