Każdy kto czyta uważnie wszystkie wątki tego działu może powiedzieć, że jestem monotematyczny. Ile bowiem czasu można poświęcać osadzie która obecnie liczy 0 mieszkańców i wszystko wskazuje na to, że już nigdy nie ożyje. Tym razem byłem tutaj przy okazji kręcenia filmu. Jak zwykle przy okazji powstał ten fotoreportaż. Tym razem będą też grzyby.
Stojąc przy północnym skraju byłej osady, patrząc na te zarośla z trudem można się domyślić, że ktoś, kiedyś tutaj mieszkał. Drzewa o jasnej korze to topola osika.
Wchodząc pomiędzy drzewa w dalszym ciągu nie widzimy osady.
Spoglądając w kierunku zachodnim widzimy łagodnie obniżającą się podmokłą łąkę. Tutaj zaczyna się ciek, który w końcu staje się jednym z dopływów Łużnika.
Po drugiej wschodniej stronie znajduje się kolejna podmokła łąka. Tutaj zaczyna się ciek, z którego ma być zasilany Łużnik. Tym sposobem Krupka byłaby wododziałem trzeciego rzędu.
Bliżej osady na łące pojawiają się młode dęby. Rosochate drzewa górujące na horyzoncie to prawie pomnikowe dęby szypułkowe.
Zasadniczo w drzewostanach dominują gatunki liściaste, ale sporadycznie trafiają się sosny, które tutaj trafiły z okolicznych lasów. Najstarsza z nich ma około 15 lat.
Po prawej stronie drogi znajdowały się dwa domy. Oto pierwszy z nich.
Tutaj, gdzie rośnie teraz okazała brzoza znajdowało się główne wejście do domu.
Na murach rosną młode drzewa. Ich korzenie tworzą malownicze wzory pod odpadającym tynkiem.
Teraz za domem znajdują się gęste zarośla.
Ciek który widzieliśmy pomiędzy drzewami z bliska wygląda tak. To on docelowo stanie się dopływem Łużnika.
Przed domem, od strony drogi rosną dwie brzozy przedzielone leszczyną. Jedna z nich nie wiadomo dlaczego wije się przemyślnie.
Górą drzewa wyglądają tak jakby się nic nie działo.
W runie znajdują się nieliczne kępy mszaków. Ciekawie w tym gronie wygląda merzyk.
Są i spróchniałe drzewa, które służą licznym owadom. być może mrówkom.
Niektóre ścięte drzewa radzą sobie całkiem dobrze.
Kilka okazałych okazów wierzby iwy padło ofiarą tej zimy. Oto malownicze pęknięcia pni.
Z punktu widzenia mikologii najważniejszym epizodem tej wyprawy było moje pierwsze spotkanie z orzechówką mączystą - Encoelia furfuracea. Tutaj wyrastała na leszczynie. Trudno mi się pogodzić ze zdaniem, że jest to gatunek często spotykany.
Oczywiście było tutaj więcej grzybów, ale były to gatunki bardziej pospolite. Tym nie mniej ze względu na orzechówke będę musiał się zastanowić nad utworzeniem tutaj kolejnej powierzchni badawczej. Jednak najbardziej zaskakującym zdarzeniem było wyrojenie się dużych mrówek spod zwijającej się brzozy. Widocznie też poczuły zbliżającą się wiosnę.
Zbliżyłem się do nich tak bardzo, że w końcu kilka z nich mnie ukąsiło - ale nic to.