#3850
od października 2005
Pachnie wiosną. Nie ma grzybów ?
Wstawiajcie pierwsze fotki, zdopinguje mnie do wypadu.
#685
od marca 2010
Łe, byłam w lesie w niedzielę. Grzybowo prawie nic się dzieje. U mnie za sucho i za zimno. Marzec, jak na razie w prognozach, żadnym grzybom wiosennym nie będzie sprzyjał. Do 25 nie ma się co spodziewać wiosny mimo tych kilku dni obecnie pozornie ciepłych. Pozornie, bo w dzień, owszem, temperatury ze względu na bezchmurne niebo, nieco podskoczą, ale jak to przy wyżu od ruskich, amplituda duża i w nocy ziąb. Poza tym to, co popadało, to jakby ksiądz kropidłem, w porównaniu z tym niedoborem z całego sezonu. Czekam na ciepło i wilgoć zapowiadaną, co prawda bardzo niepewnie przez modele meteo, na końcówkę marca i początek kwietnia.
A, zapomniałam dodać, że od weekendu czeka nas najprawdopodobniej, epizod zimowy w marcu, czyli mówiąc brzydko, syf. Zimno, z temperaturami niewiele ponad zero, niewielkimi opadami mieszanymi. Ogólnie "usięść i płakać", jak mawiała moja babcia. :-) Na szczęście będzie to tylko kilka dni, chyba ;-)
(wypowiedź edytowana przez beata_lyszkowska 16.marca.2015)
Widzę, że ubolewasz tak samo jak ja ;). Dzisiaj podczas rowerowego powrotu z pracy rozglądałem się za jakim kolejek grzybkiem, podjechałem tu podjechałem tam i nic. Niestety mamy przestuj zimowo wiosenny w Poznaniu. Pozdrawiam
(wypowiedź edytowana przez piotr_krzyska 16.marca.2015)
(wypowiedź edytowana przez piotr_krzyska 16.marca.2015)
#687
od marca 2010
Dzięks, maleńki. Takie, gdybym umiała robić zdjęcia ;-),też bym wstawiła. A MY MÓWIMY O GRZYBACH, przez duże GRZY ;-)
Takich nie ma, i już. :-(
Ale zdjęcia cudne. :-) U mnie czarek nie ma, buuuu :-(
#3851
od października 2005
#3853
od października 2005
Przyleciały już szpaki - no to już zimy nie będzie :-)
#3854
od października 2005
Rozetka wierzbowa - jaka jest wielka? Rozmiary. Pytam, bo jak znam Mirków, to grzybek może mieć 5 mm :-)
#3855
od października 2005
Dziękuję za info - będę miał teraz oko na coś takiego :-)
Nie Peziza tylko Pseudoplectania nigrella
#695
od marca 2010
Super! Uszko czarne! Cóż za wdzięczna nazwa! A jakie mam skojarzenia, to wolę nie mówić ;-) Kolejny przepiękny grzyb do moje kolekcji nigdy nie spotkanych, hej, ho! :-)
Szukaj w ściółce pod świerkami
#696
od marca 2010
:-) No właśnie przeczytałam w necie, że pod sosną, a na zdjęciach u ciebie widzę, że igły świerkowe. Nie zdążyłam przeczytać za dużo. Jutro się będę dokształcać. Tylko wczesną wiosną ją spotykasz?
od stycznia do kwietnia (maja)
to chyba pietrzenice kasztanowate
edit: pieStrzenice
(wypowiedź edytowana przez wink 19.marca.2015)
#12378
od grudnia 2003
piestrzenice kasztanowate bez "chyba" :-) niedługo będą p. olbrzymie
(wypowiedź edytowana przez mirki2 19.marca.2015)
#699
od marca 2010
Takich malutkich kasztanowatych nie widziałam nigdy. Ale mam kilka pewnych stanowisk w Piłce. Jak pojadę pewnie będą już dorosłe. U mnie w okolicy nie spotykam, a szkoda. Z resztą, jak się jest w lesie raz na dwa tygodnie, to trudno o wnikliwe obserwacje. :-( To cena bycia babką. Ale ileż radości z Witka, to mała głowa :-) Jutro do niego jadę! Pewnie pojedziemy w Kampinos. Może coś wypatrzę. :-)
dobrze to ujęłaś, mój kochany zarobiony, a samej mnie do lasu nie puści, bo się boi i też rzadko bywam, buuu :/
a często teraz będziesz bywać w tym Kampinosie? ja tam nie jeżdżę, chociaż mam blisko, coby mnie nie kusiło, żeby coś pozyskać (nie do szamania nawet, a raczej zwłaszcza, takie pozyski to raz do roku robię i styka), no i tak sobie myślę, że może byśmy się kiedyś umówiły?
#700
od marca 2010
Alu, mój adres mailowy w profilu to ten, z którego odbieram codzienną pocztę. Moje dzieci mieszkają na osiedlu Piaski. To granica Bielan i Chomiczówki, więc jeździmy do Wólki Węglowej i tam w las. Poza tym, ja w Wawie mam kilka miejsc, w które chodzę "za grzybami". Lasek Bielański jest jednym z nich. Ale najbardziej to lubię Lasy Chojnowskie. Pewnie bywasz.
Z tym pozyskiwaniem w Kampinosie, lub niepozyskiwaniem, to ja nie chcę wzbudzać dyskusji, ale moim zdaniem, to ustawodawca nie NAS miał na myśli, jeśli wiecie co chcę powiedzieć. Z drugiej strony, jak mawia mój kolega, "należy być pryncypialnym, nawet jeśli pryncypia wrzynają nam się w tyłek jak niewygodne majtki". To już pozostawiam bez komentarza;-)
Pisz Alu.Może nam się uda. Byłoby uroczo :-) Bywam w Stolycy ;-), ale najbardziej to bym cię zaprosiła do mnie jak jest wysyp gołąbków. W moim lesie kilkanaście gatunków na raz, jak obszył;-)
#3860
od października 2005
Dzisiaj biorę aparat i pojadę do lasu. Może i u nas piestrzenica już rośnie? Wiem gdzie szukać. W tamtym roku było ich sporo ale nie tak wcześnie.
#3862
od października 2005
#3864
od października 2005
Nie do wiary. U nas sypie śniegiem :-(((
Deszcz zamienił się w śnieg. Drobny, bo drobny, ale fruwa wszędzie.
#3865
od października 2005
Jak szybko rośnie piestrzenica kasztanowata? Kiedy zrobić drugie foto tym maleństwom?
#3866
od października 2005
Jeszcze 9 dni? Tak długo rośnie?
A mnie tegoroczna wiosna wyprowadza z równowagi:-(
Jeszcze takiej nie pamiętam a już kilka (dziesiąt) latek przeżyłem.
Sucho aż sie kurzy, deszczu w zasadzie nie było juz kilka tygodni, nie licząc jakichś tam delikatnych mżawek. Najgorszy ostatni okres: w nocy temperatury poniżej zera a w dzień wysuszający, słoneczny wyż:-(
Nic nie ma prawa urosnąć:-(((
U Was wczoraj prawdopodobnie padało cały dzień, a u mnie była piękna słoneczna pogoda i dość ciepło. Cały front przeszedł w nocy, z rana krajobraz zimowy(?), nie więcej niż centymetr (jeden) śniegu i temperatura dużo poniżej zera. Nie odpuściło cały dzień.
Teraz zapowiadają dwa tygodnie (co najmniej) słonecznej ciepłej pogody ... przy takim poziomie wód gruntowych to już nie są żarty:-(((
I wcale nie mam na myśli grzybów, te i tak urosną, jak nie w tym, to następnym roku ale na pewno dadzą sobie radę, o ile lasy nie powysychają:-(((
A na dodatek zatrzęsienie kleszczy:-((
W ubiegłym tygodniu mój czworonożny przyjaciel wyrwał sie na "lewiznę". Godzinke go nie było a ja później miałem też godzinke roboty, przyniósł na sobie chyba ze czterdzieści, początkowo liczyłem ale szybko straciłem rachubę:-((
#702
od marca 2010
Masz rację, deszczu za mało, zdecydowanie. Pod koniec tego tygodnia, u ciebie pewnie dopiero koło piątku, trochę popada, ale to niczego nie zmieni w sytuacji hydrologicznej, bo będą to opady słabe, a modele nie widzą opadów większych przez dwa tygodnie. Ja pamiętam już taką wiosnę, w którym roku dokładnie, to nie wspomnę, a zapiski pogodowe prowadzę od niedawna, że marzec był suchy, kwiecień suchy a potem w maju lało i było zimno. Gdzieś w latach 80 ubiegłego stulecia. Jeszcze nie miałam dzieci, czyli na pewno w pierwszej połowie. Wtedy, w czerwcu, nazbierałam koźlarzy czerwonych na Mazurach w czasie rejsu Omegami po Wielkich Jeziorach całą kurtkę od sztormiaka w czasie przystanku na położenie marszu przed mostami w Mikołajkach.Rosły na 10 metrach kwadratowych zadrzewienia nad jeziorem. To albo 83 albo 84 rok :-)
Niestety, albo stety, nic nie możemy w tej sprawie zrobić ;-)
#3867
od października 2005
Nigdy nie mów nigdy.
Nie mów hop jak nie przeskoczysz.
No i wiele innych przysłów. Mieszkamy w takim rejonie świata, że susza nam nie grozi. Deszcze zaś czasem bardzo spóźnione nadrabiają straty. Grzyby będą :-)
Południe Polski w tamtym roku były obfite w deszcze. U nas były susze, ale i tak na koniec sierpnia grzyby się ruszyły po niewielkiej burzy :-)
My to się mamy dobrze z kurkami. Te rosną bez deszczu :-) Kaszuby czekają - możecie się przeprowadzać :-) Tylko nie piszcie, że to się nie da.
Mirek, a stosujesz cos dla psa na kleszcze ? Bo wiesz babeszjoza to szybka strata przyjaciela ...
Na szczęście wszystko co mam, to mieszańce (potocznie kundle), te maja wrodzona odporność na kleszcze, gorzej z rasowymi. Juz kilku moich znajomych straciło w ten sposób owczarki, i nic na to nie pomogły różne środki zaradcze, zawsze jakaś swołocz sie znajdzie co się wpije. U owczarka mego sąsiada wpił się przy samym nosie, kilka dni i było po psie, nic już nawet nie pomogła interwencja lekarza:-(
Inne "rasowce" też padają jak muchy:-(
Jak na razie w moim przypadku najskuteczniejsze okazuje się, po każdym spacerze porządne czesanie gęstym grzebieniem. Większość jeszcze nie zdąży wpić się i lekko wychodzi, a i psy to lubią. Później jeszcze ewentualne przejrzenie psa w dniu następnym i usunięcie ewentualnych "lokatorów".
Jeśli natomiast chodzi o mnie to teraz do lasu wybieram się tylko w jednolitych spodniach na których wyraźnie widać te paskudztwa. Co kilka minut zerkam na nie i przeważnie kilka sztuk jest do strzepania. Z roku na rok jest ich coraz więcej, to już prawdziwa plaga a wszystko to za sprawą coraz większej ilości nie koszonych, trawiastych ugorów. W trawy to nawet nie ryzykuje teraz wchodzić, wystarczy ich muśnięcie i spodnie robią sie pstrokate.
Co do prognozy pogody to podejrzewam, że tak szybko sytuacja hydrologiczna nie poprawi się. Od wiosny ubiegłego roku ubywa jej w zastraszającym tempie. Torfowiska, dzicze babrzyska i inne takie zbiorniki wodne teraz stoją suche. Po dnie chodzi się po normalnym gruncie i to w miejscach gdzie jeszcze w 2013 było około metra wody:-(
Prawie w 100% zgadzam się z margo, ale ...
może coś w tym być, że rasowe psy (nazwałbym je bardziej "wydelikaconymi") mogą samą chorobę znosić ciężej, być bardziej wrażliwymi na skutki tego choróbska.
Moja sunia Daisy, półkrwi cocker-spaniel (dochodzi 15 lat) jest po trzech babeszjozach !!!
Najgorsza była pierwsza, bo człowiek nie bardzo kojarzył objawy choroby i w sumie pojechała do weterynarza, jak zaczęła z lekka pociągać tylnymi łapami, a to oznaka dosyć zaawansowanej choroby.
Kolejne 2 zakażenia (pomimo stosowania środków ochronnych) były przez nas domowników dosyć szybko wychwytywane po... białkach oczu.
Pewnie macie rację, moja wypowiedź opierała się jedynie na własnych obserwacjach a nie literaturze fachowej.
Zastanawia mnie tylko fakt, jakim cudem przetrwały u mnie wobec tego wałęsające się psy(kundle), bo to, że mam w moim terenie kleszcze zarażone tą albo inna chorobą to jest pewne.
Możecie mnie posądzić o herezję ale nikt mnie nie przekona, że mieszańce nie mogły wytworzyć odporności chociażby na tę chorobę ... i tak zapewne jest. Na pewno nie wszystkie ale może część już taka posiada, a lekarze to mogą bajki opowiadać. Żeby znac prawdę musieliby przebadać wszystkie psy bo każdy jest w zasadzie inny i nie tylko powierzchownie z wyglądu.
Z mojego "dziadka" w ciągu jego 11-letniego życia wyrwałem na pewno kilka setek kleszczy a ma sie jeszcze całkiem dobrze jak na swój wiek, a lekarza widział tylko podczas szczepień przeciw wściekliźnie.
Odpowiedzmy sobie na pytanie: jaką szansę na zdobycie odporności, na tę czy inną chorobę maja psy czystych ras, gdzie to człowiek decyduje z kim mają mieć potomstwo a nie natura. Czyż to nie jest sytuacja analogiczna gdyby ludzie mieli prawo rozmnażać sie tylko w kręgu własnego rodu.
Nie jestem przeciwnikiem psów rasowych ale musimy sobie zdawać sprawę z tego, że to my ludzie sztucznie utrzymujemy ich rasowość i nie jest to wcale zgodne z ich naturą. Jeszcze jeden ludzki wymysł.
#3868
od października 2005
Miał być dzisiaj deszcz. Niestety - lekka pół godzinna mżawka. Jutro jadę zobaczyć moje piestrzenice.
#3869
od października 2005
Dżdżysty dzień - w takich warunkach lepiej siedzieć w domu. Co się odwlecze, to nie uciecze.
Rysiu! - w nocy trochę popadało, ranek powitał piękną słoneczną pogodą ... teraz plus 21 kresek powyżej zera:-)
- jutro ma byc tylko 6-8 stopni;-(
- ale wolałbym żeby jeszcze popadało bo jak na razie w lesie smutki, oczywiście w temacie grzybowym.
No przecież wiem że u Was nie zawsze było najcieplej, ale przynajmniej nie było dużych przymrozków i padało, przynajmniej od czasu do czasu:-)
Ja jeszcze musze zaczekać nieco, zaledwie kilka dni minęło jak juz mam noce bez przymrozków (Brrr! - ostatnio jeszcze na początku tygodnia było -9).
Ochoty mi narobiliście:-)
W niedzielę chyba ruszę, przynajmniej kondycję podreperować po zimie ... chociaż w sumie to kto ją widział w tym roku ?? :-)
#3870
od października 2005
Mireczku, co za poświęcenie dla fotografii. :-) Mam nadzieję, że grypa Cię nie dopadła :-)
E, Rysiu. Myślę, że trzeba Mirka zapytać raczej o zdrowie żony, nie:-D
pada!! :)))
byłam w lesie w środę, nic nie było, a nie, były stare Hypoxylony, nawet zawilce jeszcze nie kwitną, tylko podbiał się żółcił i żaby się wygrzewały na środku ścieżek po zimie
no ale teraz, jak popadało, to wybiorę się znowu za dni parę i może coś ruszy?
Rysiu! - to wszystko z nudów:-)
Jak nie ma lepszego motywu do fotki to każdy jest dobry:-)
Kiedyś był wątek, nie pamietam dokładnie ale coś związany z tematem "Co można znaleźć w lesie", chyba gdzieś w jakimś Humorze Grzybowym, ale że tu wszyscy zaczęli "chwalić się" swoimi znaleziskami więc i z mojej strony jakaś riposta należała się:-)
Oj Beatko, "moja" ze mną do lasu raczej nie chodzi. Łazić po krzaczorach i szukać jakichś tam grzybków to nie dla niej ta bajka. Co innego koszykowce:-)
No i jakby co, to nie ten rozmiar:-))
- a co do zdrówka to przecież pisałem, że u mnie dziś 21 na plusie:-)
#734
od marca 2010
Mirek, co ci też do głowy przychodzi! ;-) Nawet bym nie pomyślała, że kobietę na grzyby do lasu ciągniesz, łe, nuda. ;-) Ale jak się tak blisko lasu mieszka, to zawsze można po inne rzeczy wyskoczyć :-D
Cud, miód i malina :-) U mnie dziś pada. Może coś z wiosny wreszcie będzie. :-)
Szczęka mi opadła, dobrze, że nie muszę mówić:-))
MIRKI! rozwaliłeś mnie ta wiewiórką...
no ja wiem... są te bardziej pozujące i te mniej, ale to ujęcie, ta jej mina, czarujące zdjęcie! :)
grzyby też! :D
#3871
od października 2005
Mirki polecieli po bandzie. Cudowne fotki :-) U mnie też wiewiórki rude, ale można je oglądać z min 100 m albo zza szyby okiennej.
Dzisiaj sobota, muszę trochę w domu posprzątać. Trochę to potrwa, ale jak się wyrobię, wyskoczę do lasu :-)
To jest właśnie cudowne, jak taki mały "dzikusek" potrafi zaufać człowiekowi:-)))
- oby tylko nie trafiła na jakiegoś drania:-(
#3872
od października 2005
Mżawka, zimno, pochmurno - brrrr. Rozpaliłem w piecu i posiedzę sobie w ciepełku oglądając finały w Berlinie. Srebrny medal już mamy. Ja chce złoty i brązowy. To byłby najlepszy układ :-) Siatkówka górą :-)
I jeszcze jedno - wczoraj Atom Trefl wygrał - brawo dziewczyny.
(wypowiedź edytowana przez old_rysiu 29.marca.2015)
#776
od marca 2010
A ja, mimo mżawki, do lasu się wybrałam, zamiast na podwórku sprzątać. Znalazłam malutkie piestrzenice, a jakże. Może nawet bym zdjęcia wstawiła, gdyby nie te, które są wstawione powyżej. Przy nich moje wyglądają jak mały Fiat przy Bentleyu :-) Były też kwitnące przylaszczki i podbiał. Wiosna, panie, ech! Szkoda, że od środy śnieg będzie padał a od jutra zacznie piź...ć, jak w kieleckim. :-( Jeden plus tego wszystkiego, że trochę popada. U mnie w lesie sucho.
#3874
od października 2005
Grube płaty śniegu, to znów drobne. Brzydko na dworze - siedzę w domq.
A na Podlasiu sytuacja tymczasowo uratowana ... oczywiście jeśli chodzi o nawilżenie powierzchownej warstwy gleby, bo stan wód gruntowych nadal cholernie niski. Przedwczoraj(sobota) lało, wczoraj bardzo przyzwoicie, bez opadów, później nawet słońce "wylazło", wiadomo zza czego. Dziś na przemian, słońce i deszcz ... no to za jakiś tydzień, może półtora, można będzie wybrać sie na jakąś dłuższą sesję roboczą z grzybkami:-))
Jak się pogoda utrzyma to w połowie kwietnia pierwsze łuszczaki mogą się pojawić a ja jeszcze nie skonsumowałem zapasów z ub. roku:-(
Na przełomie kwiecień-maj, przy łagodniejszych zimach zazwyczaj już pierwsze wyrastały:-)
No bo przecież piestrzenic nie będę chrupał, chociaż są smakowite:-)
- kiedyś sobie trochę p. olbrzymich upitrasiłem ... dobre są:-)
pięknie, też tak chcę, łeee
jadę w środku tygodnia jak nic, o ile mnie kwestie świąteczne nie zabiją
#3875
od października 2005
Pogoda dzisiaj ładniejsza i pojechałem do sklepu - chleba brakło :-)
Zatrzymałem się w naszym lesie i o dziwo, na samym brzegu takie oto znalezisko.
Nie wchodziłem do lasu szukać dalej, ale dzisiaj po obiedzie zabiorę koszyk i pomyszkluję tam trochę :-)
#12398
od grudnia 2003
Właśnie mówili w radyo marya, że w okolicach Bytowa pojawiły się jakieś pomarańczowe owoce szatana. Rysiu uważaj to mogą być owocniki zrobione przez in viatro :-)
No i się wydało, kto jakiego radyja słucha:-))
Bo jak wjeżdżam na Podlasie to nic ninnego nie odbiera :-)
- bo te radia od Rydzyka tak mają:-)
zmień odbiornik!
(wypowiedź edytowana przez mirek63 01.kwietnia.2015)
jak przeczytałam rano Mirkowego posta, to niemal się nie przeżegnałam :D
nawet pomyślałam, że Mirki może tak dla odmiany, innej rozrywki chcą zaznać?
a tu masz, taki prozaiczny powód pod tytułem nie ma nic, ale jest radio maryja :D
no właśnie moje radio jest marki Lactarius torunius...chyba je wystawię na Allegro
Przede wszystkim zacznę od przedstawienia i przywitania się (tutaj, bo nie znalazłem odpowiedniego tematu na forum). Nazywam się Damian Musiała i mieszkam w Gdańsku. Zapalony grzybiarz oraz wędkarz. Mam 37 lat, cudowną żonę i jeszcze cudowniejszą córeczkę. Jako miłośnik przyrody mam nadzieję, że znajdziemy wspólny język.
Dzisiaj korzystając z dnia wolnego postanowiłem rozejrzeć się za smardzami. Niestety, ale po za średnio wyrozumiałymi spojrzeniami właścicieli posesji, na ogródki których przyglądałem się zza płotów nie znalazłem nic. Widocznie na północy Polski jeszcze nie pora.
W zeszłym roku znalazłem jedną sztukę niemal w samym sercu miasta (ul. Kartuska), ale ze względu na zanieczyszczenia nie została skonsumowana. Wciąż szukam "miejscówek" i będę wdzięczny za każdy namiar :)
Ryszard Szreter - rozumiem, że te kurasy to żart prima aprilisowy :D
Witaj Damianie na forum i zapisuj się od razu z całą rodziną na zlot. U Rysia wszystko jest możliwe. Nawet kurki w lesie w marcu.
#3880
od października 2005
Oczywiście, że żart :-)
Na zlot jednak się zapisuj. Warto!!! Ci, którzy chociaż raz byli, wiedzą o tym :-)
#3882
od października 2005
myślałem Rysiu, że z zamkniętymi oczami je rozpoznasz :-)
Mirek, nie ściemniasz? W jakim rejonie rosną?
#3884
od października 2005
Wg mnie ceglaczki, ale mogę się mylić :-(
Niestety! - to mogą być właśnie, te "owoce szatana" o których Mirek wspominał kilka postów wyżej:-))
I teraz zastanawiam się, czy to przypadkiem nie zwiastun końca świata postępującego do mnie od Pomorza???
#3886
od października 2005
Ty się Mireczku nie martw. Takich grzybków zbierać nie musisz. W moich okolicach, zaczynam odradzać ich zbieranie. Wszystko co czerwone, to szatańskie i be i fuj :-)
#842
od marca 2008
Mirek, w Gdańsku zawsze cieplej niż na Kaszubach. :-)
A my niedługo naprawdę kurki będziemy zbierać :-)
"kurka nie grzyb :)"
- a kurczak nie mięso:-)
a na ceglaczki to się kiedy do Was wybiorę, u mnie w zasadzie nie występują:-(
#3887
od października 2005
Zobaczyłem ten program. Mam mieszane uczucia. Las, owszem, powinien być, ale puszcza? Puszcza Białowieska. Ile ma hektarów? Czy spacerowicz może po takiej puszczy chodzić gdzie chce? Byłem tam i pokazali mi szlak z przewodnikiem. To mi się nie podoba. Prawda jest taka, że aby taka puszcza mogła żyć, człowiek jest tam nie mile widziany. Park Krajobrazowy. To nie puszcza i na Boga, nie pozwólcie do utworzenia jej. Skoro Park, to musi być gospodarka. Ograniczyć? Co tu ograniczać. Drzewo ścięte, posadzone nowe - to rozumiem. Powierzchnia lasu - constans. Las rośnie dłużej niż odnowa ściółki leśnej i nie widzę tutaj zagrożenia od ciężkich maszyn. Ważne jest, aby te maszyny wjechały na teren raz na kilkadziesiąt lat a nie jak to sugerował zaproszony gość TV Gdańsk.
Nie chcą betonowych ścieżek rowerowych przez las, to po jakie licho narzekają na wyboje, wyrwy na ścieżkach po maszynach leśnych. Przecież to bardziej atrakcyjne, trudniejsze do pokonania, bardziej odstresujące itp itp.
Każdy kijek ma dwa końce. Może ten las, dostarcza pracy ludziom a Ci mając pieniądze mogą kupić sobie żywność i nie muszą jej ukraść. Może dzięki tej gospodarce leśnej ( nie ograniczonej jak sugerowali goście programu ), będzie w Gdańsku mniej memeli.
To taki kontr atak - ale nie koniecznie mojego zdania.
Z racji wieku i przebywania w różnych częściach Polski, miałem okazję oglądać gospodarkę leśną tę bardziej zaangażowaną i tę mniej. Dzisiaj muszę dać rację leśnikom. Dobrym leśnikom, którym zależy na drewnie. Taki leśnik wie, że jak nie stworzy warunków do wzrostu drzewa, to nie będzie drewna. Rejony, gdzie cały dochód ludności oparty jest na drewnie, bardziej dbają o to.
Jak to się ma w gdańskim rejonie? Nie wiem, choć dwa lata łaziłem po lasach w okolicy Rumii, Redy i Wejherowa. Nie zauważyłem tam drastycznego niszczenia lasów. Zniszczone tereny ( grunty ) były skutkiem szaleńczych poczynań właścicieli samochodów 4X4 i quadów, których nie było zbyt wiele.
Zapraszam do lasów trzebielińskich. To nie Park Krajobrazowy. Tutaj prowadzi się gospodarkę drewnem na maksymalnym zasięgu. Dlaczego te lasy są tutaj tak piękne?