W kolejnym odcinku przede wszystkim zwiedzamy zamkową wieżę. Zanim dotarliśmy do schodów uwieczniłem tutejszy mlecz zwyczajny - Sonchus oleraceus.
Wchodzimy po schodach.
Spoglądamy w stronę miasteczka.
Wchodzimy do środka. Pierwszy poziom to rzecz najważniejsza, czyli studnia.
Wchodzimy wyżej.
Oto drugi poziom.
Idziemy w górę.
Oto trzeci poziom. Tutaj widać ślady pobytu pewnej grupy dzikich lokatorów.
Tutaj znajdowała się kaplica. Zerkamy na jej sklepienie.
Przed schodami prowadzącymi na kolejny poziom widać sporo śladów obecności dzikich lokatorów.
Ruszamy powoli w górę. Oto widok przed okienko.
Niestety musimy również patrzeć pod nogi.
Zerkamy przed kolejne okienko. Na horyzoncie z lewej strony widać słynny wiadukt.
Czwarty poziom to otwarta przestrzeń. Zerkamy na południowy wschód.
W szczelinach muru osiedliły się żółto kwitnące rośliny.
Oto mlecz zwyczajny - Sonchus oleraceus.
Oto starzec wąskolistny - Senecio erucifolius. Na poprzednim zdjęciu też był, po prawej stronie.
Zerkamy na miasteczko. Znad zarośli wyłania się wieża kościoła.
W szczelinach muru znajdujemy ostrogowca czerwonego - Centranthus ruber.
Oto kolejny widok miasteczka.
I ponownie flora murów. Jest żółty starzec wąskolistny - Senecio erucifolius i biało kwitnący ostrogowiec czerwony - Centranthus ruber.
I ponownie czerwono kwitnący ostrogowiec czerwony - Centranthus ruber.
Teraz najważniejszy jest słynny wiadukt nad Donem. Tam tego dnia też doszliśmy. Na razie smakujemy sobie tę atrakcję z oddali. W tle majaczy tutejszy kamieniołom.
Oto dzicy lokatorzy tego zamku.
Ponownie flora. Teraz najważniejszy jest jęczmień płonny - Hordeum murinum.
Bodajże największym zagrożeniem dla murów jest siewka jesionu wyniosłego - Fraxinus excelsior. Przy prawidłowej opiece nad murami nie miała prawa dożyć takiego wieku. W kilka tygodni po wykiełkowaniu nie powinno jej tutaj być.
Oto kolejne spojrzenie na miasteczko.
Ponownie spotykamy skarlały mlecz zwyczajny - Sonchus oleraceus.
Tego przedstawiciela rodziny Brassicaceae jeszcze nie oznaczyłem. W okolicy Doncaster jest częsty. W Polsce nie spotkaliśmy się.
Schodzimy. Z okna zerkamy na wiadukt.
Zanim opuściliśmy zamek spotkaliśmy gołąbka, który sprawdzał, czy jest tam jeszcze coś do zjedzenia.