Nawiązując do wątku
https://www.bio-forum.pl/messages/33/163573.html Ostatnio w parku Żeromskiego widziałam kształtem bardzo podobnego bukowego nestora, świeżo
złamanego przez czas i wiatr. Potężny "już prawie pień, ale wciąż jeszcze trochę drzewo".
Park Żeromskiego to nie jest najpiękniejszy (jak dla mnie - trochę za mało krzewów, no i przede wszyskim te stada wyprowadzanych psów robią swoje), ale chyba najstarszy, niezwykle ciekawy dendrologicznie i najlepiej "ścieżkoprzyrodniczo" opisany park w Szczecinie. Bardzo fajne tabliczki informacyjne ostatnio zamontowali na co rzadszych i interesujących okazach. To spory teren.
U szczytu wspomnianego "półpnia" rosły gigantyczne hubiaki, takie właśnie jak ten widoczny u góry pnia na pierwszym zdjęciu Jacka (w przytoczonym wątku), niżej wielka żagiew łuskowata, a na dole już rozszczepka się przytuliła.
Drzewo wciąż dycha, bo z racji rozmiarów nie umiera łatwo, nie poddaje się szybko i wciąż jest w stanie utrzymać pozostałe gałęzie i zazielenić się na wiosnę, ale widać - to tylko wyrok w zawieszeniu.
W tak ewidentnym przypadku opiekunowie parków zwylke żadnego zawieszenia nie uznają. Wyrok: wyciąć!
A tutaj (uwaga, uwaga!)
drzewo nie tylko nie zostało wycięte, lecz za pomocą dwóch grubych lin troskliwie zabezpieczono i "ubezpieczono" mu pozostały konar.
Ostatnio pojeździłam sobie po tym parku po raz pierwszy od lat... No, chyba po raz pierwszy "świadomie" i ze zdumieniem, niemal osłupieniem stwierdziłam, że w tym (jednym z najbardziej uczęszczanych i znajdującym się w sercu Szczecina) starym ogrodzie drzewa umierają śmiercią naturalną!
Są ratowane dopóki można: konary podwieszane, podpierane, podtrzymywane za pomocą prostych, acz skutecznych systemów, zabezpieczane przede wszystkim przed przypadkowym, niekontrolowanym upadkiem i pozostawiane, dopóki tylko tli się w nich iskra życia.
"Pielęgnację", czyli użycie piły, ogranicza się do absolutnego MINIMUM. Naprawdę bardzo niewiele śladów takich radykalnych zabiegów zauważyłam, a tam rosną drzewa niekiedy ponad stupięćdziesięcioletnie (oj, bywają tak imponujące, że szczęka opada, zwłaszcza wiązy, buki i platany). Ale kiedy w końcu któryś z nestorów obumrze i zejdzie (ze starości albo trafiony piorunem, bo też się zdarza), to zwykle... Jest pozostawiany na miejscu, jeśli tylko "coś" na nim żyje - w ten sposób powstają naprawdę wspaniałe stanowiska wielkich, twardych nadrzewnych i schronienia dla zwierząt, które znajdują komfortowe i absolutnie niedostępne dla ludzi mieszkania w tych monumentach.
Aha, no i budki dla ptaków do tego. Dużo budek, zasiedlonych przez najróżniejsze ptaki, budki w pełni profesjonalne i rozmieszczane "z głową" :-)
Bardzo niezwykłe, naprawdę. Nie wiem, kto zawiaduje opieką nad tym terenem, ale mam dlań wielki podziw i szacunek - ja to podejście uwiecznię, podobnie jak rozwiązania techniczne, i postaram się rozpropagować wśród zarządzających innymi zabytkowymi obszarami zieleni.
Wygląda na to, że tutaj administratorzy terenu, zamiast prosić o zgodę na odcięcie zwisającego i grożącego upadkiem konaru, starają się o zgodę na zamocowanie podpory. Genialne, prawda?
Trzeba zobaczyć, a w głowie natychmiast rodzi się pytanie: "Dlaczego nie robią tak wszędzie?! Przecież to takie proste, w oczywisty sposób najlepsze rozwiązanie!"
Bo, niestety, muszę to powiedzieć: gdyby drzewa zachowane w Parku Żeromskiego rosły na CC, to prawdopodobnie nie byłoby już co najmniej 1/3 z nich albo zostałyby gruntownie okaleczone. Bez względu na intencje dyrekcji CC.
Muszę udokumentować fotograficznie tę godną uznania pielęgnację, a następnie pokazać fotki opiekunom CC i ogrodu dendrologicznego, bo czasem po prostu brak świadomości, że istnieją alternatywne, tanie, o wiele lepsze i przyjazne wszystkim (drzewom, zwierzętom i ludziom!) rozwiązania.