W ostatnią listopadową sobotę poprowadziłem grupę młodzieży z trzebińskiego gimnazjum na krótki spacerek. Oto trasa naszej wycieczki naniesiona na mapę firmy Compass.
Część objęta tym fotoreportażem została oznakowana na ciemno-fioletowo. Wystartowaliśmy z osiedla ZWM, minęliśmy garaże w sąsiedztwie których posadzono jarzębiny -
Sorbus aucuparia.
Za obwodnicą osiedla na stokach wzgórza znajdują się jakieś chaszcze. Na horyzoncie majaczy Bożniowa Góra, jedna z Zielonych Pereł Trzebini.
A w chaszczach, jak to w chaszczach.
Wśród krzewów dominują głogi -
Crataegus. Oczywiście niemalże każdy krzew może być przedstawicielem innego gatunku lub kombinacją kilku czystych.
Spoglądamy na chwilę za siebie. Tak stąd prezentuje się fragment blokowiska.
Ale głogi -
Crataegus i tarniny -
Prunus spinosa rządzą.
Tu i ówdzie próbują swoich sił sosny -
Pinus sylvestris.
Ciekawie prezentuje się z tego miejsca położony u stóp Bożniowej Góry cmentarz.
A oto owocujący głóg. Odważni uczestnicy wycieczki mieli okazję spróbować ciekawego smaku jego owoców.
Na wschód od cmentarza w dolince biegnie droga. Tutaj ma miejsce najbardziej niesamowita sytuacja. Droga biegnie po uskoku tektonicznym. Dlatego na prawo jest jura a na lewo trias. Ostatecznie Trzebinia to najbardziej porąbane miasto w Polsce.
Na części triasowej były jeszcze krzewy o zielonych liściach, prawdopodobnie tarniny lub szakłaki -
Rhamnus cathartica.
Dla odmiany brzozy - Betula pendula były już łyse.
Część pól na terenie zajętym przez trias została zalesiona modrzewiem - Larix.
Tak z grzbietu wzniesienia prezentuje się okolica Młoszowy. Wzgórze na wprost to Bartoska. Na lewo od niego znajduje się Kowalikowa Góra. Razem stanowią jedną z Zielonych Pereł Trzebini.
W tym momencie skręciliśmy na północ i podeszliśmy do niewielkiego łomiku, gdzie odsłaniają się wapienie faliste. Formalnie jest to dolny wapień muszlowy, wapienie gogolińskie.
W tej okolicy całkiem nieźle poczynają sobie typowe dziewięćsiły bezłodygowe - Carlina acaulis.
Aby pójść dalej musieliśmy przejść obok brzeziny, w której znajdowało się przekleństwo niebieskiego woreczka.
Punktem zwrotnym był ten krzyż. Na jego cokole jakiś barbarzyńca naniósł znak ścieżki rowerowej.
Teraz skręcamy na zachód. Po naszej prawej stronie w głębokiej dolinie znajduje się rzeka, której chwilowo nie ma. Czasami płynie na długości około 10m. Nazywa się Sztoła.
Na skraju gęstych chaszczy malowniczo prezentowały się jeżyny - Rubus.
Dolina jest bardzo głęboka co czasami widać w lukach pomiędzy drzewami.
W zaroślach zakamuflowała się paproć. Po ostatnim zamieszaniu w systematyce tego rodzaju napiszę, że prawdopodobnie jest to nerecznica samcza - Dryopteris filix-mas.
A oto grupa, którą prowadziłem.
Ciekawostką było przyspieszone kwitnienie wierzby iwy - Salix caprea. No cóż ocieplenie po opadach śniegu mogło być odebrane jako koniec zimy, początek wiosny.
Wreszcie naszym oczom ukazało się blokowisko osiedla ZWM.
Ale za wcześnie było wracać do szkoły, dlatego zaczęliśmy obchodzić cmentarz.
Co było dalej można obejrzeć w części drugiej.