Tydzień temu udało mi się znaleźć śliczne młode opieńki, które szybciutko zdekapitowałam, obgotowałam, przesmażyłam z cebulką i wrzuciłam do marynaty pomidorowej z miodem i goździkami (jeszcze nie jadłam, ale pachniało cudownie! ;-)
W sobotę pojechałam w to samo miejsce i trafiłam na piękne biało przypruszone kapelusze w pełnej okazałości. Kierując się doświadczeniem sprzed dwóch lat ostrożnie zajrzałam do wnętrza tychże... Wszystkie były robaczywe. Larwy żerowały między blaszkami a miąższem. Z tym, że w tym wypadku dotyczyło to również młodych, ale pootwieranych osobników. Dwa lata temu zebrałam młode kapelusze do suszenia, w trakcie którego wyszło z nich to wszystko, co wyjść miało ;-) Od tego czasu mam niejaki wstręt do opieniek. Bo wcale nie widać na pierwszy rzut oka, że coś z nimi jest nie tak. Trzeba je przełamać, a zależy nam przecież na kapelusikach w całości :-)
I tak sobie myślę, że większość zjadaczy tych grzybków nie zdaje sobie sprawy z obecności w nich obcych... :-)
Wczoraj trafiłam na grupkę młodych owocników, z których większość była jeszcze zamknięta (i niestety bardzo mała...), ale już kręciły się przy nich muszki (niestety nie wiem, jaki to gatunek, ale te same próbowały złożyć jaja w zebranych prawdziwkach) - szczególnie przy otwartych kapeluszach (sprawdziłam - między blaszkami, w górnej ich części, były już białe jajeczka). Wygląda na to, że te muchówki składają jaja wprost do blaszek, więc maleńkie, zamknięte owocniki są od nich jeszcze wolne.
A więc w przypadku znalezienia pniaczka obrośniętego opieńkami nie możemy już kosić ich jak popadnie i w ilościach hurtowych :-((, no chyba że nie mamy nic przeciwko odrobinie zwierzęcego białka ;-)
Czy ktoś z Forumowiczów zwrócił na to uwagę?
Tia...ja zbieram robaczywe grzyby,które następnie kładę do suszenia na siatkę nad rurą od pieca do komina i robaki przez ciepło wyłażą :-) Spadają,pozamiatam je i już :) To mój sposób na odzyskanie robaczywków :)
Ale przecież te robaczki zostawiają w grzybku swoje odchody i inne wydzieliny? Ble! ;-))
E tam,nic tam nie zostawiają,a jak już,to w wodzie się wypłuka i już ich nie ma :)
Zatem warto być ostrożnym w kosztowaniu cudzych potraw z grzybów, nie tylko ze względu na ewentualne zatrucia ;-)
#5104
od kwietnia 2004
Nie wszystkie opieńki są robaczywe. Może tak pół na pół.
Jeśli grzyb jest bardzo zaczerwiony - wyrzucam go. Jeśli ma ze dwie, trzy dziurki - wykrawam i suszę.
Na zlocie dzięki Mirkom znaleźliśmy z Gienkiem sporo opieniek. Bardzo je lubimy więc braliśmy nawet te wyrośnięte, ale pomimo, że po odcięciu trzonków nie było dziurek, to po przekrojeniu kapelusza i tak było sporo robaczywych, które wylądowały w kuble.
#370
od września 2008
> adi
dałaś dobrą rade
choc ja gościowi nie zaproponuje gzybów, które
sam czasm pozwalam sobie skonsumowac jesli to sa dwa małe opworki
ale z opieńkami , twardzioszkiem , lakówki to lepiej je przekroic na pół
bo ogon nic nie mówi o zawartosci lokatorów
Też suszę robaczywe w suszarce.Ale bez przesady.3-4 dziurki w podgrzybku...Niekiedy trafiają się dosłownie sita.Faktycznie potem jest na dole suszarki mnóstwo suchych larw.Wygladają jak kokosowe wiórki.
Jakbym suszyła na nitce,to bym się nie skusiła na to.
A poza tym,to,co dla nas obrzydliwe,w krajach bardziej ubogich,i egzotycznych to bogate żródło białka:)Niemniej jednak brzydzę się bardzo wszystkim co przypomina larwę,gasienic też.
Ale pajaczki za to na rękach noszę:)Mają w sobie coś fascynującego...:)