Mąż przyniósł z lasu prawdziwki. Dopiero w trakcie gotowania z cebulką i solą zobaczyłam że jeden kapelusz zmienił kolor na zielony. Po wyjęciu z wody wrócił do brązowego. Nie wiem co dalej, wyrzucić słoik czy zostawić. Pomóżcie starej emerytce, proszę.
Z góry uprzedzam, że przypadek dla mnie nie jest znany:- (
Szkoda jednak chyba wyrzucać, o ile jesteś pewna, że wszystkie grzyby miały pod spodem rurki (to się da nawet sprawdzić po ugotowaniu) a nie blaszki. Nawet jakby zamieszał się wśród nich jakiś inny gatunek, to w najgorszym przypadku niejadalny czyli o nieprzyjemnym smaku (np. gorzki).
W naszych lasach nie ma grzybów trujących podobnych do borowika szlachetnego. Jedynie goryczak ale ten nie jest trujący. Inne uznawane za niejadalne lub trujące należą do borowików kolorowych i nie sposób ich pomylić z "prawdziwkami".
Zaczekaj na opinię innych, może ktoś spotkał się z czymś takim?
Raz trafił mi się borowik sosnowy i jego kapelusz w gotowaniu zieleniał. I w occie pozostawał zielonkawy, a nie złocisto żółty.
Dziękuję pięknie za pomoc. Na pewno rurkowy, od spodu żółty, trzonek jasny. :)
Też zetknęłam się po raz pierwszy, dlatego byłam w lekkim szoku mieszając w garnku. Po przekrojeniu kapelusza miąższ biały, przy samej skórce wpadający w zieleń.
Ja takze uważam ze to borowik sosnowy
mi przy gotowaniu i marynowaniu tych borowików tak sie robi z nimi
Za pierwszym razem także sie zdziwiłem.
Niestety nie mam juz nic w słoikach to bym zdjęcia pokazał
może pamiętasz jak wygladały przed gotowaniem?
Właśnie taki. Obecnie już robaczywe znajduje i nie przynosi.
Korzonki nerwowe mnie dopadły, dlatego mam przerwę w zbieraniu ale za tydzień... :)