#14
od października 2005
Słyszałem, że opieńki miodowe w duzych ilościach mogą być szkodliwe. Słyszałem, że nie wszystkim ludziom one służą. Czy ma ktoś szersze informacje na ten temat, bo ja nie znajduję poparcia w tej tezie.
#15
od października 2005
Za przykład mogę podać ogromne zbiory w Rudzie Śląskiej (Lasy Kochłowickie)-okres 10.2005. Zebrałem ich 34kg!!!. Z czego zrobiłem z rodzicami 63 duże słoiki !!! Grzyby zostały mi do dzisiaj. Jem je przy kazdej okazji, i jakoś nikt z rodziny nie odczuł ubocznych skutków. A nasza rodzina liczy 7 osób. Jeśni nikt nie odczuł żadnych skutków, to chyba można obalić tą tezę. Jeśli kogoś interesuje, gdzie to miejsce (a jest ich 6) się znajduję podam ich lokalizację (mapa).
Wszystko jedzone w nadmiarze jest szkodliwe - nawet marchewka :-) Grzyby są ogólnie ciężkostrawne, więc ich jedzenie w dużych ilościach (na raz..) może skończyc się niestrawnością. Są również osoby, które mają kłopoty żołądkowe po ich zjedzeniu.
Niedogotowane lub surowe, mogą wywołać objawy lekkiego zatrucia - jeśli masz ochotę na ekseryment - ukiś opieńki tylko sparzone gorącą wodą... i zjedz..
#20
od października 2005
Jeszcze tego nie próbowałem :-) Ale jem z nich sosy, opieńki w zalewie octowej i na patelni i jakoś nic mi nie ma.
Ja i moja rodzina też jemy od lat - i też nic. To jest bardzo dobry grzyb jadalny. Pod warunkiem, że się nie ma indywidualnej wrażliwości na ten gatunek i że się go dogotuje (dosmaży).
#23
od października 2005
Co fakt to fakt. Bo spotkałem się z sytuacją gdzie niosłem reklamówkę, jakaś pani w lesie podbiegła do mnie i ryczała, żebym je wyrzucił bo się potruję.
Ja też nie ale mi chodzi, czy skórka może zaszkodzić?
#61
od października 2005
Bo ja trochę powalczyłem zrywając skurki z 4 dużych reklamówek tych grzybków. Ale dziękuje za radę. Spróbuję bez zdejmowania.
Ja też nie zdejmuję. Nie stosuję się także do teorii o odlewaniu i zmianie wody oraz do opinii że niektóre gatunki należy gotować długo. Nigdy nie gotuję grzybów dłużej niż 10 minut, żadnego gatunku. Opieniek pochłaniam mnóstwo i nigdy mi nie zaszkodziły.
Pamiętam, że moja babcia i mama hołdowały teorii o dłuuuuuuuuuuuuuugim gotowaniu grzybów przed marynowaniem i jeszcze dłuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuższej późniejszej pasteryzacji. Niestety grzyby są wtedy bez smaku i szmatowate. Mnie Tadek Ruchlewicz nauczył obgotowywać 2-10 minut i pasteryzować tylko do chwili zagotowania - w tym momencie wyłączać gaz. Żyję i nigdy się nie podtrułem.
Ja też się nie podtrułem nimi, gotowałem je tylko raz