Były dwa odcinki poświęcone przyjemnościom, czas na relację z obowiązków, które nawiasem mówiąc też spełniam z przyjemnością. Do szkoły pdostawowej nr 5 dotarłem przed czasem, dlatego mogłem sobie pozwolić na spędzenie kilku chwil w Morskim Oku. Dla odmiany lekcja odbywała się wzdłuż drogi biegnącej pomiędzy skarpą na której wzniesiono domy Kolonii Fabrycznej a ogrodem działkowym w dolinie rzeki Chechło. Oto mapa. Oczywiście idziemy w tę i we w tę wzdłuż fioletowej kreski. Uwaga, nazwa Os. Rospontowa została naniesiona przez twórców mapy nie tam, gdzie powinna. Właściwe osiedle, a i to nie całe, bo tylko jego południowo-zachodni zakątek znajduje się pomiędzy ulicą Borowcową a rzeką Chechło. Wykorzystałem fragment mapy firmy Compass.
Wzdłuż drogi nie brak drzew. Dzieci miały poznać kilka gatunków i wykonać rysunek kory metodą kalkowania.
Zadanie okazało się być karkołomne, zwłaszcza w odniesieniu do takich gatunków jak widoczne na zdjęciach robinie akacjowe - Robinia pseudoacacia.
A oto przyszli botanicy. No może nie wszyscy, ale kto wie.
Z dala od drogi w ogrodzie wspaniale prezentował się tulipanowiec amerykański - Liriodendron tulipifera. Zapewne dzięki stożkowatej koronie udało mu się przetrwać październikowy atak zimy.
A oto kolejny rzut oka na drogę. W tłumie zielonych robinii akacjowych - Robinia pseudoacacia trafiła się brzoza brodawkowata - Betula pendula.
A pod płotem ogrodu interesująco prezentował się pióropusznik strusi - Matteucia struthiopteris. Coś mi się widzi, że ma zamiar uciekać.
Niestety, w tej okolicy robinie akacjowe dominują. Te tutaj noszą wyraźne ślady październikowej masakry. Żywa zieleń liści wskazuje na to, że zupełnie nie spodziewały się nadejścia zimy.
Powoli zbliżamy się do terenu leśnego. W nim dominują brzozy - Betula pendula. Po prawej stronie znajdują się młode topole osiki - Populus tremula.
Innym połamańcem w tym lesie, także kompletnie zaskoczonym z racji żywo zielonych liści, była czeremcha amerykańska - Padus serotina.
A w tych chaszczach ukrywa się jedno z historycznych koryt rzeki Chechło.
Od obecnego, wpuszczonego w kanał cieku dzieli je prawie 200m. Ale tego rodzaju śladów to się szuka na wiosnę, kiedy jeszcze nie ma zielska. Można to zrobić także późną jesienią lub w bezśnieżną zimę.
(wypowiedź edytowana przez Piotr_Grzegorzek 02.marca.2010)
Wzdłuż drogi nie brak drzew. Dzieci miały poznać kilka gatunków i wykonać rysunek kory metodą kalkowania.
Zadanie okazało się być karkołomne, zwłaszcza w odniesieniu do takich gatunków jak widoczne na zdjęciach robinie akacjowe - Robinia pseudoacacia.
A oto przyszli botanicy. No może nie wszyscy, ale kto wie.
Z dala od drogi w ogrodzie wspaniale prezentował się tulipanowiec amerykański - Liriodendron tulipifera. Zapewne dzięki stożkowatej koronie udało mu się przetrwać październikowy atak zimy.
A oto kolejny rzut oka na drogę. W tłumie zielonych robinii akacjowych - Robinia pseudoacacia trafiła się brzoza brodawkowata - Betula pendula.
A pod płotem ogrodu interesująco prezentował się pióropusznik strusi - Matteucia struthiopteris. Coś mi się widzi, że ma zamiar uciekać.
Niestety, w tej okolicy robinie akacjowe dominują. Te tutaj noszą wyraźne ślady październikowej masakry. Żywa zieleń liści wskazuje na to, że zupełnie nie spodziewały się nadejścia zimy.
Powoli zbliżamy się do terenu leśnego. W nim dominują brzozy - Betula pendula. Po prawej stronie znajdują się młode topole osiki - Populus tremula.
Innym połamańcem w tym lesie, także kompletnie zaskoczonym z racji żywo zielonych liści, była czeremcha amerykańska - Padus serotina.
A w tych chaszczach ukrywa się jedno z historycznych koryt rzeki Chechło.
Od obecnego, wpuszczonego w kanał cieku dzieli je prawie 200m. Ale tego rodzaju śladów to się szuka na wiosnę, kiedy jeszcze nie ma zielska. Można to zrobić także późną jesienią lub w bezśnieżną zimę.
(wypowiedź edytowana przez Piotr_Grzegorzek 02.marca.2010)
