bio-forum.pl Zaloguj Wyloguj Edycja Szukaj grzyby.pl atlas-roslin.pl
inokulacja i inne (było w "Nowe rozporządzenie o ochronie grzybów")
« » bio-forum.pl « Grzybobranie « starsze wątki (do 01 października 2016) « Ciekawsze wątki historyczne «

#212
od 05-2003

2004.08.31 19:34 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Anna Kujawa (Ania) (Ania)
Pimpek, w końcu się doszukałam sposobów szczepienia w szkółkach :-)

1. Inokulacja (tak to się nazywa fachowo....) naturalna - w szkółkach położonych w pobliżu lasów - wystarcza zasób zarodników "dopływający" z lasu i ektomikoryza na siewkach rowijać się może w sposób naturalny.

2. Inokulacja sztuczna.

a. szczepionka zarodnikowa (stosowana sporadycznie i na małą skalę - ponoć)
-zarodniki konkretnego gatunku miesza się np. z piaskiem i dodaje do gleby, w której wysiewa się nasiona drzew.
lub
- zarodniki miesza się z wodą, którą zrasza się podłoże
lub
- zarodniki rozpyla się w szkółce w postaci pyłu
lub
- zarodniki zamyka się w kapsułkach z substancji koloidalnych i rozsiewa
lub
- zarodniki umieszcza się w formie otoczki na powierzchni nasion drzew

b. szczepionka wegetatywna (robiona z grzybni wyizolowanej z konkretnych gatunków) - do podłoża dodaje się np. płynną zawiesinę wyhodowanej grzybni

Starczy?
:-)

#211
od 04-2003

Dzięki Aniu.

Z tego by wyglądało, że metody inokulacji sztucznej szczepionką zarodnikową są do bólu banalenie proste. Do zrobienia przez każdego (kto che che potrafi zrobić wysyp zarodników).
Ciekawe na ile skuteczne.

#352
od 08-2002

Dzięki Aniu - kamień spadł mi z serca. Są to w takim razie "normalne" metody naturalne - banalnie proste a ja już w swojej fantazji pod pojęciem "szczepienia" widziałem naukowców wszczepiających grzybnię do środka drzew itp...

W taki razie to co robię ja, zbierając stare owocniki i ciachając je na kawałeczki pod odpowiednimi drzewami w innych częściach lasu - szczepię je :) Fajnie...

Thx

#53
od 07-2004

Interreakcja - znam,
inwokacja - znam,
inkubacja - też znam,
inokulacja - kompletnie nie znam, czy ktoś tu robi profesurę (żart).
Ale aby to była typowa inoku... powinien być spełniony pierwszy jej etap - czysta kultura, tyle się zdążyłem doczytać.
Pimpek, jeżeli chcesz "fachowo inokulować", to chyba wydasz najpierw paredziesiąt tysięcy na na małe, sterylne labolatorium.
:-))), :-))), :-)))

#353
od 08-2002

Bogdan, czy sugerujesz, że muszę wydać 50k, żeby być czystym i kulturalnym ?? !! <zbulwersowany>
<rotfl>

#57
od 07-2004

Aby być czystym i kulturalnym nie potrzeba ani złotówki, takim się jest albo nie, i żadne pieniądze świata tego nie zmienią.
Przytoczyłem tylko to co zdążyłem wyczytać.
Że "piłem" akurat do Ciebie - sam sobie jesteś winien. Jak czytałem i czytam niektóre Twoje posty to serce i dusza mi się śmieje - wiedz, że jest to 100% sympatia.
Może mamy podobne charaktery?

#214
od 05-2003

2004.09.01 07:31 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Anna Kujawa (Ania) (Ania)
Takie proste to to nie jest :-) Bo podłoże ma zazwyczaj już swoją hm... nazwijmy to aktywność mikrobiologiczną i zazwyczaj zawiera też już jakieś grzyby (zarodniki lub rozwiniętą grzybnię) i to wpływa na rozwój tych wysiewanych przez nas zarodników określonego gatunku grzyba (konkurencja...).
Czyli jak kładziemy resztki grzybowe pod jakimś drzewem to jest możliwośc "zmikoryzowania", a nie pewność...
Ponoć najskuteczniejsze są szczepionki wegetatywne :-)

#59
od 07-2004

Aniu, proszę, bardzo proszę nie wstawiaj tych trójkrpoków zamiast tego co powinno być nazwane naukowo.
Po pierwsze wiele fachowych określeń dotąd mi nieznanych dalej takimi pozostanie, ewentualnie myślę że aby nam ułatwić w nawiasie wpisz bardziej przystępne (swojskie)określenie, myślę, że nikt się nie obrazi.
Po drugie stracę teraz pół dnia na szukanie fachowej nazwy aktywności biologicznej :-)))

#215
od 05-2003

2004.09.01 09:54 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Anna Kujawa (Ania) (Ania)
Ależ ja nie wstawiam zamiast, tylko obok (właściwie dla usprawiedliwienia używania takich terminów oraz dla złagodzenia ich suchego brzmienia) :-)) I właśnie albo najpierw wstawiam termin (np. inokulacja), a potem go wyjaśniam, albo najpierw wyjaśniam, a w nawiasie wstawiam termin (konkurencja).

Zrezygnuję z wielokropków :-) Będzie jaśniej :-)

Aktywność mikrobiologiczna w potrzebnym nam rozumieniu to zespół mikroorganizmów zasiedlających glebę, wpływający na rozwój konkretnej grzybni konkretnego gatunku. W warunkach naturalnych (gdy gleba nie jest wyjałowiona) różne rodzaje gleb (a nawet te same, ale z różnych miejsc i w różnych warunkach) mają swoich określonych mieszkańców (bakterie, pierwotniaki, grzyby mikroskopijne itd), które mogą wpłynąć na ułatwienie lub utrudnienie kiełkowania zarodników np. maślaka żółtego wyłożonego przez nas pod modrzewiem. Stąd wyniki takiego wykładania maślaka moga być różne w różnych warunkach.
:-)
:-)

#61
od 07-2004

Przepraszam, żle zrozumiałem. Zmyliło mnie to "hm... nazwijmy to aktywność mikrobiologiczną", myślałem że zamiast tej aktywności mikrobiologicznej było jakieś określenie typu inokulacja, a Ty "hymknełaś" i pdkreśliłaś to jeszcze słowem "nazwijmy to".
Ile to człowiek sobie może nawyobrażać czytając kilka słów :-)))
W żadnym wypadku nie rezygnuj z wielokrpków, proszę ponownie i też bardzo, teksty stracą swój urok, przecież nie wymieniamy informacji w celu pisania naukowych prac. :-)

#216
od 05-2003

2004.09.01 12:41 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Anna Kujawa (Ania) (Ania)
:-)
Obiecuję solennie
- nie pomijać naukowych terminów, jeśli bedą konieczne,
- nie naduzywać terminów naukowych
- używać hymknieć najczytelniej jak się da
- wielokropki stosować w klarownych sytuacjach (subiektywnie klarownych oczywiście)

:-)))

#63
od 07-2004

Dzięki! Kamień spadł mi z serca!!!

#69
od 07-2004

Jest jeszcze jeden plus.
Nowy znak interpunkcyjny "trójkropek". Mógłby być mocniejszą formą dwukropka, np. do bardzo długiego wyliczania.
:-)))
To chyba jednak ta cała noc przy komputerze.

#219
od 05-2003

2004.09.01 15:02 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Anna Kujawa (Ania) (Ania)
ale w pionie czy w poziomie? ten trójkropek? Bo w pionie - wyliczanie, a poziomie to takie drapanie się w zamyśleniu po głowie. Im głębszy zamysł tym "wiecejkropek"...
:-)))

#231
od 04-2004

...........................................
:::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::
:::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::

#70
od 07-2004

O! Bardziej mi pasuje i podoba drapanie się po głowie czyli "wiecejkropek". Czasmi by się naprawdę przydał. Boję się tylko, że gdyby Admin zobaczył kilka czy kilkadziesiąt metrów "więcejkropka" byłby conajmniej zdegustowany :-)))
Może jednak nie rozwijajmy tego tematu, bo czuję przez skórę, że coś wisi w powietrzu :-(

#0

2004.09.01 23:54 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

kazik
No właśnie, jestem tu ostatnio rzadkim gościem i dopiero dziś przeczytałem dyskusje wywołaną nowymi przepisami prawa. Z poczatku czytałem z duzym zainteresowaniem i ... smutkiem bo jak sie okazało mój ulubiony wydajny sarniak (którego poza mna jakoś nikomu nie żal) juz nie znajdzie sie w moim garnku. A swoja drogą "brzydkiego i smierdzącego" Phallusa jakos odpuszczono...

Jednak im dalej tym bardziej nie mogłem sie skupić. Jak człowiek się dowie, że "aktywność mikrobiologiczna w potrzebnym nam rozumieniu to zespół mikroorganizmów zasiedlających glebę, wpływający na rozwój konkretnej grzybni konkretnego gatunku" to już zaczyna go swędzić po mózgu. A nie można to napisac po ludzku? Że jak jest "aktywnośc mikrobiologiczna" to grzyby są a jak nie ma - to nie ma? A poza tym dla mnie <geografa> nazwanie zespołu mikroorganizmów zasilających glebę "aktywnością" jest nieco trudne do do zrozumienia. To tak jakby nazwać biocenozę "aktywnością biologiczną", ale cóż - przynajmniej będę mógł kiedyś zaszpanować znajomością terminologii naukowej (nie znajomością Rzeczy).

Przy takich okazjach cytuję (z pamięci niestety) że "w dolnej części górnego zigenu sedymentowały łupki ilaste i ilasto-mułowcowe z przewarstwieniami czarnego wapienia bulastego w których występowały małżoraczki Indiana i trylobity Philipsia". Dla niewtajemniczonych wyjaśniam, że zigen to oczywiście drugie piętro dewonu (pozostałe to żedyn, ems, eifel, zywet, fran i famen) :-)
To ja już wole wielokropki...

Zbieram grzyby bo lubie je zbierać i dlatego ze lubie je jeść. Ale zbieram takze dlatego że lubie chodzic po jesiennym lesie, a grzyby sa znakomitym pretekstem do tego. Staram się co roku "zaliczyć" jakies nowe miejsce wyszukując wstępnie obiecujące miejsca na podstawie mapy topograficznej i to jest wspaniałe jak sie udaje. Ale naukowo to byłoby chyba nudne zajęcie. Gdybym miał pewność że takie, a takie grzyby znajdę to bym ich chyba nie szukał. To jakoś tak jakby chodzić do centrali po ryby zamiast wędkować.
Zupełna paranoja z tą sztuczną inokulacją modrzewi. Byłbym z tym ostrożny, ale to chyba wynika z mojej niewiedzy własnie. Ale czyz to nie jest ciekawe że powinny być, a nie ma, a jeszcze lepiej jak nie powinny - a są? Króliczka gonić!

A poza tym naprawdę podziwiam waszą znajomość Rzeczy.

#220
od 05-2003

2004.09.02 07:57 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Anna Kujawa (Ania) (Ania)
Ku obronie własnej :-)

1. Żal z sarniakiem podzielam - czas jakiś temu ochroną objęto pysznego i "wydajnego" szmaciaka gałęzistego :-( Teraz Pimpkowi "zabrano" borowca dętego, a Tobie sarniaka.

2. Tłumaczenie "aktywności mikrobilogicznej" - starałam się wyjasnić to najprościej jak umiałam (bycć może nie mam daru jasnego przekazywania informacji - nie każdy jest nim obdarzony). Nie można napisać, że: "jak jest "aktywność mikrobiologiczna" to grzyby są a jak nie ma - to nie ma" bo to jest NIEPRAWDA. Zakładasz w ten sposób istnienie gleb sterylnych w warunkach naturalnych, a to jest błędem.

3.Zgadzam się, że nazwanie "zespołu organizmów " aktywnością jest błędem. Poprawiam to na "Aktywność to....działanie (przejaw czynności życiowych) zespołu ......."

4.Jedni chodzą po lesie bo lubią grzyby, inni, bo lubią i las i grzyby, a jeszcze inni bo lubią i las i grzyby i odkrywanie zależności między organizmami w lasach i nie tylko :-) Ot, różnorodność upodobań:-)

5.Sztuczne szczepienie modrzewi. Posadź pas modrzewiowy lub sosnowy (np. w celach wiatrochronnych wzdłuż pola - powodów takiego sadzenia jest jeszcze parę), albo zaleś pole, którego już dawno nie uprawiano. Weź do tego sadzonki z zaszczepioną grzybnią i bez. Efekty bedą widoczne.

6. "Ale czyż to nie jest ciekawe że powinny być, a nie ma, a jeszcze lepiej jak nie powinny - a są?" Ciekawe czy nieciekawe to inna sprawa, dla mnie osobiście ważniejsze jest pytanie "dlaczego"? "co wpływa na to, że są lub nie ma?"

Dzięki za wnikliwość w czytaniu :-)

#72
od 07-2004

Jak pisałem, czułem przez skórę , że coś wisi w powietrzu (myślałem, że upomni nas Admin za „wiecejkropka” i każe spadać na stronę polonistów-ortografistów), a tu rozwija się praktycznie nowy, zresztą niezwykle ciekawy temat.

W tym forum uczestniczę od niedawna.
Można tak, że jeden „bąknie”: -Trafiłem na fantastyczny wysyp grzybów w Żoładkowie Górnym w północno-zachodniej Polsce.
Drugi odpowie: -Ja na jeszcze większy w Jelitkowie Dolnym w południowo-wschodniej części kraju.
Trzeci czyli ja pomyśli ale już ale raczej nie napisze – Do diabła u mnie nie ma żadnego wysypu ale nie będę gnał kilkaset kilometrów aby to sprawdzić lub „nachapać” się grzybów.
Dwa posty i ... po temacie.
Nie mówię, że te informacje są niepotrzebne – jak najbardziej są bo skorzysta z nich wielu grzybiarzy z danej okolicy lub spędzajacych tam np. urlop

Na tym forum wystarczy aby ktoś „podrzucił” jakąś fotkę lub poruszył jakiś nawet banalny temacik – często przeradza się to w temat rzekę, tematy zaczynają się łączyć i przeplatać – aż się Marek „wkurza” mając oczywiście na sercu dobro forumowiczów (nooo... odwiedzalność strony też), natomiast ci najbardziej zaangażowani forumowicze nie zwracają uwagi czy strona otwiera się parę sekund czy też parę minut.

To, że zaczyna mnie „swędzieć po mózgu” - oby tak było jak najczęściej.
Można by i tak napisać „Jest aktywność mikrobiologiczna są grzyby i na odwrót” – co z tego wynika, chyba nic. Pewnie bym wolał już w ogóle nie słyszeć o tej aktywności, która mi „bruździ” w zbieraniu grzybów.
W sumie to tak jak bym dziecku tłumaczył, że jak tata chodzi w nocy do mamy to dzidziuś będzie, a jak nie chodzi to dzidziusia „niet”.
Na całe szczęście dzieci nie dają się zbyć takim wyjaśnieniom, bo są w wieku kiedy „mózg ich swędzi” niezwykle często i uporczywie, i trzeba im sensownie (tak aby zrozumiały, a zarazem nauczyły się nowego) wytłumaczyć, że tata z mamą nie lepią tego dzidziusia z plasteliny, nie wypatrują nocną porą przez teleskop lecącego bociana czy też nie przetrząsają z latarkami rosnącego nieopodal pola kapusty. :-)))

Nie chodzi o „zaszpanowanie”
- do tego wystarczy encyklopedia, parę mądrych haseł wykutych na pamięć – będzie łatwiej, taniej, szybciej – po prostu „szpanersko”.

„... żeden, ems, eitel...“ w ogóle mnie nie rusza i dlatego nie uczestniczę w forum geograficznym lub archeologicznym, natomiast „... małżoraczki Indiana i trylobity Philipsia..” już mnie mogą ruszyć bo byłem na przykład w kamieniołomach gdzieś w okolicach Kazimierza Dolnego – znalazłem coś w wapieniu (czy to raczej opoce). Wtedy chciałbym wiedzieć co to jest (tym bardziej jeżeli kamolec jest duży i stoi na honorowym miejscu na komódce – a jak będzie można „poszpanować” jak znajomi odwiedzą i przez swoją nieostrożność zapytają – oczywiście żart), lub np. chciałbym wiedzieć jak się mają współczesne małżoraczki do tych z wykopalisk.
To chyba coś jak z imprezą (alkoholową czy nie to bez różnicy), najczęściej rozmawia się o polityce, szybkich kobietach i pięknych koniach czyli o „dupie Marynie” >>SORRY<< , każdy coś na ten temat wie, każdy coś powie – impreza udana. Niech się jednak znajdzie choćby dwóch fanatyków jakiegoś tematu – impreza dla nich przestaje istnieć, towarzystwo się boczy – impreza nie udana. Wniosek chodzić na właściwe imprezy.

Też lubię zbierać i jeść grzyby, chodzić po jesiennym czy zimowym lesie (nawet przy 30 stopniowym mrozie lub jeszcze większym upale z zalaną potem i oblepioną pajęczynami twarzą).

Naukowo ???
Gdy jestem z teściem na grzybach, on „napiera” w koszyk aż miło, ja znajdę coś czego nie znam to wygrzebuję toto z ziemi, opisuję, pieczołowicie pakuję w woreczek (w domu ciąg dalszy, dużo dłuższy), w efekcie u mnie „prawdziwych” grzybów ledwo na dnie, u teścia nie mieszczą się w koszyku, teścio patrzy na mnie z politowaniem i puka się w czoło. Chyba mnie jednak troszkę rozumie bo zawsze się dzieli ze mną swoimi grzybami, co więcej jak znajdzie coś ciekawego to mnie woła, a sam dalej idzie „napierać”
Gdzie tu mowa o naukowości – dla mnie (i nie tylko dla mnie), to chęć poznania czegoś nowego w temacie który mnie interesuje.
Pewnie gdybym naukowo (zawodowo) musiał zbierać grzyby a nie lubił tego robić - byłoby to z pewnością nudne (staram się robić to co lubię – lub polubić to co robię), każde zajęcie w które się włoży odrobinę serca nabiera zupełnie innego sensu i wymiaru (nawet czyszczenie szamba :-( ,:-) ).

Inokulacja a paranoja.
W mądrych książkach piszą, że gdyby nie grzyby (czy raczej ich grzybnia) to lasy wyglądałyby o wiele, wiele mizerniej – mam nadzieję że nie jest to zmowa kilku mikologów i nas nie „bujają”.
Po drugie, chęć sprawdzenia czegoś, zrobienia jakiegoś doświadczenia leży w naturze człowieka i nawet na poziomie amatorskim potrafi być zajęciem frapującym.
Gdybym nawet miał wziąć strzykawkę z końską igłą, „zafasować” ją brutalnie w korzeń młodziutkiej i delikatnej jak kruszyna brzózki aż by jej soki zawrzały, a liście z bólu zaczęły gwałtownie łopotać, pewnie bym tak zrobił pomimo że rośliny też czują – stwierdzone naukowo (proszę nie podciągać pod temat np. testowania kosmetyków na biednych zwierzątkach).
Swoją drogą jak nikt nie widzi to gadam ze swoimi roślinkami w doniczkach, pieszczę je – oczywiście ze swoimi ulubieńcami robię to dużo częściej i te lepiej rosną – a może mi się tak wydaje.

Noooo !!! Ale się rozpisałem, „przegięcie pały”.
No i po co ? Bo lubię !
Kto nie chce, nie musi czytać, a kto chce proszę bardzo.
Nawet jak Pimpek napisze mi, że z tym się zgadzam, z tym nie, ale z tym pieszczeniem roślinek to lekka śruba i żebym sobie załatwił miejsce w „wariatkowie”, to ja odpowiem „Pimpek załatw mi miejsce w jakimś szpitalu w Kotlinie Kłodzkiej bo tam więcej grzybów”. I poproszę go jeszcze aby przez jakieś koneksje sprawił żeby nie był to oddział zamknięty, mogę być „upolowany” nawet na „krowskim łańcuchu” byle bym sięgał pierwszego rzędu drzew w lesie. :-)))

#215
od 04-2003

Uspokajam.
Lubie wikłającą się rozmowę, w dygresjami, podopowieściami itd.

Moje "ustawianie" dotyczyło zasad "wstawiania od oznaczania" grzybów w sekcji "Co to za grzyb". Akurat w tamtej sekcji ruch jest na tyle duży (i będzie rósł) i dla czytelności lepiej aby był tam lepszy lub gorszy ale jednak jakiś porządek tematów.

Określenie "napieranie w koszyk" słyszę po raz pierwszy i bardzo mi się podoba :)
To jedna z tych perełek jakie dzięki naszym rozmowom się wyłuskuje.
I nie mam nic przeciwko, a nawet wręcz przeciwnie, jeśli potem rozmowa w danym temacie potoczy się od kozaka do Kozaka.

#74
od 07-2004

Oczywiście, że popieram należyty porządek, a zwłaszcza w "Co to za grzyb". Dopiero od paru dni mam sztywne łącze, jednak wcześniej łącząc się modemem było zawsze tak: gorączkowe szukanie, steki przeklęństw na tych co mieszają, wreszcie szybki zapis na dysku - dopiero gdy przerwa się połączenie nadchodzi błogie, spokojne, bezstresowe czytanie tego co się ściągneło.
Później, raz na miesiąć jeszcze kilka "bluzgów" (od bluzgać czyli kląć) gdy przychodził rachunek z TP SA :-(((

#233
od 04-2004

A Kozaki chętnie będą napierać w koszyk.
A Kozaki chętnie grzebią w ziemi za cudeńkami (szczególnie Kozaczka).
Kozakowa uwielbia z Wami rozmawiać. Jesteście Wielcy Ludzie. Ja też kiedyś będę taka mądra.
Moi dobrzy (dobrzy?) znajomi śmieją się ze mnie. Jedna taka powiedziała mi z oburzeniem: Ty zbierasz i jesz to, co inni depczą. Chodziło o piękne purchawki. Mam ją lubić, czy nie?
Wracając do tematu: faktycznie ta fachowa terminologia jest nie do strawienia. Mózg się lasuje, czy swędzi - na jedno wychodzi. Nawet jeżeli chciałabym to zrozumieć - zacukam się najdalej w drugim zdaniu. Bałabym się cytować, żeby nie wyjść na głupka. A nuż mi się coś poplącze... Już kiedyś musiałam udawać mądrzejszą, niż jestem i ciężko to odchorowałam psychicznie. :)

#354
od 08-2002

Gdy idę z Tatą na grzyby też często słyszę "Chłopie a Ci po co ten aparat!" lub "A gdzie Ty z tym plecakiem!" czy cos w stylu "Ty lepiej zbieraj a nie ciągle tylko pstrykasz i pstrykasz". Jednak gdy znajdzie ślicznego zajączka, którego zamszowy łepek śmieje się znad koniczynki - woła "O!! Choć tego fotografuj!"</i> :)

Roślinki lubią pieszczenie.... wiem... Niektóre owoce się nawet odwdzięczają, zwłaszcza opienkunkom. Np. ogóreczki czy banany :)

Dobranoc Wam, papa

#0

2004.09.03 07:40 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

kazik
No to sie poprawiam "jak aktywność mikrobiologiczna jest na odpowiednim (wystarczającym) poziomie to występowanie grzybów jest bardziej prawdopodobne"
Czyli jak te mikrorobale sie lepiej ruszają to będzie co zbierać :-). Oczywiście jak jest wilgotno i ciepło to się wszytko lepiej rusza a jak sucho i zimno to gorzej.
No to teraz czy ktos moze mi powiedzieć dlaczego na wzrost owej aktywności mikrobiologicznej po letnich opadach deczczu (np. w borach sosnowych) najpierw reagują wszelkie gołąbki, a potem goryczaki i człowieka szlag trafia bo grzybów pełno ale (dla mnie) niepozyskiwalnych.
Co chyba może byc ciekawym przyczynkiem do naszej dyskusji o podejściach naukowych i nienaukowych:
ja wiem, że tak jest że najpierw te gołabki że aż czerwono w lesie i że jak tak jest to lepiej zmienic miejsce bo się jeszcze rurkowych grzybów nie uświadczy ... Jak gołabki zaczynają juz marnieć to jest czas żeby w brzozowych nasadzeniach poszukać "pomarańczówek" (koźlarzy pomarańczowych) i ta wiedza mi wystarczy. Jak rozumiem niektórzy chcieliby wiedziec jeszcze DLACZEGO tak jest i to jest między nami różnica. Ale kto wie, może na stare lata (juz niedługo) to będzie interesujące.

Przy okazji inny wątek: płaczeny nad gatunkowa ochroną grzybów, ja nad sarniakiem (bo wiem gdzie całe ich łany znaleźć) Pipmek nad borowcem itd. A ktoś niedawno pytał na forum gdzie do Puszczy Kampinoskiej na grzyby. Otóż odpowiedź jest nigdzie bo to jest park narodowy. I to jest jak mi sie wydaje stosowny sposób ochroby grzybów i to duzo lepszy od ochrony gatunkowej. Co z tego że nie można zbierać szmaciaków jak można wyciąc las w którym rosną? Znałem stanowisko szmaciaków w Puszczy Kurpiowskiej - było ich ho ho... i co z tego jak akurat wycięli ten fragment lasu?

Co do grzybów w Puszczy Kampinoskiej w miejscach nie objetych obszarem Parku to tzw. lasy Chotomowskie sa już kompletnie przetrzebione. Jest jeszcze fragmencik lasu po drodze z Wyszogrodu do Sochaczewa i tamże pozyskiwałem kiedyś maślaki pstre (po naszemu twardaki) w dużej ilości.

#221
od 05-2003

2004.09.03 08:19 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Anna Kujawa (Ania) (Ania)
:-)
Ciągnąć temat tej nieszczęsnej "atywności" czy "złożyć broń"? Pociągnę - o cierpliwość proszę :-). Bo widzisz nie wystarczy odpowiedni poziom aktywności, muszą się jeszcze ODPOWIEDNIE "mikorobale" ruszać. Inne są w lesie liściastym inne w iglastym, inne na polu, łące, a inne u Pimpka w ogródku :-). Sam poziom nie wystarczy, jakość samych "mikrorobali" też jest ważna :-)

Dlaczego najpierw gołąbki i goryczaki? Nie wiem, może ktoś inny wie, ale równolegle z nimi wysypują zazwyczaj płachetki kołpakowate :-)) Wygląda na to, że wybór masz pomiedzy:
- omijaniem lasu w newralgicznych, czerwonogołąbkowych dniach,
- stosowaniem środków uspokajających,
- zwiększeniem liczby zbieranych (jadalnych) gatunków
- dołączeniem do grona maniaków interesujących się grzybami nie tylko ze względu na ich jadalność.
To ostatnie jest niebezpiecznie wciągające i bywa zaraźliwe - uprzedzam lojalnie.....

Ochrona gatunkowa. Jasne, że nie ma sensu ochrona gatunku bez ochrony siedliska, na którym ten gatunek występuje. I według prawa nie wolno niszczyć siedlisk, na których występują gatunki chronione. To jak to prawo jest respektowane to już inna sprawa. I inna sprawa na ile to prawo jest realistycznie skonstruowane.

Twardaki :-) Zaglądałeś do wątku o miejscowych nazwach grzybów? Może coś byś tam dodał, bo twardaków i pomarańczówek chyba nie było. U nas twardaki to miodówki :-))

#0

2004.09.03 10:57 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

kazik
W poprzednich sezonach (archiwum 26.Wrzesień.2002) tez o tym pisałem
cytuję:

(...) "zauważyłem że podgrzybek brunatny zwany jest "czarnym łebkiem" zwłaszcza na Zachodzie - u nas na Mazowszu mówi się po prostu "podgrzybek". Jak mówią niektórzy, w Europie mówi się "czarny łepek" a w Azji - podgrzybek (Azja zaczyna się na wschód od Drwęcy). Np. W Brodnicy słyszałem już wyłącznie o "czarnych łepkach" na co moja dziewczyna: "a co to jest????"

Ciekawe jak nazywa się u Was (śląsko-małopolsko) maślaki pstre (u nas często w ogóle nie zbierane jako "podejrzanie pomarańczowe") - spotkałem się z nazwami "twardak" (Krasnosielc) i "jakubek" (Opole Lubelskie.

Z kolei na koźlarza czerwonego lub pomarańczowożółtego mówi się prawie wyłącznie "osak" (Mazowsze) znacznie rzadziej "czerwoniak" lub odpowiednio "pomarańczówka" (Warszawa). (...)
koniec cytatu.

Jako amator zdecydowanie nie bedę zbierał grzybów z blaszkami od spodu (za wyjątkiem kurek i gąsek żółtych czyli zielonek) bo chcę mieć 100% pewności że będę żył. Ale dziekuje za pomysł.
Oczywiście Pipmek w KPN jako maniak pewnie chciał fotografować a nie zbierac grzyby, ale to trzebA MIEĆ SILNA WOLĘ, a ja wole nie ryzykować.
W KPN "robiłem" kiedyś prace magisterską (badałem zanieczyszczenia ołowiowe w mchach Pleurozium, i szukałem korelacji ze srodowiskiem geograficznym a nie tylko z natężeniem ruchu i odległoscia od drogi). Wyniki były nawet obiecujące bo faktycznie poziom zanieczyszczeń nie był wyłacznie funkcja odległości. Teraz nie ma sensu powtarzac tych badań bo się paliwo zmieniło... Ale nie o to chodzi. Jako "naukowiec prowadzący badania" miałem glejt upoważniający mnie do wjazdu do Puszczy w dowolne miejsce i do zbierania mchów w dowolnym miejscu. Ludzie, jakie ja wtedy grzyby widziałem!!!
Ale to było w 1987 albo 1988 i może akurat wszędzie wtedy były.

Dzięki za zgodność w poglądach że ochrona gatunkowa nie ma sensu bez ochrony całego ekosystemu. To tym bardziej pokazuje, że prawo o nie nieszczeniu siedlisk na których występuja gatunki chronione jest nie do przestrzegania.
I jeszcze jedno (przepraszam znowu nieco naukowe).
Sukcesja ekologiczna prędzej czy później i tak doprowadzi do zmian w zawartości gatunkowej danej biocenozy. I jak szmaciak występował w drągowinie sosnowej to po powstaniu tamże boru wcale nie musi sie utrzymac, bez wzgledu na to czy go zbierano czy tez nie. Po drugie w Polsce jest bardzo mało miejsc gdzie występuje potencjalna roślinność naturalna, a co za tym idzie i odpowiednia (naturalna?) aktywnośc mikrobiologiczna. Tak więc naturalne dążenie do klimaksu (końcowego ekosystemu)i tak spowoduje zmiany w składzie gatunkowym grzybów czy będziemy inokulować, chronić gatunkowo itd. czy nie. Pewnie to i pomoże ale jak powszechnie wiadomo zbytnie namnożenie jednego gatunku powoduje także mnożenie jego wrogów. Od czasu do czasu pojawi się jakiś szrotówek który zżera kasztany i dopóki znów nie złapie sie równowagi ekologicznej będzie żarł je ile wlezie. Tak sobie myślę że może będzie jak z brudnicą mniszką, ze sie za szrotówka w końcu weźmie jakiś grzybek i w kolejnym sezonie będzie ... jak ręką odjął. Posumowując: jakbym był wstrętnym robalem który lubi maślaki żółte to bym sie natychmiast rozmnożył w takim modrzewiomym inokulowanym młodniku...

To tak jak z tym globalnym ocieplaniem klimatu, a emisją CO2. Czy jest korelacja czy nie? Na pewno zas pozostawienie naturalnej roślinności zrobi Ziemi lepiej jak jakiekolwiek protokoły z Kioto i sztuczne zalesianie. I tu bym się układał raczej z Brazylią o niewycinanie lasów jak o zmniejszenie emisji CO2. Bo ropy i węgla i tak nie starczy żeby do końca Ziemię zatruć, a wycięcie lasów to 100% pewności na katastrofę.

Na koniec chciałbym zauwazyc że mamy w Polsce duuuzo lasów państwowych i to jest WSPAMIAŁE. W zeszłym roku próbowałem pójść do lasu we Włoszech w Toskanii. I niestety wszędzie "zona di protezione" i mur albo drut kolczasty. Jak chcesz pójsć do lasu to musisz sobie go ... kupić.

Przepraszam że sie tak rozpisałem chaotycznie, ale chwilowo jestem unieruchominy i stąd moja aktywnośc na forum.

#235
od 04-2004

Ten dziki pęd do wycinania i przycinania wszystkiego, co zielone jest przerażający. Pan Człowiek jest, niestety bezmyślny, egoistyczny i wciąż nienażarty. Cóż da chronienie grzybów, roślin, zwierzą, jeżeli nie mają one gdzie żyć? Skończę ten wywód, bo cisną mi się na palce same brzydkie słowa.
1,2,3,4,.5,6,7,8,9,10...
NIE WOLNO!!!

#0

2004.09.03 13:09 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Ewa 1
Aktywność mikrobiologiczna wydaje mi się pojęciem dobrym,i trudno go zastąpić czymś innym. W dyskusji nad takimi pojęciami można dawać wyraz swojej irytacji, ale nie sposób nie zauważyć, że przy tym poszerzamy swoja wiedzę, nie mówiąc już o szybkości pisania na komputerze.
Nie wiem jak inni, ale ja stwierdziłam że do zainteresowania się jakimś tematem dochodzi stopniowo , często punktem wyjścia jest podejście tylko i wyłącznie uzytkowe(np zbieranie i przyrządzanie grzybów).Część osób interesuje się grzybami naukowo, ale większość uczestników forum przeszła drogę od tzw. zbieracza i zjadacza do badacza, a może nawet znawcy.Niektórzy nauczyli się przy tej okazji fotografować, inni założyli zielniki, co poniektórzy stali się specami od potraw z grzybów. Na pewno jednak każdy choć trochę wzbogacił swoją wiedzę.A większa wiedza pozwala więcej zauważać , dzielić się tymi obserwacjami z innymi i w ten sposób dalej poszerzać swoją wiedzę,co znowu prowadzi do nowych obserwacji itd.....
Po prostu nie jesteśmy już tymi samymi ludżmi, którzy przemierzali las tylko po to, żeby napełnić koszyki i zrobić zapasy. Dostrzegamy wiele zależności, o których wcześniej nie mieliśmy pojęcia.
A co do szczepienia grzybów, to sądzę, że rozrzucając resztki grzybów pod drzewami ma się niewielkie szanse na to, że z zarodników rozwinie się grzybnia, przynajmniej w takiej ilości, żeby były owocniki(a właśnie, jak duża musi być grzybnia,żeby wyrosły małe prawdziweczki?).
Pod tym drzewem miejsce jest już zajęte przez inne grzybnie i mnóstwo innych mikroorganizmów czyli tak zwana konkurencja.W przypadku szczepienia małych drzewek ta szansa się zwiększa, zwłaszcza że zarodniki szczepionego grzyba są w przewadze.

Może lepiej stosować "szczepienie wegetatywne", tzn.niewielką ilość grzybni spod znalezionego grzyba przenieśc w inne miejsce, odsunąć ściółkę , (żeby zrobić miejsce), umieścić tam grzybnię i np. podlać.
Wiem, zaraz odezwą się głosy, że to niszczenie grzybów bez pewności, że powiedzie się "przeszczep".No ale to lużna sugestia a nie sprawdzony przepis.Pozdrawiam

#223
od 05-2003

2004.09.03 18:11 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Anna Kujawa (Ania) (Ania)
Kazik, przeoczyłam Twój dawny wpis o nazwach grzybów :-(

Blaszkowych nie zbieraj jeśli masz jakiekolwiek wątpliwości, ale tutaj znajdziesz wielu amatorów, którzy zbierają :-) Wydaje się, że po pewnym czasie chęć "poeksperymentowania" staje się siłą nie do pokonania :-)))

Te grzyby w Kampinoskiej to były jadalne czy piszesz o różnych innych?

Prawo o nie niszczeniu siedlisk jest do przestrzegania (w dużej części) jeśli wystąpi dobra wola (i świadomość) u wykonawców.

Będziemy zagłębiać się w tematy naturalności siedlisk, sukcesji i innych takich??? Temat rzeka..... Jeśli chcesz - jestem gotowa pogadać o tym, ale może w innym wątku?

Jolu, podzielam Twoją irytację. Często czuję bezradność wobec pazerności i bezmyślności ludzkiej :-(((

Ewo, jeśli rozrzuci się resztki odpowiedniego gatunku grzyba pod odpowiednim gatunkiem drzewa to są szanse na uzyskanie owocników. Nie umiem określić jakie (bo czynników umożliwiających rozwój grzybni będzie trochę), ale warto spróbować jeśli ktoś ma na to ochotę.
Pozyskiwanie grzybni. Nie wiem czy będzie skuteczniejsze w "domowych" warunkach od wykładania resztek (jeden stary kapelusz to w końcu miliony zarodników), a naruszanie grzybni budzi mój opór. Wiem, że to nie to samo co chodzenie z grabiami na kurki (tak, tak...), ale jakoś bez entuzjazmu odnoszę się do takiego pomysłu.

#241
od 04-2004

Wyrzucamy pod drzewa różne resztki grzybów i grzyby zaczerwione. Różne potem objawiają się grzyby pod tymi drzewami. Czy to zasługa naszego "siania", czy nie - trudno orzec, ale na pewno nie trafił nam się nigdy borowik, mimo że niejednokrotnie też lądował w różnych częściach lasu... Nie mam świeżych danych, ale przed laty pisało w mądrych księgach, że borowiki całkowicie opierają się hodowli. A to też byłby rodzaj hodowli. Prawda? Na terenie, gdzie większość obcych ludzi nie ma wstępu, gdyby ktokolwiek z nas znalazł borowika - rozkrzyczałby to nam wszystkim z radością i dumą.

#224
od 05-2003

2004.09.03 18:44 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Anna Kujawa (Ania) (Ania)
Oj, oddałam już "mądrą książkę" o mikoryzach, mikoryzowaniu itp, ale tam chyba było napisane, że powoli osiąga się sukcesy w hodowli grzybów mikoryzowych (w tym i borowików). Książka nowa, napisana przez panią, która "zęby zjadła" na mikoryzach, więc może coś faktycznie się zmieniło? Te moje prawdziwki pod, wspominanym na forum, grabem to chyba efekt mojego zagrzebania tam kapeluszy starych borowików (też spod grabów). Bo nikt nigdy nie widział w "moim" parku borowików, a po dwóch latach od wyłożenia moja córka przyniosła mi prawdziwka na...biurko i wprowadziła w stan lekkiego osłupienia, jak pokazała gdzie go znalazła.
Nie jestem w 100% pewna czy to efekt mojego "siania", ale tak na 80% :-)))

#242
od 04-2004

Będę zatem zagrzebywać w ziemi na zasadzie: pod dębem spod dębu, pod grabem spod grabu etc. Chyba pękłabym z dumy, gdyby udało mi się wyhodować takie cudo, takie szlachetne, na takiej grubej, twardej, chrupiącej nóżce. A jakby było robaczywe tobym zdjęła okulary, żeby nie widzieć. Oj, nie! Właśnie bym nie zdejmowała...

#3
od 09-2003

2004.09.03 21:17 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

irena piec (Irena) (Irena)
A mnie sie chyba coś ciutek udało.Cztery lata temu,zasadziłam w moim ogrodzie około 80 brzózek-sadzonki 2 letnie.Przez 3 lata wysypywałam w ten zagajnik,resztki z grzybobrania.Pod koniec lipca tego roku w tym brzozowym zagajnku w wysokiej trawie znalazłam 3 kozaki siwe.Ale nie wiem czy to jest efekt mego "siania",czy grzybnia przeniosła się z lasu?-sadzonki kupowałam w szkółce leśnej

#225
od 05-2003

2004.09.04 07:47 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Anna Kujawa (Ania) (Ania)
Jolu powodzenia :-) Mam nadzieję, że obie doczekamy wyników, a ja powykładam te moje prawdziwki pod innymi grabami w parku i też zobaczę czy coś nowego wyrośnie. Boję się tylko, że jak za bardzo mi sie uda to przestanę być monopolistką w zbieraniu owoców siana....
Irena - 80 brzózek? Całkiem pokaźny zagajnik sobie posadziłaś :-)) Teraz Twoje brzózki mają 6 lat - tak? To możliwe, że niedługo pojawią Ci się muchomory czerwone, które (według moich obserwacji) "przychodzą" wkrótce po kożlarzach. Piękne bardzo :-))

#4
od 09-2003

2004.09.04 09:21 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

irena piec (Irena) (Irena)
Aniu-dzięki.Niech Twe proroctwo się spełni-uwielbiam te piękności.W moim ogrodzie będę dopiero pod koniec września.

#0

2004.09.04 14:06 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Ewa 1
To z przenoszeniem grzybni to tylko taki pomysł wymyślony w trakcie pisania.Tworzyłam pewną analogię do szczepienia grzybnią(ponoć skuteczniejszy sposób) sadzonek w szkółkach.

Natomiast tam, gdzie jeżdziliśmy na grzyby były bardziej prawdziwkowe miejsca od innych. Mianowicie niewielkie gęste zagajniki sosnowe, które się kojarzą na ogół z maślakami.Może nie było najwygodniej w nich chodzić, ale wysiłek się opłacał. Pod każdym krzakiem można było znależć po kilka ślicznych prawdziwków, choć w wysokim lesie obok, trzeba było ich szukać.

Było tam więcej takich zagajników,ale nie we wszystkich rosły grzyby.Ojciec rozrzucał w niektórych robaczywe kapelusze i resztki grzybów i rzeczywiście po pewnym czasie mogliśmy zbierać tam prawdziwki.Wystarczyło obejść tych kilka miejsc, żeby wrócić do domu z pełnym koszem.

Ale zwiedziała sie o tym konkurencja i już nie było tak łatwo.Mimo to, statystycznie rosło tam nadal więcej grzybów niż gdzie indziej.

Teraz te zagajniki są już dużym lasem, może nieco gęściejszym niż las dookoła i grzybów w nich tyle, co gdzie indziej.
Może to wynik dostępności miejsca, może bardziej lubią towarzystwo małych drzew, niż dużych.

Ostatnio, gdy byłam w lesie postanowiłam nie zostawiać znalezionych robaczywych prawdziwków gdzie popadnie, tylko zagrzebałam je pod ściółką w takim zagajniku, gdzie nikt nie znalazł niczego, poza paroma zajączkami.Może doczekam się zbioru.


O co chodzi z tym chodzeniem z grabiami na kurki?

Pytam, bo w czasach, gdy przyjeżdżały do nas wycieczki na grzyby, niektórzy uczestnicy rzeczywiście przywozili ze sobą grabiopodobne narzędzia i szukając grzybów, przekopywali ściółkę. Można sobie wyograzić, jak las potem wyglądał.

#227
od 05-2003

2004.09.04 16:40 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Anna Kujawa (Ania) (Ania)
Rozumiem źródło pomysłu :-) Nie wiem, jakie byłyby efekty :-)

Trudno też powiedzieć dlaczego w zagajnikach sosnowych było wiecej prawdziwków niż w dojrzałym lesie - można pogdybać, że
- mniejsza presja grzybiarzy
- trudniej wypatrzeć owocniki, więc więcej było zostawiane
- w młodniku dłużej utrzymywała się wilgotność gleby (bo zacienienie przez zwarte drzewka)
- a jeśli większa wilgotność to stabilniejsza temperatura podłoża... itd

Napisz, jak doczekasz się zbioru w miejscach zagrzebywania resztek prawdziwkowych :-)

Grabie i kurki. Może to plotka, bo na własne oczy nie widziałam, ale słyszałam od oburzonych grzybiarzy, że w latach obfitego wysypu kurek, zdarzało się widzieć osoby zbierające te grzyby w celach zarobkowych właśnie z grabiami w lesie. Dla mnie niepojęte. Wolałabym, żeby to była plotka...

Grabko-łopatki usprawiedliwiam jedynie w rękach ludzi szukających grzybów podziemnych, którzy są zazwyczaj dość świadomymi skutków swojej dzałalności i w liczbie występujacej w naszym kraju nie stanowią chyba żadnego zagrożenia dla lasów i grzybów.

#0

2004.09.04 16:42 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

kazik
Wygrabioną ściółkę widziałem w tym roku w oklicach Stężycy. Własnie w poszukiwaniu kurek ludzie wygrabiali okazały (bardzo pospolity) mech Pleurozium pod którym kurki lubia sobie rosnąć.
Las wygląda jakby przeszło stado dzików - tylko czego one miałyby szukac pod sosnami?
Że kurki sa pod mchem najlepiej jest to widoczne w starych redlinach jesli jeszcze są. I to często powoduje niszczenie (zadeptanie) dosadzeń wzbogacających skład gatunkowy w borach sosnowych.
Zajrzenie pod mech często powoduje znalezienie jeszcze kilku całkiem wyrośniętych osobników. Podobnie kurki "lubią" się pojawiać pod starymi liścmi dębowymi w grądach - i te liście (nie mech) przyznaję się czasem delikatnie rozgarniam - ale nie grabiami!!! Kiedyś w mojej okolicy (zanim wybudowano opodal 100-tysięczne osiedle) kurki znajdywałem zawsze bezproblemowo ile razy miałem ochote na sosik do ziemniaków. A potem przyszli ludzie z grabiami...
Jednak zupełnie inaczej traktuję grabienie lasu w okolicach Stężycy i koło mnie, tj. koło Warszawy. Dlaczego? Otóż ci ci grabią las w Warszawie niszczą go dla sportu a ci co na Kaszubach - dla chleba - i to jest różnica, jak mi sie wydaje?

#228
od 05-2003

2004.09.04 17:13 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Anna Kujawa (Ania) (Ania)
Jeśli dla chleba to może warto by było, żeby sobie uświadomili, że po zniszczeniu podłoża chleba z kurek nie będzie, bo i kurek nie będzie :-(
No cóż, miałam nadzieję, że z tymi grabiami przesadziłam, przeinterpretowałam, przeinaczyłam, że pamieć mi figla spłatała... Szkoda, że to prawda :-(

#76
od 07-2004

Raz już wspominałem o swoich „Dołach”. Teren ma ok. 1 ha.
Około 15 lat temu były to dwa doły głębokości ok.1,5 m po wybieranym przez miejscową ludność piachu. Po skończeniu eksploatacji doły zaczęły samoistnie zarastać. W początkowych latach było to zastoisko wody i raj dla rozrodu wszelkiej maści płazów (znajdowałem tam wszyściutkie gatunki występujące w moich okolicach). Z czasem krzaczasto-drzewiaste rośliny zwłaszcza zaczęły dominować i „osuszać” doły. Z samosiejek podstawę stanowią brzozy i topole oraz troszkę sosenek (te były chyba wprowadzone sztucznie).
Kiedyś zachodziłem na „Doły” sporadycznie i to raczej w celach herpetologicznych, jednak zawsze trafiało się parę kozaków. W tym roku miałem współpracownika, który prawie przez całe wakacje dosyć systematycznie odwiedzał ten specyficzny zagajnik skrupulatnie zapisując wszelkie zebrane rurkowce.
Prawie dosłownie codziennie plonem było od kilku do prawie pięćdziesięciu kozaków (babka, czerwony, pomarańczowożółty), co jakiś czas prawdziwki, podgrzybki brunatne, maślaki (zwyczajny i pieprzowy) – ponadto był dominującym ale nie jedynym grzybiarzem na „Dołach”. Sam kilkanaście razy byłem na dołach i zawsze szokowała mnie ilość grzybów na tak małym terenie. Blaszkowców gatunkowo było niewiele (są zeskanowane).
W ogóle nie było muchomora czerwonego, a nawet pomimo występowania w pobliskim debowo-sosnowym zagajniku muchomora czerwonawego, na dołach też go nie uświadczyłęś.

Przypuszczam, że bardzo duży wpływ na tak intensywne występowanie grzybów ma specyfika „Dołów” jako rezerwuaru wilgoci. Wydaje mi się, że w te doły nikt SPECJALNIE grzybów czy grzybni nie przynosił, raczej zarodniki trafiły tu w naturalny sposób. A trafiając na sprzyjające warunki mogły się dalej rozwijać.

Znakomita większość dorosłych grzybów była silnie zarobaczona, do konsumpcji nadawały się najczęściej owocniki młode (tyczy się to zwłaszcza babki i prawdziwka).
Więcej o dołach wraz ze skanami i zdjęciami w przyszłości (notoryczny brak czasu).

Co do grzybów, grzybni i ich niszczenia (??????) ciekawy cytata z popularnonaukowej encyklopedii kieszonkowej „Grzyby” W.Garnweidnera:
„...Nadmierne i przedwczesne zbiory owocników mogą spowodować znaczne ograniczenie ich pojawów: nasunie się wtedy przypuszczenie, że grzyby wymarły, lecz trzeba pamiętać, że ich grzybnia może żyć w glebie i że jest zdolna do wytwarzania owocników w ciągu setek lat...”,
i jeszcze jako ciekawostka o czarcich kręgach z tej samej pozycji:
„... Wskutek stałego powstawania nowych owocników średnica kręgu powiększa i może osiągnąć setki metrów, co pozwala na obliczenie jego wieku: może on wynieść nawet 700 lat...”
Nigdy o tym nie czytałem, dla mnie szok.



#0

2004.09.06 06:37 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Ewa 1
Niedawno zastanawiałam się nad tzw. czarcimi kręgami.
Jeżeli takie pojawianie sie owocników jest wynikiem rozrastania się grzybni w kształcie koła,(oczywiście w sprzyjających warunkach), to czemu owocniki pojawiają się tylko na obrzeżach koła, a nie w całym kole równomiernie.
Mówię tu o takich kręgach, które mozna zauważyć gołym okiem, a nie o tych o średnicy kilkudziesięciu lub kilkuset metrów.


I jeszcze jedno, może trywialne pytanie.
Jaka jest liczba gatunków grzybów w Polsce? Gdzieś czytałam, że dochodzi do setek tysięcy, nie wiem, czy to prawda.

I na koniec mam małą propozycję.
Ponieważ ten wątek dość znacznie się rozrósł, może byłoby dobrze zacząć nowy z dopiskiem "kontynuacja".

#78
od 07-2004

Grzybnia niektórych gatunków grzybów) rozrastając się z określonego miejsca (czyli miejsca "zainfekowania" podłoża) tworzy to mniej lub bardziej koliście we wszystkich kierunkach.
Owocniki rozwijają ciągle na świeżej gzrybni czyli na jej obrzeżach - stąd kręgi. Jeżeli jakieś czynniki przeszkodzą wyrośnięciu owocników kręgi przerywają się w tych miejscach dlatego też określa się je kręgami przerywanymi.

Ja czytałem chyba o występowaniu w Polsce ok. 4-5 tys. gatunków grzybów makroskopowych tzn. takich, których owocnik daje się zauważyć gołym okiem.
Jeśli chodzi o wszystkie grzyby to nie przypominam sobie jakiejś liczby, ale będzie tego chyba baaaaaaardzo dużo :-))

#79
od 07-2004

Wg "Grzyby i ich oznaczanie" Gumińska, Wojewoda z 1983 r na obszarze całej ziemi występuje przypuszczalnie ponad 300 000 gatunków.
Gdybym miał naprawdę "strzelać" co do Polski - tak na "zdrowy rozum" wszystkich grzybów mogłoby być kilkanaście do dwudziestu tysięcy gatunków, ale jak piszę jest to liczba "z sufitu". Ciekaw jestem jak bardzo odbiegam od prawdy?

#230
od 05-2003

2004.09.06 09:15 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Anna Kujawa (ania) (ania)
Według "Encyklopedia Biologiczna" 1998 - Kraków. Autor hasła - W. Wojewoda - liczba gatunków jest trudna do ścisłego określenia. Szacuje się ją na 50-100 tys., według niektórych autorów na 250-300 tys. Ale ponieważ co roku opisuje się średnio 1000 nowych dla nauki gatunków, to niektórzy specjaliści sądzą, że gatunków grzybów jest 3 do 4 razy tyle co roślin nasiennych tzn. od 750 tys. do 1,5 mln (te ogromne liczby to szacunkowe określenie potencjalnej liczby gatunków grzybów).

Tak więc wiadomo, że nic konkretnego nie wiadomo.....
Jedynie w miarę pewna wydaje się ta granica 4-5 tys. dla grzybów wielkoowocnikowych

#244
od 04-2004

I tak jest właśnie napisane w Gumińska-Wojewoda 1988. W Europie jest ok. 5000 gatunków grzybów, z tego wiele w Polsce( oczywiście chodzi o te wielkoowocnikowe).

#218
od 04-2003

Tak się zastanawiam nad definicją makromycetes. Co to wchodzi w "dostrzegalne gołym okiem" - gdzieś spotkałem się z kryterium że mają ponad 0.5 mm. Jak by się uprzeć to pewnie można wg. tego kryterium zaliczyć znacznie więcej niż 5-10 tysięcy gatunków.
Np. pleśniaki, urocze Pilobolus z mojej ikonki obok, mase fitopatów - rdze, itd.

Ale jakby nie patrzeć będzie to liczba bliższa 10 tysiącom niż 100 tysiącom gatunków.

A tych naprawdę dużych makromycetes (takich tworzących owocniki i inne struktury "rozmnożeniowe" o rozmiarze powyżej 5 mm) to będzie u nas tak pewnie 3-5 tysięcy.

#506
od 08-2002

2004.10.11 18:55 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Piotr Perz (pimpek)
Jeśli chodzi o szczepionki, to można szczepić nawet borowikiem szlachetnym - wystarczy zobaczyć: http://mikoryza.pl/index.html

Kurde.... pewnie połowa z Was teraz to kupi a ja nawet nie mam prowizji :( <rotfl>

#398
od 04-2004

2004.10.11 19:46 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Jolanta Kozak (jolka)
Nie chcę nikogo obrażać, ale teraz reklamuje się wszystko, wszystko jest wspaniałe i wszystko jest w 200% wydajne... Byle sprzedać.

#358
od 05-2003

2004.10.12 07:04 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Anna Kujawa (ania)
Jola, rynek zweryfikuje :-) A stronka w przystępny sposób wyjaśnia też samo zjawisko mikoryzy :-) No i jest informacją o aktualnej dostępnej na rynku ofercie. O szczepionkach z borowika i "rydza jodłowego" nie wiedziałam :-)
Dzięki Piotr :-)

#403
od 04-2004

2004.10.12 18:28 Edytuj wypowiedź Usuń wypowiedź

Jolanta Kozak (jolka)
Aniu - dziękuję, poczytałam:-)))
Pimpek - dziękuję, poczytałam. Prowizji nie dostaniesz. :-)))
« » bio-forum.pl « Grzybobranie « starsze wątki (do 01 października 2016) « Ciekawsze wątki historyczne «
Główna Ostatnia doba Ostatni tydzień Szukaj Instrukcja Kopiuj link Kontakt Administracja
ta strona używa plików cookie — więcej informacji