To jest sprawozdanie z kolejnej wycieczki organizowanej jako Wędrówki z Kustoszem. Tym razem na celownik wzięliśmy tytułowe wzgórze, które dopiero co odwiedziłem. Po zajechaniu do Jelenia na początku wpadliśmy na cmentarz.
Tutaj tak jak wszędzie dominuje estetyka blatów laminowanych kuchennych.
Pierwszym wyjątkiem jest ten krzyż wykonany z dolomitu.
Oto kolejna porcja nie lubianej przeze mnie estetyki.
Od drugi wyjątek, kolejny nagrobek z dolomitu. Poza tym zwraca uwagę ocalały bukszpan - Buxus sempervirens.
Inną osobliwością jest taki betonowy krzyż. Było ich kilka. Znaczy się z jednej formy odlane.
Oto kolejny przegląd skał świata.
Ostatnie zdjęcie z cmentarza przedstawia tradycyjny krzyż.
Teraz jesteśmy na ulicy Koniówki.
W jednym z ogrodów zobaczyliśmy obficie owocującą jodłę koreańską - Abies koreana.
Przez ulicę przemknął pierwszy krocionóg.
Idziemy dalej.
Zbliżamy się do kresu zabudowy.
Idąc dalej zauważam inwazję sumaka odurzającego - Rhus typhina.
Tutaj kończy się zabudowa. Stąd wystartowałem w innym kierunku w dniu 5 marca.
Teraz odcinek ku szczytowi góry Koniówki pokonuję niejako pod prąd w stosunku do tamtego spaceru.
Na poboczu drogi kwitł podbiał pospolity - Tussilago farfara.
Przekraczamy linię wysokiego napięcia. Niebo bardzo pociemniało.
Tutaj też byłem. Cztery dni to za krótko aby zaszła jakaś zmiana.
Idziemy polną drogą. W dalszym ciągu wędrówki wybierzemy prawe odgałęzienie.
Droga wiedzie pomiędzy zaroślami z dominacją śliwy tarniny - Prunus spinosa.
Z boku pojawia się sporo młodych brzóz brodawkowatych - Betula pendula. W tym momencie zaczęło kropić oraz zerwał się chłodny wiatr. My byliśmy w połowie planowanej trasy.
Oto rozłożysta wierzba iwa - Salix caprea.
W drodze do szczytu wzniesienia mijamy uprawiane pole uprawne.
Mijamy także ambonę myśliwską.
Szczyt zasłaniają sosny zwyczajne - Pinus sylvestris.
Zanim poszliśmy dalej zatrzymaliśmy się obok owocującej kaliny koralowej - Viburnum opulus. To kolejny przypadek, kiedy podaż owoców przerosła popyt na nie.
Tutaj też zadecydowaliśmy aby iść przez siebie, zamiast zawracać tą samą drogą.