Oczywiście, to Anemone ranunculoides. Ale chciałbym uściślić Twoją wypowiedź na temat zawilców. Otóż tylko dwa z nich, zawilec narcyzowy i zawilec wielkokwiatowy, objęte są ścisłą ochroną gatunkową, dwa pozostałe, z. gajowy i z. żółty - nie
#3554
od stycznia 2007
Tak, również bagno zwyczajne sprzedają - dla odstraszania moli, a to też roślina chroniona.
Funkcjonariusze policji niestety często nie znają gatunków roślin chronionych, natomiast jest pewien sposób, który wiąże się z powiadamianiem policji o zaobserwowaniu wykroczenia polegającego na zrywaniu, a następnie handlu gatunkami roślin chronionych. Może nie jest zbyt to przyjemne zarówno dla zgłaszającego, jak i w konsekwencji dla przyłapanego na gorącym uczynku, ale jest to jakiś sposób :( Również jest to sposób na wzrost liczby wrogów, bo nikt nie lubi być przyłapywany na gorącym uczynku, a zwłaszcza za przyczyną kochającego roślinki bliźniego :/
#204
od lipca 2004
Myśle, że jednak najskuteczniejszym sposobem ochrony przyrody było by podniesienie poziomu wiedzy i kultury przyrodniczej społeczeństwa.
Z donoszenia w ostatnim czasie zrobiono "be" i wiele wody we wszystkich rzekach upłynie, zanim to się zmieni. Uczymy się wielu niepotrzebnych lub mało przydatnych przedmiotów (np. ponad 90% matematyki lub geografii o historii nie wspomnę itp.) a w wielu dziedzinach jesteśmy niedoedukowani.
P.S.
Te 90% określiłem na swoim przykładzie mimo tego, że jestem "ścisły" i ta "matma" jest dla mnie potrzebna. Przeciętny obywatel korzysta z niej w mniej niż jednym procencie (tak szacuję). Za moich czsów (40 - 50 lat temu) był to przedmiot zajmujący najwięcej godzin nauki. No i teraz jeszcze powtórnie wprowadzają go do matury! Owszem, powinien być ważny ale tylko dla wybrańców i na zróżnicowanych poziomach.
#3555
od stycznia 2007
Podniesienie poziomu wiedzy i kultury przyrodniczej społeczeństwa to zadanie na pokolenia :( A moim zdaniem najlepiej wyedukowane przyrodniczo społeczeństwo tak długo nie zasłuży na miano społeczeństwa o wysokiej kulturze przyrodniczej jak długo będziemy spotykać w lasach, na przydrożach oraz tzw. "nieużytkach" śmieci, śmieci, śmieci .....
Nieużytki celowo nazywam tzw. "nieużytkami", bo to są miejsca, gdzie z racji przynajmniej chwilowej nikłej działalności człowieka może rozkwitać życie przyrodnicze w różnych przejawach - jest to schronienie dla ptactwa, mogą tam się pojawić rzadkie i chronione grzyby itp., itd.
Natomiast ludzie potrafią zrobić z takich miejsc dzikie wysypiska śmieci.
Spotkałam niedawno dość kuriozalny w swej wymowie napis: "Teren prywatny, nie śmiecić". Prawda, że kuriozalny? Ja odczytuję to w taki sposób, że skoro to teren prywatny, to zgoda, nie śmiecić, koszty odśmiecania poniesie właściciel, śmiecenie jest zamachem na estetykę jego terenu, na jego "kasę", z racji ponoszenia kosztów usunięcia śmieci. A jeśli to jest teren niczyj? Koszty odśmiecania ponosimy my wszyscy, a dodatkowo ten kto trafia w takie zaśmiecone miejsca ma o tyle mniejszą przyjemność z oglądania dzikich śmietników.
Dlatego może i to jest potrzebne, by nie tylko "marchewką", ale i "kijem" reagować na niszczenie przyrody, uzupełniać w taki, choć niemiły na pewno sposób braki świadomości, kultury, a czasem zwykłej wyobraźni w społeczeństwie?
A co do przedmiotów potrzebnych i niepotrzebnych, bardzo ciekawa byłabym efektów nauczania z przedwojennych podręczników, mogłyby się okazać zaskakująco pozytywne :)
Ojej, zaraz sama siebie, jak moderator moderatora, przegonię do Rozmów towarzyskich, ale chętnie porozmawiam tam ... :-)))
Za tygodni kilka znów zawilce będziemy znajdować :-)
Szkoda ze nie żółte, u mnie ich nei ma, białych mnóstwo w całym lesie a żółtycb rak...
#373
od lipca 2005
Kacper, musisz szukać w bardziej wilgotnych miejscach, nie w grądzie czy buczynie, lecz raczej w łęgach, chociaż są i takie miejsca, że oba rosną koło siebie.
Włąsnie w najbardziej wilgotnych miejscach u nas w lesie, wyłacznie białe zawilce.