Witam serdecznie!
Jest to mój pierwszy post na tym forum więc wybaczcie jeśli będzie trochę nieudolny:)
Mam pytanie dotyczące muchomora sromotnikowego:
-Czy kontakt (stykanie się) tego groźnego grzyba z innymi grzybami np. w koszyku jest niebezpieczne?
-Czy po dotknięciu (ewentualnym uszkodzeniu) muchomora sromotnikowego rękoma przenosimy jego toksyny na inne zbierane przez nas grzyby?
Może nie są to zbyt mądre pytania, ale mnie nurtują, gdyż byłem świadkiem takiej sytuacji gdy młody człowiek zerwał i rozgniótł podejrzanego grzyba (podobnego do muchomora sromotnikowego)po czym go wyrzucił, a następnie zbierał inne jadalne grzyby do koszyka. Szukałem informacji w internecie, ale niestety znalazłem same porady ogólne typu: (nie zbierać blaszkowatych, sromotnik ma łagodny smak itp.)Żeby to stwierdzić pewnie ktoś musiał go próbować, tylko czy ta informacja pochodzi od osoby, która się zatruła i wie jak smakuje, czy można bez poważniejszych konsekwencji samemu to sprawdzić dotykając tego grzyba językiem?
Jest bardzo wiele nieścisłości nawet w fachowej literaturze, która może wręcz wprowadzać w błąd!
Bardzo proszę o pomoc!!!
Pozdrawiam!
#9398
od grudnia 2003
Muchomor ma kruchy kapelusz i jakaś jego część może sie dostać do gara z innymi grzybami lub do suszarki.Nawet niewielka ilość muchomora sromotnikowego jest niebezpieczna.Nie zaleca się prób smakowych muchomorów.A tak poważnie to po kiego wała zrywać muchomory?Chyba ,że ktoś się zna i zbiera muchomory jadalne-czerwieniejące,twardawe,mglejarki itp..Ludzie,którzy przeżyli zatrucie muchomorem sromotnikowym byli zgodni z jednym-były bardzo smaczne...
Po kiego wała nie wiem, ale dzieciakom różne rzeczy przychodzą do głowy, co gorsza po manewrach z tym blaszakiem o którym pisałem młody pozbierał podgrzybków i wrzucił do mojego koszyka:/
Dlatego profilaktycznie wywaliłem pół kosza dobrych grzybów. pisząc tego posta chodziło mi głównie o to czy na dłoniach zostają toksyny z muchomora sromotnikowego i czy można je przez przypadek przenieść do ust. Albo jeszcze inaczej: np. zrywam blaszaka i mam go w dłoniach ale po chwili stwierdzam, że może to być muchomor sromotnikowy i go wyrzucam, następnie dłońmi dotykam różnych rzeczy (w tym innych grzybów)(w lesie nie było możliwości umyć rąk) czy takie postępowanie jeśli już nastąpiło niesie za sobą jakieś niebezpieczeństwo?
Proszę nie myśleć, że jestem jakimś niedorobionym gościem, po prostu przydarzyła mi się taka sytuacja:/ Dodam, że ja osobiście z blaszkowych zbieram jedynie rydze i opieńki(do innych nie mam zaufania)!
#9400
od grudnia 2003
Jakie tam zaufanie do grzybów ?? :-)Tu potrzebna jest wiedza i doświadczenie.Jest wiele cennych gatunków grzybów przewyższających walorami smakowymi oklepane podgrzybki.Wiesz ile miałem podejść do pierwszej konsumpcji muchomora? Sam nie wiem:-))Obserwacja cech,atlas grzybów,forum,konsultacje i jeszcze raz to samo wiele razy.Do dziś pamiętam jak Włodek Ch.na jakiejś wycieczce pokazał mi naocznie jak grzybiarz grzybiarzowi na jakie cechy należy zwrócic uwagę podczas zbierania łuszczaka zmiennego.Od tego czasu są to moje ulubione grzyby i już od kwietnia wypatruję je w moich lasach.A wracając do pytania.Podczas kontaktu grzyba trującego i jadalnego nie istnieje zjawisko przejścia toksyn z grzyba do grzyba.Jeśli chodzi o brudne ręce to i owszem można nie tylko zatruć się grzybem ale i załapać wiele innych chorób tzw.brudnych rąk,jeśli ktoś świadomie lub nieświadomie wkłada je do ust.Niewielkie ilości trujacego grzyba mogą zostać w jakiś miejscach na skórze dłoni (zagłębienia,rany czy za paznokciami).Znam paru ludzi,którzy nieświadomie podczas rozmowy czy jakiejś czynności-np.zobaczą dużego borowika w lesie-wkładają palce do buzi.Samo dotykanie grzybów trujących nie jest niebezpieczne jak się owocnika nie maltretuje w rękach.Ja zawsze mam w samochodzie zwykły spryskiwacz w butelce z czysta wodą i 5 l.baniaczek wody do mycia rąk.Jak ktoś nie porusza się samochodem to można kupić husteczki higieniczne wilgotne,którymi można odświeżyć ręce.
#597
od września 2008
porada techniczna
zbierając blaszkowe kruche staram sie zeby nie mieszały sie w koszyku z innymi np takie gołabki,kanie muchomor czerwonawy
czyli mam chustke, papierowa przekładke, osobny nawet worek foliowy lub osobny pojemnik
To pozwala uniknąc mieszania grzybów , łatwiej czyscic
Jak sie blaski ro rurek poprzulepiaja to nietfajnie potem je czyścić
Właczając sie do dyskusji wielokrotnie miałem w koszyku grzyby trujące i jadalne , których szukałem potem w atlasie, fotografowałem zostawiełem je w lodówce , bo nie miałem czasu, zawsze sa jednak układane w koszu osobno.
Grzyby jadalne sie oddziela , gatunkami , co możesz zobaczyc na wielu fotkach zbiorów tutaj , czysci ,odrobacza , przetwarza tymi samymi rekami którymi dotyka sie tez trujących grzybów
i od paru lat jak widac wpisy moje i innych
'dotykaczy trujaków 'nadal sie tu pojawiają.
zasada jest podstawowa : nigdy nie jem grzybów, których nie znam
Dzięki forum ci, których to bawi znaja tych jadalnych gatunków znacznie więcej
Istotne jest tez jak , dany gzryb jest potem przyrzadzany
Ja skonsumowałem kiedys wymoczonego odpowiednio mleczaja wełnianke
bo przeczytałem ze tak mozna i na ukraine jada sie prawie wszystkie Mleczaje, kisi itp i był całkiem smaczny
Muchomora sromotnikowego zaś rozpoznaję i nie zrywam , nie próbuję ,nie wiem jak smakuje, a relacje są na 100% od osób zatrutych
Zatrucia smiertelne sie zdazaja . gdy zrywając młode kanie ktos trafi na młodego m. sromotnikowego , dużych owocników raczej sie nie pomyli.
Ja próbowałem muchomora sromotnikowego LOL!!!!!
#601
od września 2008
Adrian
natychmiast sie uspokój
wpis przed 21:00 Jeszcze dzieci czytaja ;))
a przywatnie :
I jak smakowo wrażenia ? Dreszczyk adrenaliny jest ?
W szpitalu czysto ??
;)
Moze to jednak był sromotnik bezwstydny ??
No dreszczyk adrenaliny był, przyznaje, jak trzymam tego grzyba w rękach zawsze czuję lekki niepokój, szacunek i pokorę wobec matki natury. Spróbowałem kawalindek kapelusza, wielkości jednogroszówki. Chciałem sprawdzić jaki ma smak ten grzyb, heh, cały ja :) Smak przyjemny, delikatny, bez żadnej cierpkości czy goryczki, taki muchomorowaty, coś w deseń a. rubescens. Kawałeczek przeżułem, i wyplułem dokładnie wszystko, pewnie trochę cząsteczek toksyn dostało się do mojego organizmu, ale taka ilość to homeopatia ;)
P.S. To był gatunek Amanita phalloides. Czyżbyś wątpił Krzysiu w moją wiedzę mykologiczną? heh ;)
#992
od lipca 2007
Jak masz podejrzenia, to szpitala na toksykologię z resztkami potrawy, zebranymi wymiocinami (tam też powinny byc resztki grzybów) ! Na cito !
A nie żarciki tu sobie robić !
Witam, a ja chciałabym się upewnić, czy zrobiłam wszystko, co mogłam. Moje nieco ponad 3,5 roczne dziecko dotknęło rączką kapelusza muchomora. Było to blisko domu, wiec szybko wróciłyśmy i porządnie wyszorowałam dziecku ręce i to kilkakrotnie. Dziecko nie brało rączek do ust i nie zbliżało ich do twarzy, na rączce nie ma otwartych skaleczeń. Czy zwykłym myciem rąk szybko zmywa się toksyny po muchomorze? Dotkniecie było jedno, krótkie.
jakiego muchomora?
Bo niektóre są jadalne.
Przez dotyk się nie da zatruć.
Proszę nie popadajmy w paranoje. Dziecku nic nie grozi. Prawdopodobnie był to zwykły muchomor czerwony który obecnie licznie występuje. Nie jest on smiertelnie trujący nawet jakby dziecko go zjadło o dotyku nie wspominając.
#1670
od marca 2010
Czytanie ze zrozumieniem, choć wydaje się umiejętnością, którą szkoła podstawowa powinna wykształcić, nie jest jednak powszechna. Jako nauczyciel z 30 letnią praktyką ubolewam nad tym ogromnie.
Wrongman, przeczytaj, proszę, ze zrozumieniem, posty Ani Kujawy i Michała.
#1147
od lipca 2007
Beata, ja po stałym kontakcie ze studentami wiem, że obecna młode pokolenie nie umie czytać ze zrozumieniem. Chociaż maturę z polskiego zdają w zasadzie w tym zakresie.
O tak, Małgorzata ma rację. Czytanie ze zrozumieniem to niebywale rzadka umiejętność. Też to widzę wśród studentów a najgorsze jest to że to mają być przyszli nauczyciele. Makabra.