Serwus, wczoraj w popołudniowych aktualnościach tv Katowice podano informację, że czubajka czerwieniejąca zawiera takie same substancje toksyczne co muchomor sromotnikowy i jest śmiertelnie trująca (sic!). Na koniec prezenter pokazał telewidzom purchawicę olbrzymią wielkości piłki do koszkówki - ani słowem nie wspomniał, że jest to grzyb chroniony!! Zatelefonowałem do pani odpowiedzialnej za tegodniowe wydanie i powiedziałem co o tym myślę. Ciekawe, czy sprostują tę wiadomość o czubajkach i powiedzą cokolwiek na temat ochrony grzybów?
Paweł o tych kaniach czerwieniejacych odmiany ogrodowej to mieli racje i tu wielki plus w tamtym roku 8 osob poszło do krainy wiecznych łowow hej
#1361
od kwietnia 2001
Jarku, to ci sensacja :)
Źródło takiej (w dodatku precyzyjnej w ilości osób) informacji poproszę.
Jedyne co znajduję w książkach, jak dotąd to, że być może, odmiana ogrodowa czubajki czerwieniejącej może powodować niestrawność.
Ale może coś jest nowego, co przeoczyłem.
Prędzej chodzi tu o pomieszanie z poplątaniem - w cieplejszych krajach rośnie spokrewniona z Macrolepiota - Chlorophyllum molybdites, niewątpliwie trująca.
Ale z krewniakami tak bywa, w końcu smaczny Amnita rubescens jest b. blisko spokrewniony z Amanita phalloides. Z pokrewieństwa niewiele dla zbierania grzybów do jedzenia wynika.
Jak mi miło, że Grzybowy Tuz ma podobne odczucia do moich - przewertowałem kilkanaście atlasów - starych i nowych - nigdzie nie ma mowy o niebezpieczeństwie dla życia po zjedzeniu macrolepiota hortensis, a jedynie o możliwości choroby prezydenckiej - dyspepsji:)
Marku te wiadomości na temat czubajki czerwieniejacj mam od Marii Klawitter dr nauk farmaceutycznych z Poznania, później sekcja zwłok i tak wykaże ze to były toksyny takie jak w muchomorze zielonawym, i ciężko stwierdzić czy to była kania czy cos innego, jak główny zainteresowany już nie żyje
(wiadomość edytowana przez Termit 19.września.2006)
#1372
od kwietnia 2001
Jarku, przepraszam ale nie rozumiem Twojej interpretacji wypowiedzi M. Klawitter.
"Marku te wiadomości na temat czubajki czerwieniejacj mam od Marii Klawitter dr nauk farmaceutycznych z Poznania, później sekcja zwłok i tak wykaże ze to były toksyny takie jak w muchomorze zielonawym, i ciężko stwierdzić czy to była kania czy cos innego, jak główny zainteresowany już nie żyje"
rzeczona Maria Klawitter jest autorem książki:
"Diagnostyka mikologiczna zatruć grzybami"
niestety nie mam tej książki, ale możne ktoś może sprawdzić co w niej jest na omawiany tu temat
jej wypowiedz, o ile przytoczona dosłownie, możne też zrozumiana tak:
- diagnoza gatunku grzyba, przy zatruciach, nie jest prosta,
- większość zejść śmiertelnych to efekt zatrucia falloidyną
Od tego bardzo daleko do stwierdzenia że Macrolepiota rachodes var. bohemica ma falloidynę.
Znając stopień ignorancji społeczeństwa odnośnie grzybów, a tych trujących się z definicji, nietrudno przypuszczać, że większość zatrutych Amanita phalloides, we własnym subiektywnym przekonaniu zjadła kanie, gołąbki lub pieczarki i się nimi zatruła.
Oczywiści rzeczywiście zjedli Amanita phalloides lub inną trującą falloidynami Amania.
ciągle nie rozumiem jakie jaka jest podstawa rzeczowa informacji o śmiertelnym zatruciu 8 osób w 2005 roku, Macrolepiota rachodes var. hortensis
narazie wygląda mi to na plotkę, gdy pierwotna treść w trakcie zniekształceń w obiegu odbiegła bardzo daleko od rzeczywistości
Marku plotki jak plotki ale ludziska padają to cos w tym jest, ja się podparłem wiadomościami od Pani profesor, nie chodzi tu o wszystkie czubajki czerwieniejące odmiany ogrodowej, ale o te rosnące gdzieś na śmietnikach i zbierające te wszystkie paskudztwa z ziemi, co do aspektu naukowego pracy na ten temat to oczywiście musi być to poparte bardzo żmudnymi badaniami, a co do pomyłki muchomora z kania to chyba trzeba być jakimś debilem skończonym żeby to pomylić. Pozdrowka
#3553
od kwietnia 2004
A tak na serio: co jest z tym Chlorophyllum molybdites? Obejrzałam je teraz w necie i widzę, że są bardzo "kaniowate". Mam pewne obawy.
Nasz Marek pisze, że mają zielonkawy odcień blaszek. Znacie jeszcze jakieś szczegóły? Podajcie, proszę.
Niby są w Europie zachodniej, czy południowej, ale to przecież niedaleko. Skoro już grzyby z Australii są u nas...
Co do Macrolepiota rahodes - zjedliśmy w poniedziałek cały gar flaków z niej i czujemy się znakomicie.
Do Jarka:
cyt. "...później sekcja zwłok i tak wykaże ze to były toksyny takie jak w muchomorze zielonawym, i ciężko stwierdzić czy to była kania czy cos innego, jak główny zainteresowany już nie żyje"
Jak dotąd nie wykazano chyba zawartosci amanityny, ani falotosyny w odmianie ogrodowej czubajki czerwieniejacej. Diagnostykę zatruć prowadzi się nie tylko po śmierci pacjenta, ale przede wszystkim PRZED jego zejściem - najczęściej można wtedy zbadać to, co zjadł (resztki potrawy, zarodniki z treści żołądka, wymiocin, kału) a zarodniki Amanita od Macrolepiota róznią się wyraźnie. Więc zdiagnozowanie gatunku jest możliwe.
Pokrętne wydaje się też rozumowanie, że śmietniskowe Macrolepiota wytworzą amanitynę a (białko...) nie śmietniskowe nie.