To wiedzą wszyscy.Ale zaciekawia mnie ,że "ludzie"potrafią sobie zadać tyle trudu,żeby przytargać taki kawał do niemal głuszy leśnej pojemniki po czymś tam i butelki PET.
Przecież mógłby taki palant zostawić to na np.parkingu leśnym.Po co.Lepiej jechać 15 km od Gdyni i jeszcze 2 km od drogi głównej...
No cóż,pochodziliśmy jeszcze trochę ,nie dalej jak 500m prawie na bagnach,bo to taki bagnisty las,trafiliśmy na meble.
To wszystko nic.Pod liściami wystawał jakiś dziwny pakunek.Karton,a właściwie paczka oryginalnie zamkięta,opieczętowana, z drukiem adresowym...Była to przesyłka jednej z firm kurierskich,nie podam nazwy aby nie robić jej reklamy albo antyreklamy,nie podam też danych adresata bo ochrona danych osobowych.
A co było w środku?Luksusowa walizka biznesowa,dobrej firmy,oryginalnie zapakowana,ofoliowana,zamki szyfrowane,w środku instrukcja,gwarancja,faktura i jeszcze jakieś papiery.Paczka była nadana w lutym 2004.Troszkę poleżała.Moje pierwsze wrażenie po otwarciu-bomba!Nie,może narkotyki ktoś skitrał?Też nie.Cholera!Pewnie w walizce jest kupa kasy...Nawet pół banknota.I co Wy na to ? Też znajdujecie równie ciekawe rzeczy?