#2099
od września 2004
No pewnie, że to ona.
To pokazuje, jaka jest świadomość społeczeństwa w kwestii grzybów chronionych... ;-)
No pewnie że purchawica! Daj Aniu, namiary na tę gazetę.
witam
w ubiegłym roku TO SAMO w Ostrowcu Św. - piękne foto w Gazecie Ostrowieckiej - oczywiście z podpisem brzmiącym mniej więcej tak: nasza wspaniała młodzież znalazła ogromne pieczarki spacerując przy rzece Kamiennej - życzymy dalszych takich okazów - k***wa mać - pomyślałem sobie - od razu emile do gazety -i co - i nic - ZERO odzewu - sprostowania -czegokolwiek - totalna olewka. Swoją drogą ciekawe ile takich okazów jeszcze przyniosła nasza wspaniała młodzież do redakcji - żeby się pokazać w gazecie ...
Może tym razem będzie odzew, a jak nie to przynajmniej będą wiedzieć, że ktoś czyta to i wie, że bzdury piszą...
#116
od czerwca 2006
Już wysłałam e-mail do tej gazety aby sprostowali, a dokładnie do dziennikarza, który napisał artykuł w którym znalazło się to zdjęcie. Zobaczymy czy będzie jakiś odzew.
P.S. Wszystkim zainteresowanym mogę przesłać e-mailem zeskanowany artykuł z tym zdjęciem.
#127
od czerwca 2006
w dzisiejszym wydaniu gazety umieszczono sprostowanie, iż olbrzymi grzyb to purchawica znajdująca się pod ścisłą ochroną
Witam!!!
Znam miejsce gdzie występują taki purchawice olbrzymie.Jak byłem mały to często z kolegami rozwalalismy je mysląc, że to jest dobra zabawa.Oczeywiście taraz nigdy bym czegoś takego nie zrobił.Jestem starszy i umiem docenić piękno przyrody.Teraz też wiem że jest to grzyb chroniony.Nie wiem czy i w tym roku tam występują, ale jak będę tamtędy jechał to obiecuje zrobić zdjęcia i zamiścić je na tej stronie.Najlepsze jest to że rosna przy samej drodze i widać je jak się jedzie samochodem.Piękny widok.Pozdrawiam!!!
Jak zrobisz zdjęcie to zgłoś to stanowisko do naszego Rejestru gatunków rzadkich i chronionych.
#8
od sierpnia 2006
Mam pytanie. A jeśli ktoś HODUJE purchawicę olbrzymią, to co? Dawno temu, gdy grzyb ten nie był w rejestrze gatunków chroninych, wziąłem taki stary egzemplarz od znajomego, który też tego miał pełno w ogródku, rozsiałem u siebie na działce i od tego czasu do dziś zbieram plony. Mam jechać do Czech, gdzie purchawica nie jest pod ochroną, żeby jeść ten smaczny grzybek i nie być grzybo-przestępcą na własnej działce?
#321
od kwietnia 2006
Ręce opadają... dwie pieczarki..., a nawtykam sobie, co mi tam! Może nie odpiszą, ale przeczytają chociaż:-)
#2033
od grudnia 2003
Co wy chcecie od zawodowych grzybiarzy???Pieczarka to pieczarka!Pan Niekurzak wie co je (jak Kuroń)A pani redaktorka z gazety w krzyżówce na hasło drzewo z białą korą na 6 liter wpisze sosna i jeszcze wyśle do redakcji szaradziarskiej prośbę o sprostowanie z powodu błędu w druku...Rózne "kwiatki"się zdarzają w mediach i nie tylko.Ja np.dowiedziałem sie,że kozia broda jest trująca ale można ją jeść...ot takie spostrzeżenie zawodowca:-)))
A swoją drogą to facet sam się pcha (z dowodem przestępstwa?wykroczenia?)przed oblicze Temidy.To tak jakby ktoś dałby sobie zrobić zdjęcie w miejscu publicznym żłopiąc browara i wysłał fotkę z swoim imieniem i nazwiskiem do Straży Miejskiej.
#325
od kwietnia 2006
Nie odpisali jeszcze, a nawet nie byłem wulgarny... Zwróciłem grzecznie uwagę, ale chyba wiedzą, że nie będę kupował ich gazetki:-)
Stanisław Niekurzak-grzybiarz zawodowy...
Ja bym to wysłał do Janusza Weissa on lubi takie kwiatki...albo teleexpresu :-)
#103
od października 2005
Jest tutaj podany adres redakcji gazety. Zróbmy wszyscy dobry uczynek i każdy niech napisze im o niekompetencji redaktorów owego pisma. Niech wiedzą, że aby pisać o czymś, też trzeba się na tym znać. Ja już wysłałem im maila.
Myślę, że jak dostaną ich sporo, trochę się zawstydzą i z pewnością komuś odpiszą. Jeśli to będę ja - obiecuję pokazać tutaj odpowiedź.
Nie zapomnijcie napisać na końcu swoje imię i nazwisko. Ja dołączyłem miejscowość, aby wiedzieli, jak duży zasięg był ich głupoty.
#143
od października 2003
Ręce i portki opadają :-(( To już kolejny raz. Parę lat temu w telewizorni pokazywali jakąś wsiową babinę dźwigającą znalezioną purchawicę. Tym razem mówiono przynajmniej o "gigantycznej purchawce", nie o pieczarce. Rzecz jasna żaden redaktorzyna pojęcie nie miał, że to gatunek chroniony, zapytał babinę natomiast retorycznie chyba: "Czy pani zamierza to zjeść", na co babina odrzekła: "Ależ skąd, życie mi jeszcze miłe" Czyli nie tylko nie wiedziała że dopuściła się przestępstwa zrywając purchawicę, nie wiedziała także jakiego marnotrawstwa się dopuści wyrzucając ją na śmietnik :-((( To po cholerę ją zrywała?
Głowę dam zresztą że ostatni "szczęśliwi znalazcy" i tak dowiedzą się to co znaleźli nie jest pieczarką, i wtedy zaciekle podepczą znalezisko, dziekując za rzekome ocalenie życia.
czytam, oglądam i się zastanawiam:
1. Jak dotrzeć do "szerokich mas społecznych" z informacją, że istnieją gatunki chronione.
2. Czy prawo nie jest zbyt rozbieżne z rzeczywistością? Purchawica stała się w ostatnich latach jednym z pospolitszych grzybów.
3. Czy ochrona grzybów polegająca na zakazie zrywania owocników ma sens? Tym bardziej, że tylko mały odsetek ludzi wie, że istnieje taki zakaz i jeszcze mniejszy się do niego stosuje...
2006.08.31 19:02
Paweł x
Lepiej stworzyć banki zarodników i dokonywać rozsiewu rzadkich gatunków, nie tylko chronionych. Tak poniekąd, jednym z najrzadszych gatunków w Polsce jest borowik szatański, był nienotowany bodajże przez kilkadziesiąt lat, jakieś tam stanowiska wykryto ostatnio m.in. w Górach Kaczawskich. Nie pamiętam, by dopisano go na listę gatunków chronionych - a chyba bardziej na to zasługuje niż wiele gatunków na niej się znajdujących.
#108
od października 2005
Z tymi grzybami to jest problem. Kto to taki grzybiarz? Czy to osobnik zarejestrowany w jakimś zrzeszeniu, związku itp? Piszę to, bo jestem wędkarzem. My musimy znać wszystkie przepisy ochrony związane z rybami.
Okazuje się, że grzyby to taki podarunek dla społeczeństwa od lasów państwowych i jedynie ograniczenia - zakaz wstępu do lasu - grozi pożarem, czy podobne informacje w telewizji czy radio, to jedyna informacja.
Dziwnym trafem, przy lasach są informacje zakazu wjazdu samochodami a informacji o ochronie roślin, grzybów czy zwierząt - nie ma. Prawdę mówiąc, są to pewnego rodzaju zaniedbania. Skoro zależy mi na jakimś gatunku, to nie wystarczy wydać rozporzadzenie. Trzeba z tym wyjść do społeczeństwa. Ileż to roboty, aby spikier ( TV ) przy pogodzie informuje, że właśnie zaczął się wysyp grzybów, powiadomić (i pokazać na fotach ) o tym, że nie każdego grzyba wolno zerwać.
Teraz z innej beczki. Czytam tutaj, że owocnik tej purchawicy jest już tak masowo występujący ( ja jeszcze nie widziałem ), że powinno się odejść od jego ochrony.
Jeszcze inna sprawa. Jak rozwija się grzybnia? Czy purchawica musi zostać w miejscu wyrośnięcia? Czy samo rozbicie tak gigantycznej bulwy nie spowoduje wysiania się zarodników? Może należałoby je jedynie rozwalać w drobny mak, tak, aby już nikt jej nie mógł zabrać? Czy tak rozbita bulwa sama dojżeje i wyda zarodniki?
Nie znam się na tym. O takich sprawach powinni pisać ludzie, zajmujący się takimi zagadnieniami. Widocznie jest to tak błaha sprawa, że nic się o tym nie pisze ( mówi ).
No i na koniec - skoro są osoby, które na własnym ogródku potrafią wyhodować taką purchawicę, to należałoby ją rozprzestrzenić w bardzo szybki sposób a nadleśnictwo mogłoby zakupić u nich taki materiał do rozrostu tych grzybów.
Coś mi się wydaje, że tutejsze forum, to jedyny związek grzybiarzy w naszym kraju. Pięknie. Może faktycznie założyć Internetowy Związek Grzybiarzy Polskich. Pytanie tylko, czy konieczne jest to '' Internetowy'' ??
#10
od sierpnia 2006
Ryszard: co racja, to racja! Z tym tylko, że purchawica lubi ziemie raczej żyzne i ja spotykałem ją na granicy lasów i pól, raczej bliżej pola (i oczywiście w ogródku kumpla, skąd ją sobie zaszczepiłem na własnej działce leśnej). Toteż nadleśnictwa pewnie tego materiału nie kupią :) Za to "rozwalanie" purchawek (i purchawic, zresztą same się "rozwalają", jak dojrzeją) ma o wiele większy sens niż ładowanie ich do koszyka. Oczywiście mowa o owocnikach dojrzałych. Rozwalone i niedojrzałe tylko spleśnieją. Może stąd zakaz ich zbierania. Niech dojrzeją i same się rozsieją. Jak głosi stare powiedzenie "nie było nas - był las". Przyroda jakoś sobie radziła bez homo sapiens :) A co do gatunków chronionych: istotnie świadomość ludzi zbierających grzyby jest na ten temat niewielka. Ilekroć idę do lasu, zawsze widzę następujący obrazek pod tytułem: "czego nie znam i nie zbieram - to rozwalam". Muchomory i inne "trujaki" to pół biedy, ale szmaciak gałęzisty (obecnie siedziuń)? Wałkowana w tym wątku tematycznym purchawica? Albo smardze? W moich okolicach smardze się pojawiają. Ale traktowane są przez miejscowych jako "trujaki" i bezmyślnie tępione. Przykłady można mnożyć.
Chodziłoby więc raczej o propagowanie idei (zasady): CZEGO NIE ZNAM I NIE ZBIERAM - NIE NISZCZĘ. Ochrona gatunkowa grzybów nie ma sensu w nieuświadomionym społeczeństwie. Bo inaczej na tym forum będziemy rwali sobie włosy z głowy, że ktoś kopnął siedziunia albo gazeta zrobiła zdjęcie "pieczarki". Fakt jest faktem. Stało się. Redaktorów trzeba raczej zachęcić do propagowania idei o nie niszczeniu grzybów. A przyroda zrobi resztę.
#2197
od września 2004
Rysiu, nie zapominaj, że oprócz tego forum jest jeszcze portal Zenita i Internetowy Klub "Darz Grzyb" ;-)
Faktem jest natomiast, że w Polsce nie działa żadne towarzystwo mikologiczne, podobne do tych, które działają w innych krajach i niedawno na konferencji w Krakowie trochę o tym było.
Zasadniczy problem polega na tym, że każdy z nas (wtedy tam obecnych) chętnie by do takiego towarzystwa przystał, ale nikt nie podjąłby się jego tworzenia.
Jeśli chodzi o edukację społeczeństwa w kwestii grzybów - w każdej szkole wiszą jakieś tablice z chronionymi gatunkami (zarówno w moim gimnazjum, jak i liceum takie były i pewnie nadal są), ale jak widać na przykładzie tego gimnazjalisty na niewiele się zdają - chociaż ja będąc w gimnazjum wiedziałem, że purchawica jest pod ochroną...
#110
od października 2005
Ale sobie klikamy i klikamy w te klawiatury i nic z tego nie ma. Nie ma żadnych pomysłów na ratowanie sytuacji. Kurcze, czy mamy możliwość zrobić cokolwiek, chociaż jedą rzecz, jeden problem rozwiązać i wpisać go w karty naszych forumiarzy. Ma ktoś pomysły?
PS Dzisiaj widziałem w lesie samochód. Miałem przy sobie swój sprzęt fotograficzny i zacząłem wokół niego robić sesję zdjęciową. Nie zauważyłem, że ktoś tam w srodku śpi na pochylonym prawie do dołu fotelu. Serie błysków jaki robi mój aparat, obudził pracownika straży leśnej :-) Wytłumaczyłem mu, że to miały być fotki skierowane do nadleśnictwa w celu ukarania kierowcy. No i pogadaliśmy sobie o tym, że na takich samochodach powinien widnieć znaczek na szybie, który informuje, że samochód ten jest samochodem służbowym nadleśnictwa. Niestety - brak funduszy :-(
#15
od sierpnia 2006
No tak, staż leśna sobie śpi :) Nie wierzę jednakoż, że nadleśnictwa nie stać na naklejkę za parę złotych. Nie musi być ogromna, na całe drzwi. Choćby coś małego.
#366
od kwietnia 2006
A tam! On działał incognito:-) Na wabia tam stał! Może był po pracy! Na samochó mieli, to i na naklejkę coś by się znalazło, pewnie...
Serwus, bardzo mi odpowiada sposób myślenia Ryszarda. Pustoprawie dominuje wszędzie. A co do wspomnianych naklejek, to prawdopodobnie są "wytyczne" gdzie i jakie irzeba kupić i przykleić - a te z certyfikatem kosztują sporo.
Do Pawła
banki zarodników na nic, jeśli będziemy mieć "spaprane" siedliska. W powietrzu mamy nieustanny bank zardoników. Gdybyśmy chcieli chronić wszystkie gatunki, które są naprawdę rzadkie, to mielibyśmy listę kilkuset gatunków, z których większość nie byłaby znana więcej niż kilku osobom w kraju - czyli tez nie dałoby się chronić tych gatunków w sposób sensowny.
Rysiu - zgadzam się z tym, co piszesz o potrzebie edukacji. Takiej masowej - w szkole, w mediach itp. Problem - jak to zrobić praktycznie.
Jak rozwijają sie grzyby. W skrócie i uproszczeniu wygląda to tak: kielkuje zarodik, rozwija sie grzybnia. Gdy grzybnia jest juz dobrze rozwinieta wytwarza owocniki. Owocnik swaidczy o tym, ze grzybnia przerosła substrat (ziemie, drewno, szczątki roslin) i "miała siłę" wydac owocniki. Zrywając owocnik nie niszczymy grzybni (jeśli nie uszkadzamy podłoża). Dlatego piszę, że ochrona grzybów ma większy sens, gdy chroni się siedlisko, a nie owocniki.Jednym z celów ochrony grzybów poprzez zakaz zbierania owocników było wyksztalcenie w społeczństwie postaw "nie znasz - nie niszcz". Jak na razie efekt jest mizerny.
Rysiu - nie tylko klikamy - robimy. Tylko, że nas, tych "świadomych" jest za mało w stosunku do potrzeb. Ale jeśli będziemy reagować na dziennikarskie nierzetelności, pisać tu na forum, reagować w lesie na wandali - jest szansa, ze wpłyniemy na zmianę postaw choć kilku ludzi. A to już coś...
Śpiąca w lesie służba leśna (na służbie jak rozumiem) jest dla mnie nieporozumieniem.
cdn..
Jacku, purchawica jest bardzo "plastycznym" gatunkiem - zdolnym do zasiedlania wielu siedlisk, w tym mocno przekształconych przez człowieka. Nie grozi jej wyginięcie. Zakaz zbierania i niszczenia owocników ma sens w wykształcaniu postawy "nieniszczenia" bezmyslnego innych organizmow. Chyba jedynie - ale to ważna sprawa. Nieliczni zdają sobie sprawę z tego, że grzyby jedzą, oddychają, wydalają i mają swoje "życie erotyczne". I własnie istnieje ogromna potrzeba propagowania tego, o czym piszesz: idei "nie znam, nie zbieram (chyba jedynie po to, żeby sie dowiedziec co to jest), nie niszczę".
Pozostaje pytanie JAK to zrobić.
Sebastian. Same tablice nie pomogą. Bo nie tylko o chronione gatunki chodzi. Chodzi o postawę do "całości" przyrody. Bo mamy dbać nie tylko o to, co jest pod ochroną, ale też - a moze przede wszystkim - o to, co jeszcze nie jest pod ochroną.
#368
od kwietnia 2006
Na zajęciach z bloku pedagogicznego na studiach biologii uczą studentów, że trzeba propagować odpowiednie postawy wśród przyszłych uczniów i nawet pisząc konspekt, umieszczać w nim, jakie postawy zamierzamy podczas lekcji w nich wyrobić (np. szacunek dla wszystkiego co żyje, zamiłowanie do przyrody...). Rzeczywistość jest nieco inna. Niewielu później się tym przejmuje. Wpada się w rutynę, wypala się zawodowo. Nie ma czasu na zrealizowanie podstawy programowej, to co się będę przejmował ideami! Częsta postawa. Przypomnijmy sobie własnych pedagogów. Niektórzy potrafili rozwinąć w nas (sądzę, że w większości z nas naturalnie zainstalowane:-))zamiłowanie do otaczającego nas świata, a niektórzy... nie nadają się do tego. Więcej lekcji w plenerze, więcej eksponatów, a nie ślęczenie z podręcznikami (nawet najlepszymi)w małej salce w 35 osób. To się zmienia, ale i konkurencja (piorące mózg filmy i gry) nie śpi.
#36
od sierpnia 2006
Aniu: pytasz - jak to zrobić, żeby ogłosić wszem i wobec ideę "nie znam - nie zbieram - nie niszczę?" Jasne, indywidualnie nic nie zrobimy. Ale jako organizacja (tu ukłon do wielce szacownego admina) możemy już coś tam próbować. Chociażby teraz, w okresie wysypu grzybów można by (na razie nieśmiało i mimochodem) taką ideę propagować w prasie, radiu i TVP. Skoro jako ciekawostki w prognozach pogody pojawiają się informacje o grzybach, to czemu nie dorzucić paru zdań komentarza "nie zbieram - nie znam - nie niszczę"?
Może warto by było podjąć współpracę z "euglenami" czyli "zielonymi". Ostatecznie mają jakiś tam głos i to polityczny. A więc większe przebicie niż nasza garstka grzybofanów.
Marek: nie zgadzam się z zamknięciem w kręgu akademickim. To przykładowy Jan Nowak z przykładowej wsi Jasionka jest większym zagrożeniem dla środowiska niż jakikolwiek biolog, choćby zrutynizowany. Dla Jana Nowaka właśnie mass-media mogą być wskazówką.
#403
od kwietnia 2006
Pozostaje, ale zawsze jednak coś udało się zrobić i może ostrowiecka nie będzie już powtarzała tego błędu. Teraz też do nich napiszę, stosując metodę kija i marchewki:-)
#120
od października 2005
Kochani - możemy wirtualnie wypić kielicha. Zauważcie - jesteśmy siłą :-)
Jedną gazetę pokonaliśmy. No to chyba czas na TV :-)
#3427
od sierpnia 2002
Słuchaj, wyobrażasz sobie ile osób mogłoby się poczuć poszkodowane, gdyby "nagromadzony w niej gaz się ulotnił" ? <rotfl>
#3428
od sierpnia 2002
ode mnie poszło:
Szanowna redakcjo,
W nawiązaniu do artykuły z Głos Ziemi Cieszyńskiej z dnia 29.09 chciałem Państwu napisac na ten temat kilka słów.
Nie jest to gigantyczna purchawka, tylko CHRONIONY W POLSCE grzyby Purchawica olbrzymia (Langermannia gigantea). Oczywiście w tym przypadku nie zostało złamane prawo, gdyż grzyb wyrósł na prywatnej posesji. Uważam jednak, że DOSKONALE by było, gdyby w następnym numerze ukazało się krótkie sprostowanie z informacją jaki to był grzyb, i że jest chroniony. Tego typu sprostowanie będzie bardzo edukacyjne - podniesie świadomość mikologiczną czytelników. Można by to przeoczenie redakcji przekuć w krótki artykulik o tym, że właściciele ogródka są szczęściarzami, gdyż jest to nieczęsty gatunek. Informacje o częstotkiwości występowania tego gatunku w Państwa okolicy możecie Państwo uzyskać pisząc do p. Anny Kujawy z PAN (tu-adres-email).
Dodatkowo chciałem sprostować, że wewnątrz P.olbrzymiej nie znajdują się żadne nagromadzone gazy, tylko zarodniki. Grzybnia nie może być "ukorzeniona", ew. owocnik może być przytwierdzony do podłoża sznurami grzybni.
Z przyjemnością przeczytam Państwa sprostowanie,
Piotr Perz
Oczywiście Wy też piszcie, coby nie myśleli, że jeden wariat się odezwał :)
ps. Ania, nie masz nic przeciw temu, że Ciebie wkopałem ? Tyś kustoszem bazy :)
Nie mam nic przeciw, ale wolałabym, żebyś w przyszłości najpierw pytał a potem pisał :-)))
Przepraszam i zwrócona mi uwagę przyjmuję z pokorą.
#691
od kwietnia 2006
No to i ja znalazłem chwilkę w nowym roku akademickim i napisałem (nic nowego nie dodałem, gdyż Pimpek wyczerpał temat). Cytacik:
Witam,
Nazywam sie Marek Zychla i jestem mykologiem z Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu. Z zainteresowaniem przeczytałem Państwa artykuł "Rekordowo wielka purchawka" i chciałbym podzielic się z Państwem paroma spostrzeżeniami w trosce o dziennikarską rzetelność.
1. Zdjęcie oraz opis odnosza się do innego gatunku grzyba. Langermania gigantea, czyli purchawica olbrzymia.
2. Grzyb ten objęty jest w naszym kraju ochroną gatunkową.
3. Zbierające się w nim gazy... nonsens.
4. O ukorzenieniu możemy mówić w przypadku roślin. Przy grzybach zalecam ostrożność.
Jestem głęboko przekonany, iż zależy Państwu na propagowaniu ochrony środowiska oraz na przestrzeganiu obowiązującego w naszym kraju prawa. Czekam z niecierpliwością na sprostowanie, które pomoże nam wszystkim chronić takie jak ten gatunki.
Pozdrawiam i życzę ogromnych nakładów.
Marek Zychla
----------
Jestem mykologiem, bo przecież mam licencjat! :-)
Brawo Marek...mają kolejny zimny prysznic...
Dasz chyba znać jaka będzie reakcja (o ile będzie)...Pozdrawiam
#695
od kwietnia 2006
Jasne, ale na maila to nie lubią odpisywać:-) Mam nadzieję, że Wojtek znajdzie sprostowanie w gazecie. Trzymcie się!
Niestety w dzisiejszym GZC nie ma sprostowania. Zobaczymy, może za tydzień .....