W dalszym ciągu naszego spaceru zajrzeliśmy do dawnych kamieniołomów na szczycie wzgórza. Trasa przemarszu jest oznaczona kolorem jasnobrązowym.
Kiedyś były tutaj kamieniołomy dolomitów. Ich powrót jest możliwy, ale póki co jest to lokalne wysypisko śmieci. Cóż muszę to pokazać.
O tym, że takie działania mają tutaj miejsce wielokrotnie od kilkunastu lat informowałem w lokalnych mediach. I co? I nic. Zapewne skończy się na ustaleniu właściciela terenu i przymuszeniu go do uprzątnięcia tego miejsca. Przecież zgodnie z naszym prawem, sąsiedzi mogą nam nafajdać na nasz teren, ale to my mamy obowiązek go sprzątać. Po tej gorzkiej uwadze spójrzmy na łan trzcinnika piaskowego -
Calamagrostis epigeios oraz samotnego starca jakubka -
Senecio jacobaea. Robią co mogą aby zamaskować dowody ludzkiej niefrasobliwości.
Miejsce to przecina również kilka linii energetycznych
Tym nie mniej jest tutaj szereg ciekawych gatunków. Oto chaber driakiewnik -
Centaurea scabiosa opanowany przez mszyce będący zarazem stołówką dla biedronek.
A teraz zerknijmy na pełnokwiatową odmianę mydlnicy lekarskiej -
Saponaria officinalis.
Mamy też całkiem świeżą dostawę śmieci.
Jeszcze kilkanaście lat temu widać było tutaj bardzo interesujące przekroje geologiczne. Dzisiaj skutecznie zostały zamaskowane przez zieleń.
Mamy nadzieję, że moda na geoturystykę spowoduje, że i ten kamieniołom zostanie oczyszczony i udostępniony jako teren rekreacyjny. Podumawszy nad tą alternatywą zatrzymaliśmy się na chwilę pod słupem linii wysokiego napięcia.
Na zakończenie spaceru poszliśmy na teren kopalni, gdzie na warpiach rozwinęły się całkiem interesujące zbiorowiska. Moim celem było pokazanie ściśle chronionej lilii złotogłów - Lilium martagon.
I na tym skończyłem dokumentację fotograficzną tej wyprawy, bo nic ciekawego nie było. Ot kilka kruszczyków, łan konwalii, sporo śmieci.