bio-forum.pl Zaloguj Wyloguj Edycja Szukaj grzyby.pl atlas-roslin.pl
O mały włos,......... czyli grzybiarz powinien mieć szczęście.
« » bio-forum.pl « Grzybobranie « starsze wątki (do 03 września 2017) « Jak zbierać grzyby (do jedzenia) «

#0

2004.11.09 18:31 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Ewa 1
Było już o roślinach nieprzyjaznych grzybiarzom, o różnych groźnych lub dokuczliwych owadach.

Chciałabym zaproponować wątek o różnych niebezpiecznych sytuacjach, które zdarzyły wam się na grzybach, albo w drodze na grzyby, lub po prostu na spacerze w lesie.Mam na myśli sytuacje, które skończyły się dobrze lub ze szkodą niewspółmiernie małą w stosunku do zagrożenia.

Czasem ostrzega nas tzw. szósty zmysł, czasem zwyczajnie trzeba mieć szczęście.

Akurat dzisiaj wybrałam się na godzinkę do lasu. Trochę wiało, ale bez przesady, żadna wichura.
idę ścieżką i nagle usłyszałam niedaleko trzask gałęzi i odgłos walącego się drzewa.
Okazało się, że kilkanaście kroków przede mną zwalił się na ścieżkę uschnięty dąb.
Może nie był największy, ale gdybym tamtędy przechodziła chwilę później, pewnie nie wróciłabym do domu o własnych siłach. Najdziwniejsze jest to, że wtedy nie wiało.

Złamał się tuż przy ziemi.
No cóż - grzybiarz powinien mieć szczęście. I nie mam tu na myśli tylko pokażnego zbioru grzybów.

#16
od 01-2004

2004.11.09 18:40 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Andrzej (mel)
No no no, faktycznie miałaś szczęście, ja kiedyś natknąłem się na warchlaki, na szczęście locha się mną nie zainteresowała (tak szybko się oddaliłem, że chyba mnie nawet nie zauważyła).

#702
od 04-2004

2004.11.09 19:05 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Jolanta Kozak (jolka)
Poza błądzeniem w lasach nie zdarzało mi się nic.

#232
od 09-2004

2004.11.09 19:25 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Maciej Malec (maciej_m)
Ja niedawno jechałem sobie z kolegą rowerem po lesie (nie na grzybach, bo grzybów wtedy nie było), rozpędziłem się z dosyć stomej góry (już z niej wcześniej zjeżdżałem), jade może 40 na godzinę, a tu widzę pod koniec zjazdu poziomą gałąź nad drogą. Na szczęście nie taką dużą, ale była na poziomie mojej głowy. Udało mi się w ostatniej chwili schylić, ale może 7-8 metrów dalej kończyła się ścieżka, było miejsce na wyhamowanie, jednak na drodze leżał gruby konar. Udało mi się wyhamować przednim kołem za konar i jakoś się to wszystko dobrze skończyło. Full wypas jazda!

#73
od 10-2004

2004.11.09 20:32 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Elmira Brzozowska (elma)
Ja będąc w Rudce k/Lublina na opieńkach, 24.10.2004 r. a więc calkiem niedawno zostalam zaskoczona przez coś bardzo długiego i przerażającego (przynajmniej na poczatku). Szłam pomalutku wypatrując w liściach grzybów gdy nagle coś mi sie zaczęło ruszać pod nogami....Prawie go nadepnełam. Spod nóg wysunął mi się wąż!!! Długi jak sto diabłów, miał jakieś zygzaki albo kratkę na bokach i grzbiecie. W pierwszej chwili pomyślałam.....BOA - DUSICIEL !!! Chwyciłam aparat (czyli jeszcze kontaktowałam mimo przerażenia) i na paluszkach podążyłam za nim...Pstrykałam zdjęcia jedno za drugim mając nadzieję, że jedno z ujęć będzie czytelne. Serce waliło mi jak młot! Wąż wkrótce zniknął gdzieś pośród liści i drzew. W domu zaczęłam przyglądać sie zdjęciom. Dostrzegłam chyba żółtą plamę na jego głowie. Czyli zwykły zaskroniec....a już myślałam.....A może to nie plama? Może to liść? Popatrzcie sami....

boa_dusiciel

#200
od 09-2004

Potwierdzam, jest to zaskroniec zwyczajny.

#237
od 09-2004

2004.11.09 20:59 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Maciej Malec (maciej_m)
Na 100% zaskroniec. Kiedyś z Bogdanem wybraliśmy się na zaskrońce nad rzekę Kurówkę koło Puław. Pierwszy, którego złapałem miał ok. pół metra długości, drugi 1,15 metra (mierzyliśmy!), a trzeci był niewiele mniejszy. To istny ewenement na skalę Polski, by zaskrońce rosły takie duże! Rzadko dochodzą do metra.
Jedyne niebezpieczeństwo przy ich łapaniu polega na tym, że można gdzieś upaść, poślizgnąć się, wpaść do wody, bo uciekają dość szybko. A co najważniejsze wydzielają białą ciecz o niemiłym zapachu, który trudno zmyć. A tak poza tym to są bardzo sympatyczne :-)

#15
od 11-2004

2004.11.10 06:47 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Jacek M (jimi)
Moje dziwne zdarzenia w lesie:
1. Raz w cieply jesienny dzionek jak gdyby nigdy nic ide sobie po lesie z wiaderkiem grzybow, a tu nagle trach bum brzdek ........... i nie ma mnie, wpadlem do takiego dolu ze wystawala mi tylko glowa. Ojciec pozniej opowiadal mi ze jak to widzial to nie mogl wytrzymac ze smiechu, a czlowiek o malo zycia nie stracil :)). Grzyby ktore mi sie wysypaly z kosza zbieralem pozniej w calej okolicy
2. to jak chyba kazdy wie przeskakiwanie rowow z woda :)). Na szczescie jak do tej pory tylko raz wyladowalem po kolana w wodzie, a ze z natury nie nosze kaloszy to efekt mokrej wloszki a moze wlocha byl bardzo niemily.
Co do zaskroncow to teraz do rzek i jezior wylewanych jest tyle przedziwnych substancji ze szkoda gadac i moze one przez nie zmutowaly :)

#74
od 10-2004

2004.11.10 07:52 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Elmira Brzozowska (elma)
"Mój" zaskroniec miał sporo ponad metr długości. Jak już zniknął w gęstwinie "zmierzyłam" długością kroku odległość między dwoma drzewkami, wzdłuż których pełzł - sprawdziłam w domu - wychodzi lekko ok. 1.30.
A właściwie po co łapaliście te zaskrońce? Na zupę? hahahaha!!

Do Jacka - przeskakuj następnym razem rowy....."o tyczce". Znajdź kawał grubego kija i hooop! Nie będę opisywać jak to się robi, to tak prawie jak na skoczni tylko bez windowania się w górę....Wypróbowane! Powodzenia!

#54
od 10-2004

Pod koniec września podczas tej=>

http://www.kki.pl/zenit/grzyby_spyt/lasy_janowskie.htm

wyprawy szliśmy z Zenitem przez las, ja waliłem przodem jak walec rozglądając się za grzybami. Kiedy człowiek wytęża wzrok szukając czegoś nie widzi nic wokół siebie. Kiedy odwróciłem się w poszukiwaniu Zenita zauważyłem że właśnie przeszedłem jakieś 40 cm obok dziury w ziemi w której było gniazdo os o mało w nią nie wdeptując (a musicie wiedzieć że było to na zadupiu aż miło). Przyznaję, że kiedy zorientowałem się co się mogło stać pot spłynął mi obficie między pośladkami....

#557
od 07-2004

2004.11.10 08:11 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Bogusław Mazurek (bogdan)
Nie na grzybach a na rybach zdarzyło mi zgubic kluczyki do samochodu.
W Kazimierzu Dolnym brałem udział w zawodach spinningowych. Ponieważ kończył się czas zawodów szybko podążałem przez największe chaszcze do miejsca zbiórki. Oddałem okonie do wagi i chcę pakować spinning do samochodu, a w bezrękawniku brak kluczyków!!!

Ponieważ skrót którm szedłem był silnie zarośnięty zielskiem nie miałem problemu z jego odnalezieniem.
Padłem na kolana i metr po metrze zaczęło się poszukiwanie.
Upał niemiłosierny - pot leje się zemnie strugami, pełno pokrzyw a ja twardo na kolanach uskuteczniam poszukiwania. Przeszukanie ok. 400 m chaszczy trwało półtorej godziny :-(

Zrezygnowany wychodzę na ścieżkę aby pojechać autobusem do Puław po zapasowe kluczyki a tu na środku ścieżki leżą "jak byk" kluczyki z pilotem :-)

Bez komentarza :-)

#42
od 09-2004

2004.11.10 09:50 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Elżbieta Sołtys (nami)
Ja podobnie jak Andrzej wlazlam na loche z maluchami, ze ja to przezylam?!Z calego zamieszania pamietac bede do konca zycia gore siersci i paski( do dzis boje sie wszystkiego co pasiaste)

#412
od 04-2003

2004.11.10 10:34 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Marek Snowarski (admin)
Do Maćka Malca: Czym ten zaskroniec wydziela tą biała ciecz. Nie chodzi mi o to jakim gruczołem ale w jakiej okolicy swojego ciała :)

Z przykrych zdarzeń to raz zwaliła się koło mnie słuszna brzoza - taka, że spokojnie przy połamała lub zadusiła. Szkoda, że nie można było zmierzyć mojego czasu na 100m bo był niezły.
Nieźle wtedy wiało. Od tego czasu w czasie silnego wiatru pod wysokie, stare drzewa nie lezę.
Na zdrowy rozum trzeba by w kasku budowlańskim chodzić do lasu - wystarczy szyszka albo gałąź. Ale by się ludzi dziwili :).

#19
od 11-2004

2004.11.10 10:49 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Jacek M (jimi)
heheheh Marek a wyobraz sobie cala ekipe 20 chlopa w kaskach:)). Jakby ich ktos spotkal to pomyslalby sobie ze uciekli z jakiejs budowy, albo szukaja swojej budowy :D:D:D:D

#569
od 07-2004

2004.11.10 11:22 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Bogusław Mazurek (bogdan)
Nie chcę zabierać Maćkowi przyjemności odpowiedzi na Twoje Marku pytanie, więc poczekajmy aż wróci ze szkoły :-)

#14
od 07-2004

2004.11.10 11:32 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Jerzy Staroń (preskaler)
Ja osobiście nie widziałem ale grupka poszarzałych na twarzach i przestraszonych grzybiarzy z pewnością - tak! Ostrzegli mnie żebym dalej nie szedł bo jest tam niedżwiedż. Widziałem tylko rozkopane w ziemi, gniazdo os i potężne ślady pazurów. Widziałem natomiast (o słyszeniu już nie wspomnę) jelenia, który przeciął mi drogę z grzybów, już w zupełnej ciemności, tylko w świetle księżyca widziałem jego piękne i potężne ciało i rogi. Porykiwał sobie tylko i nasłuchiwał gdzie jest rywal?

#76
od 10-2004

2004.11.10 11:59 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Elmira Brzozowska (elma)
Do Eli Sołtys:
Cyt. "pamietac bede do konca zycia gore siersci i paski( do dzis boje sie wszystkiego co pasiaste)"
...przejść dla pieszych też???? hihi! -(żart)

#45
od 09-2004

2004.11.10 12:36 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Elżbieta Sołtys (nami)
Ej, TY, "myszowata", przeciez to nie ten kolor:-)calusy!!!

#77
od 10-2004

2004.11.10 13:00 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Elmira Brzozowska (elma)
Ej , TY, Elka
:-D
Zobacz....nic nie napisałaś o kolorze pasków, napisałaś, że boisz się wszystkiego co pasiaste!!
hahahaha!
Ubiorę się w sweter żółto-zielony w paski i przyjdę Cię straszyć!
Zaraz nas forumowicze zakrzyczą, że gadamy nie na temat...

#202
od 09-2004

Do Marka Snowarskiego:
Maćka nie ma, więc ja odpowiem.
Zaskroniec posiada tzw. gruczoły analne, jak łatwo się domyślić w tylnej części ciała.
U zaskrońca obserwujemy "udawanie martwego", tzw. tanatozę, wąż kładzie się na ziemi i wiotczeje, czasem może nagle "umrzeć" w ręce człowieka, który go schwytał, otwiera pysk, wywala język, opróżnia gruczoły (aby smrodem sprawiać wrażenie martwego) i przesuwa w dół źrenice. Niezły aktor :)

#55
od 10-2004

Cytuję:
"kładzie się na ziemi i wiotczeje, czasem może nagle "umrzeć" w ręce człowieka, który go schwytał, otwiera pysk, wywala język, opróżnia gruczoły (aby smrodem sprawiać wrażenie martwego) i przesuwa w dół źrenice"

To tak jak ja kiedy porządnie popiję hehehehehehehehehehehehe

#203
od 09-2004

Które gruczoły opróżniasz? HEHEHEHEHE
Ślinianki?:)

#56
od 10-2004

To zależy co piłem :P
hehehehehehhehee

#243
od 09-2004

2004.11.10 16:19 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Maciej Malec (maciej_m)
Właśnie to są te gruczoły analne, a raczej kloakalne. Ta ciecz strasznie śmierdzi, a zapachu nie da się do niczego porównać. Do tego zaskroniec zwraca zjedzone niedawno pożywienie, aby lepiej mu się uciekało (sam widziałem, zwrócił całą żabę.)
A co do kluczyków od samochodu na rybach:
Byłem z tatą na rybach jakieś półtora roku temu. Wypłynęliśmy pontonem na jezioro. Mieliśmy już wracać, a tu nie ma kluczyków! W żadnej kieszeni, nigdzie. Wypłynęliśmy na brzeg. Do samochodu jakieś 400 metrów, a koło niego kręci się jakiś facet i dokładnie go ogląda. Inni faceci byli dalej, bo łapali jakieś szczupaki zamknięte w rowie melioracyjnym.
Kluczyków nie ma, koło samochodu ktoś się kręci... Na szczęście sobie poszedł. Podchodzimy w końcu do auta, a kluczyki są w zamku od bagażnika!
Bez komentarza...

(wiadomość edytowana przez Maciej M 10.Listopad.2004)

#0

2004.11.10 17:52 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Ewa 1
Gdy dzieci były mniejsze poszłam z nimi po drzewo na ognisko (do lasu obok domu).Mój najstarszy syn miał wtedy 7 - 8 lat.Razem z kuzynem wyprzedzili nas o jakieś 20- 30 m. Nagle zobaczyłam że biegną do nas, krzyczą i wymachują rękami. Okazało się, że syn jakąś gałęzią próbował rozgrzebać spróchniały pieniek, a obok w ziemi było wejście do gniazda os. Biegli do nas, a gonił ich cały rój.
Najpierw próbowałam zgarnąć z nich osy, ale widząc, że to niewiele daje, kazałam im biec do domu i zdejmować ubranie.
A potem długie wyjmowanie i wyczesywanie os z włosów, przetrząsanie ubrań, a wszystko przy akompaniamencie płaczu i wrzasków.
Najwięcej użądleń dotyczyło głowy, szyi, rąk i nóg. Nikt nie wyszedł bez szwanku. Tony waty, kilometry bandaży i litry Altacetu poszło na okłady.
Wyglądaliśmy jak oddział wojska po ciężkiej potyczce.Dobrze, że to nie były takie normalne, duże osy, tylko jakaś mniejsza odmiana. I dobrze, że nikt nie był na nie uczulony.Inaczej skończyłoby się w szpitalu.
Synowi do dzisiaj został strach przed osami, gdy chodzi po lesie, przede wszystkim patrzy, czy nie wylatują skądś osy.

#245
od 09-2004

2004.11.10 18:47 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Maciej Malec (maciej_m)
Z osami miałem też przygodę. W lecie wyrywając ciekawego i nieznanego mi grzyba, użądliła mnie taka jedna... Więcej o tym zdarzeniu na: https://www.bio-forum.pl/messages/33/3510.html (moja 41 wiadomość)

#78
od 10-2004

2004.11.10 18:54 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Elmira Brzozowska (elma)
Co Wy z tymi osami ... macie...Ja zyje na świecie TYLE lat i jeszcze nigdy w życiu mnie żadna osa nie użądliła, nawet nie widziałam jak gniazdo os wygląda...
Czyżbym coś straciła???
:-D

#246
od 09-2004

2004.11.10 19:08 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Maciej Malec (maciej_m)
Mnie użądliła osa 3 razy i pszczoła 2 razy. Pszczoła jest mocniejsza...

#206
od 09-2004

Mnie użądliła osa...
W LESIE! 7km od miasta.
Mało tego jestem uczulony na ich jad.
Oczywiście o tym nie wiedziałem, wcześniej przy użądleniu nie działo się nic. Musiałem się uczulić po tym pierwszym.
Tak czy siak, po piętnastu minutach byłem cały w bąblowatej wysypce, podskoczyło mi ciśnienie, temperatura i byłem czerwony... jak burak. Zostałem dowieziony do szpitala ledwie żywy, już zaczynałem się dusić, jeszcze 15 minut i tego posta by nie było...

Od tamtej pory gdy lata wokoło mnie osa, to zamieniam się w bezwzględnego terminatora... :-O

#80
od 10-2004

2004.11.10 20:00 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Elmira Brzozowska (elma)
No to Wam współczuję chłopaki. Mnie pszczoły i osy omijają z daleka. Pewnie tak groźnie wyglądam...
Tu jest moje zdjęcie sprzed "paru" lat...

https://www.bio-forum.pl/messages/2/5155.html

#23
od 11-2004

2004.11.20 18:31 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Tadeusz Otyś (teddi)
..kto, lub co, rozkopuje gniazda os? spotkałem takie kilkakrotnie; chyba nie niedżwiadek?? gniazda rozkopane były raczej nie chaotycznie - nie na wszystkie strony..

#16
od 10-2004

W pierwszej chwili pomyślałem - no, jakiś ssak, lis, borsuk, w zasadzie każdy, który potrafi kopać ( a prawie każdy potrafi :-) ). Ale jest jeszcze jeden "kandydat" - trzmielojad, o którym więcej (w tym o wykopywaniu os z ziemi!!!) napisał Adam Wajrak:
http://serwisy.gazeta.pl/nauka/1,52582,2165387.html

#0

2004.11.25 12:42 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Ewa 1
Trzmielojad potrzebny od zaraz!
A przynajmniej od wiosny.
Syn najchętniej widziałby w okolicy całe stado tych pożytecznych ptaków, bo os u nas dostatek.
Z tymi, co zakładają gniazda na strychu to sama sobie radzę, ale gorzej z tymi, co przylatują się pożywić.
Tego lata nie mogłam zerwać śliwki z własnego drzewa w dzień, co ja mówię w dzień - osy nawet w nocy zostawały na drzewie, nawet w czasie deszczu zamiast odlecieć to chowały się do wygryzionych przez siebie dziur w śliwkach i przeczekiwały.
To samo szerszenie.
Na szczęście stara uschnięta czereśnia, która rosła 10m od bramy domu padła przy tej zadymce sprzed paru dni i już tam gniazda nie założą.
A to tylko mała część tego, co było w środku spróchniałego pnia.
i

#126
od 10-2004

2004.11.25 19:32 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Elmira Brzozowska (elma)
A środki owadobójcze nie skutkują? Słyszałam, że są takie zapachowe. Ale nie wiem czy działają na osy. Może podsypać tu i ówdzie...
i

#270
od 09-2004

Trochę nitrogliceryny, mały wybuszek i nie ma gniazdka...
Teraz na serio. Osy i szerszenie sa pożyteczne, ale w tym roku rozmnożyły się nadmiernie. Za kilka lat wszystko sie ustabilizuje, jak na razie jedyne wyjście to albo nie zbliżać się do gniazd, albo wezwać straż pożarną. Można jeszcze spróbować z dymem papierosowym (owady uciekną lub udusza się) lub silnym środkiem owadobójczym. Mało humanitarne jest palenie gniazda, a także zalewanie go wodą...
Najwazniejsze jest by wyeliminować królową (gniazdo bez niej nie przeżyje) lub królowe (bo czasem jest ich więcej). Nie polecam samodzielnej walki z tymi owadami, bo można nawet stracić życie. Lepiej pozostawić to strażakom.

#572
od 07-2004

2004.11.26 08:52 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Bogusław Mazurek (bogdan)
Do os i szerszeni trzeba podchodzić jak do kobiet!

Pogłaskać, przytulić - a że nie zawsze się sprawdza - z kobietami też bywają podobne problemy :-)
Człowiek się stara jak może a ONA żądli :-)))

#0

2004.11.26 11:42 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Ewa 1
Hehe! Słyszałeś coś o złym podejściu....?

#581
od 07-2004

2004.11.26 11:53 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Bogusław Mazurek (bogdan)
Do os czy do kobiet ? :-)
i

#128
od 10-2004

2004.11.26 11:55 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Elmira Brzozowska (elma)
Wygląda na to, że Bogdan ma złe doświadczenia z płcią piękną...Ale wcale nie jest tak źle z kobietami jak myślisz, owszem trafiają się wyjątki, ale to tylko wyjątki...
:o)

#582
od 07-2004

2004.11.26 12:11 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Bogusław Mazurek (bogdan)
Doświadczenia z kobietami mam bardzo pozytywne :-)

Gro tych pozytywów, odnoszę do żony, której nie oddałbym za "skarby świata" :-)

A że potrafi czasami użądlić !?

Osa też (czasami) potrafi :-)))
i

#129
od 10-2004

2004.11.26 12:30 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Elmira Brzozowska (elma)
Masz rację - najlepsza zawsze jest własna żona!! A ja sobie zażartowałam....
:o)
Ale musisz przyznać, że takie wyjątki się zdarzają zarówno wśród kobiet jak i mężczyzn...Mam kolegę w pracy....jest....uciążliwy (takie słowo przychodzi mi w tej chwili do głowy a nie chciałabym powiedzieć gorzej..)
Cóż - takie jest zycie...
:o)

#584
od 07-2004

2004.11.26 12:45 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Bogusław Mazurek (bogdan)
Zgadza się, że są ludzie i ludziska - bez względu na płeć.

Skarby świata są niewycenione - żona też :-)

Czyli ta wartość skarbów czy też żony jest "patykiem po wodzie pisana" :-)

Znaczy się pozostaje wiara w bezcenność skrbów, w bezcenność żony.
No i wiara w siebie :-)
Bo bez tego to wszystko o kant dupy roztłuc

#737
od 04-2004

2004.11.26 16:31 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Jolanta Kozak (jolka)
Mój kolega popieścił kiedyś szerszenia w samochodzie plecami. Wrażenie było takie, że na pół godziny zrobiło mu się słabo. To tak, mówisz Bogdan, jak z kobietami?

#0

2006.09.08 00:30 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Lelek
w duzym kompleksie leśnym czycha na nas sporo ,,atrakcji'' żmija zygzakowata,szerszenie,kleszcze,lochy z warchlakami,łamiące sie konary,zabłądzenie,wyczerpanie,pragnienie ,głód.Jednak najgorsze co może Was spotkać w lesie to ,,c z ł o w i e k "
i

#18
od lipca 2006

2006.09.08 00:45 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Dandy z Łodzi (dandy)
Hmm, obyś nie miał racji ale.....
Ale teraz to już wszystko możliwe, niestety.
i

#784
od października 2004

2006.09.10 15:38 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Elmira Brzozowska (elma)
Ostatnio mój mąż "wpadł" stopą w podziemne gniazdo os.... Dobrze, że nie był uczulony.
Ale i tak noga mu trochę spuchła.

#10
od września 2006

2006.09.10 18:35 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Janusz Kwiecinski (rydzek)
Nie zapominajcie o gałęziach!!!
Stajesz w lasku,rozglądasz się,obracasz głowę,a tu....wielki badyl zbliże się do oka.Aż strach pomyśleć co taka gałązka może zrobic...brrrrrrr

#4
od września 2006

2007.05.14 00:30 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Szymon Pawłowski (amator)
W zeszlym roku w sierpniu wybralem sie na grzybki do pobliskiego mi lasku. Na mokradlach stanolem na lezaca na podlozy brzuzke. W pewnym momencie zaatakowal mnie cos podobnego do osy tylko conajmniej 2-krotnie wieksze prwdapodobnie byl to szerszen. Ukasil mnie pierw w glowe to nie wiedzialem co sie dzieje (jakbym dostal kamieniem), no i zaczolem uciekac. Podczas ucieczki zostalem ukaszony jeszce 3 krotnie w posladek;)Dzisiaj sie z tego smieje, ale wówczas bylem ogromnie przestraszony. Miejsce do dzis omijam szerokim krokiem.

#9
od kwietnia 2010

Ja jak kiedyś znalazłem prawdziwka,to obok niego leżała żmija :-) Ale se poszła i go zabrałem.Dobrze,że mnie nie chapsła :-)

#1
od maja 2010

Huta Katowice. Wieczorem na parkingu zbieramy się do wyjazdu na grzyby w gorzowskie. Ludziska z różnych wydziałów, znamy się tylko grupkami. Do Krzyża docieramy rano gdzie wchodzimy w las. Jak to zwykle bywa na takich wypadach, nie wszyscy przyjechali na grzyby. Część chłopa pojechała sobie po prostu wypić. Grzybobranie naprawde udane, podgrzybków masa. Wieczorem przed samym wyjazdem, odliczamy się. Brakuje dwóch osób. Ktoś mówi że są za autokarem narżnięci w trupa, ale ale - grzyby mają. Śmiejemy się że pewnie od miejscowych kupili. Nad ranem dojeżdżamy do Katowic. Kierowca pyta się gdzie kogo wysadzić. Budzimy tych gości, a jeden z nich pyta " aaa... gdzie mój rower? "

#12
od kwietnia 2010

A ja już tyle kleszczy łapałem i się trzymam:-)

#154
od lipca 2008

2010.05.18 14:53 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Teresa Filipowiak (tessa)
Pierwszy z tym roku wypad do lasu. W rękach niosę koszyk (na wszelki wypadek) nóź (mam zawsze), mała reklamówka (w niej telefon, dokumenty i Bros na komary i kleszcze), w dłoni trzymam kluczyk od samochodu zaczepiony na palcu (zawsze tak robię, bo sie boję, że z kieszeni wyleci i go zgubię). Kładę to wszystko na ziemi, bo chcę powtórzyć psikanie na kleszcze (już mni jeden dwa lata temu załatwił borelkę). Potem wszystko zbieram i ruszamy dalej w las. Gdzieś po dwóch godzinach wychodzimy z lasu do samochodu i ...... kluczyka nima. Szukam po wszystkich kieszeniach po trzy razy, bo a nuż wyjątkowo schowałam go do kieszeni, robi mi się na przemian zimno i gorąco, do domu 11 km, Gienek zaczyna warczeć. Nie ma to tamto, trzeba jeszcze raz przejść tę samą drogę, którą się chodziło (w lesie !!!!). Jedyna nadzieja, że kluczyk został w miejscu, w którym go położyłam psikając sie Brosem. B Y Ł. Leżał i czekał.
i

#315
od września 2008

Tereska
Gratuluje pamieci topograficznej
:)

#155
od kwietnia 2008

2010.06.26 20:10 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Karol Filich (atto_melani)
Wracając do zaskrońców :) Uratowałem kiedyś z drogi zaskrońca Zuzannę. Obecnie znajduje się w małym jeziorku z dużymi obfitościami żab. Zaskroniec ten, gdy go złapałem wyglądał baardzo komicznie :) Wywalony język, oczy poskręcane (taki zez), smród który czułem na swoich rękach 3 dni (Okropność)...

Fajnym wydarzeniem był powrót z grzybów Łódką. Wsiadamy do łódki, płyniemy a tu nagle bum w wodę. Głośny plusk, plask jak by to nazwać. Podobny do... Sam nie wiem :) Jakby kometa walnęła w jezioro. Okazało się ze to był bóbr :) Ogonkiem :) Miałem takiego stracha, że zaraz wypłynęliśmy na środek jeziora i zapaliliśmy wszystkie latarki :D

Dziczków się tak nie boję, jak jeleni i saren. Bywają bardzo agresywne i miałem szanse się o tym przekonać. Biją kopytkami bardzo silnie :) Wybaczam jej ten jeden mały incydent, no ale... To nie było miłe :) Ciosy szybkie jak samuraj kataną :D

Kleszcze i komary to normalka.

Żmije już rzadziej... Aczkolwiek mam z nimi (a raczej z nią) ciekawą, nieciekawą sytuację. Byłem na grzybkach. Wszędzie borowiki! Koźlarze! Istne cuda:) Nagle... Patrzę pod nogi, a dokładnie miedzy nimi, mała żmija (około 40 cm) Co robić? Stanąłem jak wryty
Odsunąłem koszyk i czekałem. Ale ile można? Po jakimś czasie, gdy byłem już cały mokry, żmijka popełzła w jagody. Spieprzałem z lasu ile wlezie.

Byłem też kiedyś na grzybkach i znalazłem cmentarz, ale na tyle złupiony, że betonowe i marmurowe (MARMUROWE! O_O) pomniki, leżały powalone w środku lasu. (Chyba pierwszym byłem jego znalazcą) Postanowiłem podnieść jeden pomnik na nogi, aby zobaczyć co tam pisze. Wytężyłem swoje mięśnie mimiczne twarzy i uniosłem go trochę, ale... Co pod nim? Żmijka :) Zgadnijcie co zrobiłem? Zacząłem wyzywać się od debili, że wkładam ręce pod pomniki i spieprzałem ile wlezie :D To było straszne :)


Znam takie miejsce, gdzie zwierzyna leśna jest w całej swej okazałości wyeksponowana (Myśliwi na szczęście tam nie bywają). Idę dróżką... Bum, bum bum... Pierwsze skojarzenie? Jumanji! Nosorożce, słonie i lwy! Ale patrzę :) Dwa lisy ganiały się po polance:) To było boskie. O kilku sarenkach już nie wspomnę, o łosiu na bagienku, o dziku... To było wspaniałe!

#156
od kwietnia 2008

2010.06.26 20:12 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Karol Filich (atto_melani)
A na komary, polecam wsiąść gałązkę komarzycy :D Pomaga, bez psikania. (O dziwo...)

#27
od kwietnia 2010

Lepiej wysmarować się na komary olejkiem waniliowym.Albo octem.To też działa :-)

#2
od sierpnia 2010

2010.08.12 08:54 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Tadeusz (t_bet)
Grzybiarz powinien mieć szczęście.... Będąc na grzybkach w lesie zbliżając się juz do wyjścia z lasu usłyszałem pytanie żony - gdzie masz plecak? Masakra - w plecaku wszystkie możliwe dokumenty, klucze, jedyne kluczyki do samochodu ....., a fragment lasu, gdzie zbieraliśmy grzyby to gdzieś 3 x 1,5 km. Gwałtowny powrót - wszystkie drzewa takie same, skałki podobne jedna do drugiej.... szukaj igły w stogu siana. Ale do lasu wybrałem sie z GPS-em (gubię się) więc spokojnie myślę sobie wrócimy "po śladzie" ale okazuje się, że ekran GPS mało czytelny, a ja nie za bardzo umiem skorzystać z tej opcji. W końcu przyjechał po mnie syn, wróciłem do domu, zgrałem sobie zapis GPS do komputera, na spokojnie przeanalizowałem ślad i powrót do lasu. W lesie przy pomocy GPS doszedłem do miejsca gdzie byłem przekonany, że plecak jeszcze był, a później idąc zapisanym w urządzeniu śladem za ok. 500m znalazłem swój plecak. GPS to dobra rzecz :-)

#42
od kwietnia 2010

Nie do końca dobra rzecz :-) Przez giepe esiaka można się zgubić.Wielu osobom to się zdarza :--)
i

#420
od sierpnia 2007

2010.08.29 19:59 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Adam Maciejewski (luridus)
Nierozważni grzybiarze spadają we Włoszech w przepaście.

cytat:

Osiemnastu grzybiarzy straciło życie w ciągu minionych dziewięciu dni we Włoszech. Ulegają oni wypadkom spadając do przepaści podczas poszukiwań. Pogotowie górskie zaapelowało o szczególną ostrożność.

We Włoszech zbieranie grzybów stało się pasją, grożącą śmiercią - podkreślają w niedzielę włoskie media, informując o wyjątkowo ponurej statystyce minionych dni. Tego dnia rano w górzystym rejonie koło miejscowości Sondrio na północy kraju 58-letni mężczyzna, widząc okazałego prawdziwka, zszedł ze ścieżki i spadł do 100-metrowej przepaści. To już trzecia ofiara śmiertelna wśród grzybiarzy w tej okolicy w ten weekend.

Najwięcej ofiar to ludzie w średnim i starszym wieku. Zwłoki niektórych z nich odnajdywane są dopiero po długich poszukiwaniach w niemal niedostępnych miejscach.

Intensywne ulewy na przemian z falami upałów sprawiły, że grzybów w tym roku we Włoszech jest wyjątkowo dużo. Dlatego też, w obawie przed pogorszeniem się tragicznego bilansu wypadków, pogotowie górskie zaapelowało do wszystkich zbieraczy o to, by nie oddalali się od tras, zakładali odpowiednie obuwie i nie wybierali się na grzyby sami.

Gino Comelli z pogotowia górskiego w Valle di Fassa powiedział dziennikowi "La Repubblica" , że grzybiarze wykazują skrajną niefrasobliwość i beztroskę oraz brak ostrożności. - Przybywają po ciemku, przed świtem, ubierają się na szaro i brązowo, by maskować się przed innymi, postępują dokładnie odwrotnie, niż powinni - podkreślił.



ŹRÓDŁO

#43
od maja 2010

Wczoraj o mały włos mojego męża nie rozjechałby idiota na quadzie.Wyskoczył wprost zza zakrętu niewielkiej ,mało uczęszczanej ścieżki,którą przy okazji rozjechał w drobny mak. Mąż akurat kucał,wśród paproci.Mało by brakło a by się pobili :D Sprawa została zgłoszona do nadleśnictwa,razem z nr pojazdu,podobno w weekendy mają być kontrole,bo nie tylko my zgłaszaliśmy.Oby coś się ruszyło:))

Kilka tygodni temu złapała nas burza,w samym środku lasu,grzmiało niemiłosiernie,ok.50 m.dalej uderzył piorun w sędziwą jodłę.Huki były takie potęzne,że czuliśmy drgania ziemi,z drzew sypały się żołędzie.Nigdy się tak nie bałam,dosłownie zwymiotowałam ze strachu.Tym bardziej,że nie mamy auta,i nie było się nawet gdzie schronić.
i

#425
od sierpnia 2007

2010.08.31 19:32 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Adam Maciejewski (luridus)
Quady to plaga i sądzę, że będzie tylko gorzej, dla przyrody rzecz jasna. Chyba, że moda na quady jako wyznacznik 'awansu społecznego' przeminie.
W przypadku złapania przez burzę w niesprzyjającym terenie, należy błyskawicznie pozbyć się wszystkich metalowych przedmiotów i elektroniki (położyć na ziemi i oddalić się od tego miejsca), po czym - jakkolwiek nieprzyjemne to jest podczas deszczu - położyć się plackiem na ziemi z rozłożonymi w 'X' kończynami i tak przeczekać gromy. To są rady GOPR w przypadku zaskoczenia przez burzę w górach.

#50
od kwietnia 2010

Mnie kiedyś burza w lesie zaskoczyła,jak byłem maluchem na grzybach.Gradziny sypały jak nie wiem.Burza ta zdarzyła się w grudniu 2006 :-O I jeszcze kanię znalazłem przed Bożym Narodzeniem w 2006 roku :-) I było to w lesie,na drodze,koło drzew :::---)))
« » bio-forum.pl « Grzybobranie « starsze wątki (do 03 września 2017) « Jak zbierać grzyby (do jedzenia) «
Główna Ostatnia doba Ostatni tydzień Szukaj Instrukcja Kopiuj link Kontakt Administracja
ta strona używa plików cookie — więcej informacji