Wiem tylko tyle, że to grzyb jadalny. Ale jak? Smażyć/dusić/gotować/marynować/suszyć?
Kroić przed gotowaniem (pytam, bo grzyb jest okazały:))?
#694
od marca 2006
Ale ciągle pod ochroną jednak, więc zawsze WARTO się zastanowić, czy lepszy smak, czy PARAGRAF z KODEKSU WYKROCZEŃ?
#2979
od października 2005
Mareczku, jesteś tu od lipca 2008 roku!!! Napisałeś zaledwie w tym czasie 5 komentarzy. Rozumiem zatem, że bardzo rzadko tutaj zaglądasz - praktycznie wcale. Szkoda. Tutaj masz ogrom informacji, których w lesie się nie dowiesz ( chyba, że spotkasz naszego grzybofisia ). Pewno nie wiedziałeś, że siedzuń ( Twój szmaciak ) jest pod ochroną. Mało kto wie z ludzi, którzy zbierają grzyby a nie czytają takich informacji. Mało kto wie, że grzyby też mogą być pod ochroną. No ale na szczęście są. Wierzę w to, że zainteresujesz się tym zagadnieniem, bo przecież lubisz las i zbierac grzyby. To wielki ekosystem, którego tak naprawdę nie widać okiem normalnego zbieracza grzybów. To taki lańcuch połączony ogniwami. Kiedy zabraknie jednego ogniwa, łańcuch staje się krótszy, potem znowu krótszy, aż zupełnie się rozleci. No i nie ma już lasu. To tak bardzo skrótowo. Będziesz tym zainteresowany, sam znajdziesz publikacje.
Mam nadzieję, że odezwiesz się tutaj jeszcze.
#375
od września 2008
smak na pewno lepszy od paragrafu
:)
Sposób na wilk syty i siedzuń cały
Wilk zjada tylko 1/3 siedunia reszta z korzeniem i grzybnią zostaje w lesie
przykrywamy liścmi ( zabezpieczenie przed innymi wilkami i grzybo-kopaczami pospolitymi)
Siedzuń - prawie cały - w/g opisu jest wstanie dalej sie rozwijac.
Przychodzac za 2 tyg mozna częsciowego zbioru - oczywiście pod paragrafem -dokonać raz jeszcze
gzryb jest tak smakowity, że jak nie slimaki to dziki go wywąchaja i zjedzą.
Ostatniego siedzunia kupilem od gzrybiarzy razen z kurkami
I tak juz był zerwany
policji nie wzywałem
I jak już ktoś wcześniej gdzieś na forum napisał, w innych krajach nie jest chronione to, co u nas :)
Zacznę jak zwykle: "w moim ulubionym lesie" siedzunia, który jest pod ochroną jest całkiem sporo, dużo więcej niż ceglaczka, który pod ochroną nie jest. Ktoś powie, że to właśnie dzięki tej ochronie i może tak jest, a może po prostu dlatego, że ludzi w tym lesie mało. A propos ochrony niekoniecznie grzybów u nas i w innych krajach. Nie wolno do Polski przywozić wyrobów m.in. z anakondy, bo jest to prawnie zabronione, natomiast w Ameryce Południowej gdzie anakonda żyje w środowisku naturalnym, jest tępiona jako szkodnik. Śmiechu warte prawda?
No niestety tak to już jest :-(. Cóż zrobić ?!
No śmieszne to trochę. Szmaciak zapewne nie zdaje sobie sprawy że jest rzadkim gatunkiem i bezczelnie wyrasta w dużych ilościach. Ludzie nie wiedzą że jest jadalny i prawie nikt go nie zbiera, za to jeszcze mniej ma pojęcie o tym że jest chroniony, więc nieraz bezmyślnie kopną "dziwnego trujaka". Podejrzewam że gdyby ktoś z premedytacją zbierał te grzyby w zasięgu wzroku policjantów to nie wzbudził by najmniejszego zainteresowania, chyba że jako potencjalny truciciel lub samobójca J
Ochrona gatunkowa grzybów to w Polsce zupełnie martwe prawo, i tylko na forum grzybofisie-legaliści mają temat do dyskusji i straszenia paragrafami mniej praworządnych grzybofisiów-eksperymentatorów ;)
#3094
od października 2005
To prawda - martwy przepis. Czy ktoś wie, jak go ożywić? Może przepisy ochrony grzybów są jak ''Sztuka dla Sztuki''? Spejalnie przez duże S bo nie chodzi mi o ilość a o jakość.
Mam kolege w Aaachen ( Niemcy ) i On pisze mi czasami, że tam wolno zebrać tylko 1 kg grzybów. Tak też robią, bo boją się policji - sztrofa murowana. Tam policja zna przepisy o grzybach tam panujacych a u nas?
Przepisy prawne regulowane przy pomocy wagi (w Niemczech) to nawet i policjant zrozumie.
Podobnie jak np w Mauretanii, gdzie piękno kobiety też można szybko ocenić przy pomocy wagi.
Niech tam sobie Sznaucery swoje przepisy mają - w każdym kraju są inne.
Uważam jednak, że ochrona gatunkowa jest lepsza o ile zainteresowani zechcą się z nią zaznajomić.
Natomiast wykazu gatunków chronionych to pewnie u nas niejeden leśniczy nie zna, Kto wie czy nawet nie większość leśniczych...
W naszych okolicach parę tygodni temu jeden z leśniczych miał w koszyku sarniaki.
To już stary facet, tak po 60-tce i zdecydowałem się nie poruszać z nim tego tematu.
#3116
od października 2005
Nie pisałem tego, aby to był przykład dla nas. Pisałem to, żeby było wiadomo, że w innych częściach świata cywilizacyjnego funkcjonariusze prawa znają się nawet na przepisach obejmujących grzyby.
Co do tego leśnika, to mogłeś mu powiedzieć. W naszym wieku też potrafimy się czegos douczyć, nie jest z nami tak żle :-) Przed 60 tką czy po 60 tce - to wcale nie są jeszcze starzy ludzie - wypraszam sobie :-)
#385
od września 2008
Moj teść ma juz 78 ale i tak czasem mu powiem , ze cos jest tak i tak
choc upiera sie przy swoim
No ale my się znamy , a taki leśniczy
może "w kufa dać"
Na nowe smaki grzybów tez go nie namówię , choć mu proponuje ze może to już ostatnia okazja :)
Sarniaki jadali w czaie wojny i przed , bo w lasach w okolicy Kalisza było tego dużo, a głod dokuczał
Ciekawe jak jest teraz , bo tam to akurat nie jeżdżę
Powiedzmy, że był to grzyb z Białorusi. Skorzystałem z ogólnodostępnego przepisu na zupę grzybową, czyli najpierw kruszysz i podduszasz na tłuszczyku, a potem stopniowo dolewasz wody, dodajesz warzyw i przypraw, wreszcie zagotowujesz.
Zupka (pycha) ma konsystencję flaczków (co może wybrednych odstręczać), ale za to boski smak orzechów włoskich, który mogą tylko poskromić źle dobrane dodatki.
P.S.
Składam podziękowania wszystkim moim Przedmówcom.
No, ten szmaciak mógł być przywieziony np z Niemiec, bo tam nie jest pod ochrona! :-)
Grzyby chronione w Polsce możesz przewozić do kraju w...żołądku.
Słówko do chrisfir: oczywiście, masz rację, tak jak piszesz, należy czynić, mimo że siedzunie rosną często gromadnie.
Jestem w stanie, zaprawdę powiadam Wam i Tobie, zjeść zupę z całą swoją rodziną, obywając się tylko tym jednym dorodnym grzybem.
Bo co za dużo, to niezdrowo.:)
#407
od września 2008
Ja właśnie gromadnie występującego siedzunia nie spotykam
i barzdo go na swój sposób szanuję
To gdzie Marku te Twoje występuja gromadnie ?
Może by zrobić akcje rozsiewania zarodników siedzunia po Polsce
Jako saprofit nie ma chyba zbyt wielkich wymagań . Martwe drewno odpowiedniego gatunku powinno mu wystarczyć
Ciekawe czy Cropkeeper czynił juz próby wyhodowania go na kostce
U mnie "gromadnie" to kilka pniaków i na każdym siedzuń. Od trzech do pięciu.
To na pewno nie są opieńki.
Jeśli zajdę/zajadę tam wiosną, podeślę Ci namiary z GPS.
Może być?
Co do hodowli siedzunia (na której się, niestety, nie znam), jesteś - być może - pionierem z wirtualną kupą forsy.
Co piszę naprawdę bez przekąsu.
Do old_rysiu: od 2004. Jako rayn. Mniejsza z tym: na razie chadzam po lesie i liczę straty po własnych ex-grzybowiskach.
Refleksja?
Możemy się śmiało równać z barbarzyńcami.
Trwa bezmyślna, okrutna, złowroga wycinka.
Dla producentów palet. Jest źle. Lasy cierpią.
,,Ciekawe czy Cropkeeper czynił już próby wyhodowania go na kostce ,, tak próby się udały ,w październiku ubiegłego roku uzyskałem owocniki Sparassis crispa w tej chwili trwają powtórzenia , i krzyżówki nad optymalizacją podłoża, podobnie zresztą jak z Ozorkiem dębowym ( Fistulina hepatica ) .
Szmaciak gałęzisty, teraz siedzuń najlepiej nadaje się na zupę w typie rosołu. Wystarczy grzybem zamienić mięsko i to wszystko. Tak się go wciąż przyrządza na Śląsku, jako i czyniono przed objęciem go ochroną. a największym zagrożeniem dla niego nie jest systematyczny zbiór owocników co wycinka drzew pod którymi rośnie.
#497
od września 2008
Krzychu
zapisuje sie na kostke sprassis crispa jak wejdzie do produkcji
daj znać co z tym tematem
mam naczieje ze cena nie bedzie zbyt wygórowana
Z kostki, która została po ostatnim zboirze Twardziaka ustawionej na bukowym drewnie zeszłej jesieni,Tej jesieni wyrósł w tym roku jeden jescze piekny spory Twardziak
jakoś chyba we wrześniu
:)