#321
od kwietnia 2007
Kiedyś widziałem w rozwidleniu konarów starej brzozy witkę młodego jarząba - widocznie nasionko(może ptak przyniósł jagódkę?) znalazło sprzyjające warunki do zakiełkowania (gnijące liście). W tym przypadku w szczelinach kory nasionka glistnika (prawdopodobnie nawiane przez wiatr) też znalazły sprzyjające warunki( próchniejące drewno?)i zakiełkowały.
#2820
od stycznia 2007
Ciekawe, czy starczy roślince "pożywienia" i wilgoci, by zakwitła, może trafię tam w sezonie kwitnienia glistnika, to zobaczę :)
Ciekawi mnie to drzewo, chyba robinia akacjowa, czy tak?
#322
od kwietnia 2007
Tak, na powiększeniu(zdjęcie 2) widać kolczaste gałązki, a i charakterystycznie mocno spękana kora na pniu.
#750
od października 2007
Basiu, nie raz widziałam coś takiego, choć nigdy nie na robinii. W wilgotnych zagłębieniach, dziuplach i rozgałęzieniach, które (dzięki obecności mchu) długo i dobrze zatrzymują wilgoć, glistnik potrafi sobie wyrosnąć na wysokości ponad dwóch metrów i czuje się ok.
Mnóstwo roślin korzysta z takiej okazji - wokół domu mam bardzo wiele klonów z "ogródkami na dachu" i "na tarasach" (dziuple). Najładniejsze ogródki wyrastają właśnie na klonach i jarząbach, niektóre baaaardzo imponujące, w grudniu fociłam niemal czterdziestocentymetrowe "brody" (przyznaję, że nie oznaczyłam tej roślinki, wrzuciłam do któregoś z zielników).
Tutaj dla odmiany ładny przykład z lasu - współpraca paproci i pięknej sosny:
A tutaj czarny bez wyrastający wewnątrz wiśni antypki:
#762
od października 2007
Właściwie to z takich "fuzji" można by stworzyć prawdziwą galerię mutantów albo gabinet osobliwości - na pewno na samodzielny dział by tego starczyło, pewnie niemal każdy na bio-forum ma jakieś ciekawe przypadki w archiwum albo w okolicy ;-)
#2843
od stycznia 2007
Zgadza się, ja już mam coś w zanadrzu, zaraz przygotuję i pokażę. A inne widywane tu i tam czekają na uwiecznienie... :)
#102
od października 2007
Moje zdjątko będzie tu pasowało jak ulał...
Robinia akacjowa (prawdopodobnie) w rozwidleniu pnia klonu.
A nie będzie to młoda jarzębinka (tj. jarząb pospolity)?
#104
od października 2007
Też myślałem w pierwszej chwili o jarzębinie - ale okoliczne dopiero zaczynają wypuszczać liście, a tu już są całkiem ładnie rozwinięte. Ponadto w ogródku obok rosną akacje. Ale prawdę powiedziawszy nie zamierzam sie upierać przy swoim zdaniu.
#112
od października 2007
Niech będzie jarząb, ważne że fajny ;-)
A swoją droga politycy którzy obiecują gruszki na wierzbie, przypadkowo mogą mieć rację. Dawno dawno temu, gdy jeszcze pacholęciem będąc jeździliśmy na letniska do Roztoki nad Dunajcem, była tam wierzba iwa, dokładnie ogłowiona na której zasiedziała się grusza, taka maleńka (nie znam gatunku) ale owoce miał pyszne.
#2850
od stycznia 2007
A ja na takiej przydrożnej wierzbie wczoraj dostrzegłam coś na kształt jakby porzeczki, albo pokrewnego krzewu :), tylko nie miałam aparatu, więc fotki niet na razie, ale obiecuję sobie znów tam zajrzeć, może gdy już będą porzeczki na wierzbie ;)
#770
od października 2007
Maćku, z tymi gruszkami na wierzbie to prawda... Chodzi po prostu o gruszę wierzbolistną, Pyrus salicifolia, której liście są bardzo podobne do liści wierzby, różnią się tylko brakiem piłkowania i krótszymi ogonkami. Ale na pierwszy rzut oka (a dla laika nawet na drugi i trzeci) drzewo wygląda jak wierzba, no wierzba po prostu, tylko te gruszki! Gruszki na wierzbie?! :)))
#772
od października 2007
Może dodam, że ja się też na to nabrałam i przeżyłam zadziwienie. Jak dla mnie równie podobne są wierzby o liściach niepiłkowanych, czyli takich jak ma ta grusza.
#773
od października 2007
A wracając do paproci na sośnie, to już w chwili robienia zdjęć zwróciłam uwagę na pewną istotną okoliczność (spójrzcie na fotki) - ani w pobliżu, ani w dalszej okolicy w ogóle nie ma paproci! To pionier! I od razu tak wysoko mierzy :)
W przypadku glistnika na robinii na 100% mamy do czynienia z ornitochorią (wiadomo, jak glistnik się rozmnaża), ale tutaj - nie wiem. Wichury raczej nie wchodzą w grę, nie wiem, skąd ten gość przybył.
To też ciekawe zagadnienie - pochodzenie roślin "ogródkowych".
(wypowiedź edytowana przez mykola 18.kwietnia.2008)
#114
od października 2007
Ba mutujące drzewa, to jeszcze w miarę zrozumiałe, ale mutujące kamienie?
To jaskinia Vażecka na Słowacji - w tym przypadku wytłumaczenie jest stosunkowo proste, Paprocie rosną na górze, więc zarodnik dostał się tu wraz z przepływającą szczelinami w skale wodą.
W przypadku paproci Pauli - najprawdopodobniej zarodnik został zawleczony przez gryzonie - stawiam na popielice - bo one tak lubią zarówno niziutko w poszyciu, jak i po konarach - pamiętam jak straszyły mnie nad Soliną.
#2852
od stycznia 2007
Nasiona glistnika jaskółcze ziele są zaopatrzone w elajosomy - ciałka mówcze - smakołyk dla mrówek, które przenoszą takie nasiona z elajosomami na spore odległości - czyżby i wysokości? - uczestnicząc w ten sposób w rozprzestrzenianiu się roślin (myrmekochoria).
#774
od października 2007
Tak, tak, wiem :-) Ale mrówki zazwyczaj taszczą znaleziska do mrowisk, a nie spindrają się z nimi na drzewa :-)
Kiedyś, przy okazji artykułu na temat ptaków żywiących się mrówkami (a nie za wiele ich u nas jest, bo tylko nieliczne znoszą kwas mrówkowy - tutaj należą nasze dzięcioły, a pozostałe to, może z paroma wyjątkami, chyba tylko "mrówkojady" przelotem wizytujące nasz kraj, wędrujące w kierunku afrykańskim) czytałam coś takiego, że ptaki jedzące mrówki przyczyniają się do tzw. wtórnej ornitochtorii - często zgarniają ozorem lub dziobem owady wraz z tym, co one niosą, i w efekcie też rozsiewają nasiona. Glistnika może to nie dotyczy (nie wiem jak się trawi), ale tacy amatorzy mrówek ponoć potrafią zanieść nasiona w żołądku na naprawdę dalekie odległości. Taka ciekawostka.
#2872
od stycznia 2007
A jeszcze chcę zaznaczyć, że podoba mi się współpraca okryto- i nago-zalążkowych w postaci świerka na wierzbie! :-)
Żadnych animozji, podkładania nogi itp. tylko proszę, jedna bierze na plecy drugiego, nie bacząc, że może w przyszłości nie udźwignąć ciężaru..... :)
Jeszcze jedno, te paprocie - to rosły W jaskini?
#119
od października 2007
W samej, to nie, bo tam zimno i ciemno...ale głęboko w wejściu.
#778
od października 2007
Basiu, po dniu pracy przy kompie chyba jestem ślepcem - mrówek nie widzę, proszę mi strzałkami pokazać! :-)))
Może nie za bardzo na temat, ale nawiązujący, a na pewno wart wspomnienia zapomniany fakt:
Największą mrówko-ekologiczna klęskę spotkałam w 2000 roku tuż za Jelenią Górą, wracając po majowym weekendzie z Pragi (mistrzostwa czegoś tam w motokrosie, ja się wycofałam z clue imprezy, bo od żużlu i spalin w twarz wolę samoloty, ciekawe miejsca i piwo w niewielkich knajpkach).
Kolacji nie było, tzn. zbieraliśmy się za długo, a na odcinku Jelenia Góra-Bolesławiec stały "przydrożne grille", zatrzymaliśmy się zgłodniali, no a przy okazji (chęć poobcowania z naturą;) trochę dalej, w zaciszny i niewinnie wyglądający lasek.
Ta, lasek.
Lasek okazał się w promieniu paru kilometrów (około 7-8 km kwadratowych) opanowany przez mrówki. Zero innych zwierząt. Niektórzy, mniej spostrzegawczy uczestnicy wycieczki dowieźli do Szczecina ślady masowych, wściekłych ukąszeń. Ja się w porę, tuż na skraju, zorientowałam, kiedy zorganizowana kolumna próbowała wejść na moją nogę.
Tak totalnych mistrzów inwazji jeszcze u nas w Polsce nie widziałam.
Właściciele grilla opowiadali, że mrówki pojawily się kilka lat wcześniej i od tego czasu nie ma tam gniazdujących ptaków, ani ssaków, ani owadów (takich, których wcześniej było pełno). Mrówki suną niczym czarnobrązowe, śmiercionośne potoki, rozszerzając podległy im teren. I dlatego oni (właściciele baru) wycięli wszelkie zielne i niezielne wokół swojego terenu, wysypali żwirem i tłuczką, i rów wykopali, i nasypali trutki na "faraonki".
Myśmy stamtąd szczęśliwie uciekli (choć niektórzy mocno nadgryzieni), ale ciekawe, jak teraz tam jest...
Może ktoś z okolic zna problem?
To taka dygresja, ale jeśli ta niesamowita kolonia nadal jest i istnieje, i ktoś to potwierdzi, to na pewno temat wart i wymagający osobnego wątku.
Wiem, że Admin czuwa :)
(wypowiedź edytowana przez mykola 24.kwietnia.2008)
#782
od października 2007
#785
od października 2007
Dwa pozostałe gatunki roślin to jakaś sympatyczna trawka (widoczna obok mniszka) i kwitnący mech, a grzybki - rozszczepka, wrośniak i coś niezidentyfikowanego, chyba trafi na forum mykologiczne :)
#786
od października 2007
I jeszcze może lepiej pokażę, dlaczego właśnie na klonach. Na zdjęciu od drugiej strony pnia widać, że w przestrzeni między konarami klonów tworzą się naprawdę duże, obszerne niecki, w których może zmieścić się cały mini-ekosystem. To drzewo zostało, niestety, dość brutalnie i nieprofesjonalnie "wypielęgnowane", dlatego oprócz roślin pojawiły się również grzybki (na płaszczyźnie cięcia i wokół ran).
#145
od października 2007
Jak widać poniżej, nie tylko klony mutują w jarzębiny i jabłonie : Szanowni państwo oto zmutowany kasztanowiec!
I tu pojawił sie problem - bo jak wiadomo matury są wtedy gdy kwitną kasztanowce - ale co w sytuacji gdy kasztanowiec kwitnie jako jarzębina ? ;-)
Te ostatnie zdjęcia, gdzie były robione?
Zdjęcia robiłem w Kilarney w Irlandii.
Czarny bez na dębie - podejrzewam "ptasią robotę"... :)
#167
od października 2007
No cóż raczej nie stawiał bym na "krecią robotę" ;-)
#172
od października 2007
To nie lipa - tym razem zmutowała lipa!
Czyli prócz mutacji coś co wygląda jak gniazdo zięb...
A propos czy te małe roślinki to nie są małe lipki?
Raczej klony. Żeby było śmieszniej, klony mają niepodzielone, podługowate liścienie, a z kolei lipy - podzielone palczasto.
#173
od października 2007
cóż i klon na lipie to niezła "mutacja" ;-)
ale lipa na lipie była by bardziej smakowita - coś jak obietnice PO
#2928
od stycznia 2007
I domniemane gniazdeczko zięby - jaki miły ptasi temacik! :-)))
Niedawno miałam przyjemność w pewnym dość rozległym podmokłym miejscu pod "fachową opieką" obserwować lornetkowo całe mnóstwo ptactwa, gatunków "zaliczyłam" niemal tyle, ile mam lat!!!!! (A trochę ich mam ;););)...) To raczej dygresja odpowiednia do pewnego ptasiego wątku z Rozmów towarzyskich, ale moje nie gasnące wrażenia stamtąd wciąż jednako miłe i ciekawe! :-)))
A dziś w planie objazdy grzybkowe, ile tylko się da! I jak oprócz nowych grzybków, nie wrócę z jakimś kolejnym "mutantem", to ..... ;)
(wypowiedź edytowana przez topazzz 01.maja.2008)
#177
od października 2007
Gniazdko autentyczne ale stare - już nieużywane. Zaglądnąłem sobie dziś, wlokąc drabinę aż z mojej budowy (kilometr pod górę)
#184
od października 2007
Glistnik, to wszędobylski jest, a co powiesz na to - klon zmutował niebieskimi kwiatami ?!
#2942
od stycznia 2007
Czy to aby nie powojnik, który się przewiesił ponad rozwidleniem konarów tego klonu?
Ale kwitnie ładnie:)
#802
od października 2007
Wiesławie, właśnie wróciłam z... tajemnica na razie. Twoje porosty przepiękne rozpoznałam od razu :-)
Ten specyficzny paprociowo-mszakowo-porostowy (gatunki, właśnie te gatunki!) zestaw ogrodniczy jest niezwykle charakterystyczny i (jak widzę, może także i w Irlandii) występuje chyba tylko na dębach (Quercus robur i xQ. petraea). Nawet gdybyś nie podał gatunku gospodarza, to od razu odgadłabym, strzelając na ślepo, acz właściwie na pewniaka.
To bardzo ciekawe. Wystarczy pół dnia, (no, drugi dzień i inna miejscówka parkowo-ogrodowa potrzebne tylko na potwierdzenie teorii), a nie da się nie zauważyć tej zależności i kooperacji (o ile oczywiście zwracasz uwagę na takie rzeczy). Tylko dęby mają taki zestaw lokatorów, a wszyscy oni po prostu się kochają. Niekiedy dopuszczają do wysokokonarowego, elitarnego, nadębowego towarzystwa ostrokrzewy, jawory, rododendrony albo inne daglezje... jodły? i chyba choina... :)
Jednak chyba lepiej będzie, jeśli pozostaniemy w temacie "rośliny zielne (albo inne rośliny wyższe) na roślinach", bo jak uwzględnimy grzybki (a porosty to grzybki lichenizujące) na roślinach, no to nam się temat za bardzo rozbuchać może :-D
#804
od października 2007
Mówiąc "zestaw ogrodniczy" mam oczywiście na myśli pierwsze zdjęcie :)
#805
od października 2007
Basiu - a nie mówiłam?! Glistnik to naprawdę oportunistyczna roślinka, choć potrzebuje sporo wilgoci. Ale wszystkie drzewka "z sokiem" (na przykład u mnie klon albo te żółciutkoowocowe śliwy), które teraz masowo kwitną i pompują soki na potęgę, potrafią temu lokatorowi odpowiednią wilgoć zapewnić... On już sobie wniknie korzonkami, gdzie trzeba :)
#222
od października 2007
No to jest "mutacja" zasługująca na wyróżnienie...świerka na wierzbie to ani Tusk, ani Miller nawet nie obiecywali ;-)
A wierzba ogławiana była, znaczy się w pobliżu są jeszcze mądrzy ludzie. Podejrzewam zatem że nasiono zostało przyniesione tam przez gniazdujące ptaki.
#903
od października 2007
No proszę, a już myślałam, że wątek umarł! Mam dziesiątki iglastych na liściastych i odwrotnie, po prostu wiszące ogrody Semiramidy. Ale niemal zero czasu na obróbkę zdjęć. Może kiedyś...
A na teraz - glistniki uwielbiają robinie, największy, którego spotkałam wczoraj, ma prawie półtora metra, monstrum po prostu, z daleka myślałam, że to jakieś drzewo.
Jednak ta cudownie spękana robiniowa kora jest dobrym miejscem na gniazdko dla znacznie większych (w dłuższym okresie czasu) roślin.
Może nikt z licznych uczestników wątku o żółciakach nie zauważył, ale zobaczcie, co oprócz żółciaka siarkowego wyrasta na robini, którą pokazałam w wątku
https://www.bio-forum.pl/messages/33/168957.html :
Można by się zastanawiać, czy żółciak siarkowy chrupie jedno, czy dwa drzewka!
#904
od października 2007
No i jeszcze - żeby było sprawiedliwie. Tyle roślin "wozi" się na klonach, Acer pseudoplatanus. A więc ten postanowił pojechać na innym drzewku! Wybrał więc sobie... klon jesionolistny, Acer negundo ;-)
(wypowiedź edytowana przez mykola 22.maja.2008)
#3029
od stycznia 2007
To ja już jestem ciekawa, jakie nowe przykłady przywiozę z miejsca, do którego już za kilka godzin się wybieram - kierunek południe - Masyw Ślęży i okolice - mam nadzieję na ciekawe mutanto-łowy, tudzież i inne myko- i floro-, a może jeszcze entomo-łowy... :-))) Pełna'm opty-nastroju i entuzjamzmu ... :-)))
#249
od października 2007
Zazwyczaj to coś rosło nam na klonie - teraz to klon wyrasta nam na wierzbie...
Pozwolę sobie ożywić ten wątek. Przecież te wszystkie rośliny na roślinach, głównie drzewach to prawie epifity. Sporo takich przypadków można zobaczyć w moim kąciku.