bio-forum.pl Zaloguj Wyloguj Edycja Szukaj grzyby.pl atlas-roslin.pl
Ubiór grzybiarza, buty, spodnie itd....
« » bio-forum.pl « Grzybobranie « starsze wątki (do 03 września 2017) « Jak zbierać grzyby (do jedzenia) «

#417

2004.09.17 22:02 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Piotr Perz (pimpek)
Na grzyby głównie chodzę w dżinsach. Są gube, twarde ale nie sztywne. Żadne gałęzie ani większość kolców się ich nie ima. Jak przemokną to nie są aż tak ciężkie jak dresy. Nie mówiąc już o przyczepianiu się do nich śmieci!
Jednak stosunkowo ciężko potem je doprać, zwłaszcza jak się o nie wyciera nożyk, klęka czy idzie jak taran przez gałęzie. Niestety w upalną pogodę potrafią obetrzeć wewnętrzą stronę uda (chyba że jestem za gruby) - ale uważam, że to najlepsze spodnie na grzyby.
Dresy się zachaczają o gałęzie, kłują przez nie wszystkie kolce a mokre - spadają z tyłka, są tak ciężkie. Poza tym przyczepiają się do nich wszystkie "czepialskie" rośliny. Ortaliony na grzyby to porażka. Coś jest jeszcze?
Indigo do wysokości kolan używa jeszcze ochraniaczy przeciw przemoknięciu w wysokich trawach (od Alpinusa). Niekiedy widuję też ochronki na kolana do klękania, podobne do tych co noszą motocykliści.

Buty to preferuję oczywiście gumowce, nawet w cieplejsze i niby suche dni. W góskim jesie jest zawsze sporo błotka, bagien, strumyków itd... Poza tym chronią przed żmijami i ułatwiają "taranowanie' przeszkód. Niestety zapach skarpetek po takim dniu w gumowcach powaliłby dorosłego dzika :( Ma ktoś z Was na to sposób?
E tam! Co tam skaroetki1 A Adidasy? Gdy idę w suchsze lasy to niekiedy biorę adidasy (poeta?). I cały problem jest w tym, że one po kilku grzybobraniach zapodają gorzej niż te skarpetki z gumiaków!! I pranie nie za bardzo tu pomaga? Jest to połączenie zapachu błota, gnijącej trawy, lasu, drzewa rozkładającego się, mchu, nóg i roskładającego się padalca. Można sobie z tym poradzić inaczej niż zostawiając buty przed domem i wyminiać je co miesiąc ? Chcę sobie kupić takie porządne buty do górskich wędrówek (sa już poniżej tysiąca) ale bez sensu, jeśli za dwa tygodnie będą śmierdzieć gorzej niż obora. Chyba że ich to się nie tyczy? Wiecie coś o tym?

Na górę preferuję zapinaną na guziki koszulę z normalnego trochę grubszego lub dżinsowego materiału. Oczywiście z długim rękawem. Pod spód nie lubię podkoszulków, chyba, że jest chłodno. W październiku na opieńkach jak jest już zimno dokładam coś na wierzch. Nie puchową kurtkę, bo się rozerwie i nie polarkę, bo się zachacza. Różnie co, ale coś trwałego, może znowy dżins?

Czapka oczywiście z daszkiem, bo jak jest wysyp klesczy to chroni kark. Ale akurat o tj częście garderoby często zapominam. Może dla tego, że przeszkadza ona mi w przeciskaniu się przez gałęzie? No bo człowiek przez "n" lat chodzi bez czapki. Wi gdzie rozpocyna się jego głowa i jak blisko czegoś, np. drzewa może się przybliżyć żeby się z przeszkoda nie zderzyć. Tymczasem daszek to wszystko psuje i non stop walę nim w drzewa czy gałęzie! Radzicie sobie z tym denerwującym problemem jakoś? A może go nie macie?

Coś jeszcze? Oczywiście plecak, niekiedy jakiś pojemnik "chlebaczkopodobny" przy pasku.... to chyba wszystko. A Wy? Co preferujecie? A może nie wiem, ale skoro są sklepy z ciuchami dla myśliwych, wdkarzy, wędrujących po górach to są też dla grzybiarzy? A może idealny strój grzybiarza to kompilacja ciuchów z tych sklepów?

#23

2004.09.18 08:29 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

irena piec (irena)
Ja też kiedyś chodziłam na grzyby w gumowcach ale to mi przeszło z wiekiem.Wady wg.mnie tego obuwia-nieprzepuszczalność w lecie za ciepło,jesienią za zimno i można łatwo wpaść w poślizg.Od kilku lat chodzę w "ala saperkach".Kiedyś na rynku w dziele starocie,wypatrzyłam nowe "ala saperki-trapery"Jest to but skórzany,w miarę wysoki prawie do pół łydki, sznurowany leży na nodze jak druga skóra,chodzi się w nich bardzo pewnie.W ubiegłym roku udało mi się kupić zaposawe,w tym samym miejscu za dychę/słownie dziesięć złotych/.Coś na głowę kniecznie musi być,taki ochraniacz uniwersalny od wszystkiego ale jak jest "od wszystkiego,to jest doniczego"To coś musi dobrze siedzieć na głowie/nie uciskać i nie ślatywać przy lada kichnięciu/.Wybierając coś takiego,napweno nie uda się przy pierwszym podejściu.Ja mam całą kolekcję a chodzę w zasadzie w dwóch.Jeden to alakapelusik lniany z rondkiem z jednej strony szerszym z drugiej węższym ta szersza nieraz robi za okulary przeciw słoneczne.Drugi dżinsowy z rondkiem elastycznym,uniwersalnym dającym się ustawiać wmiarę potrzeb.I jeszcze jedno,grzyby lubię zbierać sama to nie znaczy ,że nie lubię grzybowego towarzystwa,wręcz przeciwnie ale póżniej "odbijam" i lubię chodzić swoimi ścieżkami i dlateko nakrycia głowy i górna część ubioru jest jasna wręcz jaskrawa-bo w razie W,,,,,,,,,,,,,szybciej znaleść.

#0

2004.09.18 09:50 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

voitek
Dżinsy owszem, kiedy jest sucho lub średnio sucho. Do tego gumowce. Za duże o jeden numer, po to żebym oprócz grubych i długich skarpet mógł założyć pseudo-onuce ze starych gazet - do wyrzucenia bez żalu (oczywiście "onuce"). Przy dłuższych wypadach lub niekorzystnych warunkach można je zmieniać częściej. Jeżeli chodzę po mokrych trawiastych zagajnikach, to niestety dżinsy odpadają, mokre są ciężkie i potrafią obcierać skórę. Wtedy spodnie z podgumowanej tkaniny. Są obrzydliwe na gołe ciało, więc nawet jak ciepło, to koniecznie kalesony dla izolacji. Na głowę czapka bejsbolówka, głównie z powodu pajęczyn wspaniale oklejających twarz i włosy. Góra ubioru mniej istotna. W deszczu oczywiście kurtka gumowana, bo normalne ortaliony zawsze częściowo przemakają. Przetrenowałem: żeby kaptur nie spadał bez przerwy na oczy lub do tyłu trzeba pod kaptur założyć czapkę z daszkiem. Zamiast plecaka stosuję kamizelkę wędkarską. W masie kieszonek mogę mieć przy sobie wszystko : klucze, dokumenty, papierosy, nóż, komórkę, pieniądze, reklamówki i inne drobiazgi. Jeśli mam czas na zdjęcia i zabieram cyfrówkę, to przypinam futerał do paska spodni.

#3

2004.09.18 11:33 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

lepszy rydz (grisza)
to ja zacznę od góry:)
1. czapka z daszkiem - czasem spadnie na gałęzi, ale to nie jest wielki problem a osłania przed pajęczynami we włosach i dużym słońcem czasami (rzadziej deszczem).
2. latem t-shirt, jesienią t-shirt(to zakładam zawsze i pod wszystko) a na to bluza luźna lekka, lub wełniany sweter jak jest bardzo zimna + kangurka z ortalionu na deszcz - z tym przemakaniem ortalionu to bez przesady - w tym roku zbierałem w ciągłym deszczu 3 godziny i nie przemokła.
3. spodnie takie jakie noszę na codzień, czyli ala dzinsy ale nie takie grube niebieskie tylko np bojówki takie z cienkiego materiału - leciutki nawet jak się zmoczą nogawki to nie przeszkadza. latem nawet często chodzę w bojówkach krótkich - takich za kolana - czasem nogi podrapię ale co tam:).
4. latem tenisówki za kostkę cuchną to prawda ale te buty mozna szybko do pralki i po problemie - wadą jest przemakalność tych butów, raczej na mokre trawy, błota itp się nie nadają - jesienią - skórzane buty typu glany trzeba je dobrze konserwować bo po pierwszym przemoczeniu już potem przepuszczają wodę. gumowców nie cierpię!

#418

2004.09.18 11:51 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Piotr Perz (pimpek)
To ja nie dopuszczam nigdy możliwości T-shirtów i spodenek do kolan.. Może...... gdy gdzieś jadę w t-shircie a widzę ciekawy las, to się zatrzymuję i wysiadam. Wówczas nie zawsze mam w bagażniku ciuchy grzybowe i wchodzę w las w t-shircie. Ale na zaplanowane grzyby - never!

#4

2004.09.18 15:40 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

lepszy rydz (grisza)
a może powiesz dlaczego nie t-shirt???
masz jakiś osobisty uraz do t-shirtów czy uważasz że coś ci grozi w koszulce z krótkim rękawem?
nawet 30 stopniach się męczysz w koszuli flanelowej z długim rękawem???

#124

2004.09.19 08:26 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Bogusław Mazurek (bogdan)
Dla mnie również t-shirt i krótkie spodenki są nie do przyjęcia.
Już sam fakt, że mam w naturze pchać się tam gdzie najwięcej jeżyn, malin, komarów, kleszczy i innych "przyjaciół" odkrytej skóry uważam u siebie za lekką dewiację.
Ponieważ nie jestem całkowitym masochistą tekrótkorękawkowe i krótkonogawkowe odzienia pozostawiam na inne okazje.
Noooo! Chyba, że wizyta w lesie jest niezaplanowana, tak jak u Pimpka, wtedy po prostu nie ma się wyboru.

#5

2004.09.19 13:50 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

lepszy rydz (grisza)
w malinach i jeżynach grzybów nie zbieram raczej (maliny i jeżyny sa już niestety wogóle rzadkością w lasach)a komarów i kleszczy w moich lasach nie ma - zreszta długi rękaw nie ochroni cię przed kleszczem bo ręce nie są akurat najczęsciej atakowanym miejscem:)
słowo dewiacja w moim kierunku jest chyba niewłaściwe - możesz się nie zgadzać ale proszę o nie obrażanie innych!!! bo inni mogą odpowiedzieć równie brzydko co sądzą o dziadkach chodzących latem w palcie do lasu...

#135

2004.09.19 16:44 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Bogusław Mazurek (bogdan)
Sorry Lepszy Rydz (dla zasady),
ale zauważ, że "...uważam u siebie za lekką dewiację." odnosi się tylko i wyłącznie do mnie, również ...nie jestem całkowitym masochistą" nie pozostawia złudzenia kogo się tyczy.
a wszystko jak zauważyłeś przez to, że zbieram grzyby w malinach, jeżynach, czołgam się po krzakach gdzie kleszcze spadają jak ulęgałki (takie gruszeczki), łażę po bagnistych olsach itp.
Wydaje mi się pozostając przy krótkim rękawku i pchając się tam gdzie się pcham mam prawo użyć względem siebie takich określeń.

Wiec albo niezbyt dokładnie (wnikliwie) czytasz co napisane, albo podchodzisz do tematu(-w) zbyt osobiście.

Jestem na tym forum od kilku miesięcy i nie zauważyłem aby do tej pory ktoś kogoś starał się obrazić.

Z wyrazami szacunku

#424

2004.09.21 20:18 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Piotr Perz (pimpek)
Lepszy Rydz - tak, nawet w środku lata chodzę w długim rękawie do lasu. Nie mam urazu do t-shirtów, ale długi rękaw chroni. Jak i Bogdan - nie wyobrażam sobie tego.... Ani sandałów czy klapek :)

#6

2004.09.29 20:23 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

lepszy rydz (grisza)
@Bogusław Mazurek
przepraszam, faktycznie nie przeczytałem uważnie i niepotrzebnie wziełem to do siebie.
ale zdania co do t-shirta nie zmienię: nawet jak czasem zarysuję rękę to nigdy to nie stanowiło dla mnie problemu a wychowałem się w lesie - spędzałem tam więcej czasu niż w domu:)

#224

2004.09.29 22:21 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Bogusław Mazurek (bogdan)
O.K. :-)

#262

2004.09.30 17:19 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Marek Snowarski (admin)
Jestem pod wrażeniem pewnej lektury. Wiele wyjaśnia z pozoru dziwnych i przypadkowych rzeczy o których traktują wypowiedzi pojawiające się na tym forum i pokazuje podłoże niektórych zgrzytów komunikacji w dyskusjach.

Cóż ta książka wyjaśnia? Ano, i szatańską kurkę, i o grzybie na który się popatrzy i przestaje rosnąć, i oskrobywanie trujących kolców sarniaka, i trudność przekonania postronnych obserwatorów do tego, że to co niesiemy w koszyku to nie śmiertelna trucizna, i obawy przed jedzeniem kani, i dlaczego jedni kopią grzyby a inni nie, i skąd się bierze pomieszanie w nazwach typu szatań, psiak, surojadka, i dlaczego Pimpek chodzi w koszuli do lasu a powyższy temat wywołał małe spięcie, itd., itd.

A teraz skoro smaku narobiłem, oto cytat z ostatnich kilka akapitów tej książki:


cytat:

Jak już wspomniałem wcześniej na podstawie materiału z zakresu kultury ludowej, poruszanie się po lesie odpowiada formom zachowania się obowiązującym baśniowowych czy mitycznych bohaterów w zaświatach. Współczesne przejawy uczestnictwa w grzybobraniu manifestują się w całkiem podobnych formach. Podstawową cechą znaczącą jest strój (gumowe buty, znoszone odzienie i inne akcesoria), przy czym jak pisze R. Handke:

Ceremoniał wejścia w sferę grzybobrania przy użyciu stosownych akcesoriów, m.in. stroju - opisany przez Mickiewicza czy obserwowany współcześnie - operuje nader wyrazistym kodem informacyjnym podwójnie zorientowanym. Użytkowe bowiem walory okolicznościowego stroju i rynsztunku ("zawsze chodzę zbierać w ulubionej koszuli" - Kuźnica Myślniewska, kaliskie) co najwyżej współistnieją, z ich funkcją komunikacyjną. Na zewnątrz komunikują o fakcie i stopniu przynależności do wspomnianej sfery. Spełniają jednak również niebagatelną rolę informacyjną, by tak rzec, wewnętrzną, uprzytamniając, a następnie przypominając o znajdowaniu się w innej rzeczywistości, wymagającej przestrojenia na inny kod całej naszej aparatury kognitywnej.
[R. Handke, Pejzaż semiotyczny grzybobrania, "Teksty", nr. 1 (37), 1978, s. 221-222]




Cytat jest piętrowy (3 stopniowy) i pochodzi z książki Mirosława Marczyka "Grzyby w kulturze ludowej", świeżo (2003) wydanej przez wydawnictwo atla2 (do kupienia bezpośrednio od nich - www.atla2.com.pl za jedne 17zł).


Czy można się wyrazić jaśniej dlaczego niektórzy odbierają t-shirt jako świętokractwo - jako nieprzestrojenie aparatury kognitywnej na inny kod, obowiązujący przy poruszaniu się na terenie szczególnym, jakby w zaświatach?

#9

2004.09.30 22:49 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

lepszy rydz (grisza)
język pana Handke mnie przeraża... ale może coś w tym jest. mi wpajano ceremoniał grzybobrania trochę inaczej, ważna była kultura zbierania: wykręcanie grzybów, koszyk, nie kopanie grzyba i nie rycie lasu, itp.
a ubiór to zawsze był ten sam w którym chodziłem nacodzień. może właśnie dlatego, że do lasu specjanie się nie musiałem wybierać i nigdzie jeździć - co wyszedłem z domu to byłem już w lesie:). gdzybym się przygotowywał do grzybobrania i na nie jechał to pewnie też bym się przebierał i przygotowywał na niespodzianki w lesie.

#263

2004.10.01 08:56 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Marek Snowarski (admin)
Język istotnie wywołuje pewien szok poznawczy.

Jest to pisane językiem naukowego, akademickiego dzieła o etnografii w ujęciu strukturalistycznym. Też pierwszy raz coś takim językiem w takim ujęciu czytałem.
Trudne ale ciekawe, jak każde dziwo.

Jestem przekonany, że zarówno pan Handke jak i pan Marczak, na gruncie strukturalizmu, na podstawie twojego powyższego tekstu, lepszy rydzu, potrafią wszystko wyjaśnić.

Może np. tak, że skoro mieszkałeś w lesie ("co wyszedłem z domu to byłem już w lesie") to już przynależałeś do sfery orbis exterior, miejsca niebezpiecznego, "strasznego", przypominającego obraz zaświatów (str. 41 wzmiankowanego działa).
Dodatkowym tropem wskazującym na taką możliwość jest ikona wybrana przez lepszego rydza, wskazująca na jego łączność z istotami zamieszkującymi tą sferę, gnomami, skrzatami i innymi leśnymi duchami.
:)
Skoro jesteś mieszkańcem sfery orbis exterior to nie potrzebujesz specjalnych wyróźników w stroju, gdy się tam znajdujesz, bo nigdzie się nie przemieszczasz, jesteś u siebie. Trudno np. żeby Koszałek Opałek (w ujęciu Konopnickiej, 1896 " O krasnoludkach i sierotce Marysi"), wychodząc ze swego mieszkania przywdziewał garnitur, aby poruszać się po lesie, choć idąc do miasta zapewne tak czynił, no chyba że był nonkonformistą.

Tak to można by tłumaczyć albo całkiem inaczej.

#253

2004.10.01 09:42 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Bogusław Mazurek (bogdan)
Książkę zamawim, bo czytanie takich "rozpraw" powoduje "swędzenie mózgu", i mile lub niemile go łaskocze.
Czasmi trzeba (przynamniej ja) jedno zdanie czytać pięć, albo i więcej razy :-(

U mnie aby to się udawało wykonuję parę działań:
- dzieci (Ania i Agata) pod klucz do piwnicy,
- żona (Iwona) na łańcuch do kaloryfera i knebel w buzię,
- suczka (Daisy) wygoniona na dwór (nawet w "pogodę pod psem),
- chomiczka (ma zbyt dużo imion) do grubego styropianowego pudełka,

Jedynie żółw wodny - czerwonolicy (Peryskop) nie odczuwa konsekwencji :-)))

#329

2004.10.01 10:22 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Anna Kujawa (ania)
A nie lepiej wszystkim trzem kobietom zaproponować też jakieś rozrywki (kino, inne książki, wycieczki z kimś akurat nieczytającym itp...) :-)))
Knebel (!!!) - masz złotą żonę ;-))))

#256

2004.10.01 10:34 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Bogusław Mazurek (bogdan)
Wolne żarty, Aniu.
Zadowolić (rozrywkami) trzy kobiety?
Aaaaaaaawykonalne !!!

Suczka i chomiczka też są "one" -
razem więc ten "babiniec" liczy pięć sztuk :-(((

Peryskop jak ja - też samiec :-), i bardzo mało mówi (do tego bezgłośnie) - bo jak wystawia łepek i otwiera pyszczek, to chyba chce coś powiedzieć ?

Moja żona złota ?
Na moje oko to pomiesznie kasztanu z rudym, czy coś takiego, wolałem jednak jak była "balejaż" (nie wiem jak to się pisze?). :-)))

#330

2004.10.01 10:45 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Anna Kujawa (ania)
To, że nie widzisz możliwości zadowolenia nie oznacza, że ich realnie nie ma ;-))))
Oprotestowałam delikatnie formy ucisku na płci pięknej stosowane nawet wobec nieletnich i - jak się właśnie okazało - zataczające kręgi międzyrodzajowe :-))
Na babiniec miałeś pewien wpływ to w końcu nie kobiety mają XY do przekazania :-)))
Już się biorę za konidia itp...

#259

2004.10.01 11:24 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Bogusław Mazurek (bogdan)
Realnie są, ale nie mieszkam np. w Afryce :-(

Ja siedzę na górce z książką w ręku, co jakiś czas rzucam okiem na trzy kobietki z trzema motykami w rękach, widoczne na położonym poniżej polu.

Trochę dalej, chomiczka uwiązana do drzewka (jako wabik na lwa), suczka cichutko zaszyta w trawie aby tego lwa upolować.

Obok mnie w misce z wodą Peryskop wystawia łepek i puszcza co jakiś czas wymowne oko.

Nię będę jednak, pozwolisz, proponował żonie takiej takiej formy rekreacji na świeżym powietrzu, bo nie żyjemy na czarnym lądzie, i mogłaby mnie źle zrozumieć :-(

Z tym XY, to zaczęła mi coś tłumaczyć mama (odpowiednia faza księżyca w odpowiednim momencie, itd), niestety było to już po tym podwójnym "dziewczynkowym" fakcie.
Gdyby to było w Afryce, eeech, rozmarzyłem się - nie szkoda by mi nawet było wydać na większą ilość motyk. :-)))

#333

2004.10.01 11:37 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Anna Kujawa (ania)
Pagórków i poletek i u nas dostatek :-) Myślałam jednak o bardziej liberalnym podejściu. Cóż, ćwiczenie czyni mistrza - może za lat kilka roztoczysz przed swoimi paniami nieco bardziej różnorodne perspektywy.
XY - wszystko jeszcze przed Tobą ;-)))

#262

2004.10.01 11:44 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Bogusław Mazurek (bogdan)
No ale nie żyję w tej Afryce :-(
U nas, w Polszcze, w sprawach wykorzystania XY niebagatelne znaczenie ma jednak i ta druga połowa :-(((

#10

2004.10.01 15:03 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

lepszy rydz (grisza)
"- żona (Iwona) na łańcuch do kaloryfera i knebel w buzię"

no fajnie się zabawiacie:) - mojej kobiecie muszę to zaproponować:D

#2

Ja też uważam że łańcuch to złe rozwiązanie. Sam preferuję wiązanie krawatem - nie rani przegubów. A knebelek jak najbardziej.
No, ale miało być o grzybach a nie o bdsm. ;P

Ja na grzyby chodzę w wojskowych spodniach - bardzo obszernych dzięki czemu po wielogodzinnej wędrówce w upale nabiał mniej cierpi. Poza tym, materiały z których je szyją (moje są amerykańskie, nie wiem czy w Europie w użyciu jest taki sam materiał) schną błyskawicznie - dosłownie w oczach. Ja swoje kupiłem w jakimś sklepie dla amatorów survivalu. A na garbie to różnie, ale zwykle długi rękaw bo nienawidzę ukąszeń - nie cierpię się drapać. Buty oczywiście gumowe - w lecie uciążliwe ale odkąd w listopadzie przeszedłem kilkanaście kilometrów w mokrych butach po źle obliczonym skoku przez rów nauczyłem się doceniać gumowce. A jak mawiał mój wujek - "co by to był za chłop, któremu by nogi nie śmierdziały".
Choruję na amerykańskie buty wojskowe - znajomy w takich jeździ na ryby. Leciutkie, ciepłe, bardzo przewiewne i absolutnie nieprzemakalne. Przy tym mocne - żmija pożałuje że nie ugryzła zamiast nich np. jabłka ;) Widziałem takie na allegro, ale za prawie 1000 złotych - przesada. Może kiedyś ktoś ze znajomych bedzie tam wyjeżdżał, to sobie takie zamówię.
Pozdrawiam
Smeagol
i

#236

2005.07.20 12:17 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Dariusz Litwiński (alej)
Najważniejsze w lesie (każdym lesie) są buty. Im wyższe tym lepiej. Minimum ponad kostkę. Muszą chronić przed zwichnięciami, o które nadzwyczaj łatwo. Przez cały rok chodzę do lasu w goretexach Alpinus i Chiruca. Dobre choć droższe są Meindle z oblanymi noskami. Ważne, żeby buty min 24 h odpoczywały (schły). Stąd min dwie pary. Zapewniam, że odpowiednio impregnowane nie przemakają nawet w strumieniu choć najgorsza jest mokra trawa. Od czasu do czasu można użyć antybakteryjnego Scholla do środka. Moje najstarsze buty mają chyba z osiem lat i zupełnie nie walą :-) a w lesie bywam czesto całymi dniami.
A że lubię klasykę to noszę spodnie sztruksowe, t-shirt + koszulę a gdy zimniej lub pada kurtkę z bawełny woskowanej i czapkę angielkę.

Pozdr.....

(wiadomość edytowana przez Alej 20.Lipca.2005)

#526

2005.07.20 17:34 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Marek Snowarski (marek)
Można prosić o fotkę w tym stroju?
i

#1349

2005.07.20 19:34 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Piotr Perz (pimpek)
he he he, co, tez zastanawiasz się, co to jest "czapka angielka" ? :)))
i

#238

2005.07.20 21:28 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Dariusz Litwiński (alej)
... angielka :-)

#743

To jak zobaczę w lesie gościa w takiej czapce, to już będę wiedział, kto mi grzyby skosił ;-)

#1279

2005.08.22 17:36 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Bogusław Mazurek (bogdan)
Ja bym się butami w lesie, do tego polskim nie przejmował się prawie wcale, lub zupełnie nic ;-)

Jest taki ogólnie znany z TV Polak, który po południowo-amerykańskich puszczach zasuwa zupełnie na bosaka i żyje :-))
Chyba żyje ?
Bo go dawno na ekrenie nie widziałem ;-)
i

#675

2005.08.25 09:05 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Marek Snowarski (marek)
W końcu miejscowi też w łapciach po dżungli nie chodzą :)
myślę że tu najważniejsza jest wiedza gdzie i na czym można stopę postawić a gdzie nie

a o jakiego ogólnie znanego z TV Polaka chodzi, bo widocznie w innym paśmie TV oglądam i nie kojarzę?

#1307

2005.08.25 11:00 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Bogusław Mazurek (bogdan)
Kiedyś ten Pan prowadził (dla mnie w sposób irytujący - dlatego lubiłem go oglądać) bardzo pro-katolicki program typu talk-show (nie pamiętam tytułu):-))

Potem zniknął i po jakimś czasie okazało się, że na bosaka przemierza Amerykę Południową i bada życie seksualne (i nie tylko) indian.
Chyba z rok temu był z nim wywiad gdzie prezentował swoje obserwacje z Amazonii.
Oczywiście w studiu był na bosaka i ponoć tak chodzi cały czas też u nas w kraju.
Po programie miał jechać ponownie do Am. Płd.

Ostatnio wyszła jego nowa (może pierwsza?) książka. Czytałem gdzieś na necie tylko urywek - jak dla mnie jest bardzo ciekawy.

Chodzi o Pana Cejrowskiego :-)

#5

2005.08.25 21:50 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Sławek Mazepa (sma)
Dużo tu było o butach, warto więc dodać, że oprócz butów ważna jest warstwa pomiędzy nimi a gąłą stopką - mam oczywiście na myśli skarpety.
Ostatnio kupiłem grube skarpety wojskowe, chyba armii norweskiej. Są ponoć z wełny renifera i wielbłąda i muszę przyznać, że sprawdziły się wyśmienicie. Po prawie 10 godzinach chodzenia w upale w gumowcach ani nie było mi specjalnie gorąca ani mokro, po zdjęciu skarpety były co prawda dość mokre ale za to nogi suche i w całkiem neutralnych zapachach :)

Tak, że szczerze takie cudo polecam, a cena całkiem przystępna - 25 zł.

#1312

2005.08.26 15:29 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Bogusław Mazurek (bogdan)
Co do skarpet, to dawnymi czasy lata 70 i 80 ub.w. namiętnie (wręcz wyczynowo) zajmowałem się kwalifikowaną turystyką pieszą [jak to poważnie brzmi ;-) ].
Bardzo dobrym sposobem na unikanie otarcia stóp (dla tych którzy przemierzają znaczące kilometry w poszukiwaniu grzybów)jest stosowanie dwóch par skarpet za jednym zamachem - cieńszych i grubszych.
Przy tym rozwiązaniu znamienita większość tarcia odbywa się między jedną skarpetą, a drugą, a skórze na stopie "w to graj" :-)

#6

2005.08.26 16:09 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Sławek Mazepa (sma)
Co do dwóch skarpet, to w teorii wydaje się to słuszne, jednak moja przedostatnia wyprawa, na której miałem właśnie podwójne skarpety zakończyła się otarciem. Dobrze, że chociaż miałem przezornie plaster :)

Ostatnia wyprawa w pojedynczych skarpetach, ale za to jakich, przebiegła bez najmniejszego problemu.

#1314

2005.08.26 16:39 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Bogusław Mazurek (bogdan)
Z pewnością takie norweskie, z wełny renifera nie bez powodu są na wyposażeniu armii :-)
Jednak w tych latach, o których piszę o czymś takim lub podobnym przeciętny śmiertelnik mógł tylko pomarzyć :-(

Jeszcze uwaga odnośnie dwóch par skarpet.
Jedne grube (np. z owczej wełny)na zewnątrz, drugie ciekie (najlepiej czysta bawełna) bliżej skóry.
Podczas wielu, wielu rajdów pieszych (nawet dwutygodniowych, nawet po 20-30 km dziennie). Wystarczyło wieczorm zdjąć te bawełniane, przeprać, rano nałożyć świeżą, nową parę no i oczywiście nieprane - te z owczej wełny.
Nigdy (lub prawie nigdy) nie zdarzały mi się otarcia :-)
Zapewniam, że to nie teoria :-))

#1315

2005.08.26 16:44 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Bogusław Mazurek (bogdan)
No i oczywiście odpowiednie buty - "traktory".
Na niziny lżejsze tzw. "pionierki", w góry masywniejsze "wibramy".
Tak było kiedyś :-)

#23

2005.08.26 17:53 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Jerzy Staroń (preskaler)
Trzeba jeszce koniecznie do tego dodać, że jednym z najtańszych lecz nie najgorszym ze sposobów jest stosowanie onuc w celu uniknięcia otarć. Jest tylko jeden warunek - trzeba umieć je zakładać. Ci, którzy odbywali zasadniczą służbę wojskową w dawnych latach z pewnością tej umiejętności nie zapomnieli chociaż w niewszystkich jednostkach przykładano do tego szkolenia właściwą staranność i uwagę. Prawidłowo i dokładnie założona onuca nie spowoduje otarć nawet przy długim marszu.

#1725

2005.08.27 08:29 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Anna Kujawa (ania)
Hm...onuce...pominięto tą ważną umiejętność w mojej edukacji... muszę chyba uzupełnić braki ;-)))

#1319

2005.08.27 18:05 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Bogusław Mazurek (bogdan)
O tak !
Do wojska poszedłem na własne życzenie [na własne też wyszedłem ;-) ] i starałem się wynieść to co najlepsze ;-)
Umiejętność owijania onuc to jedna z tych rzeczy :-)

#20
od października 2005

Ubiór do lasu. Poważny temat i musze przyznać, że bardzoważny. Zawsze wydowało mi się, że kazdy sam sobie radzi wg swojego uznania. Ten woli w traperach, inny w gumowcach. Tak niech zostanie. Co do wierzchniego ubioru - padł tutaj temat kangurki ortalionowej. Ja własnie takiej uzywam ( jestem wedkarzem ) i wydawało mi się, ze to dobre rozwiazanie. Ktoś jednak tutaj zwrócił na forum bardzo ciekawą uwagę - kolor kurtki. Moje jest moro i teraz dopiero zauważyłem, że to bardzo złe rozwiązanie. Muszę o tym powaznie pomysleć.
i

#4233
od sierpnia 2002

2007.07.03 22:09 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Piotr Perz (pimpek)
Miałem w zeszłym sezonie gumowce z Fagum-Stomil. Takie zielone, z wkładkami i ze ściągaczami na górze. O takie:

1
http://www.kontrakt-bhp.com.pl/obuwie.php

Materiał na górze, który trzyma ściągacze się pruł a całość była jednak zbyt delikatna na mój styl chodzenia po lesie "iść wszędzie jak taran". Leżała poziomo pod kątem przy ziemi ułamana zaostrzona gałąź i przebiła mi buty jak indiańska strzała.
W sklepie sprzedawczyni mi powiedziała, że leśnicy narzekają własnie, że są to zbyt delikatne buty.

I wówczas........ i wówczas mój wzrok padł na prawdziwe cudo. A było to w ubiegły weekend jak za chwilę z Wojtkiem (z naszego forum oczywiście) miałem iść na grzyby.
Oto to cudo:
2
http://www.fagum-stomil.com.pl/index_pl.php?t=akt&akt_id=14&arch=1

BUTY - CUDO. Po prostu pancerne. Z metalową siatką wewnątrz a na czubach z wtopioną blachą, która prędzej rozkruszy wystający z ziemi kamień niż on mi uszkodzi palce !
Nie są ciężkie, są bardzo wygodne, zwłaszcza jak się do nich dokupi wkładki. REWELACJA - polecam. Teraz pojęcie "iść jak taran" nabrało dla mnie zupełnie innej MOCY :)

#504
od października 2005

Szkoda, że nie podaleś ceny za komplet ( razem z władkami ). :-(
i

#4235
od sierpnia 2002

2007.07.04 10:39 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Piotr Perz (pimpek)
Tutaj są te buty (te ze ściągaczem): http://www.ebhp.pl/grupa.html?kaId=2980 a tutaj wkładki: http://www.ebhp.pl/grupa.html?kaId=2988 - polecam te ciemne.

czyli:

buty 150,00,-
wkłady 23,10,-
+VAT 38,08
--------------
RAZEM 211,18,-

Ja sobie kupiłem rozmiar 44 i wkłady 43 i komplet wyniósł mnie 198,- z VATem.

(wypowiedź edytowana przez pimpek 04.lipca.2007)

#1
od kwietnia 2010

A ja się ubieram w grubą kurtkę(leśną),gumniaki,a czapkę na głowę i uszy.Kark zasłonięty,spodnie mam takie,co kleszczy tak łatwo nie puszczą

#2
od kwietnia 2010

A te gumiaki przedstawione na obrazku nie są made in china?Już wiele takich ofert widziałem,wszystko to po to,żeby zarobić.Ja nigdy nie kupuje takich rzeczy na internecie,a jak nie macie straganów w miastach,to nie moja sprawa.Ja na przykład swoje obuwie kupiłem na targu i mnie jeszcze nigdy nie zawiodło.A teraz do Piotra Perza:ja na grzyby nigdy dzinsów nie zakładam.Zakładam spodnie bardziej przewiewne.A co tych skarpetek,to mi tak nie śmierdzą po gumiakach:)A od czapki z daszkiem lepiej chroni kaptur,bo kark zasłania.A co do picia i jedzenia,robię podobnie.Do plecaka wkładam wrzącą herbatę w rękawicach kuchennych(zawiązaną),a jedzenie też wkładam do plecaka(oczywiście jedzenie jest w pudełku).Ciekawe,jaki masz scyzoryk?Bo ja mam z całym wyposażeniem.Jak tylko będą grzyby,to całe wyposażenie idzie w ruch(mamy kwiecień):)

(wypowiedź edytowana przez Piotr_powazny 17.kwietnia.2010)
« » bio-forum.pl « Grzybobranie « starsze wątki (do 03 września 2017) « Jak zbierać grzyby (do jedzenia) «
Główna Ostatnia doba Ostatni tydzień Szukaj Instrukcja Kopiuj link Kontakt Administracja
ta strona używa plików cookie — więcej informacji