Tym razem z Tarnobrzega i okolic. Com się nasłodziła, tom się nasłodziła. Zbiory nie były duże, ale wrażeń moc.
Las w Krawcach: Piękny las, jak park. Grzybów tysiące, tyle, że różnych mleczai, muchomorów, gołąbków. Innych mało. Zbierałam podgrzybki brunatne. Byłam bardzo zdziwiona, że nie są zaczerwione. U nas na Górnym Śląsku 80% stanowią robaczywe. Tyle, że nasze lasy to śmietniki w porównaniu z takimi np. Krawcami. Pełno chaszczy, chwastów i zbutwiałych liści. W Krawcach maślaki sitarze mają średnicę ok.8-9 cm, na Śląsku - 4-5 cm. Piękne były maślaki pstre - ogromne. Dowiedziałam się od osoby pochodzącej spod Mielca, że na maślaki pstre mówi się "grądole". Pokazały się tam już gąski rózgowate - też ogromne - ok.8 cm średnicy takie nierozwinięte. Muchomory twardawe na setki, muchomory mglejarki na setki. I obok były dziwne muchomory. Brązowe, w łatki, ale każdy z nich miał na kapeluszu plamkę, jakby z czerwonego tuszu. Więcej szczegółów nie znam. Masa różniastych gołąbków. Jakieś łuskwiaki, bardzo podobne do nastroszonych, ale też ogromne. W sumie zamiast zbierać, skądinąd pożyteczne i też ładne, podgrzybki latałam, jak małe dziecko od grzyba do grzyba, od krowiaków (setki!) do mleczai, rozproszona, nie mogąca skupić się na niczym. Wściekłość mnie ogarniała, gdy widziałam pokopane szmaciaki gałęziste. Było ich kilka. Do tej całej gamy grzybków należy dodać całe dywany borówek brusznic i dość sporo borówek czernic.
Toteż znajoma znajdowała podgrzybki i wołała:ojej! trzynaście! A ja? jeden... Ona: ojoj, dziewięć, a ja nic...
Na drugi dzień był las w Sobowie. Tam poszłam z mamą na moje ukochane, wytęsknione lejkowce dęte. Były. Dopiero się zaczynają. Są piękne. Wystają spod liści, jak egzotyczne kwiaty. Nazbierałyśmy cały kosz wiklinowy. Było mnóstwo mleczai biel, chrząstek. Nie spróbowałam ich, bo okazało się, że w atlasach grzybów ich opisy są tak mylone, że w końcu nie wiem, który jest który i co można jeść. Trafiłam po raz pierwszy w życiu na lejkowca pełnotrzonowego. Mogłam sobie porównać. Rarytasem był znaleziony na pniaku dębowym ozorek dębowy. Masa czasznic, gołąbków, mglejarek. Wreszcie natrafiłam na pieniążka wrzecionowatego. Wyglądał dokładnie tak, jak na tym forum, gdy jego zdjęcie (MIRKI ?) wywołało taką burzliwą dyskusję.

Musiałąm przerwać.
W trzecim dniu grzybobrania byliśmy w Budach Stalowskich. Trzy różne lasy:
Pierwszy- park sosnowy, mech,jagodziska. Na dzieńdobry znalazłam moją wymarzoną, nigdy dotąd nie spotkaną maślankę łagodną. Już jej nie pomylę z innymi. Zjadłam. Żyję, bardzo smaczna. Zbierałam podgrzybki brunatne, maślaki ziarniste, resztkę kozaków i coś dla mnie nowego: Podblaszka gromadnego. Pokazał mi go kolega. Rośnie kępami w wysokiej trawie. Jest bardzo charakterystyczny z tą swoją sprężystościa, z tą swoją skórką na kapeluszu, też taką sprężystą przy oddzieraniu jej od kapelusza, z tymi niełamliwymi blaszkami. Jadłam. Wspaniałe! Sądzę, że idealne na nadzienia i farsze. Kolega przy drodze znalazł też kilkanaście mleczai świerkowych.
Las drugi- taki śmietnik. Forpoczta opieniek miodowych, gąsówek mglistych. Purchawki, czasznice, dzieżki pomarańczowe. Nie widziałam nigdy takich ogromnych skupień czernidłaków kołpakowatych. Na dziesiątki.
Las trzeci - jakieś takie śmietnisko, bagnisko. Lakówki ametystowe, gąsówki nagie, opieńki miodowe, lejkówki wonne, galaretki kolczaste, gołąbki w różnych kolorach - jadalne,parę muchomorów czerwonawych. Szkoda, że nie mam aparatu. Byłoby czym się pochwalić.