Znaleźć takiego ogromniastego borowika, conajmniej 35 cm średnicy. Mógłby być jeszcze zdrowy.
Takie to banalne...
Ale MOJE własne.
Nie masz zbyt wygórowanych wymagań.Z doswiadczenia wiem ,że takie grzyby rosną zawsze tam gdzie nas nie ma.Moim skromnym marzeniem jest wejść do lasu i omijać duze grzyby , a zabierać tylko małe.Zszedłem wiele leśnych ostępów ale nigdy nie trafiłem na taki wysyp.Mam nadzieję ,że znajdziesz takiego prawdzika.Tego Ci życzę.
A ja chcialabym, żeby podczas mojego "służbowego" chodzenia po lesie zdarzały mi się częściej "prywatne" grzyby :-)))
A mi raz się taki wysyp trafił. Kilka lat temu teść zabrał mnie do lasu, gdzie znaleźliśmy prawdziwki. Było to jakoś na przełomie maja i czerwca, w tamtych stronach miejscowi nazywają te wczesne prawdziwki "majówkami". Rosły prawie jak gąski - trzeba było szukać nie tyle grzybów co wybrzuszeń w ściółce. Stojąc człowiek nic nie widział, ale uklęknąwszy do jednego wybrzuszenia i wygrzebawszy prawdziwka okazywało się, że jest ich mnóstwo, i nawet nie wstając, pełznąc na kolanach zbieraliśmy je. Coś pięknego. Były prawie całkiem białe - nie wylazły jeszcze na światło słoneczne.
Poza tym, nie zapomnę też jednego wysypu podgrzybka w Lasach Janowskich. Jakieś 6 lat temu to było. Są tam takie miejsca, gdzie gruby mech wyściela wielkie połacie lasu niczym dywan. I wtedy, z tego mchu wyrastały maleńkie podgrzybki w zupełnie niewiarygodnych ilościach. Kiedy człowiek uklęknął i zebrał to, co było w zasięgu ramion pojawiał się dylemat - w którą stronę? Wszędzie bowiem rosły podgrzybeczki - jeden ładniejszy od drugiego - każdego żal ominąć i zostawić. I tak jak z tym osiołkiem co miał owies i siano do wyboru - nie wiadomo było czy w prawo, czy w lewo czy naprzód. Coś wspaniałego, mówię wam. Niestety, tylko raz było mi dane coś takiego zobaczyć. Nigdy więcej się nie trafiło.
A marzenie? Nic wygórowanego. Chodzić po lesie jak najwięcej, mieć tyle czasu i takie możliwości, żeby każdą wolną chwilę tam spędzać.
Aha, i żeby szlag trafił kleszcze i komary, żeby je zaraza wydusiła. :P
A ja, ja jaj!!! (nie chodzi o kurzy produkt :-)
Chciałbym umieć się powstrzymać przed zbieraniem takich maleństw - zawsze mam opory - które zresztą skutecznie przełamuję :-(
Takie maleńkie kanie , borowiki, podgrzybki itd. są super, zwłaszcza w zalewie.
Jednak wygrzebując je ze ściółki, mam wrażenie, że dokonuję gwałtu względem natury :-(
Jeszcze co do grzybowych maleństw mimowolnie nasuwają mi się inne niemiłe skojarzenia :-(
To tylko takie moje marzenia, które mógłbymzrealizować, ale nie potrafię, nie chcę ???
i TO JEST DLA MNIE SMUTNE :-(((
Wiesz co, nie znam się na tym ale to im jakoś nie szkodzi (tym grzybom - grzybni? lasowi?). Teść zbiera je w tych miejscach prawie 50 lat (a miejsca wskazał mu dziadek) i prawie co roku są. A żeby zgwałcić naturę to jednak trzeba czegoś więcej niż jeden grzebiący patykiem facet.
Po za tym nie od dziś wiadomo, że młode są lepsze niż stare ;) ;) ;) ;)
Wiem, że nie szkodzi :-), bo gdyby szkodziło to pewnie(???) umiałbym się oprzeć ich zbieraniu.
Chodzi mi tylko o takie moje (wysublimowane) odczucie :-)
hyhyhyhy Mam to samo.
Jak patrze na takie młode to też mam takie hmmmm wysublimowane odczucia różne ;)
A`propos. Marzy mi się porządny GPS - żeby wyjść z samochodu i iść w obcy wielki las na oślep nie bacząc na nic. Fajnie by było.
Do tego wystarczy najprostszy GPS (taki za kilkaset złotych - np. elementarny Garmin).
Porządny sprawia tylko wiekszą satysfakcję.
No tak, ale te proste z tego co mnie ostrzegano potrafią gubić sygnał w trudnym terenie. Jasne że w lesie na nic GPS z podkładami mapowymi z układem ulic i naniesionymi miejscami gdzie leją Budweisera. Ale powinien jednak działać niezależnie od tego czy to góry czy nie bo inaczej - sam wiesz. Ale poza tym się zgadzam.
pozdROWienia
No właśnie właśnie , Józef, czy te marzenia dotyczą tylko grzybów? Czy grzybiarek też?
Przynajmniej w Garminach nie zauwazylem roznicy w zdolnosci do odbierania sygnalu. Czy to tani model czy drogi to podobno ma ten sam odbiornik i soft odczytujacy - roznia sie wielkoscia wyswietlacza i dodatkowymi wodotryskami typu kompas, barometr, mapy z podkladem.
Jak drzewa przeslaniaja istotnie nieboskłon i wiekszosc satelitow jest nisko nad horyzontem to i tak jedyne wyjscie to wyjsc na jakas przecinke w lesie lub polanke. Generalnie zreszta nie jest az tak zle.
Najwazniejsze co sie dowiedzialem dosc pozno to pionowa pozycja GPS'a (antena jest tak zorientowana). I lepiej go trzymac wyzej niz nizej (kieszonka, z boku, w gorze plecaka jest dobrym patentem).
Towarzyszu - Marek ma rację. Używam GPS-12 Garmina, kupiony był chyba za 400,- i jest CUDO. Uwielbiam wchodzić w obcy las i się szwędać :)
Marzenie? Ustalić sobie jakieś stałe źródło dochodu. Niezależnie, czy wygrać w totka i tym stałym źródłem będą odsetki, czy.... no nie wiem co bo bym już to zrobił. Chodzi o to, żeby nie martwić się o kasę na elementarne potrzeby. Dycha miesięcznie by starczyła i wówczas nie musiałbym po 20h/dobę pracować i mógłbym spełnić swoje życiowe grzybowe marzenie - mieć tyle czasu, żeby codziennie chodzić do lasu. CODZIENNIE. Spacerowałbym, zbierałbym, robił fotki, prowadził grzybobloga... Banalne? Nie chodzi o największe, nie chodzi o najmniejsze, nie chodzi o megawysyp, nie chodzi o najrzadsze - chodzi o CZAS. A niestety czas to pieniądz :( Przykra prawda.
Wróciłem z opieniek. Zatrzęsienie :-)
To co piszecie trzeba spokojnie przemyśleć!
Mieć dystans do tematu :-)
Pimpek, jak ty to ładnie zdefiniowałeś.
Ja spróbuję po swojemu:
Mając ten czas, nie być r e n c i s t ą tylko r e n t i e r e m.
Ja nie byłbym taki pazerny, skromnie przyznam że mi by wystarczyło 9438 zł miesięcznie, a nawet 9437... przy sile nabywczej z sezonu grzybowego 2002.
Widzisz Bogdan, jak nie ma opieniek to się marzy...
Jak bym miał te 9438, to już bym grzyby znalazł. Na przykład bym pojechał na południowy zachód. A tak walczę ze sobą czy jechac na grzyby i ryzykować, że sie nie wyrobię z robotą, czy zasuwać i tak nie mając pewności czy to coś da...
Za to jakbym pojechał i znalazł takiego ogromniastego borowika jak Jolka znajdzie... ooo to bym nie pisał taki głupot egzystencjalnych jak teraz, tylko bym się zwyczajnie cieszył. No może bym fotkę zrobił żeby Wam się pochwalić. I o to chyba w tych grzybach chodzi. Żeby zapomnieć na chwilę o czym innym.
Żeby jedynym problemem, który boli był brak grzybów, czego i Wam życzę.
Marku! Oczywiście chodzi mi o Admina. Czy nie mógłbyś tego tekstu wydrukować, jako motto naszego forum? Ono jest genialne! Co na to reszta? Czy Kazik będzie coś chciał od nas tytułem praw autorskich?
Jola - zgadzam się - genialne i oby nam wszystkim się spełniało :-))) Dodałabym tylko po "grzybów" słowko "chwilowy" :-))
Jolu no trudno, ale dałem radę. Niedługo pojawi się relacja to sobie poczytasz. O Tobie też tam będzie ;)
Jola jutro na grzyby jadę. Dołączacie się? Jak działa Ci mail to mailem daj cynk. A jak nie to trudno, będziemy zaśmiecali forum ;)
Szkoda. Już myślałem że zwabię Cię do lasu ;P No, ale jak nie możesz to trudno. :(
Jeżeli grzybobranie przeszkadza ci w pracy - zmień pracę :P
Już się cieszę. Do jutra!:-)))
Moje niewielkie marzenie:
Wybrać się na grzybki do Puszczy Niepołomnickiej i mieć dobrego przewodnika.
Np kogoś na O... :-)
O w mordę!! To ja się kwalifikuję!!! Jestem na "O" i w ogóle :P Ja zawsze chętnie :)
Ale Bogusiowi to się pewnie marzy jakaś Ola, Ormiana, Oktawia lub Otylia żeby się zaszyć w ostępach Rezerwatu Lipówka i tentego grzyby zbierać. Nie załapię się :(
pozdrawiam
OLO
To taka podpucha :-)
Z zainteresowanie czytałem Twoje relacje z Puszczy Niepołomickiej i Lasów Janowskich na stronie Zenita :-)
A niewykluczone, że kiedyś pokosztujemy piwa z wkładką (płatki, twaróg) na jakimś pniu w Puszczy Niepołomickiej :-)
Chociaż jak z twarogiem, to przy czynnym współudziale Joli (Jej sugestia), bo przecież Mickiewicza byłoby ciężko... :-)))
Spox. Możemy jechać. Jola byłaby wniebowzięta, tam jest tyle łuszczaków zmiennych że ręce opadają :) Tylko bez tych wkładek, please....
No dobra, dobra.... a gdzie relacja z wyprawy Smeagola i Joli ?
Ocenzurowana.
Takie rzeczy się działy, że serwer pękł.
Niestety :( :( :( :(
2004.10.23 17:32
Marcin_
A ja chciałbym wreszcie znaleźć rydza, to chyba jedyny grzyb na który nie udało mi się trafić.
No to konieczna powtórka. Obiecać Ci, Olo, grzybów nie mogę, ale, jeżeli możesz w tygodniu - dzwoń do nas i pojedziemy do Byciny na podgrzybki i opieńki. Przy okazji zajrzymy na nasz ośrodek i nad kanał po kanie, bo dzisiaj juz nie mieliśmy czasu, ani ochoty tam iść.
W tygodniu to dupa jest blada niestety. Ale w czasie weekendu moze i bym się wybral...
I dokladnie , marzenie to miec kasiore czas i zdrowie zeby miec za co dojechac kiedy dojechac i jak dojechac :)))no i oczywiscie w czym dojechac :))) reszta jest malo wazna (choc i grzybki moga sie przydac)hihi
pozdrawiam
A moje marzenie to, żeby nie było grzybiarzy krzyczących "Staaaaaaaaaaaaaaachu, Czesieeeeeeeeeeeeek, gdzie jesteście" itp.
A ja.....marzę o tym, żeby wszystkie grzybki jakie znajdę były zdrowe, bez robaczków....I żeby zawsze jak jestem w lesie świeciło słońce.....I żebym zawsze wracała z lasu albo z pełnym koszem albo z "pełnym" aparatem ciekawych zdjęć.....I żeby już nikt w lesie nie urządzał śmietniska...I żebym miała w wieku np 80 lat tyle wigoru aby móc biegać po lesie tak jak teraz...
:-))
Chyba mam za dużo tych marzeń...
To, żeby grzybki były bez robaków, to moje największe marzenie :-)
Ad. Jolanta Kozak
Jako zasłużony propagator "grzybiarstwa" możesz krzyczeć co ci się tylko podoba i na dodatek już po 10 minutach :-}.
Chciałbym się jeszcze zapytać co robicie jak znajdziecie takich wrednych grzybiarzy, co to nic nie widzą, chodzą po "waszych" miejscach, zbierają "wasze" grzyby????
Ja na przykład biorę takiego delikwenta na celownik i chodzę za nim dokładnie po jego śladach i to w takiej odległości żeby mnie słyszał; z reguły chodzę sobie na grzybki z metalowym wiaderkiem, więc klient słyszy mnie bardzo dobrze. Idąc tak za nim co chwila się schylam, że niby znalazłem grzyba w miejscu, w którym on przed chwilą był. Żeby się upewnić, że gościu to zobaczy to walę metalową rączką od wiaderka. Po mniej więcej 10 schyleniach do "nibygrzyba" klient ucieka, chociaż trafiali się twardziele. Tylko nie mócie że jestem niechumanitarny :-]
No dobry pomysl, wiec od dzisiaj chyba tez bede chodzil do lasu z metalowym wiaderkiem :)), a tak na serio to lasy sa tak duze ze jak ktos jest blisko mnie to ide w przeciwnym kierunq :)) i olewam człeka :)
Andrzej (mel).A jak trafisz na własną teściową podbierającą Ci grzybki??
hahahaha!!!
:-)
Zbieram grzyby prawie wyłącznie w lasach wokół mojej miejscowości, które znam prawie jak własną kieszeń, no i jak każdy znany mi grzybiarz mam własne miejsca, których lokalizacje utrzymuje się w ścisłej tajemnicy {a są to miejsca tak grzybodajne że jest to aż niemożliwe do wyobrażenia, chciałbym dodać że grzybodajność tych miejsc zależy od ilości wypitych piwek}, ale wracając do tematu, jak zobaczę takiego łobuza jak mi zbiera "moje" grzyby w "moim" miejscu, no to honor grzybiarza nie pozwala mi inaczej zareagować :-}
A propos teściowej to się nie martwie, że mi wyzbiera grzyby, bo one podobno same muchomory zbierają??? Ale cicho bo się jeszcze dowie...
E! Ja uprzejmie proszę: odczepić mi się od teściowych, bo Jolka też jest teściową. I chcę być LUBIANĄ teściową. Traktuję to tak, jakby mi ktoś na odcisk nadepnął, prawda?:).
Pomysł z wiadrem i udawaniem, że znajduje się grzyby za takim osobnikiem bardzo mi się podoba. Rzeczywiście czasami denerwuje mnie, gdy mi ktoś łazi pod nosem. Ja takich rzeczy nie robię i uważam to za brak kultury.
No Jolka ...coś Ty, nie zlość się...Przeciez zartowalam.
;-D
Zreszta ja też mam bardzo wporządku teściową. I bardzo ją sznuję...Ale kawałow o teściowych nigdy nie brakowało...
;-D
A ja powiem tak: jak świat światem teściowe nie pozwalały, że tak powiem po sobie jeździć, ale też nie widziałem jeszcze mężczyzny, któryby nie opowiadał kawału o teściowej z prawie że perwersyjną przyjemnością. Już tak to jest, a prawda jest taka, że 90% teściowych to fajne i równe babki. A tak nawiasem mówiąc Jolanto to zięcia 3 razy dziennie w ucho i będziesz najbardziej lubianą teściową we wszechświecie.
NAra.
ale i tak jak to mowia najstarsi indianie: Teściową trzeba sobie wychować :))))) (pozdrowienia dla mojej i wszystkich tesciowych)
Ja mam synową. Wydaje mi się, że to powinno być gorzej.
Muszę się Wam pożalić na nią: Ona nie lubi zbierać grzybów. FATALNIE! :)
Jolu, może Cię to pocieszy i da jakąś nadzieję na przyszłość...
Mój mąż też kiedyś nie lubił i nie umiał zbierać grzybów. Pewnego roku jak był ogromny wysyp podgrzybków pojechaliśmy do lasu i okazało się, że grzyb mu się trafiał raz za razem....Tak się napalił, że od tamtej pory nie odpuszcza i jak się zaczyna sezon to w każdy weekend jesteśmy w lesie a zdarza się, że także w tygodniu. Do lasu mamy na szczęście niezbyt daleko. Może więc i Twojej synowej potrzeba podobnego bodźca?
Chyba nie wszystko jeszcze stracone - popracuj nad nią....
Życzę powodzenia!
:-D
Elmira sadze, ze moja zona rowniez sie przekona do grzybobrania :). Co do jakiegos impulsu to wysyp grzybow jest chyba jednym z najlepszych (i do tego musi byc fajna pogoda, bo deszcz poczatqjacych grzybiarzy zniecheca i to bardzo). Wiec nic tylko czekac na jakis wysyp i brac zoneczke do lasq.
Jolu a co do synowej to masz podobnie jak moi rodzice hhehhe ale nic na sile, lekko mlotkiem :). Najlepiej powiedziec: Jak chcesz grzyby to sobie ich nazbieraj heheheheheh. Ja zawsze wymiekam i daje moje zonie.
To dobry z Ciebie mąż Jacku. Mój książę małżonek nie tylko nie da mi żadnego swojego grzyba lecz nawet kłóci się ze mną kto pierwszy dostrzegł tego rosnącego jeszcze....Ja mu ulegam: "no dobrze ty byłeś pierwszy..." - hahaha! Niech się człowiek cieszy...
2004.11.13 03:58
anonimowy
znalezc psilocibe cubensis equador :)
2004.11.13 04:00
anonimowy
no i chcialbym zeby w polsce tak jak w uk na bazarze mozna bylo kupic growkity legalnie z grzybami z wyzej wymienionej rodziny p. cubensis