#290
od października 2005
Zimówka - owszem zabrałeś, ale co to za dziwactwa? Czy to się też zjada?
Rysiu, jako zakąska po....n-tym browarku to mogą być. Zamykasz oczy i siup :)
#2866
od grudnia 2003
Ucha bzowe?Pewnie,że się jada.Kiedyś widziałem je w marynacie w Selgrosie-chyba-ale sie nie pokusiłem.Sam sobie zebrałem i zaprawiłem.Fajnie smakują do kanapek-zamiast ogórka np.Mają taką konsystencje jak plasterki ogórka w occie.
Aha-moje uszaki zawierają jod-gdyż zbieram je w nadmorskich łęgach niemal na plaży :-))))
Dodam od siebie, że najbardziej mi smakują ucha prażone na masełku, wcześniej pokrojone w "makaronik". W czasie "dojrzewania" pod pokrywką strzelają podobnie jak ziarna Popcornu.
Zakąska po browarku???....dlaczego nie???....doskonała
#291
od października 2005
Czy te ucha suszone dajesz do bigosu, robisz zupę grzybową, jako dodatek do wołowiny czy coś zupełnie innego?
Ale to nie z tamtych liści?????
Mam nadzieję :-)
Bo gdzie się podziały białe paski???
Rysiu, co do ucha, to tylko masełko i grzybki i nic więcej. Jak zaczną "strzelać", to kończę prażyć i świeżutke i ciepłe (lekko posolone)z chlebem, albo dodatek do serowych koreczków - b.dobre z własną śliwowicą (z owoców tarniny).
#93
od lipca 2006
Rysiu, pilnuj swoje uszy. Mirki wyraźnie pisze co chce z nimi zrobić ( z pewnością według recepty granta ) :))
A co do morza,ono jest jednak piękne niezależnie od pory roku.I chyba jednak poza sezonem jest sympatyczniej. Ten letni tłok jest konieczny i potrzebny dla ludzi z tego żyjących ale ja ( i chyba nie tylko ja) jednak wolę trochę spokojniejsze terminy.Nie samym słońcem i plażą człowiek żyje.
#292
od października 2005
Grand - piszesz chyba o świezych grzybach ( ucha ). Na fotce są ( jak napisałeś ) suszone i właśnie o nie pytałem.
Mirki - dziękuję serdecznie za zaproszenie, niestety ten sezon mam zajęty. Muszę ciężko odpracować przyszły wyjazd na ... ryby :-)Przyszły - jak dożyję to wrzesień 2008. Łowisko - Rio Ebro miejscowość Amposta. Cel - duży sum i ogromne sazany.
Dandy - co ty pleciesz, przcież chyba nie jest z Tobą tak źle, że nie możesz już ogladać opalającej się Moniki. Mam tylko nadzieję, że wiesz o której piszę :-)
Rysiu...myślałem ze wiesz. że suszone ucho namoczone w wodzie przybiera kształt świeżego, jakby dopiero co zebranego. W naturalnym środowisku gdzie ucho występuje wielokrotnie obserwowałem, jak przy suchej pogodzie ucha wyglądają podobnie jak w miseczce, ale wystarczy trochę deszczu i znów wyglądają jak świeże. Ucho nie ma takiego smaku i aromatu jak borowik, pieczarka itd, ale jego atrakcyjność polega na tym, że zaliczany jest do grzybów leczniczych i swego śmiesznego wyglądu nie przypominającego grzyba. Podprażony na masełku ma konsystencję żelku otoczonego chrupką skórką. W moich okolicach grzyb ten jest mało znany, więc jeśli robi się z niego kulinarne popisy, to reakcje obserwatorów możesz sobie wyobrazić. Taka edukacja praktyczna wzbudziła u wielu moich znajomych większe zainteresowane grzybami...i chyba to jest fajne...
Jeżeli jesteś zainteresowany, mogę ci podesłać trochę suszu (mam niezły zapasik) żebyś sam doświadczył walorów tego grzybka, bo rozumiem, że jeszcze nie natrafiłeś na niego w środowisku naturalnym???
#293
od października 2005
Grant - dobry człowieku, jesteś naprawdę bardzo życzliwy, ale skoro te grzyby nie wyróżniają się smakiem czy zapachem, to wolałbym, aby były przeznczone dla celów reklamowych na Twoim stole.
Należę do grupy Ślązaków, którzy na pierwszy plan stawiają smak i zapach potrawy, potem walory estetyczne. Pomiędzy nimi to sposób podnia potrawy. Kiedy po raz pierwszy zaserwowałem w Ryni ( Zalew Zegrzyński ) na zlocie żur ślaski, towarzystwo sceptycznie patrzało na brzydki wygląd potrawy. Pewn pani z Grudziadza pierwsza otrzymała talerz żuru. Wszyscy przyglądali się - spróbuje czy nie? Beatka była jednak bardzo ciekawa smaku potrawy i zaryzykowała :-) Od tego czasu, żur ślaski jest regularnie podawany na stole naszych zlotów. Pewien pan z Warszawy sam sobie kisi żur ślaski ( u niego jedyny punkt, gdzie żur można znaleść na całym Mazowszu )i raz w tygodniu ma go na obiad.
Inna nie najlepiej prezentowana potrawa to żymlok. Spotkać go można tylko na Ślasku. Niestety nie wszędzie jest dobrze zrobiony. Mam jednak i u nas w Knurowie zaledwie dwa punkty sprzedaży, gdzie taki żymlok mogę polecić. Inne są niestety zrobione niezgodnie z recepturą śląską i nie mogą wzbudzać zachwytu.
Mam nadzieję, ze jeszcze w tym roku ( póżna jesień ) uda nam się spotkanie w realu, o którym już wątek mamy na forum w dziale --> rozmowy towarzyskie. Tam też będzie okazja prezentowania i żuru i żymloka, frankfuterków, kabanosów, grzybków marynowanych ze słoików calej Polski. Tam też może być okazja na konsumcję owego ucha bzowego. Grant, już się cieszę na sam widok Was wszystkich i chociaż to daleka przyszłość, dla mnie to tylko chwilka.
#8
od października 2005
Ryśku,(czy tak mogę?) jestem smakoszem i lubię sobie sam od czasu do czasu coś upichcić. Bardzo interesują mnie różne nowe dla mnie potrawy i o czywiście przepisy na nie. Będę Ci bardzo wdzięczny za podanie przepisów na opisywane przez Ciebie potrawy a w szczególności Żur Śląski. Cóż to takiego
Żymłok? Gdzie planujecie spotkanie o którym mówisz?
Może w Ryni?
#299
od października 2005
https://www.bio-forum.pl/cgi-local/board-auth.cgi?file=/7340/73859.html Tutaj mamy posta o przygotowywanym zlocie.
Teraz o żurze i żymloku.
Żur - owszem, może i będziesz umiał przygotować, ale najpierw musisz go zobaczyć. Składnikiem owej potrawy, tym podstawowym jest śruta żytnia, którą trzeba odpowiednio zakisić. Jest to proste wykonanie, ale najpierw trzeba to zobaczyć :-)
Żymlok - należy do grupy wyrobów masarskich. Bardzo podobny do krupnioka ( kaszanka ) ale na zupełnie innej bazie. W kaszance dobrej - to gryka jest podstawowym produktem. Żymlok - to jak nazwa wskazuje - żymła :-) Żymła to po Śląsku - bułka.