Jak zaznaczyłem w jednym z wątków urodziłem się w Pszowie, ale dzieciństwo i młodość spędziłem w pół drogi między Rybnikiem a Raciborzem. Niemalże od zawsze opodal mojego rodzinnego domu znajdowały się tablice informujące, że zarówno do Rybnika jak i do Raciborza jest stąd po 13 km.
Las, po którym odbędziemy krótki spacer o w całości jedna z moich powierzchni badawczych. To właśnie tutaj rozpocząłem swoją przygodę z botaniką oraz mikologią, zbierając dla swojej rodziny olszówki, które u nas nazywano "gorole". Dopiero w 1978 roku dowiedziałem się ze zdumieniem, że są to grzyby trujące. Fotoreportaż obejmie początkowo północną a potem południową część lasu. Na jego skraju znajdowała się polana "wygorane" gdzie odbywało się gros naszych zabaw. W centrum lasu znajdowało się drugie szczególne miejsce "aleja", kolejna polana na której można było pograć w piłkę. Dziś tych miejsc już nie ma. Gwoli ścisłości, aby zakończyć tę wspomnieniową dygresję, muszę odnotować, że przy południowej krawędzi lasu mieszkało "wrogie plemię", z którym czasem się potykaliśmy.
Obecnie północna część lasu stanowi fragment otuliny parku krajobrazowego.
Pierwotnie w tym miejscu rosły świerki pospolite -
Picea abies, które wielokrotnie były w ramach gospodarki leśnej wycinane. Dziś znajduje się tutaj taka drągowina.
Pod okazałym dębem znajduje się łan bluszczyku kurdybanka - Glechoma hederacea. To bardzo pospolita u nas roślina. My nazywaliśmy ją "kondrotek" i dość szeroko używaliśmy jako zieleniny. Dodawaliśmy go tak do jajecznicy jak i do zupy jarzynowej.
Takie drzewa rosną dzisiaj na miejscu "wygoranego" i otaczających ją świerczyn.
W runie tego lasu pojawiła się nawet kokoryczka wielokwiatowa - Polygonatum multiflorum. W czasach mojego dzieciństwa, w tym lesie ten gatunek w ogóle nie występował.
Za to nigdy nie brakowało paproci. Dominantę stanowiła wietlica samicza - Athyrium filix-femina.
Wprowadzone w pierwszym etapie przebudowy lasu buki mają się dobrze.
A takie chaszcze znajdują się w miejscu polany zwanej przez nas "aleja'.
Przy jednym z jej narożników znajdował się okazały modrzew - Larix decidua, dla nas "brzym". Z bliżej nieznanych powodów obumarł parę lat temu.
Tak wygląda jego podstawa.
Oto ostatni rzut oka na miejsce po Alei.
Z tego miejsca szeroki trakt prowadzi do zachodniej krawędzi lasu. Tutaj na pniaku po dębie szypułkowym - Quercus robur wyrósł okazały gmatwek dębowy - Daedalea quercina.
Obok, na powalonej brzozie wyrosła maślanka wiązkowa - Hypholoma fasciculare
Na tym samym pniu znalazło się miejsce dla porka brzozowego - Piptoporus betulinus.
W północno-zachodniej części lasu dominowały od zawsze dęby, a miejscach otwartych pojawiały się łany "włosiony" czyli turzycy drżączkowatej - Carex brizoides.
Od pewnego czasu coraz częściej pojawiają się tutaj siewki dębu czerwonego - Quercus rubra.
Pomiędzy nimi znajdujemy inne paprocie. Jedną z nich jest nerecznica krótkoostna - Dryopteris carthusiana.
A oto bardzo obfite stanowisko siewek dębu czerwonego - Quercus rubra. To bardzo sugestywna odpowiedź tego gatunku na pomysł, aby zdecydowanie usuwać go z lasów.
Jest to potomstwo tych okazałych drzew tworzących charakterystyczne V.
Tak wyglądają ich korony. Na jednym z ich pojawiła się ciekawa huba. W czasach mojego dzieciństwa były to jedyne egzemplarze tego gatunku w tym lesie. Nawet moja pani od biologii nie była w stanie powiedzieć mi, jak one się nazywają.
Pamiątką po dominujących niegdyś świerkach są pniaki z korzeniowcem wieloletnim - Heterobasidion annosum.
A oto pewien "złamas".
Bliżej północnej krawędzi lasu pojawiają się takie oto instalacje.
Żółtą część spaceru kończymy przy północno-wschodniej krawędzi. Ta brzoza zrośnięta z dębem były ulubionymi drzewami, na które się wspinałem.
Niebieski szlak zaczynamy od mocnego uderzenia.
Zaraz potem obejrzymy okazały dąb w bliskim sąsiedztwie z sosną.
A oto kolejna instalacja w stylu nasi tu byli.
A poza tym las jest stosunkowo rzadki i przypomina park. W czasach mojego dzieciństwa było inaczej. W gęstych chaszczach zbieraliśmy maliny i jeżyny.
Miejsca byłych rowów odwadniających zajmują płaty turzycy drżączkowatej - Carex brizoides.
Z jeżyn, których nie używaliśmy z racji bardzo małych owoców wciąż występuje tutaj Rubus pedemontanus.
A z paproci to tutaj najwyższe łany tworzyła orlica pospolita - Pteridium aquilinum.
A poza tym las zamienił się w prawie park. Gdyby nie te nieszczęsne formy ostrej akcji protestacyjnej przeciwko wysokim kosztom legalnego pozbywania się odpadów było by całkiem sympatycznie.
I tak na zakończenie. Las jak las. Godny cel sentymentalnej wycieczki w przeszłość. Jak zaznaczyłem na początku z grzybów najwięcej zbieraliśmy olszówek. Były też podgrzybki brunatne, czyli "prawe matki" oraz inne podgrzybki zwane przez nas "zajączokami". Ale najbardziej pożądanym celem grzybobrania był "szwam", dawniej szmaciak gałęzisty, dzisiaj zwany siedzuniem. W tym roku w tym lesie wyrosło ich sześć, i wszystkie zostały skonsumowane przez okoliczną ludność. A za rok znowu będą i tak co najmniej od pół wieku.