Sarniak jest pod ochroną od sierpnia br. Tylko fotografować :-)
Nikt, kto ma odrobinę przyzwoitości na pewno nie będzie ich zbierał.
Co jednak zrobić z tymi pokopanymi, niby zostawić szkoda bo i tak "idą" na zmarnowanie, z drugiej strony jak się tłumaczyć przy ewentualnej kontroli (raczej głupio zabrzmi "bo były pokopane").
Życie jest pełne wyrzeczeń - pewnie to będzie jednnym z nich :-(
Zostawić nie szkoda - zarodniki wysieją, reszta grzyba "wejdzie do obiegu", nic się nie zmarnuje :-)) Ach, ten antropocentryzm :-)))
A tak swoją drogą to spotkałeś kiedyś się z kontrolą grzybiarzy w lesie???? To raczej świadomość zbierania czegoś rzadkiego powinna być hamulcem przed zerwaniem :-) Powodzenia w ćwiczeniu silnej woli ;-)))
Zarodniki - tak.
Jeżeli ja, Pimpek czy ktokolwiek inny zje, też "wchodzą do obiegu".
Przy kontroli miałem postawić znak zapytania, ale gdyby się zdarzyła (???), sytuacja co najmniej niezręczna, (pal licho ewentualny mandat), pozostałby wstyd.
"ANTROPOCENTRYZM charakterystyczna dla renesansu tendencja filozoficzna, umieszczająca w centrum zainteresowania człowieka z jego wszelkimi potrzebami i możliwościami rozwoju. Antropocentryzm był jednym z założeń humanizmu.
Ech, trzeba było mi się douczyć (skojarzyłem człowiek w centrum), myślałem, że to jednak coś gorszego.
Humanistą być, chyba nic złego.
A z "centrum zainteresowania człowieka z jego wszelkimi potrzebami" można sobie poradzić, jak się chce!
Świadomość przychodzi z czasem (kiedyś świadomie zabrałem z lasu szmaciaka gałęzistego - chciałem go posmakować - to raczej zła strona antropocentryzmu).
Teraz (wiem?) wierzę, że już tego nie zrobię - pewnie mi ta świadomość rośnie :-), miedzy innymi dzięki takiemu forum jak to, a raczej dzięki jego forumowiczom :-)))
Po zjedzeniu przez człowieka też wchodzi do obiegu, ale później i w różnych miejscach ;-))
Humanistą jak najbardziej, ale postrzeganie przyrody wyłącznie przez pryzmat potrzeb człowieka czasem zwodzi (dzielimy świat na organizmy "pożyteczne i szkodniki" według własnego "widzimisię").
Szmaciaka też zjadłam - też podobnie, chciałam spróbować :-))
Powiem więcej - nie czasem zawodzi ale często zawodzi.
Sztuką właśnie jest podejść do tego "widzimisię" z dystansem, rozwagą. Trudna sprawa - jesteśmy na tej planecie (chyba?) najwyżej ustawieni, mamy bardzo duży wpływ co się na niej (planecie) dzieje.
Ciągle jednak ten atropocentryzm przybiera często zły kierunek :-(
Męczy mnie od jakiegoś czasu pytanie "jaki procent ludzi na świecie zdaje sobie sprawę z tego jaki skutek dla przyrody ma działalność człowieka". Pytanie bez odpowiedzi (tym bardziej, że sama nie wiem w której grupie się umieścić), ale z serii tych raczej pesymistycznych :-(
Byt kształtuje świadomość?
Jaki by ten procent by nie był, pewnie ciągle jest za mały.
Ja wiem !!! w której grupie Cię umieścić, ale żyj w niepewności :-)))
Nie mam nic przeciwko antropocentryzmowi (a nawet przeciwnie) w stosunku do ludzi. Człowiek miarą wszechrzeczy w stosunkach między ludzmi to właściwe.
Z antropocentryzmem w stosunku do środowiska to jest tak, że są w jego obrębie prawdziwe stwierdzenia typu:
"Ryby pływają w wodzie po to aby je człowiek mógł łowić i zjadać"
"Grzyby wyrastają po to by je zbierać i zjadać jesienią"
"Drzewa są po to by był surowiec dla przemysłu"
itd.
Problem jest taki, że w ramach takiego światopoglądu, refleksja zamyka się na tych stwierdzeniach (bo człowiek jest miarą wszechrzeczy i ostatnią instacją).
W sytuacji, gdy człowiek w wielu miejscach globu wykorzystuje środowisko do granic możliwości systemu (lub je przekracza), dominacja w społeczeństwach światopoglądu antropocentrycznego jest po prostu niebezpieczna dla przeżycia naszego gatunku. Vide piękny przykład (i smutny) historii zasiedlenia i rozwoju populacji Wysp Wielkanocnych.
Spojrzenie nieantropocentryczne przeformułowuje powyższe przykładowe stwierdzenia na:
"Ryby są ważnym elementem złożonych powiązań pomiędzy organizmami wodnymi. Człowiek włącza się w ten układ łowiąc i zjadając ryby."
"Grzyby rozkładają materię organiczną. Są w układzie biocenozy dominującym reducentem. Owocniki grzybów są zbierane i zjadane przez ludzi."
"Drzewa to największe organizmy fotosyntetyzujące tworzące lasy. Lasy pokrywają większą część lądów w klimacie umiarkowanym i nie tylko. Decydują o kształcie siedlisk, wpływają na klimat, hamują procesy erozyjne i mają wpływ na skład atmosfery. Drewno jest ważnym surowcem dla przemysłu."
Przyjęcie takich stwierdzeń za prawdziwe pozwala na dalszą refleksję:
Jak pozyskiwanie ryb, owocników grzybów, drewna wpływa na ich populacje i powiązane z nimi organizmy, na cały system. Ile można pozyskiwać, i w jaki sposób, aby nie zdegradować produktywności systemu. Jakie zmiany spowoduje określony rodzaj presji/ingerencji ze strony człowieka, itd.
No właśnie niekoniecznie byt kształtuje świadomość. Do pewnego stopnia tylko i nie tak prosto. Ogarnięcie zależności i powiązań w świecie ożywionym i nieożywionym powoduje "przepalanie się moich receptorów"
:-)
Jeszcze errata do powyższych moim rozważań o antropocentryźmie.
Oczywiście stwierdzenia antropocentryczne w stosunku do przyrody nie zamykają drogi do dalszej refleksji.
Prowadzi ona wtedy do stwierdzeń typu:
"Dzięcioły dziurawią drewno, psują je - dlatego opłaca się płacić 5 marek od odstrzelonej sztuki." [autentyczne kiedyś w Prusach]
itd.
Ciekawam do jakich wniosków dochodzisz odpowiadając sobie na pytania z ostatniego akapitu (w wypowiedzi z godz. 11.04).
A zapytam jeszcze prywatnie bardzo - co z tym kwasem mlekowym???
"Człowiek miarą wszechrzeczy..." - pięknie brzymi, wręcz jestem dumny (ja też człowiek), tylko nie wiem czy się z tego powodu cieszyć czy smucić (bo są też inne "człowieki").
Jak to się ma do rzeczywistości każdy widzi, słyszy i wie.
Moje receptory też pewnie na granicy wytrzymałości :-)
Jak widzę Aniu, Twoje receptory mają się całkiem nieźle.
Via "Dzięcioły":
To "widzimisię" ma niestety niebagatelne znaczenie.
Do ogółu: Mi się widzi tak, tobie się widzi inaczej - ty wiecej możesz, więc twoje "widzimisię" decyduje - niekoniecznie z sensem, pożytkiem, rozumem.
Receptory (część)zakatarzone właśnie :-(((
Pytanie nieapetyczne:
Po przejściu grzybka przez człowieka i puszczeniu tego w obieg (np. w bardzo sprzyjających warunkach) zarodniki mogę czy też nie, dać początek nowemu życiu?
Nieapetyczna odpowiedź :-))
Nie wiem :-( Logicznie rzecz rozpatrując powinny przejść przez nasz przewód pokarmowy nienaruszone i miec potencjalnie możliwość kiełkowania. Nie trawimy ściany komórkowej zarodnika. Na toksykologii, po zatruciach pobiera się od pacjentów próbki m. in. kału i na podstawie zawartych w nim zarodników szuka sprawcy zatrucia.
I o to chodzi :-)
Czyli te sarniaki, kompletnie się nie marnują (pod warunkiem, że "kupka" w lesie) i miejsce można wybrać takie, jakie najbardziej wydaje nam się odpowiednie do "poczęcia" :-)))
Najlepiej byłoby (chyba Jola coś o tym wspominała) mieć kocher z sobą, upichcić na miejscu, zjeść i ... "na stronę".
:-(( Pojawił mi się kolejny problem, obróbka termiczna grzyba pewnie bardzo negatywnie wpływa na siły witalne zarodników?
Jestem pod wrażeniem!Nie myślałam ,że zrobie takie zamieszanie wokół sarniaków.
Zamieszanie zamieszaniem.
Widzę same pozytywy :-)
Sarniaki nie zmarnują się kompletnie :-) I to nie tylko zarodniki. W końcu sarniaki (i wszystko inne, co zjadamy) to zbiór określonych związków chemicznych. Głównie woda, ale i mnóstwo innych. Zjemy sarniaka, część związków wydalimy bez trawienia i gdzie by nie trafiły to "wrócą do obiegu" rozłożone na prostsze związki przez baktrie i grzyby mikroskopijne. Część strawimy i wbudujemy w nasze organizmy i te bedą wracać do obiegu wolniej i trudno powiedziec i kiedy i gdzie, a jeśli jakiś atom sarniaka pozostanie w nas do naszego końca to też wróci do obiegu....
Sarniaki na obiad, potem dopiero następnego dnia do lasu na stronę...
Obróbka termiczna. Nie wiem :-( Zarodniki części grzybów (np. pleśniakowych) są odporne na wysokie temperatury, ale nie wiem jak odporne są zarodniki sarniaka.
Mirku, widzisz, a tak niewinnie się zaczęło :-)))
Aniu, litości !
Atomy, molekuły, bakterie, obieg materii w przyrodzie :-(
Fakt, lepiej "na stronę" iść na drugi dzień, bo możemy posiać nie to co chcieliśmy (wyjątek - osobnik wrażliwy np. na sarniaka może np. nie zdążyć rozpiąć paska u spodni :-).
Życie doczesne ma to do siebie, że się kiedyś skończy.
Co wybrać ?
Niestety idę po dzieci, skończę ten czarny scenariusz jak wrócę :-(
Humor mam O.K., więc ten czary temat poruszam bo... nie wiem czemu.
Co wybrać?
- dać pochować się w naturalny sposób (szybki powrót materii do obiegu)
- dać się spopielić ( jeśli rozsypią gdzieś na łonie natury, to jeszcze szybciej włączę się w ten obieg, jeżli trafię do urny obieg zostaje przerwany, zostaje świadomość, że nawet po śmierci żadnego ze mnie pożytku)
- dać się pokroić (niby pozytyw, bo dzięki temu wyszkoli się paru nowych lekarzy, ale później mnie spalą no i nie wiem co zrobią z mną spopielałym)
Może temat nieciekawy (czarny), jednak nieunikniony.
:-)))
Ja mówiłem Mirce , że ma mnie zakopać w moim ulubionym miejscu w (oczywiście lesie) i co jakiś czas wpaść opowiedzieć co w lesie piszczy i co słychać na Forum.A tak naprawdę to moje ulubione miejsce lasek brzozowo-sosnowy został wycięty i od 5 lat jest tam...cmentarz.Dobre nie?Zawsze grzybobranie zaczynałem od tego miejsca,obecnie też bo tam parkuje grzybowóz.
Żadnej litości :-))) Sam chciałeś :-)))
Wrażliwcom sarniakowym polecam gustowny dresik - łatwiej zdjąć w razie potrzeby :-)
Czego byś nie wybrał i tak kiedyś włączysz się w obieg mniej aktywnie niż teraz ;-) Urna z popiołkiem też nie będzie stała wiecznie tam, gdzie ją postawią czy zamurują.
Mirku, jak w lesie to chyba lepiej w dąbrowie - wiek "rębności" dla dębu to ponad 100 lat, brzózki wycinają po ok. 30-tce ;-) Albo w rezerwacie....
Pewnie, ze chciałem!
Połaskotać kobietę?!
Wbrew pozorom, faceci też myślą!
Jak bym Ciebie, siebie zobaczył w takim dresiku pewnie miałbym mieszane uczucia - tylko skąd te uczucia - bo jak pogadam z forumowiczami to czuję się mądrzejszy, ważniejszy, niedresikowy.
A jak jest naprawdę - "ego" robi swoje, czy się chce czy nie. :-)
Myślą :-) Nawet nie wbrew pozorom ;-)))
2004.09.29 15:08
polgraf
a ja cale zycie zbieralem sarniaki i bede zbieral o.
Postawa zbuntowanego nastolatka?? Można i tak :-(
Nie sposób zgodzić się ze stwierdzeniem przedmówczyni Anny Kujawy.
Zbieranie sarniaków przez określone rdzenne grupy ludności jest naszym zanikającym dziedzictwem kultury i wkładem w kulturę światowo, i podobnie jak zażywanie tabaki przez Kaszubów, puszczanie wianków i topienie Marzanny, żucie liści koki przez indian gór Kolumbii, wycinanie w stylu łowickiem, wycieczki zakładowe na grzyby, tłoczenie oleju z orzechów, krycie chat słomą, bociany na gnieździe w gościnnej zagrodzie, macanie kur, chodzenie chłopstwa bez majtek, oscypek i mozarella, i długo by tu dalej wymieniać szereg innych zanikających elementów kultury, powinno być chociaż szanowano jeśli nie chroniono.
Jak zrozumieć pewną nieczułość kulturowo przedmówczyni, która praco naukowo oderwała się od żyznej gleby?
Wszak mieszka wśród prostego, choć wielkopolskiego, ludu, w miejscowości gdzie o tradycji stale przypomina jej chluba - gorzelnia powiewająco dumnie nad okolicą transparentem "House of Vodka"
nie cierpie tego robić, ale w internecie podobno tak trzeba, dla mniej błyskotliwych odwiedzających tę stronę: powyższe wymaga przymrużenia oka w lekturze
wg rozporządzenia o grzybach chronionych zabranie wyrwanych grzybów z gatunków chronionych jest złamaniem prawa!!!
"... wprowadza się następujące zakazy:
...
4). pozyskiwania, zbioru, przetrzymywania, posiadania, preparowania i przetwarzania..."
a moj tata zbietał "krowie mordy" i skrobał kolce bo twierdził, że są trujące:) - ja ich nie chciałem jeść.
Znamy ustawę, znamy. Spoko. Wyluzuj.
Wielu ludzi jednak nie zna i to oni niszczą chronione grzyby.
Niby jest to łamanie prawa, ale nie słyszałem, by komukolwiek się za to dostało...
Każy to co robi (dobrego czy nagannego) powinien sobie jakoś motywować.
Np. będę zbierał sarniaki bo jeżeli tylko ja to zrobię, to niewiele ich ubędzie i nic wielkiego się nie stanie - jest to jakieś tam tłumaczenie.
Ponieważ jestem katolikiem wierzącym ale mało praktykującym, tłumaczę sobie tak: gdy ruszę w ostatnią drogę i będą ważone moje uczynki, może się okazać że tych trochę zebranych sarniaków przechyli szalę i trafię do czyśćca (albo jeszcze gorzej), więc pal licho te sarniaki (jakoś się bez nich obędę), ale za to jakże zwiększam swoje notowania :-)
Macaniu kur postaram się nie dać wyginąć (zaniknąć).
Gdy miałem 5-7 lat, dobrze mnie tego nauczyła moja nieżyjąca babcia.
Ponieważ rodzinne tradycje trzeba kultywować, postaram się przekazać je swoim córkom (mogą być opory z ich strony, ale myślę, że jakoś sobie z tym poradzę).
Przecież za czasów mojej edukacji w macaniu nikt nie używał gumowych rękawiczek, a teraz do wyboru, do koloru :-)))
Bogusław. Jesteś fantastyczny. Dla mnie macanie kur funkcjonuje w tej samej sferze co żucie liści koki. Po prostu jako pewien zwrot ale bez znanych mi treści praktycznych.
Mam (myśle że nie tylko ja) niebywałą okazję dowiedzenia się z pierwszej ręki o co chodzi z tym macaniem kur. Co to jest.
O tym, jak bardzo elitarną wiedzę (i praktykę) posiadasz niechaj świadczy fakt, że na zapytanie w google, gdzie zwykle z tego współczesnego drzewa wiadomości i Babilonu wiedzy wszelakiej, otrzymuje się tysiące lub setki stron, zapytanie o frazę "macanie kur" daje tylko 5 zwrotów funkcjonujących jako powiedzenia:
".. Te mecze to było macanie kur. Strzał - ucieczka - strzał - ucieczka. ... Potem
znowu wracamy do standardu = macanie kur przez ślepych. ..."
"... żołnierz zawodowy a o takich dyskutujemy ma w efekcie końcowym POLEC ZA OJCZYZNE za tu mu płacimy! a nie za macanie kur na poligonie w pipidówce ..."
"... zawodzie!!!). Chętnych na wspólne macanie kur w gnieźnieńskich kurnikach
zaprasza serdecznie MARDOS - będą niezłe jaja. Aha ?! ..."
" Wszyscy w radio usłyszeli iw telewizorze zobaczyli, że opozycja nadaje się może do macanie kur, ale nie do rzadzenia. ..."
"Twój problem to mitomania i egocentryzm, 2003-08-18 08:00.
a twój to macanie kur i strzelanie w ciemno:)))), 2003-08-18 08:28."
Macanie kur ma na celu bardzo przyziemny i praktyczny wymiar.
Chodzącą i gdaczącą kurę się łapie.
Palec lekko wsuwa się, nazwjmy to, kurzą "pupę" czyli stek.
Jeżeli wyczujemy twardą skorupkę jajka, znaczy to, że powyższe jajko jest na wylocie.
Aby nieodpowiedzialna kura nie zniosła nam tego jajka gdzieś w krzakach (możemy go nie znaleźć lub wypije go jakiś dziki "szkodnik"), kurę pieczołowicie umieszczamy w gnieździe (np. koszyk do zbierania kartofli wyściełany sianem) i nakrywamy rzeczoną kurę drugim koszykiem, skrzynką, aby kurze przed "porodem :-)", nie walnęło coś w łepek aby jednak pójść jednak w krzaczki.
Od ponad trzydziestu lat nie widziałem aby ktoś te kury jeszcze macał, ale kto wie, przecież czynność jak każda inna i ma bardzo sensowne i praktyczne zastosowanie.
Babcia naprawdę mnie uczyła, i myślę, że mimo już długich lat niepraktykowania, jestem w stanie dla wszystkich chętnych urządzić praktyczny kurs szkoleniowy (jest nawet parę tajników ułatwiających tę czynność).
Np. dmuchnięcie kurze w "pupę" aby rosnące wokół piórka nam nie przeszkadzały,
nie wspomnę o poślineniu palca (chodzi oczywiście o zmniejszenie tarcia - po co niepotrzebnie stresować i męczyć ptaka - naprawdę widziałem na własne oczy).
Chyba już starczy :-)))
Jednak powiedzenie "Kury możesz macać" nie stawia tej czynności zbyt wysoko w rankingu umiejętności przydatnych na wsi :-(
Acha jest taki zawód: sekserka ew. sekser też związany z kurami, a raczej z pisklakami.
Ale o tym przy innej okazji.
Jakie piękne filozofowanie. Od Mirkowego pozyskiwania sarniaków, przez antropocentryzm i obieg pierwiastków w przyrodzie do macania kur.
Cudo!
Troche pobronię Lepszego Rydza. Jak sądzę nie cytuje ustawy dlatego żeby nam wytknąć jej nieznajomość. Po prostu ustawa to podstawowy i całkowicie wystarczający powód niezbierania sarniaków. Koniec, kropka. Przypuszczam, że Lepszy Rydz jest tu legalistą, jak ja.
Kiedyś nie było rezerwatu w lasku koło mnie i zbieralismy tam grzyby z mamą. Potem zrobili rezerwat i przestaliśmy. Koniec, kropka. Nie ma co dyskutować, że zawsze zbieraliśmy, a to na własne potrzeby itp. itd. Takie jest prawo.
Z sarniakami, borowcami itp. może i głupie (cośmy już przedyskutowali) ale lepsze takie jak żadne.
Jak chcemy je zmienić stwórzmy lobby (grupę nacisku na MOś) i spróbujmy je zmienić.
Tu dorzucę jeszcze jeden argument. Kiedyś ojciec powiedział do mnie tak: "kasujesz bilet w autobusie nie dlatego, że może złapać cię kanar, a dlatego, że płacisz za przejazd".
I jeszcze jeden:
Mam robiła faworki na ostatki. Pyyyyyszne! Postawiła wieeeeelki półmisek tychże i pojechała do pracy. Mieliśmy nie ruszać i poczekac na mamę. Ale działo się tak:
- kazik przechodził obok nich i pomyślał " taka góra, jak wezmę jeden czy dwa to nie ubędzie"
- starszy brat przechodził obok nich i ... to samo
- młodszy brat przechodził...
- ojciec przechodził...
- kazik wrócił do talerza z faworkami po sankach czy grze w hokeja i zauważył, że trochę ubyło. Pomyślał tedy: "no tak, ojciec pewnie zarządził jedzenie, a mnie nie dali. No to sobie wezmę jeszcze jeden"
- i tak dalej...
- mam wróciła z pracy, ciesząc się na wspólny podwieczorek, a tu nie ma juz pół talerza...
Pyta sie tedy mama: "kto tyle zjadł?"
A każdy z nas: "ja nie, ja tylko jeden, no może dwa..."
Czcigodnemu Bogusławowi tę historię polecam.
Kazik, jak najbardziej się zgadzam z faworkami, co się ma jak ulał do zbierania sarniaków.
Chodziło mi tylko o pokazanie, że "...to niewiele ich ubędzie i nic wielkiego się nie stanie..." jest jakimś tam tłumaczeniem (nie mówię, że mądrym) ale jednak tłumaczeniem i możemy np.starać się je korygować, sprowadzać na dobrą drogę.
Natomiast stwierdzenie Polgrafa a ja cale zycie zbieralem sarniaki i bede zbieral o.
nie daje takiej szansy, bo się nie da podjąć nawet rozmowy.
Jest to coś jak stwierdzenie małego dziecka "A ja wam wysztkim i tak pokażę, i co mi zrobicie ? O!!!" :-(
się tak zgadzam, że się nie da chyba dalej ciągnąc tego wątku
A tak naprawdę każdy z nas ma na pewno jakieś grzeszki na sumieniu i pierwszy kamieniem na pewno nie rzucę, nawet w Polgrafa choć nie zgadzam się z nim organicznie. W końcu jak już Arystoteles zauwazył człowiek jest istotą społeczną i aby owo społeczenstwo prawidłowo funkcjonowało... dura lex sed lex
:) :) :)
To kolczak obłączasty (choć ciemny i zastanawiam się czy to przypadkiem nie jego mniejszy i ciemniejszy krewniak kolczak rudawy?).
:-)) Marku, taż ja porzucając wygodne wielkomiejskie życie i zamieszkując bliżej żyznej gleby liczyłam na kulturowe uwrażliwienie się :-) Jeszcze kilka lat tu pomieszkam, może nie straconam dla wkładu w kulturowy dorobek naszego narodu???
Boguś - jestem pod wrażeniem :-)
W życiu bym nie pomyślał, że posiadłem tak inspirującą umiejętność :-)
Co prawda moja mama była bardzo tym naukom przeciwna, jednak babcia robiła to bardzo skutecznie i po kryjomu, a ja jako 5-7 latek byłem bardzo chłonny na tą wiedzę (umiejętmość) :-)
2004.10.01 10:22
polgraf
oj,oj ale sie narobilo :), gwoli wyjasnienia powiem ze te sarniaki zbieram we wlasnym lesie ktory sam jeszcze sadzilem, i mam w nim kupe gatunkow chronionych, ktore zbieram :))), czyz robie cos zlego ?, sarniaki sam przywloklem kiedys do mojego lasku :))
Ale namieszałeś !!!
Ale za to jakie ciekawe wątki i wypowiedzi sprowokowałęś :-)
Nawet macanie kur :-)))
2004.10.01 10:59
polgraf
heheh:))), macanie kur jest najlepsze w tym wątku :))
tu nie chodzi nawet o legalizm sam w sobie - mam mnóstwo grzechów na sumieniu, ale sarniaki są naprawdę rzadkie - ja spotkałem je 2 razy w życiu - i dlatego nie powinno się ich niszczyć nigdzie nawet tam gdzie jest ich dużo i tam gdzie sami zasadziliśmy las. szkoda ich po prostu.
No to jeszcze o "muniach" inaczej: Nie jestem u siebie i nie mam tej książki. Ale, moi wspaniali rozmówcy: jest jeszcze jeden sarniak - nie pamiętam nazwy, który nie jest pod ochroną i wyróżnia się niebieską podstawą nóżki. Chcę Was sprowadzić tym tematem na ziemię.
Cześć, Aniu! Nie jestem teraz u siebie, piszę na komputerze u siostrzeńca... Mam mało czasu. Stęskniłam się za Tobą. Za Wami Wszystkimi też.
A w ogóle- jutro jadę na grzyby do Krawców...
Cześć Jola !! Bardzo mi już brakowało Twojego głosu (pisma???) :-)))
Od tego nieszczęsnego sierpnia wszystkie gatunki z rodzaju sarniak są chronione :-(
Nie będzie mnie przez cały następny tydzień :-(
Krawcowych żniw w Krawcach :-)))
To kto będzie tu grzyby identyfikował??? :)
Ludziska,dajcie na luz..
Dopiero w tym sezonie dowiedziałam się, że istnieją bajecznie smaczne sarniaki, a Wy już-
nie dotykać!
Dla uspokojenia. Bajecznie i smaczne to mogły się stać sarniaki dopiero gdy stały się owocem zakazanym.
Tak poza tym, to są gorzkie, łykowate i trociniaste.
Nie warto, bo są lepsze jadła.
Faktycznie "przechlapane" :-(, z tym wyjazdem Ani, ale za to chyba (?) będzie Jola, która przecież nie odmówi wsparcia, porady, podpowiedzi :-)
Z tym smuteczkiem przy "przechlapane" to tak w ramach solidarności ze wszystkimi, którzy dalej będą niszczyć wzrok przy kompterach, bo na 90% też wyjeżdżam w poniedziałek na tydzień :-(((
no właśnie jak pamiętam z dzieciństwa to nie smakowały mi sarniaki - z chronionych to smardze są najlepsze!!! szkoda, ze ich tak mało w polsce:(
no właśnie jak pamiętam z dzieciństwa to nie smakowały mi sarniaki - z chronionych to smardze są najlepsze!!! szkoda, ze ich tak mało w polsce:(
2004.10.04 08:39
polgraf
lepszy rydzu :), w moim lasku jest ich naprawde duzo, rozplenily sie bardzo mocno, jak spore wiaderko nazbieram co roku, to i tak ich zostaje 2-3 razy tyle, i co roku mam ich coraz wiecej:), wiec z tego wniosek ze bardziej je chronie niz zbieram i zjadam :)), a tak w ogole to sie chce pochwalic, ze w osatnia sobote znalazlem prawie 30 sztuk pieknych kani :)))
tymi kaniami to sie polgraf raczej nie chwal, bo cie "znajda" i ci je odbiora! :)
2004.10.06 08:41
polgraf
e-e, mam znajomych miejscowych , pilnuja dobrze :)))
:). Witam pięknie. Dziękuję za dowody pamięci. Sarniaki mi nie smakują. Ten drugi to sarniak gorzki.
Ten sarniak gorzki ma niebieski dół trzonu i jest też bardzo niesmaczny.
Przeglądając dziś w nocy zaległości z forum doszedłem do wniosku, że moja wypowiedź parę postów wyżej Wysłane Piątek, 01.Październik.2004 - 22:34:, jest co najmniej niefortunna, i męska część forum mogłaby odebrać jako swojego rodzaju nietaktz mojej strony.
Tyczyła się ona tylko Pań - zasłużonych bywalczyń tego forum. :-)
Panowie, na Was oczywiście też można jak najbardziej liczyć :-), w niektórych sprawach (tematach) nawet bardziej jak na Panie :-)))
Hej! Też zbieram (a raczej zbierałem) sarniaki, a pochodzę z Kaszub. W niedużych ilościach, lecz uważam że jako przyprawa jest genialny.