Tym razem pretekstem do wizyty w mieście, gdzie prezydentem jest Ten Którego Nazwiska Nie Wolno Wymieniać, być może wiecie Kogo mam na myśli, była konieczność zdobycia materiałów do tygodnika Co Tydzień, gdzie sporo piszę po przyrodzie, nie tylko tego miasta. Jako, że czasu było mało poruszałem się w rejonie ulic Mikołowska i Oświęcimska, ze szczególnym uwzględnieniem tamtejszego cmentarza. Na początek jednak fragment zabudowy.
Zobaczymy tutaj klasyczne familoki.
Sąsiaduje z nimi takie blokowisko. W pewnym sensie to takie PRL-owskie familoki.
Przed budynkiem pobliskiego banku można podziwiać okazały jałowiec wirginijski -
Juniperus virginiana.
A tak z oddali wygląda cmentarz, cel mojej wyprawy. Gwoli ścisłości sąsiaduje on ze szpitalem, co niewątpliwie zachęca pacjentów do szybszego zdrowienia.
Opodal bramy rośnie kilka buków zwyczajnych -
Fagus sylvatica. Jeden z nich posiada na pniu intrygujące ślady po opadłych konarach.
Dla mnie cmentarz to miejsce do poszukiwań grzybów takie jak każde inne. Pniaki po ściętych drzewach zawsze coś zasiedla. Tutaj mamy pniaki po topolach włoskich -
Populus nigra var. Italica.
Na jednym z nich wyrosła szaroporka podpalana -
Bjerkandera adusta.
Na tym samym pniaku znalazła swoje miejsce
Flammulina velutipes Jest tutaj również miejsce dla mleczu zwyczajnego -
Sonchus oleraceus.
A teraz coś co bardzo mnie denerwuje kiedy penetruję stare cmentarze. Sądzę, że ci, którzy prowadzą analogiczne badania na północy i zachodzie kraju mają podobne uczucia. Otóż od pewnego czasu trwa kampania mająca zwrócić naszą uwagę na proces niszczenia polskich nekropolii na Kresach. Ale kiedy widzę takie obrazki jak ten twierdzę, że nie mamy moralnego prawa do kamieniowania jawnogrzesznicy. Mam nadzieję, że w tym wypadku osoby o których mowa spoczywają pod tymi drzewami.
Przy południowej ścianie cmentarza znajduje się bezimienna mogiła, gdzie rośliną okrywową jest kopytnik - Asarum europaeum. Znicz prawdopodobnie świadczy, że ktoś ma na nią baczenie.
Pod jaworowymi pniakami rozwinęły się kępki próchnilca maczugowatego - Xylaria polymorpha.
W tej części cmentarza znajduje się jedna z dwu kaplic.
Ale to tylko tak, abyśmy nie zapomnieli, że spacerujemy po cmentarzu. Tego dnia wiele roślin wciąż miało kwiaty. Tasznik pospolity - Capsella bursa-pastoris wyglądał tak. Jego kwitnienie to żadna sensacja. W pewnym sensie jest to roślina całoroczna.
Jest i rzadko uprawiana laurowiśnia.
Pięknie zielenił się również całoroczny glistnik jaskółcze ziele - Chelidonium majus.
Ślicznie wyglądały kwitnące stokrotki - Bellis perennis.
Porażała je rdza. Nie rozstrzygnę teraz, czy to stadium ecjalne Puccinia obscura, która potem atakuje gatunki z rodzaju Luzula, czy też Puccinia lagenophorae, która nade wszystko uwielbia Senecio vulgaris.
Opuszczając cmentarz zwróciłem jeszcze uwagę na tę mogiłę porośniętą bluszczem - Hedera helix. Także jest bezimienna, ale sprawia wrażenie zadbanej.
Niemalże przy skrzyżowaniu ulic Oświęcimska i Mikołowska posadzono te cisy.
A na zakończenie tej wizyty aby dojść do przystanku autobusowego musiałem przejść obok terenów kolejowych. Ich wygląd odzwierciedla kondycję finansową kolei. Na szczęście skutecznie maskuje to zieleń powojnika Clematis vitalba.