#6285
od grudnia 2003
Pozwolę sobie upublicznić notatkę M.S.Wilgi,którą napisał do RDOŚ w Gdańsku (ale nie wysłał-szkoda).
Wniosek o zezwolenie na prowadzenie badań mykologicznych w wybranych rezerwatach złożyliśmy w maju i już przy składaniu pani stwierdziła,że nie będzie problemów i dostaliśmy jakby wstępną zgodę.Ale jednak....sami zobaczcie
*******************************************************************************
Gdańsk, 30 czerwca 2009 r.
NOTATKA
Wczoraj, tj. 29.06. 2009 r., otrzymałem ustną (telefoniczną) odpowiedź na moje pismo skierowane do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Gdańsku, które złożyłem 6 maja br. Otóż z ust mgr Marty Liberackiej, specjalistki zajmującej się rezerwatami przyrody, dowiedzia-łem się, co następuje:
1. Do podania powinna być dołączona opłata skarbowa w wysokości 82 zł.
2. Nie posiadamy (jako 3-osobowy zespół) należytej kompetencji do prowadzenia badań. W związku z czym powinniśmy uzyskać mecenat ze strony któregoś z pracowników naukowych Wydziału Biologii tutejszego uniwersytetu. Polecana była osoba dr. Ryszarda Markowskiego.
3. Doktor Anna Kujawa, nasza opiekunka naukowa, pracownik Stacji Badawczej Instytutu Środowiska Rolniczego i Leśnego PAN w Turwi, powinna przysłać dokument potwier-dzający jej udział w projekcie oraz gotowość do właściwego zabezpieczenia pozyskanych eksykatów.
Po telefonicznej konsultacji z członkiem zespołu, Mirosławem Wantoch-Rekowskim, obaj zgodnie stwierdziliśmy, że nasze zaangażowanie w badanie wybranych pomorskich rezerwatów przyrody pod względem mikologicznym powinniśmy odłożyć do lamusa. Jest przecież tyle in-nych miejsc, gdzie występuje interesująca mikobiota – i tam możemy prowadzić nasze badania, zgodnie z przepisami dotyczącymi ochrony przyrody (Pomorze Gdańskie pod względem badań nad rozsiedleniem krajowych grzybów wielkoowocnikowych nadal stanowi białą plamę).
Jestem przekonany, że posiadam odpowiednie przygotowanie w dziedzinie rozpozna-wania grzybów wielkoowocnikowych, potwierdzone m.in. moim uczestnictwem w grancie prowadzonym w Katedrze Ekologii Roślin i Ochrony Przyrody UG (1998-2004). Dotyczył on czerwonej listy roślin naczyniowych, grzybów wielkoowocnikowych oraz porostów Pomorza Gdańskiego. Brałem również udział w 1998 r. w badaniach mikobioty projektowanego rezerwatu przyrody „Dolina Mirachowskiej Strugi” w Kaszubskim Parku Krajobrazowym.
W roku 2008 sporządziłem prawie 100-stronicowe opracowanie zawierające spis macro-mycetes Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego: „Grzyby wielkoowocnikowe Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego – przyczynek do ich poznania”. Opracowanie wykonałem na zlecenie Zarządu TPK. Obecnie ów spis został poszerzony o nowe gatunki, rozpoznane wspólnie z Mirosławem Wantoch-Rekowskim w trakcie naszych badań terenowych. Aktualny spis obej¬muje blisko 600 pozycji – gatunków (podgatunków, odmian) z grupy dużych grzybów podstaw-kowych Basidiomycetes oraz workowych Ascomycetes. Wykaz moich publikacji dotyczących rodzimej mikobioty liczy ponad 40 pozycji. Zostały one opublikowane w periodykach: „Acta Botanica Cassubica”, „Przegląd Przyrodniczy” oraz „Chrońmy Przyrodę Ojczystą” i in.
Potwierdzeniem moich mikologicznych kompetencji jest list od profesor Marii Dynow-skiej, prezesa Sekcji Mikologicznej Polskiego Towarzystwa Botanicznego, w którym autorka proponuje mi napisanie artykułu do Acta Micologica dla uświetnienia Jubileuszu 85-lecia Pani prof. Barbary Gumińskiej, zasłużonego pracownika naukowego Uniwersytetu Jagiel¬lońskiego w Krakowie.
Kiedy zimą 2009 r. redaktor Jakub Gilewicz z gdańskiej TV zapytał mnie o opinię na temat sensu utworzenia Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Gdańsku, stwierdziłem wów¬czas, że „zmieniając kolor samochodu trudno oczekiwać, że ten polepszy swoje parametry techniczne, np. będzie szybszy, zwiększy się jego przyspieszenie i będzie spalał mniej paliwa”. Nie sądziłem wówczas, że owe moje słowa staną się niebawem prorocze.
No cóż, Matka Natura jest tak fascynująca i przeurocza, że żadna biurokracja – rodzima i unijna – nie jest w stanie odebrać nam chęci do jej poznania i zbadania z pożytkiem dla ochrony tego największego dobra, jakie niewątpliwie stanowi.
Marcin Stanisław Wilga, mikolog-amator
*******************************************************************************
W sumie pani specjalistka ma rację-co będzie wpuszczać do lasu mechaników,jeszcze szkód narobią albo zobaczą to co nie powinni :-)
Nie będę polemizował na temat wiedzy mykologicznej pani specjalistki,bo jest ona zapewne ogromna i taki inżynier od maszyn to człowiek niekompetentny....
Zastanawia mnie po co i dla kogo powołana jest RDOŚ?Chyba tylko dla GUS-u-mniejsze bezrobocie...
I ja też jestem opty!!! :-)))
Dobrze, że Marcin nie wysłał tej notatki. Według mnie warto jeszcze ze spokojem przekonać RDOŚ do swoich racji.
#6292
od grudnia 2003
Ja będziemy wracać ze zlotu Grzyblandu to pogadamy i liczymy,że zobaczymy trochę Waszego Królestwa-jak można oczywiście :-)
W niedzielę? zapraszam - dajcie znać, o której będziecie.
#6295
od grudnia 2003
W środę :-)Chcemy zostać dłużej i poszwędać się po górach np.w Koltince Pimpka :-)
Joj, to dajcie jakoś znać jak będziecie. Spanko macie już, czy potrzebujecie ?
w środę też jesteśmy i też zapraszamy
#1714
od maja 2002
Zastanawiam się PO JAKIEGO GRZYBA zwracaliście się do RDOŚ skoro pieczę na rezerwatami przyrody w Waszym rejonie sprawuje WOJEWODA POMORSKI, a w jego imieniu WOJEWÓDZKI KONSERWATOR PRZYRODY, który wydaje stosowne pozwolenia, na przykład na wejście i zbiór materiałów w rezerwatach.
Kiedy starałem się o pozwolenie na zbiór materiałów w rezerwatach Kaszubskiego Parku Krajobrazowego zostałem przez powyżej wymienione instancje obsłużony bardzo życzliwie i szybko. Na drugi dzień po przefaksowaniu mojej prośby miałem u siebie faks pozytywnej decyzji, a po tygodniu list z oryginałem pozwolenia.
Być może umkęła mi jakaś zmiana przepisów i teraz trzeba się zwracać do RDOŚ, jeśli tak to sorry za niepotrzebne strzępienie języka (czytaj: klawiatury) po próżnicy.
Kolega nie na bieżąco z prawem polskim odnośnie ochrony środowiska i porzyrody? Od roku 2008, od listopada pieczę nad rezerwatami przejęli Regionali Dyrektorzy Ochrony Środowiska. Brzemię odpowiedzialności za stan ochrony przyrody zostało zdjęte z ramion wojewodów ;-)
"W sumie pani specjalistka ma rację-co będzie wpuszczać do lasu mechaników,jeszcze szkód narobią albo zobaczą to co nie powinni :-)
Nie będę polemizował na temat wiedzy mykologicznej pani specjalistki,bo jest ona zapewne ogromna i taki inżynier od maszyn to człowiek niekompetentny....
Zastanawia mnie po co i dla kogo powołana jest RDOŚ?Chyba tylko dla GUS-u-mniejsze bezrobocie..."
Pani specjalistka nie tworzyła prawa ochrony przyrody (które, jak wszyscy wiemy, pozostawia wiele do życzenia, acz musimy go przestrzegać) i nie wymyśliła sobie obecnych zasad uzyskania pozwolenia na badania w rezerwatach, a jedynie zmuszona była je nakreślić. Nie miała z pewnością złej woli i intencji deprecjonowania kompetencji zespołu, zwróciła tylko uwagę, że łatwiej uzyskać takie pozwolenie badaczom znajdującym się pod auspicjami jednostki naukowej i, jak widać, wskazała nawet osoby, które mogłyby takie wsparcie potwierdzić. Pani Liberacka ma również dorobek naukowy w swojej dziedzinie (choć to nie jest akurat mykologia), stąd ironia zawarta w wypowiedzi Autora tematu po prostu mnie zadziwia, i to tym bardziej, że przecież zgody na wejście na obszar chroniony ostatecznie nie odmówiono (chyba się nie mylę?).
Ironia Autora postu staje się bardziej zrozumiała gdy wpiszemy w google "Wilga M.S." i przy pomocy tej prostej wyszukiwarki zerkniemy na ułamek dorobku jednego z Wnioskodawców.
Fakt - niepotrzebne emocje. Przeszkadzają.
Osobną sprawą jest fakt, że wniosek o pozwolenie na badanie grzybów został złożony 6 maja. Niedługo skonczy się sezon. Mam nadzieję, że Panowie Wnioskodawcy nie złożyli wniosku o pozwolenie na rok.
#6608
od grudnia 2003
No właśnie...
Otrzymaliśmy pismo,iż nasza prośba o zwolnienie z opłaty (84zł) została odrzucona.Powód?Przepisy ;-(
Powiem tak-kwota nie jest wielka,ale my też nie jesteśmy rekinami finansowymi-pracownik naukowy i ...rencista
:-)
Ktoś ostatnio w telewizorni ale i na naszym forum mówił o BETONIE...chyba Pimpek.
Ciekawe jest też to,że nasi przyjaciele z innych regionów Polski dostali zezwolenia bez najmniejszych zgrzytów i...opłat.Jak to jest???Czy ktoś to może w logiczny sposób wytłumaczyć?
Ustaliliśmy z Marcinem Wilgą,że w niedzielę staniemy na początku doliny Samborowej w Gdańsku Oliwie na parkingu pod krzyżem i będziemy kwestować :-)
Ponieważ jesteśmy w naszych lasach rozpoznawalni,więc nikt nam nie powie,że naciągamy ludzi.Napewno się zrzucą i uzbieramy na opłatę.
No dobra,ale jak zjawi się np.straż miejska to wlepią nam mandat za kwestowanie bez zezwolenia...
Żeby uzyskać zezwolenie na zbiórkę pieniędzy trzeba złożyć wniosek i...opłatę skarbową....:-))))
Myślę,że uzyskamy w końcu to zezwolenie i zaczniemy w grudniu od zbioru zmumifikowanych owocników i będziemy się zastanawiać czy to grzyb blaszkowy czy może rurkowiec...
Uśmialiśmy się przy tym trochę ale mimo to jesteśmy optymistami.
Z pozdrowieniami dla RDOŚ w Gdańsku ;-)
Bo występowaliście jako osoby prywatne. A nie z ramienia jakiejś organizacji przyrodniczej. Prawda?
Zezwolenie jest na rok czy na 3 lata? Jeśli na rok, to jednak i tak wychodzi po 3,50 zł/głowę/miesiąc. Jeśli na 3 lata to po 1,14 zł/głowę/miesiąc.
Według mnie warto.
Aniu-przecież tu nie chodzi o pieniądze...:-))
Wiem, ale po takim trudzie, po pouzupełnianiu wniosku, opiniach itd... może warto zacząć czas współpracy. Może się mylę, ale gracie z RDOŚ-iem do jednej bramki - warto łagodzić różnice zdań, tam, gdzie dają się złagodzić. Przyroda na tym zyska.