01.05.2005 r.
Niech się święci 1 Maja :-), my z młodszą córką święciliśmy go w pewnym wąwozie w poszukiwaniu "smardzowatych".
Miał być rodzinny wyjazd do Kazimierza Dolnego, jednak poprzedniego wieczoru była baaaaaaardzo burzliwa dyskusja pomiędzy mną a małżonką na tematy fotograficzne, a własciwie sensu stricte:
"O potrzebie (lub nie) takiego (albo innego) aparatu cyfrowego w gospodarstwie domowym państwa Mazurków", czyli coś na wzór:
"Adam Mickiewicz poeta jako taki, a jak nie taki, to jaki i dlaczego?" :-))
Jak by nie patrzył, rano "zimna wojna" i w teren pojechaliśmy: ja, córka Ania i suczka Daisy.
"Smardzowatych" nie trafiliśmy, ale załączam parę fotek z wyprawy.
Domeną tego wąwozu sąwysokie wapienne skały
w których to skałach trafiaja się groty, powstałe, jak ta na wskutek zjawisk krasowych
Wąwóz leży w bezpośrednim sąsiedztwie królowej polskich rzek, Wisły
Wąwóz porastaja także olbrzymie czereśnie. Nawet ta leżąca, powalona przez wiatr lub procesy erozyjne, nie poddaje się i "twardo" i z uporem kwitnie
Z tego co najważniejsze czyli grzybów za wiele nie było, ponadto były bardzo liczne zeszłoroczne próchnilce maczugowate i gałęziste
No i jakieś bardzo liczne, wargowe kwiaty ??? Do oznaczenia :-)
A tu ciekawa mozaika na ściętym pniu.
Oczywiście Daisy wykorzystała trafiającą się okazję, czyli swój żywioł; wodę.
Po powrocie do domu, potwierdziła się reguła, że rozstania - nawet krótkie - są dobre na wszystko.
W kwestiach "szeroko pojętej" fotografi z żoną dosyć łatwo został osiągnięty consensus :-)))