Witam
Mam małe pytanie, proszę o podpowiedź gdzie szukać informacji na ten temat.
Załóżmy sytuację survivalową gdy jesteśmy w lesie i nie możemy znaleźć nic do jedzenia, zaczynamy głodować a nie mamy zapałek by rozpalić ogień. Nie znaleźliśmy nawet czystej wody. Zaczyna się robić poważnie a pod nogami mamy sporo grzybów. Jakie waszym zdaniem grzyby można zjeść na surowo by przetrwać choćby jeden dzień dłużej? Przypomnę tylko, że musimy zjeść je na surowo bo po licznych próbach nie udało nam się w żaden sposób rozpalić ognia. Weźcie też pod uwagę fakt, że jest to sytuacja ekstremalna i w celu ratowania życia nie przeszkadza nam fakt, że jakiś grzybek śmierdzi lub jest niesmaczny, ale bardzo przeszkadza nam fakt wszelkich problemów gastrycznych bo wiadomo, że "sraczka" spowoduje jeszcze szybsze odwodnienie organizmu.
Pozdrawiam ;)i z góry dzięki za pomoc
(wypowiedź edytowana przez viragolo 29.września.2014)
Coś tam by i można, ale wg. mnie bez sensu ;-)
Proponuję w takim ekstremalnym wypadku olbrzymie ilości gatunków jadalnych roślin (jakby co, niejadalnych również, oczywiście tylko nie trujących), a przy mięsistych organach masz dodatkowo płyn.
"Polecam" także jak najbardziej wszelkie "robactwo", im tłustsze tym bardziej pożywne oraz płazy, gady ;-)
Dziękuję za odpowiedź.
Zgadzam się, że robactwo jest lepszym pomysłem, pytam czysto teoretycznie. Przygotowuję się do nakręcenia survivalowego filmiku o dostępnym pożywnieniu w lesie i zainteresowała mnie kwestia jedzenia grzybów na surowo.
Grzyby można spotkać bardzo późną jesienią czy zimą gdy leży śnieg i coraz ciężej o robactwo.
Gdyby ktoś chciał coś dodać do tematu będę wdzięczny.
Pozdrawiam ;)
(wypowiedź edytowana przez viragolo 29.września.2014)
Jak dotąd na liście znalazł się Galaretek kolczasy, łagodne w smaku Gołąbki, Mleczaje z pomarańczowym mleczkiem oraz Borowik szlachetny.
#1323
od kwietnia 2007
Jeśli chodzi o gołąbki ,to ich potoczna nazwa(pewnie jedna z wielu) brzmi "surojadka" :)
#145
od października 2009
Swego czasu zajadałem surowe zielonki oraz ucho bzowe bez żadnych negatywnych efektów.
Zimówkę aksamitnotrzonową czyli płomiennicę zimową, można tez skonsumować bez uszczerbku.
Dzięki za odpowiedzi :) Lista zawiera już tyle grzybków, że jest sens zająć się tematem od strony survivalu w lesie :)
PS. Koleżanka podpowiada mi, że podgrzybki czy koźlarze też można jeść na surowo w trudnej sytuacji, a to grzyby występujące często. Co sądzicie ?
Pozdrawiam
Michał
Podgrzybek brunatny na surowo jest ponoć (słabo)trujący.
jajo sromotnika bezwstydnego jadalne na surowo :)
I podobno galaretek kolczasty, tylko trzeba mieć w lesie cytrynkę. Podobno prawie ostryga .....
Tak się składa, że znalazłem kiedyś galaretka i spróbowałem, był całkowicie bez smaku, jakbym jadł "wodę", ale skubnąłem tylko trochę (nie chciałem go niszczyć), nie wiem jaki jest w smaku w przypadku jedzenia większych ilości.
Zakładając, że jesteśmy w lesie i musimy przetrwać jeden dzień dłużej, to jeśli nie ma koszmarnego upału, a my nie spociliśmy się nadmiernie, to lepiej nie eksperymentować z grzybami, jeśli nie potrafimy ich dobrze odróżniać.
Lepiej już zdobyć wodę z rosy wieczornej lub porannej.
Wiesz, pytałem czysto teoretycznie, z ciekawości.
Zakładamy sytuację w której już jesteś w lesie długo i grozi Ci śmierć z głodu jeśli natychmiast nic nie zjesz. Interesuję się bushcraftem, między innymi sposobami przygotowywania w lesie grzybów, interesuje mnie które niedogotowane mogą być niebezpieczne a które wręcz odwrotnie, można nawet jeść surowe.
Dopiszę jeszcze Ewo, że im dłużej szperam w tym temacie tym bardziej dochodzę do wniosku, że osoba potrafiąca dobrze rozpoznawać gatunki może ratować się jedząc grzyby w lesie, np. w zimie gdy nie ma robactwa ani za bardzo ziół. Grzyby zawierają sporo białka które organizm spali sobie i przerobi na energię by ogrzać ciało.
(wypowiedź edytowana przez viragolo 07.października.2014)