Pogoda dopisała w tym roku więc nie mogło się obejść bez spaceru po okolicy. Tym bardziej że, w jakiś sposób trzeba było spalić ogromne ilości pochłoniętego żarcia.
Pierwszy dzień oczywiście rodzinnie. Wybraliśmy się jak co roku do rodziny mojej żony w sielankowy wiejski krajobraz
;
Nawet rzekotka wyczuła świąteczny nastrój i przydreptała do ogródka:
No cóż, całować jej nie zamierzałem bo w pobliżu była żona. Ale po co zmieniać coś, co i tak jest śliczne.
"Lany Poniedziałek" pomimo niezbyt pomyślnych zapowiedzi Kreta przewitał nas również piękną słoneczną pogodą. Jedynie z samego rana jakieś mokre obłoczki próbowały popsuć nam humor ale bez skutecznie. Mając dosyć siedzenia wskoczyłem na rower i kilka godzin jazdy po lesie.
Tak jak mówiłem z samego rana jeszcze trochę ponuro ale nic to niektórym nie przeszkadzało. Żuraw dumnie spacerował na skraju lasu nad śródleśnym bagienkiem:
Później nieco głębiej w las, odetchnąć 100% świeżością :
i oczywiście nasycić się pięknem pierwszych wiosennych kwiatków:
Nawet z pozoru proste pnie udekorowały się zielonymi mchami i porostami:
a żuczki wylazły z ukrycia żeby upajać się promieniami słońca:
Nie zabrakło również amatorów zmotoryzowanych wycieczek w głąb lasu.
Na tych jednak czekały niespodzianki. Spotkałem kilka samochodów straży leśnej patrolujących las. Brawa im za to:-)
Oczywiście nie może zabraknąć naszego sztandarowego tematu. Były również i grzybki.
Na początek urocze czareczki. Nie ma ich w tym roku zbyt wiele ale i ciężko je dostrzec pod grubą warstwa liści.
wszędobylskie szyszkówki:
grzybówek tez nie zabrakło:
no i rodzynek!
pierwsza w tym roku piestrzenica:
Były i inne cudeńka ale to tylko tak po krótce bo czas nagli i trzeba wracać do codzienności.
(wypowiedź edytowana przez mirek63 07.kwietnia.2010)