Niedawno przypomniał mi się fakt z młodości. Moja mama przyniosła kiedyś grzybka, którego hodowaliśmy w mleku, po skwaśnieniu pite mleko miało charakterystyczny smak, miało pomagać na różne choroby było to wtedy modne ale i dobre. Grzybek namnażał się i trzeba go było dzielić. Może ktoś wie coś na ten temat i podpowie jak zdobyć takiego grzybka
#334
od 10-2004
Ja też pamiętam ten grzybek. Jak byłam w szkole średniej to moje koleżanki piły to-to namiętnie, ponieważ uważały, że pomaga na trądzik. Ale trudno mi ocenić czy rzeczywiście im to pomagało. Ja tego nie musiałam używać (nie miałam specjalnie pryszczy). Wiem, że to był wtedy wielki przebój w szkole - każdy chciał to zdobyć. Przekazywano sobie "po znajomości"
:o)
!!!
???
Był podobny temat !
#335
od 10-2004
Ja nie pamiętam takiego tematu, może mnie jeszcze wtedy z Wami nie było????
:o)
Ja też piłem... ale grzybka herbacianego. O ile pamiętam, zalewało go się osłodzoną herbatką (słabą) i czekało w zależności od temperatury, kilka dni. Potem płyn się zlewało i konsumowało. Smakował jak z cytryną (tylko bez zapachu). W sprzyjających warunkach czuło się nawet szczypanie dwutlenku węgla po języku. Jeśli zwlekało się ze spożyciem i grzybek "pracował" dłużej, to wytwarzało się tak dużo kwasu, że nie dało się tego wypić. Wtedy, zdecydowanie czyć było ocet. Przypuszczam więc, że była to fermentacja octowa.