Ups... Link nie chce działać. Więc przekopiowałam artykuł:
W lasach pojawiła się trująca czubajka czerwieniejąca - grzyb dotąd rosnący tylko na śmietnikach, łudząco podobny do smacznej kani
To czubajka i tamto czubajka, ale różnica kolosalna. Czubajka kania to rarytas. - Chowają się przy niej nawet prawdziwki - uważa bielszczanin Krzysztof Jazgorz, zapalony grzybiarz.
Jednak teraz ze zbieraniem czubajek trzeba uważać - ich zjedzenie może skończyć się zatruciem prowadzącym do nieodwracalnego uszkodzenia wątroby i nerek, a nawet serca. Wszystko przez to, że pojawiła się łudząco podobna czubajka czerwieniejąca, odmiana bohemica. Grzyb - podobnie jak jadalne czubajki - ma łagodny i przyjemny smak. Jednak przy uszkodzeniu, np. przecięciu nożem, czerwienieje lub robi się różowa, a także drażliwie pachnie - to różni ją od jadalnej odmiany.
- Zatrucie ma bardzo podobny przebieg jak zatrucie muchomorem sromotnikowym. W Polsce parę osób już zmarło po zjedzeniu tego grzyba - ostrzega Justyn Kołek, podbeskidzki grzyboznawca.
Dotąd niebezpieczne czubajki rosły tylko na wysypiskach śmieci, a tam grzybów nikt nie zbiera, więc nie było problemu. Ale ludzie zaczęli zamieniać lasy w śmietniki i czubajka czerwieniejąca bohemica zawędrowała tam z odpadami.
Jak ustrzec się grożącej śmiercią pomyłki podczas grzybobrania? Czubajek czerwieniejących, choć są wśród nich jadalne odmiany, nie powinno się teraz w ogóle zbierać. - Nawet specjaliści oglądający grzyby pod mikroskopem mają kłopoty z odróżnieniem jadalnej czubajki czerwieniejącej od odmiany bohemica. Więc tym bardziej laik sobie z tym nie poradzi - mówi Justyn Kołek.
#3359
od sierpnia 2002
No z Justynem spierać się nie wypada. Zawsze mądrze mówi - nie sądzę, żeby tym razem coś się zmieniło :)
Ostatnio zjadłam całkiem sporo czubajek czerwieniejących i jeszcze żyję. Ale teraz będę się bała je zbierać... :-/
#158
od października 2005
Teraz już rozumiem. Najpierw jest napisane, że: ...Grzyb - podobnie jak jadalne czubajki - ma łagodny i przyjemny smak.... a już dalej: ...Jednak przy uszkodzeniu, np. przecięciu nożem, czerwienieje lub robi się różowa, a także drażliwie pachnie - to różni ją od jadalnej odmiany.
Ta trujaca robi się różowa , ma przyjemny smak ale śmierdzi.
Nie dalej jak w niedzielę miłem solidny obiad z kań czerwieniejących. Zbierałem je od zawsze, ale z tego co tu czytam trzeba sie na czubajki całkowicie przestawić. Do krainy wiecznych łowów nie spieszy mi się póki co...
Skoro drażliwie pachnie, jest to dobra cecha rozpoznawcza. Poza tym nie sądzę, żeby nagle śmiercionośna odmiana pojawiła się w miejscach, gdzie co rok spotykałem właściwe Czubajki czerwieniejące.
Piotr, z Justynem może spierać się nie wypada, ale podając dane o śmierci kilku osób w Polsce w wyniku zjedzenia tego gatunku, powinnien podać bardzo konkretne źródło skąd ma te dane. Wtedy oczywiście sprawa będzie jasna.
#3420
od sierpnia 2002
Powinien podać w dyskusji z nami, ale może nie pismakami z wyborczej, dla których źródło informacji jest akurat najmniej ważne w tego typu artykułach (nie piję do polityki !! !!).
Dostałam odpowiedź z SANEPiD-u Poznańskiego.
W Polsce do roku 2005 NIE ODNOTOWANO ani jednego zgonu w wyniku zjedzenia czubajki czerwieniejącej.
#3443
od sierpnia 2002
Chm...... to może dla zasady zwalmy to na pismaków a artykuł uznajmy za nieautoryzowany; w przecuwnym wypadku będzie.... chm.... czymś gorszym niż prawdziwkiem, który z opowieści na opowieść rośnie nam w koszu.
#3444
od sierpnia 2002
Już mam !
cyt. "W Polsce parę osób już zmarło po zjedzeniu tego grzyba - ostrzega Justyn Kołek, podbeskidzki grzyboznawca"
nie oznacza przecież, że zejście nastąpiło z powodu zjedzenia tego grzyba, tylko w bliżej niezprecyzowanym czasie po zjedzeniu.
Ot co :D
Jasne - wiemy wszyscy, jak łatwo można być źle zrozumianym i jakie bywają "przekręty" w tekstach pisanych przez osoby niespecjalnie znające się na temacie. Ponieważ sprawa zejść śmiertenych z powodu czubajki czerwieniejącej wyglądała na groźną (jadam je...) chciałam wiedzieć jak jest naprawdę i oddzielić plotkę od faktów.
:-))) to może jeszcze umiesz wytłumaczyc skąd Termit wytrzasnął bardzo konkretną liczbę 8 osób, które zeszły zjadłszy czubajkę czerwieniejącą?
2006.10.03 23:33
sylwia s
czubajka czerwieniejaca wg.Marka Snowarskiego jadalna .Nazbierałam cały kosz nie będąc pewna czy jadalne zostawiłam na noc przed domem przyszła burza i zmarnowaly się.Wtedy wyczytałam że jadalne ele ich już nie było.Wybrałam się do lasu jeszce raz za kilka dni i przyniosłam pełen kosz .Srednica kapelusz od 8 do 12 cm.Usmażyłam i miałam drobne rozwolnionko .Mogło równie dobrze zaszkodzić co innego.Nigdy wcześniej nie spotkałam tak małych sów.Choć nie jestem tak wytrawnym poszukiwaczem jak Pani Ania.Ja zawsze zbierałam takie sowy :foto
2006.10.03 23:35
sylwia s
chciałam wysłać fotkę ale jakos mi nie wychodzi
Sylwio, najprawdopodobniej musiałaś nazbierać jakiś trujących czubajeczek.
#707
od kwietnia 2006
Może też przejęłaś się degustacją i nerwy dały znać o sobie. Dobrze jest jednak miec pewność wcinając danego grzybka, do jakiego gatunku należy... :-) Wtedy mniej stresu, a i brzuch nie boli :-) pozdrawiam
(wiadomość edytowana przez konik 06.października.2006)
Ja tam czerwieniejących w ogóle nie zbieram, choć w podobnych siedliskach, prawie obok siebie, rosną i kanie i czerwieniejące. Czerwieniejąca nie ma dla mnie ani smaku ani aromatu po usmażeniu i jest mdła. No ale skoro jest jakaś hybryda typu bohemica - to chyba dobrze robiłem. Zamiast wątpliwych "kań czerwieniejących" polecam muchomory czerwieniejące. Niezłe w smaku. Przynajmniej nie sposób się pomylić.
Śmiem się nie zgodzić. Wielokrotnie jadłem czubajki czerwieniejące i złego słowa o nich nie mogę powiedzieć. Wg mnie smak jest tylko minimalnie gorszy od właściwej kani. Właściwie różni się tylko natężeniem.
A czy całe to zamieszanie - to przypadkiemnie jest "dzieło" czubajeczek (Lepiota) a nie czubajek (Macrolepiota), takich jak Lepiota bruneoincarnata?
Są one śmiertelnie trujące (zawierają amanitynę) a przy tym nabierają odcieni purpurowych. Wszystko zatem by się zgadzało, poza tym że prawdziwe czubajki przypominają one głównie nazwą.
Pozdrawiam
Tomek Janiszewski
#183
od października 2005
Aby był jasność.
1* Kania - lekko chodzi kołnieżyk po trzonie
2* Czewieniejaca - ciasno chodzi kołnierzyk i rośnie w lesie ( foty powyżej ).
3* Nie rośnie w lesie
Czy to dobrze zrozumiałem?
#54
od grudnia 2005
taki moj maly komentarz,
jesli niczym sie nie rozni to czym sie rozni?
IMHO, rozni sie zawartoscia zwiazkow azotowych, warzywa pedzone zw azotowymi tez nie sa zdrowe a czesem wrecz trujace,
wiec , znowu IMHO, trzeba patrzec czy nie roslnie na smieciach, lub przenawozonych gruntach, i tyle
po co zdjecia skoro wiemy ze niczego nie wyjasniaja?
No właśnie... myślę że trafiłeś w sedno sprawy i lepiej to sormułowałeś. Dlaczego zdjęcia???...bo dużo wypowiedzi na temat czerwieniejącej, ale fotek nie było. W końcu stronkę tą czytają nie tylko zawodowcy.
#189
od października 2005
Grant - teraz ktoś namieszał.
Mamy trzy rodzaje czubajek, licząc tę ogrodową.
Ty twierdzisz, ze czerwieniejaca jest zawsze dobra a tylko kanie mamy leśną i ogrodową.
Na samej górze - Istina pisze o problemie odwrotnym. Czerwieniejaca czubajka ma dwie odmiany - leśna i ogrodowa. No to w końcu jak to z tymi czubajkami jest?
Rysiu, ja właśnie o trzech wspominam. Dobrze sugerujesz, że czerwieniejąca jest ta rosnąca w lesie i ta rosnąca w ogrodzie, a trzecia to czubajka kania. Skupiłem się na tych czerwieniejących, zadając może nieudolnie pytanie, dlaczego ta czerwieniejaca leśna jest jadalna, (potwierdzają to dyskutanci w tym wątku, a nie ja), a tej ogrodowej jeść nie należy (podając link z albumu). Rapatang rzucił myśl, że zawiera związki azotowe.
Ja osobiście czerwieniejącej nie jadłem ani leśnej, ani ogrodowej. I tu zacytuję twoje pytanie, które jest również moim: "NO TO W KOŃCU JAK TO Z TYMI CZUBAJKAMI JEST?" - i tu dodam: z tymi czerwieniejącymi???
#190
od października 2005
Grant. Wszystko już ok. To są dwie czerwieniejace a nie kania. Wyjaśniły się błedy. Teraz z ciekawości zapytam. Te Twoje na focie to chyba są czerwieniejace - kolor na to wskazuje - a może się mylę. Jeśli nie i są to czerwieniejace to zostawiłeś je w lesie i nie zjadłes?
Tak Rysiu te na zdjęciach to znalezione w lesie. Rosły masowo w paprociach - kilkadziesiat sztuk mniejszych i większych. Ta czerwień wystąpiła po ok.2 min, więc uznałem ją za czerwieniejącą. Mimo apetycznego wyglądu nie brałem do konsumpcji, lecz zostawiłem, by się dalej siały. Jakoś nie mogłem się przełamać, mimo, że wiele zachęty przeczytałem w tym watku, że jeść je można bez uszczerbku dla zdrowia.
Według mnie to jest czerwieniejąca, chyba, że ktoś mnie sprostuje...
Chyba Wam namieszam jeszcze nieco. Oprócz czubajek - kani i czerwieniejacej mamy w Polsce i Europie jeszcze kilka podobnych gatunków. Dla przejrzystości nie będę pisać o czubajkach, które mają na trzonie zygzakowaty wzór. Skupię się tylko na czubajkach, które mają gładki trzon i czerwieniejący miąższ.
Tu mamy:
1. Znaną nam czubajkę czerwieniejącą (Macrolepiota rhacodes) - o dość ciemnym kapeluszu i ciemnych łuseczkach.
2. Jej odmianę zwaną ogrodową - bo spotykaną na terenach nieleśnych, ale to nie znaczy, że nie może rosnąć w lasach czy zaroślach - wiekszą, okazalszą, o jaśniejszym kapeluszu i brązowych łatkach.
3. Nie podawaną z Polski Macrolepiota venenata - bardzo podobną makroskopowo, do tej, na Twoim zdjęciu, Marku.
Na Twoim zdjęciu Marku widać według mnie albo odmianę ogrodową M. rahacodes, albo M. venenata
Dzięki Aniu za te dodatkowe wyjasnienia. Według mnie wcale nie namieszałaś, wręcz przeciwnie wyjaśniłaś to, czego nikt w tym wątku nie poruszał, mianowicie że odmianę ogrodową można spotkać również w lesie, a nie tylko w ogrodzie.
Podjąłem polemikę wynikającą z moich wątpliwości co do bezkrytycznego spożywania cz.czerwieniejacej znalezionej w lesie - i w związku z tym nadal będę ostrożny , do czego wszystkich zachęcam.
Przecież "na oko" prawie niczym się nie różnią, choć się różnie nazywają.
#191
od października 2005
Chcąc być ostrożnym, należy zatem zabierać tylko kanie. No i po czym poznać , że to kania a nie czerwieniejąca? Czy zaróżowiony kolor miąższu to tylko czerwieniejaca?
Kto poda pewny znak rozpoznawczy?
#745
od kwietnia 2006
Pewny znak rozpoznawczy to różowienie u czerwieniejącej. Czubajka kania musi mieć zygzakowaty wzór na trzonie i wpadać w popielatość, a nie w pomarańcz, czy brąz. Brzmi to dziwnie, ale tak jest, że jak jest popielato i wzór, to juz można być spokojnym, a jak różówieje, to nie szamać. Czubajka kania nie różowieje i ma mieć zygzaki z popękanej w trakcie wzrostu skórki.
Marku...byłeś szybszy, ale redagowaliśmu swoje linki w tym samym czasie. Mamy takie samo spojrzenie na sprawę i to mnie ucieszyło...
#748
od kwietnia 2006
W końcu imię zobowiązuje! :-) A poważnie, to Rysiu ma rację, że wystarczy nie jeść czerwieniejącej i po panice, a jak je odróżnić od siebie napisaliśmy. Z czasem każdy sobie z tym poradzi i po strachu. Mnie też ucieszyłeś swoim postem, bo co dwa Marki, to nie jeden! :-)
pozdrawiam!
Nie jestem pewna grzyba-nie zbieram i nie jem.
To chyba najprostrze rozwiązanie :))
#133
od sierpnia 2006
Jest jeszcze pewniejsze rozwiązanie: kania pachnie i smakuje w panierce, a czerwieniejąca - jakoś tak nie bardzo. Zresztą czy ogrodowa, czy leśna - jakaś taka mikra jest i nigdy jej nie zbierałem, więc też nie mam dylematu. Ale tak przy okazji: całe pokolenia naszych ojców i dziadków zajadały się olszówkami. Prędzej jednak umierali chyba na wątrobę od okowity niż od olszówek. Chociaż może olszówki wspomagały działanie okowity, jak na przykład czernidlak. Przez lata w świadomości grzybiarzy i w atlasach pokutował pogląd, że czernidlak pospolity jest niejadalny, a czernidlak kołpakowaty jest jadalny pod warunkiem nie spożywania przez kilka dni alkoholu. Teraz jest inna opcja. Czernidlak kołpakowaty jest ZAWSZE jadalny, za to pospolitego nie można zakrapiać. Masło też było zabójczą trucizną, nim okazało się, że margaryna i mixy to nie tylko świństwo w smaku, ale i wcale nie takie zdrowe produkty.
Ja tam co prawda czerwieniejących nie zbieram (bo niedobre), olszówek też nie, czernidlaków nie zakrapiam, ale według mnie strach ma zawsze wielkie oczy, a pismaki nie tylko nie potrafią odróżnić pieczarki od purchawicy, ale w ogóle żyją z sensacji...
Zamiast czubajki czerwieniejącej polecam pysznego grzybka: Amanita Rubescens (muchomor czerwieniejący) i zapraszam do klubu muchomorożerców!
Ja już jestem "po" ;-)
Z wczorajszego rowerowego grzybobrania, oprócz lejkowców dętych (nareszcie, po paru latach przerwy udało mi się je znaleźć!) i jakiś mocno już rozkłapciałych ale nieczerwionych grzybów rurkowych przypominających koźlarze przywiozłem także przegląd czubajek. Jedna z nich nie sprawiała wątpliwości: trzonek po przekrojeniu natychmiast sczerwieniał. A rosła oczywiście w lesie, nie na śmietnisku. Pozostałe były jakieś niewydarzone (z powodu suszy?) ale jedna z nich miała przyjemny kaniowy zapach, pierścień był gruby, "filcowy" a kapelusz był miękki w dotyku jak końskie nozdrza. Dwie pozostałe były podejrzane: dość twarde, a pierścień choć z trudem przesuwalny, był cienki. Odniosłem nawet wrażenie że leciutko zalatują tęgoskórem, jak czubajeczka cuchnąca (Lepiota cristata) Mimo to zabrałem i je do domu, zamierzając skonfrontować z kilkoma atlasami. W jednym z nich pisano: "Czubajki mają jednak blaszki oddzielone od trzonu kołnierzykiem" (w odróżnieniu od czubajeczek). Rozkroiłem kapelusz, oderwałem trzon - i kołnierzyk był. Smak również nie był "odrażający", a muchomorami sromotnikowymi te grzyby na pewno nie były. Usmażyłem je więc i zjadłem na kolację. I ani tamte grzyby rurkowe ugotowane na "gulasz" ani wszystkie te czubajki do tej chwili mi nie zaszkodziły. Hipotezę o wytwarzaniu amanitotoxyn (które jeszcze mają czas aby się "ujawnić") przez czubajki kładę na karb "talentu" gazowyborczych pismaków. Natomiast niestrawność (to powinno "zadziałać" niemal od razu, prawda?) powodowaną przez czubajki czerwieniejące (zwłaszcza te leśne) - to raczej kwestia wrażliwości niektórych na dania z grzybów. Nawet ogrodowe czubajki nie każdemu szkodzą.
Pozostaje jeszcze pytanie co tak naprawdę zjadłem ;-) Może jakiś rzadki, karłowaty gatunek czubajki (Macrolepiota mastoidea?) ale raczej nie którąś z trujących oraz odrażających w zapachu i smaku czubajeczek.