I oto nastał czas na trzecią część fotoreportażu z pierwszego sierpniowego czwartku. Spójrzmy tedy na mapę firmy Compass.
Kiedy opuściliśmy odłogowane pola, zajrzeliśmy jeszcze do lasu z liliami. Ponieważ zaczęło się ściemniać przyspieszyliśmy kroku. Przechodząc obok byłej tuczarni, a teraz siedziby zakładu z branży przetwórstwa mięsnego nie mogłem się powstrzymać przed udokumentowaniem cząstki tutejszej przyrody.
Otóż dawno, dawno temu w odległym PRL-u miejscowa spółdzielnia produkcyjna prowadziła tutaj tucz trzody chlewnej na rzecz zakładów mięsnych w Chrzanowie. Niektórzy mówią, że w pewnym okresie był to niemalże Oświęcim dla świń.Tuczu nie prowadzi się tutaj już od prawie 20.lat ale wciąż w upalne dni panuje tutaj specyficzna atmosfera z przeważającą nutą gnojowicy. Zrozumiała jest zatem podwyższona zawartość związków azotu w podłożu.
Tutaj widzimy trywialny ostrożeń polny -
Cirsium arvense Tym nie mniej w tym zielonym tłumie trafiają się ciekawostki. Wśród nich uroczo prezentuje się łopian pajęczynowaty -
Arctium tomentosum.
A teraz kolejna próbka zielonego, pozornie anonimowego tłumu.
Z powodów podanych powyżej nikogo nie powinny dziwić gęste łany okazałych pokrzyw
Swoistą ciekawostka jest obecność w tej okolicy wiesiołka dziwnego -
Oenothera paradoxa. Jeszcze na początku lat 80. ubiegłego wieku odnajdywane kolejne stanowiska tej rośliny były sensacją godną odrębnej publikacji. Dziś ten gatunek pojawia się coraz częściej w wielu miejscach. To olej tłoczony z jego nasion jest jednym z leków na niemalże wszystko.
Barwnym akcentem w zachodzącym słońcu był niebieski żmijowiec zwyczajny - Echium vulgare, któremu towarzyszyła różowo-fioletowa świerzbnica polna - Knautia arvensis
W tym miejscu osiedliły się również mrówki. Jedno z gniazd tych pracowitych owadów znajduje się środku otwartej przestrzeni. Na razie jest ono niewielką kopułką.
Być może większym sprytem wykazała się ta rodzina, która swoją budowlę oparła o ścianę budynku.
I na tym skończyliśmy merytoryczną część tej ekspedycji. Oczywiście pozyskałem i stąd kilka gatunków grzybów pasożytniczych. W tym miejscu pozwolę sobie ujawnić, że swoje badania prowadzę na wyrywki. Po prostu idąc jakąkolwiek trasą zrywam chore rośliny, z rzadka tylko prowadząc bardziej szczegółowe poszukiwania. Kiedy dotarliśmy na przystanek odczekaliśmy jeszcze prawie godzinę, aż pojawił się autobus dzięki któremu powróciliśmy do miasta. Oczekiwanie było emocjonującym przeżyciem, ponieważ tubylcy starannie usunęli wszystkie rozkłady jazdy. Ale dość tego biadolenia.