Witajcie,
w najbliższym czasie zamierzam zakupić odbiornik GPS. Niestety doświadczenie nie mam, ale domyślam się, że większość popularnych GPSów w moim przypadku nie zda egzaminu. Poruszać się będę w górach (Sudety), dolinami rzecznymi, a lokalizować będę wybrane płaty lasu. Raz, że teren pewnie niewygodny dla GPS, dwa - korony drzew dodatkowo utrudnią namierzanie. Zatem mam pytanie do osób obeznanych, czy istnieją odbiorniki (oczywiście dostępne dla szaraków, nie dla pracowników CIA), które w takich warunkach pozwolą mi zlokalizować obiekt? Czy do GPSów można podłączyć zewnętrzną antene? Jeśli tak to jak to wygląda i na ile poprawia działanie odbiornika w trudnych warunkach?
Z góry wielkie dzięki za pomoc :o)

W zeszłym roku miałem ten sam dylemat. Uparłem się i kupiłem wiosną GPS Lowrance Finder GO.
Nie polecam na grzybowe wyprawy. Trudno połaczyć się z satelitami na terenie, gdzie są przeszkody typu drzewa, górki - niewielkie wzniesienia. Długo namierza za pierwszym razem, póżniej czas odbioru jest szybszy. Zdecydowanie dobry na otwartych przestrzeniach ( wielkie akweny wodne - dla wedkarzy na łodzi ). Jest w takich warunkach lepszy od dobrych i drogich echosond z GPS-em ( bardziej dokładny - do 3 m ).
Nie miałem okazji pracować na innych GPS-ach.
Ogólnie dla grzybiarzy - mojego Lowrance nie polecam :-(

Ja ostatnio testowałem sobie darmowy program TrekBuddy i moim zdaniem jest to właśnie to czego oczekuje przeciętny grzybiarz lub inny leśny włóczęga . Program jest napisany w Javie i działa na ogromnej większości telefonów i palmofonów, obojętnie czy z wbudowanym czy z zewnętrznym odbiornikiem GPS na Bluetooth. Czyli wystarczy jakikolwiek telefon z GPS'em, ten program i mamy fajnego mapowego GPS za niewielkie pieniądze, zamiast przepłacać za horrendalnie drogie wynalazki ze stajni Garmina .
No i najważniejsza zaleta TrekBuddy - działa na mapach rastrowych, czyli można sobie wrzucić jako podkład zeskanowaną mapę topograficzną dużej dokładności.

Wracając po latach do GPS-u.
Mam samochodowy Lark z mapą AutoMapa. Doskonały dla grzybiarzy :-) Koszt zaledwie 200 zł z małym haczykiem + mapa. Idealnie prowadzi do samochodu zostawionego na drodze czy poboczu. Nie przeszkadzają mu drzewa, chmury, mgły czy inne przeszkody terenowe jak w tym głupim Lewransie. Jedna wada - pracuje tylko 2 godzinki. To jednak wystarczy aby dojść do samochodu :-)

Zupełnie nie zgadzam się z tym co napisał old_rysiu. W turystyce i innych "outdoor'owych" rozrywkach (a do takich zaliczyłbym się grzybobranie) typowe samochodowe nawigacje słabo się sprawdzają. Jedną z przyczyn już Ryszard napisał - bardzo krótki czas działania na wewnętrznym akumulatorze.
Druga to wbudowane mapy. W samochodówkach, przynajmniej tych tanich, mamy pozaznaczane tylko główne drogi, natomiast topograficznych szczegółów nie ma lub są ograniczone do minimum. Las jest jedną zieloną plamą - niezależnie czy jest to wysoki sosnowy bór czy też porośnięte lasem bagno lub skalna ściana. Często nie ma też na samochodowych mapach pozaznaczanych przeszkód terenowych właśnie takich jak mokradła, małe zbiorniki i cieki wodne, wyrobiska.
Moim zdaniem lepszy jest albo typowy turystyczny mapowy GPS (np. wyższe modele Garminów), natomiast jeśli chcemy ograniczyć koszty to jakikolwiek bezmapowy turystyczny odbiornik + papierowa sztabówka ze współrzędnymi geograficznymi. Z mojej praktyki sprawdza się to o niebo lepiej niż samochodowa navi. Ewentualnie kompromis o którym pisałem wcześniej, telefoniczny lub palmtopowy GPS z wgranym TrekBuddy lub OziExplorer CE i jako podkład skan mapy topograficznej.