Jesteśmy na skraju uprawianego pola uprawnego. Za nami znajduje się Barani Dół.
Na polu uprawia się łubin żółty - Lupinus luteus.
Zerkamy za siebie. Z lewej strony wyłania się fragment rezerwatu Ostra Góra.
Podchodzimy wyżej, zerkamy na wschód. Od lewej widać Górę Kowalikową, następnie Górę Bartoska. Nieco dalej majaczy park w Młoszowej.
Jesteśmy już po drugiej stronie pola uprawnego. Oto barszcz zwyczajny - Heracleum sphondylium.
Jesteśmy na trawersie Bożniowej Góry. Schodzimy w dół. Mijamy krzyż.
Mijamy lichą brzezinę.
Schodzimy w dół. Teraz po lewej stronie drogi wyraźnie widać Górę Bartoska oraz park w Młoszowej.
Jesteśmy jeszcze niżej. Na wprost widać zarastające pola. My znajdujemy się na triasie, sąsiedni stok to jura.
Po drodze mijamy dziewięćsił bezłodygowy - Carlina acaulis.
Osiągnęliśmy równinę u podnóża Bożniowej Góry. Zerkam na wschód. Teraz wyraźnie widać Górę Bartoska.
W tej okolicy zwracamy uwagę na płaty trzcinnika piaskowego - Calamagrostis epigeios oraz nawłoci kanadyjskiej - Solidago canadensis.
Jest tutaj jeszcze rdestowiec japoński - Reynoutria japonica.
Mijamy cmentarz. To ulica Luzara.
Zbliżamy się do kościoła p.w. św. Piotra i Pawła. Na początku podziwiamy choinę kanadyjską - Tsuga canadensis.
Z tego miejsca, zerkając za siebie widać wieżę kościoła.
Wyszliśmy na ulicę Piłsudskiego. Tutaj niedaleko rynku znajduje się synagoga kupiecka.
Następnie udaliśmy się na posiłek, potem pożegnaliśmy mieszkankę Trzebini i postanowiliśmy powrócić do Chrzanowa. Zdecydowaliśmy się na pieszy przemarsz. Ostatecznie zostało nam około 6 kilometrów. Na początku ulica Kościuszki i napis, który teraz ma zniknąć. Jego trwanie do tej pory doskonale świadczy o jakości farb produkowanych dawno, dawno temu w odległym PRL-u.
Teraz w rejonie dworca kolejowego skręcamy w ulicę Dworcowa.
Przemieszczamy się wzdłuż linii kolejowej.
Osiągamy mur z pewnym napisem, który pojawił się tutaj po jesieni 2015 roku. Odkryłem go w sierpniu 2016 roku. Pełna wersja jest tutaj -
https://www.bio-forum.pl/messages/3280/897940.html.
Oto pobocze ulicy Dworcowa tuż przed przejściem pod linią kolejową.
Następnie na dłużej wstrzymałem się z pstrykaniem ponieważ po pierwsze szliśmy dobrze udokumentowaną trasą, czyli ulicą Długa. Po drugie aparat informował o wyczerpywaniu się baterii. Kiedy zbliżyliśmy się do autostrady zapragnęliśmy pewnej dzikości. Tedy odbiliśmy w ulicę Reja i poszliśmy wzdłuż autostrady. Stąd zerkamy na strefę przemysłową. Okolica jak widać jest bardzo podmokła. Świadczą o tym liczne płaty trzciny pospolitej - Phragmites australis.
Ścieżka była a jakoby jej nie było. Wkrótce skończyła się definitywnie. W trawach skrywały się moczary.
Trafiała się nawłoć kanadyjska - Solidago canadensis.
A poza tym trzcina pospolita - Phragmites australis wespół z trzcinnikiem piaskowym - Calamagrostis epigeios rządzą.
Oto ostrożeń polny - Cirsium arvense.
Idziemy dalej. Teren staje się bardziej suchy. Widać większe płaty trzcinnika piaskowego - Calamagrostis epigeios. Zielony kopiec to osadnik po kopalni Trzebionka.
Zerkamy za siebie.
Zerkamy przed siebie. Miejsce w którym stoimy oraz widoczny osadnik to teren Chrzanowa.
Teraz schodzimy z górki. Ścieżka skończyła się dość dawno temu.
Po drodze znajdujemy większe skupisko rukiewnika wschodniego - Bunias orientalis.
Jeszcze jedne chaszcze.
Jeszcze jedno skupisko nawłoci kanadyjskiej - Solidago canadensis.
I tak dotarliśmy do miejsca, gdzie widoczna na zdjęciu rzeka Luszówka oraz linia kolejowa przechodzą pod autostradą. Tutaj też aparat zdecydowanie odmówił posłuszeństwa.
Do centrum miasta zostało mniej niż półtora kilometra.