#314
od października 2007
...ale w tym wątku życzę sobie tylko o grzybkach. Kleszcze obrzydliwe:-(( Możemy o nich porozmawiać(występowanie i zagrożenia chorobami)na ,,Rozmowach towarzyskich''.
a jak się je wyjmuje?? bom ciekaw okrutnie... :)
Oczywiście. Nie mam tak dobrego rozeznania w wątkach tego forum jak Ty. Przeglądałem trochę wątków archiwalnych,ale nie wszystkie. Kwestia braku czasu. Jeżeli uważasz że, inne miejsce na ten temat jest odpowiedniejsze, to ja mówię oczywiście TAK. Jak najbardziej skorzystaj z uprawnień moderatora i napraw mój błąd.
A faktycznie, z góry zaznaczyłem że,temat nie przyjemny. Zdjęcia tez nie przedstawiają miłych stworzonek. Jest ich jednak coraz więcej, i tematu nie można lekceważyć. Osobiście znam ludzi, dla których bliższe spotykanie z nimi skończyło się wózkiem inwalidzkim. Nie chcę na forum wprowadzać atmosfery grozy. Apeluję jedynie o nielekceważenie różnych objawów chorobowych(bardzo zróżnicowane w przypadku tej choroby. Ze względu na to że, to właśnie grzybiarze, wędkarze i lesnicy są na to najbardziej narażeni. Jaka jest świadomość w społeczeństwie o możliwości zachorowania na tą chorobę, to dowiadujemy się teraz coraz częściej z TV. Prawda wygląda tak że, często chorzy są leczeni przez wiele lat w innym kierunku co doprowadza do tak poważnego wyniszczenia organizmu że, cofnięcie objawów staje się nie możliwe. Szybka, poprawna diagnoza daje możliwość prawie całkowitego wyleczenia.
Smutne ale prawdziwe.
Kleszczy lepiej nie wyjmować lepiej zapobiegać. Po powrocie z lasu proponuje: zmianę ubrania i dokładne obejrzenie ciała. Jeśli jednak się zdarzy że , już mamy kleszcza wpitego w ciało, zdecydowanie go chwytamy za odwłok i wyciągamy. Nie używać żadnych narzędzi(typu szczypce) grozi to oberwaniem odwłoka. Nie używać żadnych "smarowideł" które mogą spowodować u kleszcza wymioty, a tym samym dodatkowe zainfekowanie naszego organizmu.
Pozdrawiam wszystkich odwaznych.
W imieniu niuńka, serdeczne dzięki!
W jego języku to pewnie by brzmiało,- Hau, hauu:-)
#316
od października 2007
Tu możemy się postraszyć. W zeszłym roku (poczatek października) miałem kleszcza wbitego w skórę reki (tuz nad dłonią) przez parę dni. W końcu go wyjąłem dwoma palcami a dokładnie ich paznokciami .Do dzisiaj nic mi nie dolega. Parę lat temu. Miałem ,,gościa'' w skórze głowy . Też wyjęty dopiero za parę dni . Kleszczy roznoszących choroby jest mały procent. Czy wiadomości o coraz większej ilości kleszczy w naszym kraju są prawdziwe? Gdzie można znaleźć dane o o wielkości występowania kleszczy w polskich lasach. Chodząc po pobliskich lasach skupiam się na szukaniu grzybów lub zbieraniu borówek czy innych leśnych owoców.Na ,,robale ''nie zwracam uwagi póki mi nie ,,zajdą za skórę"
#317
od października 2007
Obszernie opisano kleszcze i związane z tymi paskudnymi stworzeniami zagrożenia w Wikipedii Nie jest dobrze. Chyba trzeba się zacząć zabezpieczać przed wycieczką do lasu. Rzeczywiście jest ich coraz więcej.Poniżej fragment informacji z Wikipedii
,,Plaga kleszczy
Ilość kleszczy z roku na rok globalnie się zwiększa. Przyczyną są zapewne łagodne zimy wynikające ze zmian klimatycznych. Z roku na rok kleszcze pojawiają się na coraz wyższych terenach w górach, które jeszcze niedawno były kleszczom niedostępne na skutek zbyt surowego klimatu. Obserwuje się też przesuwanie rejonów endemicznych w kierunku biegunów ziemskich. Rejonami największego zagrożenia w Polsce są tereny dawnych województw olsztyńskiego, białostockiego, suwalskiego i opolskiego, ale cała Polska jest rejonem endemicznym. Ekspansja kleszczy w miejskich parkach, na trawnikach i w przydomowych ogródkach przynajmniej częściowo jest spowodowana zwiększoną mobilnością człowieka i jego domowych zwierząt takich jak psy i koty. Zwierzęta te mogą łapać w lesie ciężarne kleszcze i po paru dniach gubić je w pobliżu domów i osiedli ludzkich, gdzie te dają początek tysiącom larw.''
W poniedziałek do lasu w koszuli z długim rękawem i czapce z daszkiem:-(
(wypowiedź edytowana przez emeryt 13.czerwca.2009)
#6209
od grudnia 2003
Jak byłem w wojsku to były takie L-1-nki czy OP -1-nki {:-((()))
#1380
od listopada 2006
W sprawie endemizmu kleszczy, jako ciekawostkę napiszę, że w Wielkiej Brytanii (od Kornwalii po Szkocję) w przeciągu dwóch lat grzybowędrówek w różnych, tamtejszych typach lasów NIGDY nie spotkałem ani jednego kleszcza i NIGDY nie musiałem kupować żadnych środków odstraszających komary i muchy. Jedyny problem to nad niektórymi brytyjskimi jeziorami (np. Lake District) stanowią meszki (czasami duże chmary).
Jeśli chodzi o świętokrzyskie, to w czwartek (11.06.2009) podczas leśnej, dwugodzinnej wędrówki, zapominając zabrać środka w spreju, naliczyłem na sobie ok. 15 kleszczy!
Jak sięgam pamięcią z grzybobrań w 2007 r., normą było 4-5, a w 2003 r. 1-2 kleszcze po każdym powrocie do domu, gdy nie użyłem przeciw nim środka. Jeśli chodzi o wczesne lata 90-te XX-wieku, sięgając moją pamięcią, to temat kleszczy nie istniał. Możliwe, że ich nie było w moich okolicach?
To takie statystyki, może niezbyt miarodajne, bo oparte tylko na jednym respondencie jakim jest Grzybiorz;-) włóczącym się na ogół po świętokrzyskich lasach.
Zimą, rzeczywiście problem z kleszczami nie istnieje, ale im bliżej lata tym sprawa wygląda co raz gorzej.
Jak na razie należę do szczęśliwców, który już miał na sobie jak dotąd, tak na oko, 1500 tych stworków. Dotychczas bez skutków ubocznych. Jednak sprawy nie banalizuję zdając sobie sprawę, że podczas każdej leśnej wędrówki zwiększam szanse stania się potencjalną ofiarą boreliozy. Dlatego staram się zabezpieczać przed każdym wyjściem.
(wypowiedź edytowana przez grzybiorz 14.czerwca.2009)
Nastraszyłem nieco na początku, teraz trochę wyjaśnień. Spotkałem wiele osób które twierdziły że, miały już kilkadziesiąt kleszczy i nie odczuwają jakichkolwiek dolegliwości. Kilka lat temu czytałem w literaturze fachowej artykuł poruszający właśnie tą kwestię.
Sytuacja jest tak samo zmienna jak zmienne są organizmy ludzkie. Nie każdy zakażony musi natychmiast zachorować, a w niektórych przypadkach może to w ogóle nie wystąpić. Nie mogę w tej chwili podać dokładnie źródła tej informacji. Wynikało z niej jednak że, silny organizm w przypadku zarażenia KZM (kleszczowe zapalenie mózgu) może sam przezwyciężyć tą chorobę a tym samym nabyć samoistną odporność. Wszystko zależy od dawki i od odporności indywidualnej człowieka..
Z moich osobistych obserwacji psów, w zasadzie wynika to samo. Widziałem psy które po ukąszeniach przez kleszcze, niestety opuściły ten świat. Niektóre pomimo że, zostały ukąszone kilkaset razy nie wykazały natomiast żadnych zmian chorobowych. Mój pies natomiast gdy pierwszy raz został pogryziony przez większą ilość kleszczy wykazał jednodniowy okres osłabienia i braku apetytu.
Objawy jednak minęły i widząc jaką obecnie ma kondycję, śmiało mogę stwierdzić że, choroba została przezwyciężona.
Podobnie jest z boreliozą. TU jednak choroby nie da się przezwyciężyć, a jedynie uśpić. Silny organizm potrafi nie dopuścić boreliozy do głosu przez wiele lat, a nawet przez całe życie. Nie łudźmy się jednak. Choroba nadal w nas jest i może zaatakować przy najbliższej nadarzającej się okazji. Wszyscy starzejemy się i nasza odporność maleje. Może zaatakować nas wtedy gdy już zapomnieliśmy że byliśmy kiedykolwiek ukąszeni przez kleszcza.
Objawy choroby sa tak różnorakie że, lekarze mają problemy z trafną diagnozą. Zdarzają się przypadki gdy chorzy byli przez kilka lat leczeni przez neurologa lub reumatologa podczas gdy wystarczyła by kilkakrotna porządna kuracja antybiotykowa.
Na Podlasiu świadomość zarażenia tą chorobą w ostatnim okresie wzrosła na tyle że, wykrywalność jest już dość duża. Aczkolwiek niektórzy lekarze jeszcze nie traktują jej poważnie i stąd też takie przypadki zaniedbań.
Wiem że, w innych rejonach kraju, ta choroba jest jakby tu rzec, jeszcze w powijakach, dlatego też ten wątek. Zwróćcie na nią trochę więcej uwagi a być może uchroni to kogoś przed niepotrzebną utratą zdrowia spowodowaną złą diagnozą. Po to właśnie ten wątek. Tej choroby nie warto lekceważyć. Nie jeden już się o tym przekonał.
Pozdrawiam i nie dajmy się kleszczom:-)
#318
od października 2007
Czyli do lasu w traperach,długich spodniach, koszuli z długim rękawem i czapce, nasmarowani środkiem odstraszającym kleszcze?Jak jest ponad plus 20 stopni w cieniu to wycieczka może być mało przyjemna.Mirek proponuje wojskowe OP1 ,ale to żartuje oczywiście:-))
No i tu się Janku mylisz. Im więcej tym gorzej. Więcej kleszczy przywieziesz z sobą z lasu, w zakamarkach ubrań. Trapery-trochę ciężkie ale dlaczego by nie. Już nie raz złamana gałąź przebiła mi miękką podeszwę w adidasach. Jako spodni najchętniej używam śliskiego dołu od dresu na którym nawet kleszcz ma trudności z utrzymaniem się i najlepiej mocno opiętego u dołu. O ile las nie jest zbyt gęsty potrafię zbierać grzyby w lekkiej koszulce z krótkim rękawem. Trudno wtedy intruzowi ukryć się przed moim wzrokiem. Sprayem i czapką nie pogardzę. Ta druga, szczególnie z dużym daszkiem skutecznie zbiera pajęczyny chroniąc oczy przed zaklejeniem. A jak jest chłodniej, na górę bluza i też najlepiej ze śliskiego materiału. Nie zapomnijmy o koszu na grzyby(w reklamówkach wyglądają nie estetycznie). Parę jeszcze innych drobiazgów i już jesteśmy gotowi. Tylko gdzie te grzyby???
Janku przypomnij sobie. Każda mamusia do swego dziecka tak kiedyś mówiła:"synku tylko ubieraj się ciepło":-))))))
Ja tez należę raczej do ludzi pogodnych i lubię pożartować. Traktujmy więc to jednocześnie jako naukę i dobrą zabawę:-)
Witam Wszystkich
Czytam uważnie Wasze rady na temat kleszczy. Wspominacie o środkach odstraszajacych.Może macie sprawdzone ,proszę o podanie nazw handlowych.Z góry dziekuję:-)))
#319
od października 2007
Mam już swoje lata i na grzyby chodzę od bardzo dawna. To co pisze w tym wątku jest trochę ironiczne bo przecież kleszcze nie mogą nam zepsuć grzybobrania. Pisałem o tylko dwóch kleszczach ,które u siebie zauważyłem bo widocznie w śląskich lasach jeszcze ich nie jest za wiele.Spryskiwać ani smarować się nie mam zamiaru . Zawsze chodzę w długich spodniach bo krótkich nie uznaję ( przeważnie są to dżinsy),koszula też z długim rękawem bo często włażę w gęstwiny. Czapkę z daszkiem tez mam zawsze w plecaku ,ale zakładam rzadko bo mnie ,,szteruje".Może to od dzisiaj zmienię.Pajęczyny ,,traktuje kobyrem", jeżeli odpowiednio wcześnie je zauważę. Często ściągam je dopiero z twarzy razem z pajączkami do czego się przyzwyczaiłem. Temat kleszczy dla mnie jest na razie zakończony. Dzisiaj po powrocie z lasu sprawdzę czy nie przyniosłem do domu jakiś niesympatycznych robali bo o tym zawsze zapominam.Miłego grzybobrania życzę :-))
Ojej! Przepraszam Cię Damianie! Nie odpowiedziałem na twoje pytanie, ale to dlatego, ponieważ nie znam takiego środka. To jest tak samo chyba jak z problemem niechcianej ciąży. W grę wchodzi chyba tylko abstynencja, ale nie wiem czy i ona w tym przypadku da 100-procentową pewność i na czym by miała polegać:-)
#4987
od stycznia 2007
Damianie, na Twoje już dawno zadane pytanie odpowiadam: można próbować chronić się środkami o nazwie : ULTRATHON firmy 3M oraz AUTAN. Na pewno nie ma 100-procentowej pewności, ale można stosować, zachowując pozostałe środki ostrożności :-)
#48
od grudnia 2006
cytat: Johnson produkuje też linię OFF! Deep Woods Sportsmen, zawierający od 25 do aż 98% DEET(!!!!!!)
uff... 98%DEET :D
szkoda tylko ze ludzie sie poca i to cudo splywa. albo wsiaka w rozne rzeczy ze sztucznego tworzywa i za chwile nie dziala.
mimo wszystko chyba na suwalszczyzne powinno wystarczyc.
temat kleszczy znow jest aktualny a ja, cholerny mieszczuch sie boje.
więc szukam, bo chce pochodzic po lasach i ogladac grzyby a nie lekarzy :P
a wiec...
ICARDIN dziala na:
Ixodes ricinus (kleszcz pospolity)
Ixodes scapularis (kleszcz jeleni)
Ripicephalus sanguineus (kleszcz psi).
sorrx za nazwy, nie jestem biologiem.
rozni sie od DEET mniejszymi mozliwymi powiklaniami alergicznymi i nie rozpuszcza plastikowych elementow ubioru.
nie wiem jak jest z trwaloscia.
sprobuje.
jak to sie mowi? lepiej zapobiegac czy leczyc, zapomnialem :))
aha... mam taka pseudonaukowa koncepcje, ze osoby, ktore od dziecinstwa chodza po lasach sa raczej odporne na odkleszczowe choroby na zasadzie naturalnych szczepionek. natomiast mieszczuchy padaja od tego masowo.
moze tak byc?
#52
od grudnia 2006
oki.
w tym sezonie oblewam sie autanem i offem.
raz na godzine na zmiane jak bede w lesie.
A ja gdzieś usłyszałem /przeczytałem że, kleszcze ponoć nie lubią zapachu cytryny.
Postanowiłem spróbować. Przepuściłem przez sokowirówkę kilka cytryn, przecedziłem ale to się jeszcze nie nadawało do spryskiwacza bo było zbyt mętne.
Aby wyklarować musiałem dodać alkoholu. Nic pod ręką mocniejszego nie miałem więc użyłem naszego regionalnego wyrobu, takiego coś na 60%.
Eliksir ładnie się wyklarował jak kryształ.
Przyszła pora na próbę.
Córka wróciła z psem ze spaceru, więc psa "rozłożyłem na łopatki" i dawaj szukać w sierści intruzów. Znalazłem dwie sztuki, grzecznie położyłem je na podłogę a te jak to maja w zwyczaju "w nogi".
Namoczyłem palec swoim preparatem i delikatnie zwilżyłem podłogę kilka cm. przed ich nosem. Reakcja była natychmiastowa, ... w tył zwrot. Próbę powtórzyłem kilkakrotnie, zawsze skutek ten sam. I teraz mam dylemat:- czy te kleszcze były abstynentami, czy też faktycznie nie lubią cytryny???
A teraz trochę na poważnie. Preparat działa, tylko nie wiem dokładnie z jakim skutkiem bo zbyt krótko go testuję. Z całą pewnością mogę jednak stwierdzić że, jeszcze nigdy nie przyniosłem kleszcza po jego zastosowaniu. Bezpośrednio po spryskaniu się również komary omijały mnie przez około dwie godziny.
Przygotowałem również drugi preparat z mięty pieprzowej. Jednym słowem taka mocna nalewka. Tego jeszcze nie próbowałem ale na pewno w tym roku wypróbuje i dam znac co do jego skuteczności. Ponoć skutecznie eliminuje komary.
#667
od marca 2006
Mirku, jeśli masz takie możliwości, to zrób taki eksperyment:
1. Posmarować preparatem podłogę po obwodzie w kształcie prostokąta lub koła
2. Włożyć do niego kleszcza
Jeśli preparat działa, to:
1. Kleszcz powinien się zachowywać jak małpa w klatce. Nie wyjdzie w nijaki sposób.
2. Otworzyć małą fabryczkę i zarabiać grube $$$, czego Tobie życzę :-)
Waldku, ten sposób też testowałem. Zatoczyłem wokół nich palcem po podłodze koło. Kleszcze po jakimś czasie przeszły przez linię ale jeśli one reagują na ten zapach to i tak nie ma znaczenia ponieważ wewnątrz koła on też musiał być intensywny. Zastanawiałem się już nad tym i doszedłem do wniosku że skoro kleszcz unika linii tego zapachu to moje koło było zbyt małe ( do 10 cm.)Musiałbym poeksperymentować zamykając je w kole o większej średnicy gdzie różnica stężenia zapachu w środku koła i na obrzeżu byłaby znaczna.
Ale to takie rozmyślania.
Nie jestem pewien co do skuteczności jego co do kleszczy ale jeśli chodzi o komary jest super.
Wczoraj zapomniałem się nim wysmarować i wróciłem z przejażdżki pocięty jak cholera, wręcz nie mogłem zrobić żadnej fotki.
Dziś pomny wczorajszego dnia porządnie sie wysmarowałem i komary o mnie zapomniały co nie znaczy że ich nie było.
U mnie od dwóch dni jest piękna słoneczna i parna pogoda.
Składniki praktycznie kosztują grosze więc możecie tez spróbować.
Jedna poważna zaleta:-tylko naturalne składniki:-)