Podczas tej sobotniej wyprawy wpadliśmy jeszcze do Morawicę. Wejść do kościoła nie można. Można spojrzeć przez szybkę.
Oto dzwonnica.
Idziemy w stronę cmentarza.
Po drodze mijamy kapliczkę.
Zerkamy na cmentarz, Schodzi się nań w dół po wschodnim stoku wzniesienia.
Dominują "blaty laminowane kuchenne". Na tym tle pojawiają się resztki dawnej sztuki sepulkralnej.
Są też akcenty botaniczne. Oto kielisznik zaroślowy - Calystegia sepium.
Oto żywokost lekarski - Symphytum officinale.
Tutaj spoczywa raczej wiecznie wielce zasłużona osoba. To nie powinno tak wyglądać.
Jest też nowa instalacja zwana Polska Górą Przemienienia. Idea może i szczytna, ale wykonanie i estetyka już nie.
Dlatego zwracam uwagę na akcent botaniczny. Pełno tutaj koniczyny łąkowej - Trifolium pratense.
Wracamy w stronę cmentarza.
Po drodze dokumentuję barszcz zwyczajny - Heracleum sphondylium.
Wracamy na cmentarz. Oto jeden z tak zwanych "blatów laminowanych kuchennych". Tutaj jest to granit typu golden, realnie kawałek Gondwany, prawdopodobnie pochodzący z RPA.