W styczniu roku 2010 dość często odwiedzałem lodowe stalagmity w tak zwanych pod chrzanowskich jaskiniach. W rzeczywistości są to lochy po eksploatacji kamienia. Pierwszy raz odkryłem ten fenomen w styczniu 2009 roku. 1O byłem tam z kamerą telewizji CTv Jaworzno, a w dwa dni później z kamerą Chrzanowskiej Telewizji Lokalnej. Tym nie mniej tradycyjnie, przypomnijmy sobie to miejsce. Oto miejsce akcji. Podkładem jest mapa krakowskiej firmy Compass. Jej nowy cytat znajduje się na końcu wątku.
Oczywiście celem pierwszej wizyty było pokazanie kamieniołomu i lochów jako takich. Wlot do wyrobiska odsłania grube warstwy wapieni. Są one zabarwione na fioletowo.
Zima była dość śnieżna i pierwszy sopel jaki zwisał ze stropu nie stanowił dla nas zaskoczenia.
Zaskoczeniem były grube sople wyrastające z dna lochu.
Gdybyśmy badali obszar krasowy moglibyśmy powiedzieć, że są to stalagmity. A było ich tutaj bardzo dużo. Jak się później dowiedziałem te struktury wyrastają z dołu do góry.
Najbardziej zaskakującym zjawiskiem były przewężenia na całej długości tych struktur.
Bliżej ścianki pierwszego lochu znajdowało się jeszcze skupisko właściwych sopli, które w tym kontekście możemy nazwać stalaktytami.
A teraz zbliżenie na ścianę opodal wlotu do drugiego z lochów. Do tej pory nawet pomimo pomocy zaprzyjaźnionego geologa nie udało mi się ustalić jaka jest przyczyna tej fioletowej barwy.
Wylot tego lochu ozdabiał szron.
Tutaj również można było podziwiać skupiska lodowych stalagmitów.
Jednak zanim poszliśmy w głąb zerknęliśmy za siebie.
A pod nogami stalagmitów było tyle, że trudno było stąpać, aby każdy z nich ominąć.
Niektóre z nich w zbliżeniu wyglądały zaskakująco pięknie.
Tego dnia, nie dysponując sztucznym świetleniem mogliśmy dokumentować tylko te okazy, które znajdowały się blisko wylotu.
Nieco dalej w ścianie wyrobiska odsłoniły się czyste, krystaliczne wapienie. Niewielkie dziurki to prawdziwy kras w tej formacji, czyli wapieniach górażdżańskich.
W zbliżeniu widać, że są one kolonizowane co najmniej przez glony.
A oto zbliżenie tak zwanego kryształu, czyli rodzaju wapienia najbardziej pożądanego jako celu eksploatacji.
W poniedziałek 12 stycznia ekipa telewizyjna była zaopatrzona w lepsze oświetlenie, dlatego mogłem wykonać lepsze zdjęcia stalagmitów. Na początek pierwszy loch.
Dopiero teraz zauważyłem ten okaz, przypominający matową żarówkę.
W najciemniejszej części lochu sztuczne światło pozwoliło odsłonić spore zgromadzenie tych tworów. Ujawniły się też śmieci, czyli ślady pobytu człowieka prymitywnego.
A oto kamerzysta w akcji.
Tak w świetle jego reflektora ujrzałem stalagmity, gdy patrzyłem na nie z końca wyrobiska.
Także zgrupowanie stalaktytów nabrało innego wyrazu.
W drugim lochu zrobiłem tylko jeden widok ogólny.
Bardziej skupiłem się na tym okazie, który miał szeroko rozlaną podstawę w której uwięzione były pęcherzyki powietrza.
Tak było w ubiegłym roku. A w przyszłym roku też tutaj zajrzę i zrobię podobny fotoreportaż.
(wypowiedź edytowana przez piotr_Grzegorzek 03.czerwca.2010)