Nasza wyprawa powoli dobiega końca. Po przekroczeniu Przemszy staniemy na ziemiach byłego zaboru austriackiego.
Na początek zdjęcie z oficjalną nazwą rzeki, bo kolor cieczy w korycie mógłby nieco zmylić. Zresztą wystarczy popatrzeć.
Z mostu wyraźnie widać górujące nad lasem chłodnie kominowe elektrowni. To dla nich sugerowałem kiedyś nazwanie Jaworzna "Oaza pod białym obłokiem". Miał to być swoistego rodzaju kontrast dla chorzowskiego Wojewódzkiego Parku Kultury i Wypoczynku, który dawno, dawno temu w odległym PRL-u nazywany był "Oaza pod rudym obłokiem".
Przez większą część spaceru jedna uczestniczek dopytywała się o nazwę krzewu z czarnymi owocami, ale nie bardzo potrafiła powiedzieć, jak on wygląda. I oto tuż za mostem, czyli zdecydowanie w Jaworznie trafiła nam się kruszyna -
Frangula alnus i wówczas okazało się, że o to chodziło.
A ten owocujący głóg najbardziej przypomina mi jednoszyjkowego -
Crataegus monogyna.
Najbardziej okazałym starym budynkiem w tej okolicy jest ten gmach. Prawdopodobnie mieścił się tutaj urząd celny.
W zaroślach tuż za nim można było podziwiać tę jesienną impresję.
Niesamowicie w tych okolicznościach prezentował się ten jedyny słonecznik bulwiasty -
Helianthus tuberosus.
Tuż obok wśród powalonej zieleniny tkwiły resztki niecierpków himalajskich -
Impatiens glandulifera.
I kolejne spojrzenie na jedyną ulicę. Na lewo sumak octowiec -
Rhus typhina, na prawo w głębi zdjęcia czeremcha amerykańska - Padus serotina.
A w ogródku pod sumakiem spacerowały sobie kury.
Pewną ciekawostką są znajdujące się po prawej stronie drogi sosny, wyraźnie pochylone w kierunku lasu. Być może jest to skutek oddziaływania wiatru od Przemszy. Gwoli ścisłości inne drzewa są proste.
Opuszczamy zabudowę Wysokiego Brzegu. Na maksymalnym łuku drogi, tam gdzie widać słupek można dostrzec po lewej stronie początek skrzyżowania z ulicą Mysłowicką.
A oto samo skrzyżowanie. Tą rurą z Jaworzna płynie ciepło do Mysłowic.
Gwoli ciekawości przy ulicy Mysłowickiej nie ma ani jednego zabudowania. Nic dziwnego, że jej nawierzchnia wygląda tak.
A pod rurą liczne w tej okolicy kruszczyki.
W tym momencie, czując się "niedospacerowani" postanowiliśmy jeszcze zobaczyć znajdującą się w tej okolicy hałdę. Po drodze w lesie dominuje dąb czerwony - Quercus rubra, który znakomicie rozsiewa się sam.
Po tych doznaniach plastycznych czas na przekleństwo błękitnego woreczka.
Są tutaj całkiem ładne szpilki.
Po pewnym czasie ku mojemu zaskoczeniu na ulicy Mysłowickiej pojawił się asfalt.
W lesie od czasu do czasu pojawiają się zamaskowane zieleniną rowy. Prawdopodobnie są to koryta zaginionych rzek.
I znowu asfalt zniknął. A za rurą zaraz będzie wejście na hałdę.
A oto hałda. Przez wzgląd na to, że większość spoczywającego tutaj materiału wydobyto z byłej kopalni Jan Kanty proponowałem nazwanie tej sztucznej góry Kantyczką. Na razie rozwija się tutaj całkiem sympatyczna brzezina. Po większej części to skutek naturalnej sukcesji.
Pomiędzy tymi rachitycznymi sosenkami prowadzi ścieżka do niewielkiego stawu.
W tej okolicy możemy zobaczyć jedno z obfitszych na terenie Jaworzna stanowisko nowej rośliny inwazyjnej. Jest to pałka - Typha minima teraz Typha laxmannii. Tutaj tworzy samodzielny szuwar.
Stanowisko to badałem latem i mam wykonany z tego miejsca większy fotoreportaż. Zamieszczę go wkrótce.