bio-forum.pl Zaloguj Wyloguj Edycja Szukaj grzyby.pl atlas-roslin.pl
Zmiany nazw grzybow.
« » bio-forum.pl « Grzybobranie « starsze wątki (do 01 października 2016) « Ciekawsze wątki historyczne «

#136
od kwietnia 2005

Czytajac rozliczne materialy forum latwo zorientowac sie ze nastepuja rozlegle zmiany w polskim nazewnictwie grzybow.

Tak wiec: zimowka = plomiennica
szmaciak = siedzun
wloknouszek = blyskoporek

O ile pamietam to byla juz raz dyskusja o celowosci takich zamian chyba w zwiazku ze szmaciakiem.

Czy ktos z Was wie jaki cel przyswiecal autorom takich zmian i jaka zalete ma nazywanie czegos blyskoporkiem a nie np wloknouszkiem?

Czy ktorys ze starzejacych sie profesorow nie zrobil tego tak dla jaj aby w jakis sposob zapisac sie do historii gmatwania nazewnictwa?

A moze jak ktos jest pijany albo sepleni to nowe nazwy bedzie wymowic mu latwiej?

A moze uzdolnieni mykolodzy znalezli sobie jakies bardziej intratne posady na Zachodzie a z braku laku na ich miejsce instytuty zatrudnily polonistow?

Czy mykoldzy podjeli moze wspolprace z Ministerstwem Nowomowy?

Czy jak juz ludzie przywykna do nowych nazw to jakis dowcipnis pogmatwa je nam ponownie?
A moze ktos wtedy uzna ze tak przewrotnie nelezaloby przywrocic stare nazwy?

Czy celem autora zmian bylo pomieszanie pojec ludnosci i doprowadzenie do przekonan typu: "muchomor sromotnikowy jest trujacy ale dobrze ugotowanego muchomora zielonego mozna zjesc"?

A moze na prawde jest jakis powod lepszy od sugerowanych powyzej?
No bo nie chodzilo chyba o to aby dziadek zbieral zimowki a wnuczek plomiennice?

(wiadomość edytowana przez romualdgorski 22.stycznia.2006)

#89
od marca 2004

Serwus, gdyby to wymyślili dzisiaj, to można by podejrzewać zgubny wpływ mrozu na funcje CUN. Być może obowiązujące nazwy są kalkami językowymi i nasi "świętsi od papieża" postaniowili coś z tym zrobić? W Częstochowie za oknem -27.
i

#63
od października 2005

Witam.
Nie chciałbym być uszczypliwym, ale jakoś nie wypada poprawiać kogoś i mieć pretensje do innych o zmianie nazewnictwa, robiąc to samo na naszych tutaj oczach :-)
Czy można mieć pretensje do kogoś, kto zamiast ''zimówka '' pisze ''zimowka'' albo ''plomiennica'' zamiast ''płomiennica''.
Wypadałoby najpierw przeprosić nas, pisząc, że się nie posiada klawiatury z polskimi znakami.
Ja też robię kupa błędów. Jednak u mnie widać, że się staram.
Nie mam pojęcia, czy za te słowa dostanę opr czy ktoś mnie zrozumie. Ja szanuję to forum i będę go bronił jak tylko potrafię przed zalaniem go pisownią SMS-owską czy innymi bazgrołami.

#137
od kwietnia 2005

Posiadanie lub nie klawiatury z polskimi literami moze prowadzic do zmian w pisowni z przyczyn technicznych.
Uzywa sie takiej klawiatury jaka sie ma.
Przecietnie wyksztalcony czlowiek nie powinien miec problemow z rozczytaniem podobnych zmian poniewaz nie prowadza one do bezsensownego pomieszania pojec.

Zamiana wloknouszkow na blyskoporki czy zimowek na plomiennice jest natomiast przykladem bezsensownego mieszania pojec gdyz nawet najtezsze glowy nie beda mialy pojecia o co chodzi o ile nie zakuja na pamiec tej nowomowy.
To tak jakby ktos ot tak sobie pomieszal ludnosci numery telefoniczne uzasadniajac to tym ze nowe ksiazki telefoniczne beda wydrukowane i kazdy powinien przyzwyczaic sie do zmiany typu 07493902346 zamiast np 84305672351.

Brak przeprosin.
i

#618
od maja 2002

2006.01.23 10:31 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Darek Karasiński (olaras)
Drogi Romualdzie!
Właściwie powinienem zbyć milczeniem Twój niestosowny post, ale obrażasz w nim jednego z najbardziej zasłużonych mykologów polskich - profesora Władysława Wojewodę. Ponieważ bardzo szanuję profesora poczułem się w jego imieniu urażony.
Wiem, że Twoje niemądre podejście do nowych polskich nazw grzybów zaproponowanych przez tego autora jest wynikiem niewiedzy i ignorancji więc z góry Ci wybaczam.
Informuję Cię równocześnie, że zmiana, która tak bardzo Cię poirytowała dokonała się nie bez celu i sensu lecz była wynikiem wielu lat twórczych przemyśleń.
Moim, i chyba nie tylko moim zdaniem zaproponowane nazwy polskie lepiej niż wcześniej informują o wyglądzie danego grzyba bądź podkreślają jego istotne cechy - a o to właśnie chodziło. Żebyś słysząc nazwę miał już jakieś pojęcie jak dany gatunek może wyglądać, i żeby to wyobrażenie było w miarę celne.
Skoro jednak Twój umysł jest zamknięty i ograniczony na zmiany, zmiany na lepsze, to mam dla Ciebie rozwiązanie, które w sposób radykalny i skuteczny załatwi Twój problem:
UŻYWAJ NAZW NAUKOWYCH (ŁACIŃSKICH).
Z poważaniem,
Olaras
PS
Szczegółowe uzasadnienie dla zmian polskich nazw grzybów znajdziesz w "Checklist Of Polish Larger Basidiomycetes".

#139
od kwietnia 2005

Ciekawe co byloby gdyby szanowany autorytet (tym razem na forum miedzynarodowym) rowniez (na hurraa!!!) pozamienial nazewnictwo grzybow wprowadzajac podobne zmiany np w nazewnictwie lacinskim.

Czy owe zmiany rowniez mozna byloby uzasadnic faktem, ze poprzednie w nieco gorszy sposob oddaja istote wygladu grzyba albo innego organizmu?

Slyszalem, ze miedzynarodowa (lacinska) nazwe gatunku sugeruje zwykle ten kto go pierwszy opisal i po (czesto formalnej) akceptacji jest ona powszechnie uzywana i dalsze zmiany sa tam bardzo rzadkie i uzasadnienie jest raczej inne niz estetyka/trafnosc nazwy.
Wydaje mi sie ze z dobrze uzasadnionych przyczyn zachowuje sie ten stan rzeczy i uwazam ze te same uzasadnienienia sa wazne w przypadku nazewnictwa polskiego i mozna je skrocic do prostej reguly, ktora mowi ze NIE WPROWADZAMY W NAZEWNICTWIE NIEPOTRZEBNEGO BALAGANU JEZELI ZMIANY NIE SA ABSOLUTNIE NIEZBEDNE.

Nie widze nic niezbednego w przetasowaniach typu wloknouszek/blyskoporek natomiast widze plynacy z nich balagan.
Jezeli wprowadzenie balaganu uwazasz pozytywna zmiana na lepsze to chwala Ci za to.

Nie uwazam rowniez ze szczegolnie trafna jest
kreacja gatunku plomiennica gdy mamy rowniez plomykowke (no chyba ze plomykowke tez zastapiono jakas swieczkostojka albo podobnym nowotworem jezykowym).
Cala celnosc tej zmiany polega na jak najcelniejszym wprowadzeniu konfuzji nazewnictwa.

Nie rozumiem dlaczego zmieniajacy POLSKIE nazwy profesor uzasadnil ich potrzebe w jezyku ANGIELSKIM.

To chyba dalszy przyklad zapalu do ogolnego balaganiarstwa, albo profesor nie chcial aby ktos to uzasadnienie zrozumial.
A raczej zeby zrozumieli je tylko ci, ktorych zmiany i tak nie dotycza.
A moze to Szatan pomieszal mu jezyki tworzac rodzaj "mykologicznej wiezy Babel".

Powyzsze uwagi nie maja na celu umniejszania dorobku naukowego profesora Wojewody, ktory rzeczywiscie jest znaczny (ale nie w zakresie nazewnictwa).

W innych dziedzinach nauki znane autorytey rowniez usilowaly pozmieniac nazwy i tak np w chemii utlenianie chcieli nazwac elektronizacja i redukcje deelektronizacja.
Niestey nowe nazewnictwo (niewatpliwie lepiej opisujace istote procesu) nie przyjelo sie.

Podsumowujac powyzsze uwazam Darku, ze zbyt latwo ulegasz autorytetom.
To wygodny sposob na unikniecie zastanawiania sie nad zagadnieniem.
i

#2319
od sierpnia 2002

2006.01.23 11:57 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Piotr Perz (pimpek)
Romek,

W nazwenictwie łacińskim nieustanne są za to obecnie przetasowania z ramach RODZAJÓW - ze względuu na makabrycznie szybko zmieniającą się systematykę. KOSZMAR.

W nazewnictwie polskim takie zmiany są robione tak sporadycznie - że chyba teraz było to potrzebne, żeby Polska nie pozostała daleko w tyle. Po książce prof. Wojewody nazwy te na pewno na kolejne ok. 50 lat będa standardem. Ja się tam za bardzo tym nie przejmuję, bo większości nazw polskich nie znam - a poza tym w Ascomycetes większości po prostu nie ma (czekamy na publikację dr Chmiel)

Na stronach 13-15 wymienionej książki prof. Wojewoda PO POLKU wyjaśnił taką konieczność. I niekiedy całkiem sensownie ją uzasadnił. Jeśli nie masz dostępu do publikacji - udostępnię ten fagment na forum.

Co do ulegania autorytetom - gdyby było ich więcej - byłoby z czego wybierać. Niestety dla Polski - nie ma :(

Pimpuś :)
i

#1132
od kwietnia 2004

Romuald. Popieram Darka i Pimpaka w ich wypowiedziach. Możesz wszak pozostać przy swoim, bo to dopust demokracji. Jak będzie potrzeba porozumienia się, co do konkretnego gatunku o różnych nazwach, to damy wspólnie radę na bio-forum. Wszak między innymi po to tu się zbieramy. Nie ma kłopotu.
Osobiście mam wielkie poważanie i ogromne uznanie dla osoby, dorobku naukowego, wkładu w naukę polską i popularyzowanie mikologii i grzybiarstwa przez Profesora Wojewodę.
Życzyłbym sobie więcej takich osobowości.

#140
od kwietnia 2005

Zmiana nazwy rodzaju/przeniesienie gatunku miedzy rodzajami/laczenie rodzaji itd bedace wynikiem postepu wiedzy czesto z zakresu genetyki jest bardzo silnym uzasadnieniem, ktore trzeba zaakceptowac.

Zmiana nazw opisowych a takimi sa nazwy polskie jest zupelnie innym zagadnieniem.
Jezeli juz wprowadzamy takowe zmiany to nalezy upewnic sie ze cale przedsiewziecie nie doprowadzi do niepotrzebnej konfuzji (chociazby typu plomykowka/plomiennica).

Obecne zmiany doprowadzily do sytuacji ze trudno jest uzasadnic zakup obecnie drukowanej w jezyku polskim literatury "bo i tak sie wszystko pozmienia".

Zdaje sobie sprawe ze malo scisle naukowych artykulow o grzybach drukowanych jest w jezyku polskim i ze polska literatura skierowana jest do szczegolnie zainteresowanych amatorow.

Nie wiem dlaczego pozostalibysmy "w tyle" obstajac przy muchomorze sromotnikowym a nie zielonym ale ta pojedyncza zmiana rzeczywiscie zmniejsza konfuzje wsrod zaawansowanych amatorow, chociarz moze doprowadzic do tragicznych pomylek wsrod ludnosci ktora moze to blednie zinterpretowac jako istnienie dwoch roznych gatunkow.

Gdybys zapodal uzasadnienie profesora do zmiany nazw na naszym forum to z pewnoscia by to pomoglo.

Mozna by zastanowic sie nad celowoscia proponowanych zmian i uznac je za trafne badz nie.

W tej chwili osobiscie krytykuje zmiane naszego nazewnictwa gdyz wymienia ono jeden zestaw czesto trudnych do zapamietania wyrazow na podobny zestaw wyrazow rownie trudnych do zapamietania.

Dla przecietnego Polaka zainteresowanego nieco grzybami (a nie dla zawodowego mykologa lub zaawansowanego amatora uzywajacego tylko nazw lacinskich)zmiany nazw polskich nie beda pomocne gdyz bedzie musial po prostu nauczyc sie DWOCH nazw aby porownac stare i nowe atlasy okreslajace JEDEN gatunek.

Szczegolnie zirytowany bedzie wiedzac ze jego problemy z nazwami wiaza sie z "widzi mi sie" jakiegos profesora.

A co bedzie jak inni mykolodzy chcac uchodzic za rownie wielkich jak profesor Wojewoda z uporem beda trzymac sie starych nazw albo wymysla swoje wlasne.

Byc moze prof Lawrentowicz lub ktos jeszcze inny rowniez ma swoje ambicje.
i

#2320
od sierpnia 2002

2006.01.23 13:27 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Piotr Perz (pimpek)

cytat:

Zmiana nazwy rodzaju/przeniesienie gatunku miedzy rodzajami/laczenie rodzaji itd bedace wynikiem postepu wiedzy czesto z zakresu genetyki jest bardzo silnym uzasadnieniem, ktore trzeba zaakceptowac.




TAK


cytat:

Zmiana nazw opisowych a takimi sa nazwy polskie jest zupelnie innym zagadnieniem.
Jezeli juz wprowadzamy takowe zmiany to nalezy upewnic sie ze cale przedsiewziecie nie doprowadzi do niepotrzebnej konfuzji (chociazby typu plomykowka/plomiennica).




TAK


cytat:

Obecne zmiany doprowadzily do sytuacji ze trudno jest uzasadnic zakup obecnie drukowanej w jezyku polskim literatury "bo i tak sie wszystko pozmienia".




NIE - zawsze były, są i będą listy synonimów. Niestety synonimy były są i będą, na szczęcie "translacja" była, jest i będzie możliwa.


cytat:

Nie wiem dlaczego pozostalibysmy "w tyle" obstajac przy muchomorze sromotnikowym a nie zielonym ale ta pojedyncza zmiana rzeczywiscie zmniejsza konfuzje wsrod zaawansowanych amatorow, chociarz moze doprowadzic do tragicznych pomylek wsrod ludnosci ktora moze to blednie zinterpretowac jako istnienie dwoch roznych gatunkow.




Masz rację, nie przemyślałem tego "w tyle". Co to podawanego przez Ciebie przykładu to ja podpisuję się pod zmianą RĘCAMI I NOGMI. Nie będzie się teraz mylił SROMOTNIK (bezwstydny) z muchomorem SROMOTNIKOWYM - to dopiero prowadziło do tragedii.


cytat:

Gdybys zapodal uzasadnienie profesora do zmiany nazw na naszym forum to z pewnoscia by to pomoglo.

Mozna by zastanowic sie nad celowoscia proponowanych zmian i uznac je za trafne badz nie.




Proszę: http://www.mikologia.pl/rozne_pliki/bioforum/checklist/

COPYRIGHT: powyższ link prowadzi do fagmentu książki: Wojewoda, W., 2003 "2005", Checklist of polish larger basidiomycetes. Krytyczna lista wielkoowocnikowych grzybów podstawkowych Polski. IB PAN. Kraków.
Fragment jest powielony w celu prowadzenia mikologicznej dyskusji w użyciem cytatów. Wszelkie prawa do publikacji mają odpowiednie osoby/wydawnictwa.


cytat:

Dla przecietnego Polaka zainteresowanego nieco grzybami (a nie dla zawodowego mykologa lub zaawansowanego amatora uzywajacego tylko nazw lacinskich)zmiany nazw polskich nie beda pomocne gdyz bedzie musial po prostu nauczyc sie DWOCH nazw aby porownac stare i nowe atlasy okreslajace JEDEN gatunek




Każdy polski gatunek ma i tak już wiele nazw - widać to gdy się posiada literaturę (np. atlasy) z lat... na przykład sześćdziesiątych. MOŻE teraz podjęta próba jest próbą właśnie zaprowadzenia porządku? Zobaczymy, czy sie uda.


cytat:

Szczegolnie zirytowany bedzie wiedzac ze jego problemy z nazwami wiaza sie z "widzi mi sie" jakiegos profesora.

A co bedzie jak inni mykolodzy chcac uchodzic za rownie wielkich jak profesor Wojewoda z uporem beda trzymac sie starych nazw albo wymysla swoje wlasne.




...... no to może ja jednak zrezygnuję z pisania tej publikacji, proponującej utworzenie nowej odmiany dla gatunku Peziza lividula? <rotfl> :))))))))))))
i

#1016
od kwietnia 2001

2006.01.23 14:10 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Marek Snowarski (marek)
Drogi Romualdzie. Gorąco polecam zapoznanie się z argumentami autora zmian dostępnymi w skanach pod linkiem podanym wyżej przez Pimpka.
Znajdziesz tam odpowiedź na wiele pytań które zadałeś w pierwszym poście w tym wątku i można dalej dyskutować bardziej rzeczowo.

Dodam że,
zanim przeczytałem argumentację autora zmian, miałem poważne wątpliwości. Po przeczytaniu mam mniejsze i ograniczone nie tyle do sensu całości co do trafaności poszczególnych propozycji (np. siedzuń).
Nowe nazwy polskie są lepiej-mówiące-o-cechach.

I wyolbrzymiamy chyba nieco znaczenie tych zmian - dotyczą one głównie takich rodzajów co do których nazw polskich praktycznie używało w kraju może kilkadziesiąt osób. Flammulina, Sparassis są tu kilkoma wyjątkami dotyczącymi grzybów bardziej popularnych.


Na marginiesie, warto zauważyć, że pieczarka pozostała pieczarką, podobnie maślak, borowik, muchomor, mleczaj, gąska i gołąbek itd.
Zmiany wiele nie namieszały.

#141
od kwietnia 2005

Pimpek,
Dzieki za podeslanie linku do artykulu z uzasadnieniem proponowanych zmian w nazewnictwie polskim roznych gatunkow grzybow.

Musze przyznac, ze wiele przedstawionych tam propozycji jest jakos uzasadniona i wiele uzasadnien jest dobrych. Szczegolnie docenilem wysilek aby zmienione nazwy referowaly do nazw uzywanych juz kiedys, jezeli to mozliwe (zostawmy na boku nieszczesnego siedzunia).

Uwazam jednak ze propozycja obejmuje zbyt wiele zmian nazw i prowadzi do wrazenia ze cale polskie nazewnictwo zostalo zachwiane (M.S. zauwazyl ze niekoniecznie tak jest).
Zauwazylem tez, ze dyskutowane w cytowanym fragmencie zmiany nie sa raczej wyczerpujace (nie dopatrzylem sie np wloknouszka/blyskoporka, ktory szczegolnie mnie zirytowal ale przeszukam raz jeszcze).

Zarzuty o robieniu balaganu w nazewnictwie przedstawilem dlatego ze watpie aby calosc osrodkow mykologicznych/wydawnictw specjalistycznych w Polsce zmiany te bezkrytycznie zaakceptowala i zeby kazdy obecny uzytkownik zmiany te zapamietal.

Z pewnoscia przez dlugi, dlugi czas bedziemy mieli po prostu wiecej synonimow do chwili gdy za 20 lub 50 lat kto inny nie wprowadzi kolejnych zmian. Wtedy synonimow bedzie jeszcze wiecej.

Podobny trend latwo moze doprowadzic do postepujacej bezuzytecznosci naszej nomenklatury i to niewazne jakie intencje beda przyswiecaly kolejnym autorom zmian.

Uwazam ze proba unikniecia podobnego losu przyswiecala tworcom konwencji o nazwach lacinskich.
Wiele kiepskich/absurdalnych/obrazliwych nazw pozostaje bez zmian po to aby ulatwic wymiane informacji pomiedzy znajacymi je osobami.

Nawet bardzo zla (ale zaakceptowana powszechnie) nazwa jest lepsza od nazwy nowej i nikomu dotad (z wyjatkiem autora) nie znanej.

Nie znaczy to ze pimpek musi zrezygnowac z utworzenia nowej nazwy dla podgatunku/odmiany Piziza lividula jezeli cos takiego odkryl.
Nazwy nowo odkrytych organizmow ustalaja wlasnie odkrywcy.
i

#656
od czerwca 2005

2006.01.23 18:48 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Jacek Kalisiak (phalops)
Stosowanie nazw łacińskich, ich tworzenie, decyzje w sprawie przydatności, synonimizacji są z jednej strony silnie skodyfikowane, z drugiej zaś w wypadku przenoszenia gatunków do innych rodzajów, uznawania bądź nie przez badacza jakichś taksonów jest wyłącznie wyrazem jego poglądów na filogenezę. A więc stosowanie nazewnictwa naukowego (łacińskiego) nie ma nic wspólnego z gustami, czy poglądami na estetykę czy adekwatność nazwy.

Jeżeli chodzi o nazewnictwo wernykularne, to nie stosują się do niego żadne zasady. Stosowanie nazewnictwa wernykularnego bardzo silnie zależy od tradycji danego kraju lub tradycji stosowanej wśród badaczy jakiejś grupy systematycznej.

W wydatku badaczy owadów w Polsce od czasów przedwojennych, kiedy niektórzy badacze tworzyli nowe nazwy polskie dla gatunków, utrzymuje się tradycja nie tworzenia nowych nazw wernykularnych. Dokładniej pisząc, dla nazw istniejących uznaje się ich istnienie, ale bez potrzeby unika się ich stosowania (wyjątki to nauki stosowane w entomologii, np. entomologia leśna, rolnictwo, ochrona roślin itp.) i ogranicza do gatunków powszechnie znanych i mających znaczenia gospodarcze. Raczej torpedowane są próby tworzenia nazw wernykularnych dla gatunków, które ich nie posiadają.

Jak widzę w Mikologii utarła się inna tradycja? Badacze powszechnie nadają nawy wernykularne wszystkim gatunkom o których piszą. Np. w Checklistach grzybów wiekoowocnikowych, porostów, śluzowców wszystkie gatunki mają nadane nazwy wernykularne. Co więcej, jak piszecie wyżej, powszechne jest nadawanie nowych nazw wernykularnych obok już istniejących. Zauważmy, że do nazw wernykularnych nie stosują się takie pojęcia jak nazwa przydatna, synonim, homonim itp. Jedynym kryterium jest subiektywna ocena "powszechności" jakiejś nazwy lub niestety "autorytet" nadającego nawę, który nie ma nic wspólnego z obiektywizmem, jakim powinniśmy się kierować. Wynika z tego, że nazw wernykularnych można tworzyć do woli, i jeżeli ktokolwiek użyje "swojej" nazwy dla jakiegoś grzybka tu na forum, w artykule naukowym czy popularyzatorskim, to tak naprawdę nie można mu zarzucić nic ponadto, że ktoś subiektywnie stwierdzi, że nie wie, o jakiego grzyba chodzi. A jak użyje takiej "swojej" nazwy jednocześnie z nawą łacińską, to nawet takiego zarzutu nie będzie można wobec „twórcy” podnieść.

Innym oczywistym argumentem przeciw stosowaniu nazw wernykularnych jest ich nietrwałość. Jeżeli dwa rodzaje badacze uznają w jakimś momencie za jeden, to którą z nazw polskich należy utrzymać? Nierozstrzygalne!!!! Co więcej, gdyby ktoś rodzaj "borowik" zsynonimizował z rodzajem "muchomor", to dla każdego z nas "borowik" pozostanie borowikiem, a "muchomor" muchomorem :))))
i

#620
od maja 2002

2006.01.25 00:00 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Darek Karasiński (olaras)
:-)
I w związku z powyższym jeszcze raz polecam Ci, Romualdzie, przesiadkę na nazwy łacińskie.

Cieszę się, że zapoznałeś się z argumentacją profesora Wojewody (lepiej późno niż wcale) i dzięki temu od piątego postu, który wysmażyłeś w tej dyskusji nareszcie wiedziałeś o czym piszesz.

Podtrzymuję, że zarzucanie profesorowi, że ma skłonność do bałaganiarstwa, że stworzył nowe polskie nazwy, żeby bełkoczącym pijakom łatwiej się je wymawaiało i inne podobne Twoje stwierdzenia są niestosowne.

Zmiana nazw nie dokonała się również na hurra jak to sugerujesz bo Prof. W pisał "Checklist..." przez 14 lat.

Uważam także, że kto jak kto, ale prof. Wojewoda jest obecnie jedyną w Polsce osobą, która miała "prawo" takią zmianę zaproponować. Mi ta propozycja odpowiada i przyjmuję ją z wszystkimi wadami jakie ma. Ty nie musisz.

Co do Twoich wątpliwości to ja jestem raczej pewny, że propozycje prof.Wojewody zostaną przez "ośrodki mykologiczne" zaakceptowane:-) Co do tego, że niektórzy amatorzy nowych nazw nie zapamiętają to zgadzam się:-) Jak powiada Lem (inny autorytet, którego z przyjemnością słucham - niekoniecznie ulegam:-) "dziś juz nikt nie czyta, a jak czyta to nie rozumie, a jak rozumie to zaraz zapomina".

Nie uważam również, żeby bardzo zła nazwa musiała funkcjonować na wieki wieków tylko dlatego, że przyzwyczailiśnmy się do niej. Jak jest zła to trzeba ją zmienić. I to się się dokonało:-)

I na koniec bicia piany: kim jest prof Lawrentowicz, bo może to jakiś super autorytet, któremu powinienem ulec, a umknął on mojej uwadze??

#144
od kwietnia 2005

Darku,
Zeby podyskutowac dalej, zapeklowalem ponizej post szosty.

Co do Twojego ostatniego postu.
Lawrentowicz cztaj jako Lawrynowicz
(sam bezpodstawnie zmienilem nazwe za co najszczersze apologie).

cytat--------------------------------------
Cieszę się, że zapoznałeś się z argumentacją profesora Wojewody (lepiej późno niż wcale) i dzięki temu od piątego postu, który wysmażyłeś w tej dyskusji nareszcie wiedziałeś o czym piszesz.
------------------------------------------------

Uwazam, ze przed piatym, czy ktoryms tam postem rowniez wiedzialem o czym pisze (nie da sie komentowac czegos, o czym sie nie slyszalo/czytalo).
Jezeli nie byles w stanie tego zrozumiec (byc moze moja pisownia byla ortograficznie lub gramatycznie bledna) to przypominam jeszcze raz, ze napisalem o zmianach polskiego nazewnictwa grzybow, ktore uznalem za bezsensowne.

cytat------------------------------------------
Podtrzymuję, że zarzucanie profesorowi, że ma skłonność do bałaganiarstwa, że stworzył nowe polskie nazwy, żeby bełkoczącym pijakom łatwiej się je wymawaiało i inne podobne Twoje stwierdzenia są niestosowne.
-----------------------------------------------

Przemyslalem moja wypowiedz raz jeszcze i uznalem ze MASZ RACJE.
Rzeczywiscie dla belkoczacego pijaka swojskie slowo "szmaciak" jest latwiejsze do wymowienia/zapamietania niz raczej dziwaczne slowo "siedzun", chyba, ze delikwent siedzial gdzies jakis czas.
Zimowka jest tez "bardziej swojskim" wyrazem niz "plomiennica".
Podsumowujac, dyskutowane zmiany w nazewnictwie nie pomogly pijanym (ani trzezwym) osobom w zapamietaniu polskich nazw grzybow, a co za tym idzie byly niepotrzebne.

cytat-------------------------------------------
Zmiana nazw nie dokonała się również na hurra jak to sugerujesz bo Prof. W pisał "Checklist..." przez 14 lat.
-------------------------------------------------

MASZ RACJE.
Rzeczywiscie zmiana nie dokonala sie na hurra, jezeli checklist pisano przez 14 lat.
Problem w tym, ze zmiana ta dokonywala sie wylacznie w glowie Profesora i wiedzial On o niej (byc moze z waska grupka wtajemniczonych "konspiratorow") nawt 14 lat wczesniej, ale dla mnie (i dla wielu innych patalachow) dokonala sie ona nagle, na hurra, to znaczy po jej oficjalnym opublikowaniu.

cytat------------------------------------------
Uważam także, że kto jak kto, ale prof. Wojewoda jest obecnie jedyną w Polsce osobą, która miała "prawo" takią zmianę zaproponować. Mi ta propozycja odpowiada i przyjmuję ją z wszystkimi wadami jakie ma. Ty nie musisz.
-------------------------------------------------

DALEJ MASZ RACJE.
Profesor Wojewoda rzeczywiscie moze byc jedyna w Polsce osoba, ktora miala "prawo" zaproponawac te zmiany.
Szkoda tylko ze skorzystal z powyzszych "uprawnien".

cytat------------------------------------------
Co do Twoich wątpliwości to ja jestem raczej pewny, że propozycje prof.Wojewody zostaną przez "ośrodki mykologiczne" zaakceptowane:-) Co do tego, że niektórzy amatorzy nowych nazw nie zapamiętają to zgadzam się:-) Jak powiada Lem (inny autorytet, którego z przyjemnością słucham - niekoniecznie ulegam:-) "dziś juz nikt nie czyta, a jak czyta to nie rozumie, a jak rozumie to zaraz zapomina".
-------------------------------------------------

Tez ZGADZAM SIE Z TYM.
Jedni zapamietaja, inni nie, balaganu bedzie wiecej.
Lem ma racje.
Nie ma potrzeby zawalac sobie glowy malo trwalymi informacjami.

cytat-------------------------------------------
Nie uważam również, żeby bardzo zła nazwa musiała funkcjonować na wieki wieków tylko dlatego, że przyzwyczailiśnmy się do niej. Jak jest zła to trzeba ją zmienić. I to się się dokonało:-)
------------------------------------------------

Tak czy tak prad plynie w odwrotna strone do kierunku ruchu przenoszacych go elektronow i nikomu nie wpadlo do glowy aby to zmieniac.
A elektrownie czy synchrotrony i tak dalo sie zbudowac.

Podobnie z lacinskimi nazwami grzybow.

#2326
od sierpnia 2002

2006.01.25 14:36 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Piotr Perz (pimpek)
.... a ja tylko napomknę w swoim imieniu, że mega-ironia to jest to, co Tygryski lubią najbardziej !
i

#621
od maja 2002

2006.01.25 16:10 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Darek Karasiński (olaras)
:-))))
Już więcej nie będę nic dodawał ze swojej strony w tym wątku oprócz skojarzenia do fragmentu z Romualdowego postu numer sześć:

cytat: "Uwazam, ze przed piatym, czy ktoryms tam postem rowniez wiedzialem o czym pisze (nie da sie komentowac czegos, o czym sie nie slyszalo/czytalo). "

Przypomniał mi się facet z reklamy w wykonaniu kaberetu Mumio, który do znudzonej dilerki w salonie Plusa mówi: "Gdzieś czytałem, skądś się dowiedziałem, ktoś mi powiedział (...) czy to dobre jest?".

Teraz już wiesz:-)

Pozdrowienia.

#148
od kwietnia 2005

Nie wiem dobrze o czym Olaras pisze, ale wydaje mi sie, ze nie ma to wiele wspolnego z tematem nowego nazewnictwa grzybow.

No chyba ze uwaza On, ze dyskusje natury naukowej mozna prowadzic na poziomie intelektualnym kabaretu Mumio.

No trudno. Nie ogladalem w TV (czy gdzies tam) tych glupot.

#67
od lipca 2004

2006.01.25 18:04 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Jerzy Staroń (preskaler)
Życie bez uśmiechu jest strasznie poważnie nudne! Najbardziej wesołe (niewinne) historyjki i powiedzonka wymyślają dzieci. Dorośli to już tylko potrafią się śmiać z kogoś albo (ci bardziej "humorzaści") z siebie. Mój syn w wieku 3 - 4 lat "robił ciemno" w pokoju zamykając mocno oczy, na helikopter mówił "chichopter" a z córki "humoru szkolnego" śmiejeny się do dzisiaj. I to jest w porządku ale jeśli jacyś, nawet najbardziej zasłużeni naukowcy zaczynają poprawiać nazwy lub określenia to mnie się wydaje to mocno NIE W PORZĄDKU! Od wieków tak bywało, że jeśli ktoś odkrył jakiś nowy gatunek lub dokonał odkrycia jakiegoś zjawiska mierzalnego, pierwiastka chemicznego czy innej nowości - przysługiwało mu prawo NADANIA NAZWY. W dzisiejszych czasach tylko nieliczni mogą sobie na to pozwolić więc "najlepiej" pozmieniać już istniejące nazwy! Nie tylko zresztą nazwy ale i zasady! Ja osobiście jestem WIELKIM przeciwnikiem takich działań i niech będzie jako przykład kierunek przepływu prądu. W początkach badań nad elektrycznością PRZYJĘTO, że kierunek przepływu prądu jest od (+) do (-). Dużo póżniej odkryto, że za przepływ prądu odpowiadają ujemne elektrony, które płyną od (-) do (+). NIE ZMIENIONO mimo to określenia kierunku przepływu prądu i w ten sposób oddaje się cześć temu naukowcowi, który był pionierem i takie przyjął założenie! Denerwują mnie wszelkie niepotrzebne zmiany - nazw ulic, miast, miejscowości itp. W ten sposób zamiast porządek, robi się BAŁAGAN!

#6329
od września 2006

2013.02.21 18:51 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Piotr Grzegorzek
Bo z nazwami już tak jest jak z politykami. Patrzysz na jakąś gębę w telewizji i musisz się zastanowić, czy ta osoba jest dzisiaj w tej partii co wczoraj i czy jutro będzie w tej co dzisiaj. Znaczy się, byleby był ruch w interesie.
« » bio-forum.pl « Grzybobranie « starsze wątki (do 01 października 2016) « Ciekawsze wątki historyczne «
Główna Ostatnia doba Ostatni tydzień Szukaj Instrukcja Kopiuj link Kontakt Administracja
ta strona używa plików cookie — więcej informacji